coś więcej

Warzywo Dominiki Wójciak

Czasem się zastanawiam, czy są jeszcze książki kulinarne, które mogą mnie zaskoczyć. Widziałam już piękne, nudne, super wciągające. Książki wielkich gwiazd, uznanych szefów, celebrytów, blogerów i domowych kucharzy. Na kilka setek książek kulinarnych, które mam w domu, tylko -naście ma swoje miejsce na "prime półce" w kuchni, kolejnych -dziesiąt jest wokół mnie w gabinecie, gdzie pracuję. I oto jest książka, która najciętniej miałabym i w kuchni, i na kanapie i tuż obok siebie, gdy pracuję. "Warzywo" Dominiki Wójciak.


Nie zgadlibyście dokąd meandry dźwięków mnie dziś zaprowadziły, gdy zaczęłam pisać tego posta! Jest taka scena w filmie "Marsjanin", w której po długiej pracy, bohater w końcu może obserwować kiełkujące i wzrastające ziemniaki. Mam ją przed oczyma, gdy myślę o ksiażce Dominiki. Posłuchajcie "Sprouting Potatoes" Harry Gregson-Williams, posłuchajcie...




Od kiedy zapanowała, nie bójmy się tego słowa, "moda" na weganizm, ukazuje się coraz więcej książek o warzywach, roślinach, zieleninie w kuchni. Są książki o warzywach, które szturmem podbijają rynek książek kulinarnych w Polsce - jak "Jadłomonia" Marty Dymek, są też takie, których aż nie chce mi się wymieniać, tak smutne się okazały, tak nieapetyczne, nie wnoszące niczego świeżego albo zwyczajnie brzydkie nudne.

W pierwszej, a nawet w drugiej chwili nie wiedziałam kto to jest Dominika Wójciak. Twarz z okładki bliżej nieznana, nazwisko gdzieś dzwoni, ale nie pamiętam gdzie. Dopiero po chwili wyszperałam, że to "dziewczyna z MasterChefa". Już dawno przestałam oglądać ten program, zresztą książki wydawane przez zwycięzców programu, no cóż, tylko na pierwszy rzut oka wydawać się mogły ciekawe. Nie dziwne było zatem moje dość "sceptyczne" nastawienie do "Warzywa". Jakże niesłuszne!



Dopiero gdy zajrzałam do środka, gdy znalazłam inne zdjęcia Dominiki, (na okładkowym imo jest mało do siebie podobna), tak naprawdę skojarzyłam kim jest. To ta super sympatyczna, bardzo skromna, skupiona dziewczyna, która zrobiła wrażenie na Gordonie Ramsayu. Tak, oglądałam chyba ze dwa, może trzy odcinki tej serii MasterChefa, w której wystąpiła. Ależ ona gotowała! Ależ miała pomysły!

Autorska książka Dominiki Wójciak "Warzywo" to zupełnie inna historia niż "poprogramowe" wydania, które wychodzą bodajże w tydzień po zakończeniu każdej kolejnej edycji programu i są po to, by się sprzedać. "Warzywo" jest po to by czarować smakiem i odczarować warzywa. Przede wszystkim Dominika nie jest weganką, czy wegetarianką. I choć wydała książkę, w której nie występuje mięso, ryba, czy skorupiak, a we wstępie pisze o tym, że jada mięso, to na każdej karcie książki widać jej wielką miłość do warzyw. Ona po prostu je lubi, bawi się nimi, szanuje i odkrywa na nowo.

Książka zawiera 111 przepisów i jest podzielona sezonowo, na działy, w których pierwsze skrzypce grają ulubione warzywa autorki: rabarbar (zawsze był dla mnie owocem, choć oczywiście wiem jak rośnie), botwinka i burak, bób, kapusta (biała, czerwona, kiszona, młoda), ziemniak (alleluja!  jest wszystko o typach kulinarnych ziemniaka!), marchewka (od owsianki, przez zupy, lasagne po desery), kalafior, cukinia (od jajecznicy po tort czekoladowo-cukiniowy), fasola dynia. Ostatnią częścią książki są "dodatki", czyli przepisy podstawowe - na tahinę, melasę z granatów, pieczone pomidory, labneh, czy mus dyniowy. Mam już dziesiątki karteczek-zakładek powklejanych. Książka w tym względzie przeszła wszystkie testy! W porwaniu się do gotowania z niej zblokował mnie nieco zepsuty piekarnik (po prostu cała wena mi na chwilę odeszła), ale na szybko robiłam już fajny przepis z działu fasola - fasola smażona z kaparami, suszonymi pomidorami i majerankiem. Och jak mi było dobrze z takim szybkim obiadem!




Wśród 111 pomysłów na warzywo są oczywiście dania główne, ale także ciasta, desery, kanapki, pasty do chleba, sałatki, propozycje na śniadanie (w tym trzy owsianki z warzywami), napoje oraz zupy. Dominika dużo "gada" w książce i to jest to co bardzo, bardzo lubię. Wstęp książki czytam raz, czasem dwa razy, początki rozdziałów podobnie, a sięgając wielokrotnie po przepisy, czasem dostaje się gołą, pustą recepturę. W swojej książce autorka zachowuje ten "staroblogerski sznyt", to pogadanie, zagadanie, opowiadanie i historie. Tego zawsze szukam na blogach kulinarnych - ciała, duszy, osoby, twarzy i palców po drugiej stronie klawiatury. Dominika Wójciak jest nie tylko zwyciężczynią MasterChefa, ale też autorką bloga kulinarnego Kulinarne Bezdroża i jej książka jest piękną, szalenie smaczną "pigułką" bloga, choć lepiej w zasadzie powiedzieć "pigułą". Na Bezdrożach bowiem od jakiegoś czasu niezbyt często publikuje (w sumie ledwie 224 wpisy, w tym tylko 13 w roku 2015), a w książce dzieli się sobą i swoją kuchnią w skondensowaniu, nasyceniu, tak jak lubię.

Autorką wszystkich zdjęć (oprócz własnych portretów) jest sama Dominika, a zdjęcia, och... są wspaniałe! Ascetyczne, acz niezwykle apetyczne stylizacje potraw natychmiast wywołują kosmiczne ssanie i eksplozję soków żołądkowych, a wydane na pięknym, podkreślającym jakość zdjęć papierze sprawiają ogromną przyjemność w odbiorze. Brawa dla Wydawnictwa Pascal (które coraz więcej świetnych książek kulinarnych wydaje) za jakość, prostotę, za wstążeczkę, świetny projekt i za piękną, ciekawą książkę młodej autorki.

Warzywo

100 sposobów na jarzynę

Dominika Wójciak
2015r. Wydawnictwo Pascal
cena ok. 60-65 zł

6 komentarzy:

  1. Przepraszam ale mam wrażenie, że oszalałaś. Reklamujesz wszystko i wszystkich, warto czy nie warto. Od lat czytam Twój blog i widzę jak fajne posty z przepisami powoli ustępują miejsca tekstom reklamowym. Szkoda. Pomyśl czy warto sprzedać się za patelnię czy książkę :-()

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ proszę :)
    oszalałam? wszystko? wszystkich? srsly? a może pod hasłem "anonimowy" po prostu łatwiej zostawiać takie komentarze, hę?
    za książki "sprzedałam się" już kilka lat temu, zachęcam do sięgnięcia do starszych postów: http://www.chillibite.pl/search/label/książka
    "sprzedać się za patelnię" , eeech chyba nie chce mi się nawet komentować.
    a może po prostu Szanowny Anonimowy Czytelniku/ -czko nie udało się Panu/Pani spostrzec jednej sprawy, ja po prostu jestem entuzjastyczna i to czego z pewnością na moim blogu się nie znajdzie to hejt, marudzenie, narzekanie i pisanie o książkach, czy patelniach, których nie warto mieć. Poświęcam czas wyłącznie na pozytywną energię, czego i Czytelnikowi--czce serdecznie życzę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pani Kasiu, a czy jest w planach wydanie Pani książki z przepisami z bloga? :) Ja się piszę w kolejkę po egzemplarz ;-)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawiony komentarz i zapraszam częściej :)
ze względu na ogromną ilość spamu z robotów, zmuszona byłam wprowadzić weryfikację obrazkową i logowanie. Przepraszam za utrudnienia...
(uwaga - jeśli komentarz zawierał aktywny link, nie będzie publikowany)