coś więcej

Lekki deser lodowy prosto z Chorwacji

Co roku z wakacji przywożę kulinarne "pocztówki". Smaki i aromaty z miejsc, w których wypoczywamy - grecką horiatiki i saganaki z krewetkami prosto z Krety, lekki i prosty puchar Sokratesa z wyspy Kos, niezapomniane dorady z grilla ze słonecznej Chorwacji, ukochany chleb wieloziarnisty z Borów Tucholskich, czy sos boloński z wyprawy do Włoch. Z tegorocznych wakacji w Chorwacji przywiozłam zaś fantastyczny deser lodowy z serem i miodem, jest ultra prosty, cudownie łączy smaki i bardzo, bardzo pachnie chorwackimi wakacjami.



Jednym z moich wakacyjnych odkryć muzycznych była nowa funkcja w Spotify, zakładka "Odkryj w tym tygodniu", którą to algorytm Spotify co poniedziałek sam układa według preferencji muzycznych z ostatnich dni. Ku mojemu zaskoczeniu dotychczasowe trzy, czy cztery propozycje były absolutnie doskonale dobrane do mojego gustu muzycznego i co najciekawsze, odkrywały zupełnie nowe płyty, artystów, ale wszystko w klimatach jakie lubię. Na przykład piękne "How Sweet Is This" Julii Stone, o której wcześniej nie słyszałam. Posłuchajcie...



Nie jestem jakąś wielką miłośniczką lodów. Jeśli już jadam lody, to uwielbiam sorbety (looove czarna porzeczka i mango!) lub lekkie lody jogurtowe, czasem w czasie wakacji zgrzeszę mocno, deserowo-czekoladowym Magnum. Lody w domu robię rzadko, bo i niezbyt często mam miejsce w zamrażarce na chłodzenie wkładu do maszyny do lodów (ale jeśli sami kręcicie lody, polecam  pyszne frojo, lody owocowo-jogurtowe klik). I lubię dobre, niezbyt słodkie lody waniliowe. No i od kiedy zmienił mi się smak na "mało słodki", to zdecydowanie preferuję nieco bardziej wytrawne smaki deserów.

Na ostatnich wakacjach w Chorwacji byłam na warsztatach kulinarnych (napiszę jeszcze o nich słowo niebawem), na których w kilka chwil dosłownie przygotowaliśmy świetny i bardzo prosty deser. Prostota jego wynikała z połączenia kilku doskonałej jakości składników - lodów z dobrej lodziarni (Chorwaci, zapewne nauczeni przez Włochów robią wyśmienite lody!), lokalnego twarogu/sera skuta, który jest bardzo podobny do ricotty i syropu z winogron odmiany Malvasia, uprawianych na Istrii. Po powrocie do domu, jako wspomnienie z wakacji podałam któregoś dnia na tarasie własną wersję tego deseru, ooo i od razu zaczęły się wspominki -  a Mami pamiętasz jak...

Może dziś powspominacie ze mną trochę Wasze wakacje? Na końcu posta jest konkurs, wspominkowy i pełen smaku!





Lubię takie mariaże na podniebieniu - zimne, cudownie waniliowe lody, lekki ciut słonawy twaróg, wyrazisty miód i aromatyczne zioła. Obiecuję, że pokochacie to połączenie smaków tak jak ja. Zróbcie własne domowe waniliowe lody, albo kupcie na wynos z dobrej lodziarni. Świetny wakacyjny i późno letni deser lodowy gotowy w kilka chwil.





Moja domowa wersja deseru z Chorwacji to włoska ricotta zamiast typowo chorwackiego twarogu skuta (chyba wciąż niedostępny w Polsce), ciemny, spadziowy lub wrzosowy miód z zaprzyjaźnionej pasieki i świeży rozmaryn z ogrodu, który genialnie moim zdaniem łączy smaki w pucharku. Spróbujcie koniecznie!

Deser lodowy z Chorwacji - ricotta, lody i miód

najlepszej jakości lody waniliowe
włoska ricotta
charakterny miód z dobrej pasieki - idealny będzie spadziowy, wrzosowy albo gryczany
kilka gałązek rozmarynu
garść orzechów włoskich

Orzechy włoskie lekko przesiekaj nożem na mniejsze kawałki. Drobniutko posiekaj igiełki rozmarynu. Do pucharków lub na talerzyki nakładaj po 1-2 gałki lodów waniliowych, sporej łyżce ricotty, polej całość cienką strużką płynnego miodu (latem świeży miód będzie płynny, dopiero po kilku tygodniach karmelizuje), posyp pokruszonymi orzechami włoskimi i posiekanym rozmarynem. Pyszne!


Konkurs - kulinarna pocztówka z wakacji - KONKURS ZAKOŃCZONY

Jakie są Wasze kulinarne pocztówki z wakacji, gdzie byliście ostatnio albo jakiś czas temu, ale do dziś wspominacie? Do jakich smaków lubicie wracać najczęściej? Jeśli macie ochotę na seans oglądania zdjęć, czy filmów z wakacji przy rodzinnym stole zastawionym smakołykami je przypominającymi, to może zrobicie sobie wakacje od gotowania i zamówicie coś pysznego z dostawą do domu?

W dzisiejszym konkursie mam dla Was 3 bony*, każdy o wartości 100zł od pyszne.pl, który to serwis ułatwia zamawianie potraw z wybranych restauracji z dostawą do domu. To co, zamawiamy?

Jak wygrać voucher?
1. Przypomnij sobie najfajniejsze wakacje i najciekawsze smaki z nimi związane (mogą to być dopiero przyszłe wakacje, które chcielibyście zaplanować).

2. Wejdź na stronę serwisu pyszne.pl, wybierz danie z jednej z restauracji, które dostarczają na adres, pod który chcesz zamówić (może to być kilka dań), a które będzie najbliższe Twoim kulinarnym wspomnieniom z wakacji. A może łączy się to dodatkowo z muzycznymi wspomnieniami?

3. W komentarzu pod tym postem napisz jakie danie, z jakiej restauracji (nazwa i miasto) wybierasz i z jakimi kulinarnymi wspomnieniami ono się kojarzy (np. Zupa Tom khaa kai z kurczakiem i mlekiem kokosowym, Restauracja PAPAYA, Warszawa  - tu wspomnienie -)

4. Wyślij do mnie swoje zgłoszenie mailem (treść opublikowanego komentarza wraz z podaniem nicka) na adres konkurs//maupa//ChilliBite//kropka//pl

Trzy osoby, które prześlą najciekawsze zgłoszenia otrzymają bony po 100zł, a nie muszą to być wielkie epistoły, może być krótko i zabawnie :)
Jedna osoba może przesłać kilka zgłoszeń, każde jako osobny komentarz, mailem można zaś podesłać wszystkie razem, jednak jedna osoba może wygrać jeden bon.
Bony* od pyszne.pl są do wielokrotnego wykorzystania, czyli aż do wyczerpania całej kwoty 100zł.


* Bony, które są do wygrania w konkursie można zrealizować tylko zamawiając jedzenie online w serwisie Pyszne.pl, w restauracjach, które posiadają w ofercie płatność online oraz które dowożą jedzenie pod adres wpisany przez zwycięzcę

__________________________________________
Bardzo dziękuję wszystkim za fajne opowieści wakacyjne i udział w konkursie. Żałuję, że nie mam dla Was więcej kuponów, tymczasem... bony po 100zł od pyszne.pl otrzymują:
- Agata z Sopotu za wspomnienie o pierwszym sushi (cudownie się pamięta nasze "pierwsze razy"!)
- Ula z Warszawy za wspomnienie o daniu z krokodyla (ha! jadałabym jak nic i wspominała długo!)
- Sandra z Częstochowy za greckie wspomnienia (czy będzie Greckie Wesele? )

Serdecznie gratuluję zwycięzcom i czekam na Wasze relacje jak będą Wam smakowały zamawiane dania i jak sprawdzi się serwis pyszne.pl.

------
Konkurs jest efektem współpracy z serwisem pyszne.pl

27 komentarzy:

  1. Wybrałam się na pizzę razem z moim chłopakiem do Pizza Trattoria Presto w Warszawie.Były to pierwsze tygodnie znajomości z moim chłopakiem.Bardzo świeży związek.Świętowaliśmy właśnie miesiąc wspólnej znajomości i wybraliśmy się na pizzę.Michał,nie patrząc na skład wybrał pizzę o nazwie Mafioso.Nie wiedział, że składniki tej potrawy są dla odważnych ( czosnek,tabasco, pepperoni).Zobaczyć jego minę po zjedzeniu pierwszego kawałka-bezcenne.Oczywiście on nie zdradził się nawet słowem, że ledwie przełyka pizzę i dzielnie zjadł ją do ostatniego okruszka,wiadomo-nie chciał się skompromitować na początku znajomości,musiał być twardy,natomiast ja-przełykając swoją łagodną Hawajską-nie mogłam powstrzymać śmiechu,tym bardziej, że polał ją przed zjedzeniem,obficie ostrym sosem chilli.Wracając z kolacji 3 razy zatrzymywaliśmy się w sklepie spożywczym, w celu zakupu wody:)

    pozdrawiam

    Franulka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za udział w konkursie, wspaniałe są takie wspomnienia :)

      Usuń
  2. Warszawa,Gesto Restaurant & Bar,Pierś indyka w sosie kurkowym

    Przy tym przepysznym daniu z tej miłej restauracji na początku wakacji, otrzymałam telefon z ofertą pracy.Pracę udało mi się dostać.Było to dla mnie o tyle ważne, że szukałam jej naprawdę długo i okazała się strzałem w dziesiątkę.Danie to i oczywiście restauracja już zawsze będą kojarzyły mi się z czymś miłym, tym bardziej, że połączenie indyka i kurek uważam za idealne.

    Ania

    pocotak@gazeta.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za udział w konkursie, gratuluję nowej pracy! :)

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mój wybór to rolki z "Oto Sushi" w Bydgoszczy jako kontrast do swojskiego, niewyszukanego wakacyjnego jedzenia. Moje najfajniejsze wspomnienie wakacji to ja, lat 15 , chuda, patykowata istota i moja Ciocia, w której leśniczówce te wakacje spędzałam. Całymi dniami włóczyłyśmy się po lasach, kąpałyśmy w jeziorze, łowiłyśmy ryby a pod koniec sierpnia starym traktorem ruszałyśmy zbierać grzyby. Czasy były takie, że wystarczyło zatrzymać się przy drodze i zbierać same kapelusze dorodnych prawdziwków. Grzybów było tyle, że trzonków się nie zbierało. Razem z Ciocią w letniej kuchni upychałyśmy kilogramy obgotowanych grzybów w słoiki i zawieszałyśmy łańcuchy suszonych, pachnących plasterków
    Wspominam roje Perseidów, spadające przy nocnym ognisku, smak pierwszego papierosa oraz spanie z ukochanymi psami w stodole na sianie. To był czas kulinarnych zachwytów nad prostotą pieczonych w żarze ziemniaków, duszonych grzybów w wiejskiej śmietanie oraz chleba ze smalcem zagryzanego pomidorem rozgrzanym od słońca. Tych wakacji nie zapomnę do końca życia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za udział w konkursie, sama mam takich wspomnień z prostych wakacji całkiem sporo :)

      Usuń
  5. Sopot,Dom Sushi,Zestaw Nori

    Bardzo mile wspominam tegoroczne wakacje nad polskim morzem.Miałam tam niezbyt fortunną przygodę, zakończoną jednak pysznie.Otóż byłam z koleżanką w Sopocie i uciekł nam ostatni pociąg do Gdańska.Na otarcie łez wybrałyśmy się na Sushi.Był to mój debiut.Bardzo udany.noc spędziłyśmy zwiedzając miasto i pierwszym bardzo rannym pociągiem pojechałyśmy do Gdańska.

    Pozdrawiam
    Agata

    OdpowiedzUsuń
  6. Wrocław Gastrofaza,Pierogi Ruskie pieczone
    Mam takie niechlubne trochę wspomnienie z tegorocznych wakacji.Chcąc trafić
    mojemu nowemu wybrankowi do serca, zamówiłam te wspaniałe pierożki przez telefon i podałam jako mój wyrób.Niestety kłamstewko nie wyszło mi na dobre, bo chłopakowi tak smakowały, że wciąż się ich domaga:) , a może jednak wyszło na dobre, bo będę się chyba musiała nauczyć
    takie robić



    Madzik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za udział w konkursie, powodzenia w nauce gotowania!

      Usuń
  7. Kraków,Hellada Grecka Tawerna

    W lipcu pojechałam pierwszy raz z wizytą do przyszłych Teściów do Krakowa.Pogoda cudna,miejsce urocze i lekki stres z mojej strony. Zostałam przyjęta wspaniale w postanowiłam zrewanżować się za gościnę.Postanowiłam Zrobić mój popisowy deser, wspaniałe ciasto Melba, cudowne w smaku, wykwintne.Zrobiłam i podałam po obiedzie.Wyglądało wspaniale.Jednak miny przyszłych Teściów zdradzały co innego.Spróbowałam i ja.Było okropne.Z tego stresu zapomniałam dodać cukru.Na szczęście Oni zjedli je do końca,nie zdradzili się, mi było okropnie wstyd.Zraziłam się i nigdy już nie zrobię tego deseru.Na szczęście mama chłopaka zabrała nas do pobliskiej restauracji na Psaronefri, grilowaną polędwiczkę wieprzową z musztardą z pigwy.Był to prawdziwy rarytas.Mam nadzieję, że uda mi się kiedyś odtworzyć przepis na takie polędwiczki.
    pozdrawiam

    Noelka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za udział w konkursie, życze powodzenia w poszukiwaniu smaku :)

      Usuń
  8. Esencja smaku, Ruda Śląska, pizza wegeteriańska

    W tym roku, chcąc odkryć nowe europejskie tereny i podbić nowe terytorium, rodzice zabrali nas na wakacje do Albanii. Pełni niepokoju wywołanego przestrogami przed tamtejszą mafią i histeryczną reakcją dziadka na wieść o podróży, wyruszyliśmy pewni nieuniknionej zagłady, tudzież porwania/śmierci w przypadkowej strzelaninie/religijnej ofierze.
    Okazało się jednak, że Albańczycy są nie tylko otwartym, pomocnym narodem, ale też świetnie gotują! Powrót wzbogacił rodzinkę o bagaż doświadczeń sportowych (nurkowanie w cudownie ciepłych wodach Adriatyku), społecznych zaskoczeń (wiecie, że w Albanii nie płaci się za czynsz, ani za wodę?) oraz dodatkowe niechlubne centymetry w pasie :)
    Tam też, podczas wycieczki do stolicy, Tirany, miałam przyjemność zakosztować najlepszej pizzy jaką w życiu jadłam. Miała nietypowy, toporny kształt prostokąta i podana była na drewnianej desce, bez talerzy. Wspaniałe kolory zielonych brokułów, czerwonej papryki i żółciutkiej kukurydzy przyprawione świeżymi ziołami nie pozostawiły wyboru - wracamy tam za rok!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za udział w konkursie, cudna opowieść!

      Usuń
  9. Bordo, Warszawa, Pizza z łososiem wędzonym
    A pamiętasz jak zamówiliśmy dwie pizze i dostaliśmy jedną? Za to jaką!
    Miejsce akcji: Gniezno, włoska restauracja. Ona zamawia pizzę z karty: łosoś i rukola, on jak zawsze swój autorski zestaw ( niczym kobieta w ciąży): kiełbasa peperoni, kapary i ananas.
    Po 20 minutach kelner kroczy z pizzą na wspaniałym spodzie z dodatkiem semoliny, z aromatycznym sosem z pomidorów pelati, prawdziwą mozarellą, wędzonym łososiem, świeżą rukolą i karczochami?, i peperoncino?, i anansem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za udział w konkursie, sama bardzo lubię stare dobre Bordo :))

      Usuń
  10. Warszawa, Curry Hut Restauracja Indyjska, danie Prawns Curry czyli krewetki w sosie cebulowo-kokosowym z curry, dlaczego krewetki bo w skrzyżowaniu z kurczakiem smakują jak krokodyl, fantastyczne bielusieńkie mięso, nie miałam oporów by jeść. Zajrzyjcie na stronę Koorana kropka com kropka au by zobaczyć że właściciel jest podobny do Hugh Hefnera ( ten od Playboya ) I tu dane mi było usłyszeć piękną opowieść o kobiecie, której mąż pierwszego krokodyla zabił by ratować córkę, później polowali razem dla zarobku, pod koniec życia byli zaangażowani w ochronę krokodyli. A sama Krystyna trafiła do księgi Rekordów Guinnessa za upolowanie największego do dziś krokodyla o długości 8,83 m !!! Byłam dumna za Panią Pawłowski i głośno mówiłam że jestem z Polski ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula, gratuluję wygranej w konkursie !

      Usuń
    2. Bardzo dziękuję ;) yuppi lubię takie poranki.

      Usuń
  11. Warszawa, Rasoi Restauracja Indyjska, Mutton Vindaloo - baranina w bardzo ostrym sosie.
    Rok 2008 Indie w 3 tygodnie przytyłam 4 kg, ale w restauracji nie krępowałam się oblizać talerz tak było pysznie.
    Do tego soundrack ze "Slumdoga" obowiązkowo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za udział w konkursie, nooo, to widać, że smakowały wakacje ;)

      Usuń
  12. Pizza Melanzana, Farfalla, Bydgoszcz
    Jeśli mam łączyć smaki z wakacyjnymi wspomnieniami od razu sięgam pamięcią do Włoch (mimo że od tamtego wyjazdu minęło już 10 lat..). Uwielbiam wszelkie pasty, owoce morza i dobre (!) pizze, czyli takie na cieniutkim cieście, ze świeżymi dodatkami, posypane aromatycznymi ziołami, z dobrą oliwą, stanowiącą tzw. kropkę nad i. We Włoszech byłam jednak zbyt krótko, by móc spróbować choćby większości flagowych dań. Teraz więc tym chętniej skorzystałabym z oferty Farfalli, gdyż słyszałam wiele pozytywnych opinii o tym miejscu. To byłaby namiastka włoskiego smaku i klimatu.
    Oprócz miłych doświadczeń kulinarnych z Włoch, pamiętam też pierwszy dzień z Rzymu, kiedy, razem z rodziną, cały dzień zwiedzaliśmy piękne zakątki miasta. Jak dzieci wypuszczone na najlepszy plac zabaw, zapomnieliśmy o tym, że wypadałoby coś zjeść! A przecież na każdym kroku kuszące restauracje i kawiarenki. Gdy pod wieczór poczuliśmy jak bardzo jesteśmy głodni, weszliśmy do pierwszej lepszej pizzerii, uznając że każdy włoski lokal oferuje najlepsze pizze pod słońcem i… tak bardzo się zawiedliśmy. Nasze oczekiwania były ogromne, w końcu to Włochy, a gdzie jak nie w Italii można zjeść najlepszą pizzę? Dostaliśmy jednak przypalone ciasto, na którym zdołaliśmy dostrzec kilka plasterków pieczarek i szynki, za to nie żałowali sera, który nie był najlepszej jakości.. Cóż, nawet we Włoszech można zjeść okropną pizzę! (tak jak i w Polsce ohydnego schabowego ;) Dlatego teraz tym chętniej posmakowałabym polską odpowiedź na ten włoski przysmak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za udział w konkursie, świetna opowieść, ot bywa i tak :)

      Usuń
  13. Naleśniki z duszoną cebulką, filetem z kurczaka i tzazikami, restauracja SMACZEK, Częstochowa - tak naprawdę wykupiłabym pół menu (m.in. naleśniki ze szpinakiem, sosem pomidorowym i filetem z kurczaka, Placki ziemniaczane z tzazikami). Połowa dań z tej restauracji kojarzy mi się z wakacjami 2009 w Grecji, w samym jej sercu, w Atenach u cioci mojego obecnego męża (a ówcześnie chłopaka). Dania te kojarzą mi się z Grecją, gdyż tam po raz pierwszy spróbowałam zarówno tzazików (typowo grecka potrawa, niby popularna w Polsce, ale nigdy wcześniej jej nie jadłam), jak i szpinaku (tu, to już w ogóle wstyd się przyznać). ;) I chciałabym sprawdzić, czy tzaziki robione przez bar Smaczek są równie dobre, jak te w Grecji. :) A wakacje w Grecji tak mocno mi zapadły w pamięć, bo to właśnie tam mąż mi się oświadczył. Właśnie siedzieliśmy w restauracji, zajadając spanakopity (ciastka ze szpinakiem), kiedy to niby sobie przypomniał, że zgubił zatyczkę od obiektywu aparatu i poszedł jej szukać, a tak na prawdę poleciał kilka uliczek dalej do jubilera kupić mi pierścionek. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sandra, gratuluję wygranej w konkursie !

      Usuń
    2. Dziękuję serdecznie za wyróżnienie :) bardzo mi miło :)

      Usuń

Dziękuję za pozostawiony komentarz i zapraszam częściej :)
ze względu na ogromną ilość spamu z robotów, zmuszona byłam wprowadzić weryfikację obrazkową i logowanie. Przepraszam za utrudnienia...
(uwaga - jeśli komentarz zawierał aktywny link, nie będzie publikowany)