coś więcej

Pyszne ryby ze Stawów Milickich

Przeglądam zdjęcia, wertuję książkę w poszukiwaniu przepisów na rybne dania i wspominam wyprawę, w której uczestniczyłam kilka dni temu. Entuzjaści ChilliBite na Fb relację z wyjazdu mieli "nadawaną na żywo", jednak wszystko spisuję jeszcze tu, na blogu, by nie zapomnieć, podzielić się wrażeniami i zainspirować poszukujących dobrego smaku. Szukajcie koniecznie ryb ze Stawów Milickich, naszego największego kompleksu stawów hodowlanych, na którego terenie jest rezerwat dzikich ptaków. Ryby są pyszne! a szczególnie te z Doliny Baryczy.


Błogość, czuję błogość na samo wspomnienie, jak pięknie było nad Stawami Milickimi i to w listopadzie (sic!). Rześkie powietrze, piękne, skandynawskie wnętrza Hotelu Naturum, mnóstwo ciekawych opowieści i fantastyczne warsztaty kulinarne. Słucham dziś Samuela Beama z Iron&Wine w pięknym, tak pięknym  "Naked As We Came", posłuchajcie...




Jadąc na tę wyprawę cieszyłam się jak dziecko, serio. Mimo, że to z Warszawy ok 5-6 godzin drogi busem, to z niecierpliwością wyczekiwałam spotkania z naturą w miejscu, o którym pierwszy raz usłyszałam w 2013 roku, gdy pan Sławomir Mazurek opowiadał widzom Food Film Fest o tym jak odtwarza się potencjał i piękno niezwykłego miejsca z kilkusetletnią tradycją hodowli ryb w Dolinie Baryczy. Zaraził mnie pomysłem, by pojechać kiedyś pod Wrocław, do Stawów Milickich, zanurzyć wędkę, podglądać stawy hodowlane, zachwycać się setkami gatunków ptaków. Myślałam, że listopad to nie jest idealny moment, by szukać zachwytu, gdy przyroda już nieco zapada w jesienno-zimowy sen, woda w większości stawów jest spuszczona, a w rezerwacie pozostało niewiele ptaków, tylko tych gatunków, które nie odlatują z Polski na zimę.  A jednak było magicznie, niesamowicie, pysznie i wróciłam jeszcze bardziej zaszczepiona myślą, by pojechać tam rodzinnie, na kilka dni, łowić ryby, deptać ścieżki Doliny Baryczy, podglądać dzikie ptaki. Było wspaniale!



Już dwa lata temu, gdy z sukcesem udało mi się ściągnąć ryby ze Stawów Milickich na żoliborski Targ Śniadaniowy, słyszałam  o planowanym otwarciu hotelu i karczmy w kompleksie, który będzie przyjazny turystom. W lipcu 2015 roku  Stawy Milickie otworzyły Hotel Naturum w Rudzie Sułowskiej, ok godziny drogi d Wrocławia i 5 godzin od Warszawy. To kameralny, czterogwiazdkowy hotel urządzony lekko, prosto, w stylu skandynawskim. Dominują kolory ziemi, beż, biel, szarości.  Hotel ma 24 pokoje i ok 45 miejsc noclegowych, w tym pokoje jednoosobowe oraz rodzinny apartament dla 5 osób.

przestronne jasne pokoje Hotelu Naturum
w każdym pokoju "serwis kawowo-herbaciany"
w niektórych pokojach prywatne tarasy z leżakami


Na parterze hotelu jest restauracja serwująca śniadania i dania z karty, a tuż obok mieści się Gospoda 8 Ryb, w której podawane są dania z ryb pochodzących ze Stawów Milickich.  Tuż obok Gospody jest łowisko i świetny teren do urządzania imprez plenerowych, w tym warsztatów kulinarnych na żywym ogniu. Takie właśnie warsztaty prowadzone przez Karola Okrasę z zespołem, zorganizował dla nas Lidl Polska, by opowiedzieć o współpracy ze Stawami Milickimi, skąd pochodzą niektóre ryby słodkowodne dostępne w sprzedaży w sklepach Lidl. Było świetnie!


warsztaty w ogniu prosto z ogniska z Lidl Polska i Karolem Okrasą
gotujemy z dobrych ryb: amur, tołpyga, lin, sum (ze Stawów Milickich) 


Jako, że pogoda miała być "listopadowa", na wszelki wypadek zostaliśmy zaopatrzeni w ogromne peleryny przeciwdeszczowe, idealne zarówno do gotowania w plenerze (chociaż kucnąć przy ognisku było już niełatwo), jak i wędkowania zaplanowanego na dzień kolejny.

Karol prosto z ognia
dream team: Magda, Tomek i ja + Karol Okrasa
nasza kanapka z amurem, guacamole i paloną papryką
Karol składa autografy w książce "Ryby są super"

Karol Okrasa, z którym absolutnie uwielbiam gotować, tym razem zaprosił nas do ogniska. I to właśnie nad trzaskającym ogniem, w żeliwnych kociołkach w kilkuosobowych zespołach gotowaliśmy zupę rybną, a na płycie nad ogniem przygotowywaliśmy kanapki z rybą w formie burgera lub ryby smażonej

W dream teamie pracowałam tym razem z Magdą z Crust&Dust oraz Tomkiem z Plate of Joy. Przygotowaliśmy kanapki z chlebem drwala, amurem, opalaną nad ogniem papryką oraz boskim guacamole (Magda doprawiła je idealnie!). A także kociołek pomidorowej zupy rybnej z amurem i tołpygą doprawianej kolendrą.




Częścią zabawy był także test na rozpoznanie ryb. Nasza drużyna poradziła sobie z tym bez problemu. Rozpoznaliśmy wszystkie z 8 ryb, które były na teście, a są hodowane w Stawach Milickich - sum, szczupak, karp, tołpyga, amur, lin, karaś oraz jesiotr. Zawahałam się jedynie przy linie, jako córka wędkarza byłam z siebie dumna!



mój karp! złowiony osobiście na łowisku Stawów Milickich

Listopadowy poranek w Rudzie Sułowskiej był rześki, chłodny, ociupinę dżdżysty. Po lekkim śniadaniu, zaopatrzona gorący rooibos w ukochanym kubku termicznym, wraz z częścią naszej grupy wybrałam się na wędkowanie. Były dobrej jakości wędki, spoczniki do wędek, podbieraki, zapasowe haczyki dla tych, którym podwodne potwory pourywały żyłki i było oczekiwanie.  Wody i oczekiwania było najwięcej. Łapaliśmy ryby na kukurydzę,  Bartosz, który znał się nieco lepiej od nas na wędkowaniu, zanęcał ryby, a my czekaliśmy. 

Ja miałam mnóstwo szczęścia, a może to te "geny wędkarskie"? W każdym razie, gdy po godzinie opanowałam zarzucanie wędki bez zaplątywania się w żyłkę i kaleczenia palców haczykiem, udało mi się złowić pięknego, niemal 3 kilogramowego karpia. Wprawdzie pięknie mu z oczu patrzyło, ale ja, jako rasowy łowca nie zwróciłam mu wolności, ale postanowiłam zjeść. Oprócz tego karpia, udało się nam złowić jeszcze jedną rybę, pięknego, kolorowego karpia koi. Reszta ryb spała i najwyraźniej nie miała ochoty na żerowanie. Jednak wiosną i latem, jak opowiadała nasza przewodniczka od wędek, na łowisku jest znacznie więcej sukcesów. 



na wycieczce po Stawach Milickich słuchamy opowieści ichtiologa o hodowli karpia

Po wędkowaniu była gorąca herbata w restauracji Hotelu Naturum, a potem wybraliśmy się na wycieczkę po Stawach Milickich. Naszą przewodniczką była ichtiolog pracująca w kompleksie Stawów Milickich, pani Luiza Misiewicz. Stawy Milickie założyli Cystersi w XIII wieku w Dolinie Baryczy, na terenie dzisiejszego województwa dolnośląskiego. Jest to obecnie największy zespół stawów hodowlanych w Europie i największy ośrodek hodowli karpia w Europie - ma aż 7 tysięcy hektarów lustra wody! 

Dolina Baryczy włączona jest do międzynarodowych systemów chroniących unikatowe tereny wodno-błotne oraz europejską sieć Natura 2000, skoncentrowaną na zachowaniu dziedzictwa przyrodniczego na obszarze Wspólnoty. Rezerwat przyrodyistnieje w dolinie Baryczy od 1949 roku i  obecnym kształcie Rezerwat „Stawy Milickie” składa się z kilku kompleksów stawowych. Na jego terenie rybacy prowadzą ekstensywną gospodarkę rybacką, a sam rezerwat służy ochronie ptaków wodno-błotnych , których żyje tam ponad 300 gatunków (bieliki, lelki kozodoje, rybitwy czarne, wąsatki, brzęczki, remizy, łozówki, trzciniaki, dudki, zimorodki, kureczki wodne, rycyki, czajki, bociany czarne, żurawie, gęś gęgawa, czapla biała i inne). Oprócz bogatej awifauny w rezerwacie występują również bobry, wydry, piżmaki, borsuki i jenoty a także gady,  płazy i bardzo rzadkie owady. Rybacy stosują kilka ciekawych sposobów połowy w tym rzutkę, podrywkę i żaki. 

Stawy Milickie karmią doskonałymi rybami nie tylko konsumentów tam przyjeżdżających i poszukujących  ryb w sklepach, które z nimi współpracują (jak polski Lidl), są też "stołówką" dla wielu gatunków dzikich ptaków żyjących w Dolinie Baryczy. 




W listopadzie z wielu stawów jest spuszczona woda, a krajobrazy tych terenów są iście księżycowe. Pani ichtiolog opowiedziała nam wszystko o hodowli karpia - od tarła, przez narybek, kroczki, aż do 3 letniego karpia przeznaczonego do handlu. Karp po odłowie, a tuż przed sprzedażą trafia na kilka dni do "płuczki", czyli basenów ze świeżą, czystą i mocno natlenioną wodą, która płynie w nich pod dużym ciśnieniem. Dzięki temu ryba wciąż jest w ruchu, wytraca ów "swoisty posmak", nazywany "błotnistym, który zniechęca wielu smakoszy. I właśnie ta dbałość, od tarła po ostatni etap płuczki, jest jednym z istotniejszych elementów hodowli ryb w Stawach Milickich.


płuczka, w której ryby w bieżącej, czystej i mocno natlenionej wodzie oczyszczają się z "błotnistego" posmaku


W trakcie basenowania w "płuczce", ryby wytracają kilka procent swojej masy, co przez "producentów" ryb uznawane jest za stratę finansową (tak jak sezonowanie wołowiny). "Hodowcy" ryb jednak patrzą na to inaczej, odpowiednio karmione i doglądane ryby są zdrowe, wyjątkowo smaczne i mogą królować na stołach nawet najwybredniejszych amatorów ryb słodkowodnych. Na poniższym filmie możecie zobaczyć moment, gdy w płuczce podnoszone jest dno, dzięki czemu łatwiejszy jest odłów ryb. W płuczce przebywają nie tylko karpie, ale też jesiotry, amury i tołpygi, wszystkie ryby, których naturalnym środowiskiem jest żerowanie przy dnie. 

Ryby w Stawach Milickich hodowane są metodami znanymi od XIX wieku. Nie ma mowy tu o "produkcji" ryb, ale właśnie "hodowli" - to bardzo ważne dla smaku, zdrowia i świadomości, że jemy to, co najbliższe naturze, odpowiednio karmione i cenne dla nas




Szukając dobrego karpia na Święta, ekskluzywnego jesiotra na elegancki obiad, czy dobrej ryby słodkowodnej do pysznej zupy, sięgnijcie po ryby ze Stawów Milickich. Są zdrowe i wyjątkowo smaczne. Mnóstwo ciekawych przepisów na dania z ryb znajdziecie w książce, którą wydał Lidl na gwiazdkę 2015. Jest tam wiele dań z ryb słodkowodnych (choć nie tylko), więcej o książce pisałam w tym poście. I w tym roku z pewnością będę z niej gotować. 





Zachęcam też do sprawdzenia we własnej kuchni moich przepisów na dania z rybami, idealnych na Boże Narodzenie i Wigilię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za pozostawiony komentarz i zapraszam częściej :)
ze względu na ogromną ilość spamu z robotów, zmuszona byłam wprowadzić weryfikację obrazkową i logowanie. Przepraszam za utrudnienia...
(uwaga - jeśli komentarz zawierał aktywny link, nie będzie publikowany)