Lubię pisać bloga, kombinować nowe receptury, podpatrywać ciekawe pomysły na talerzu w podróżach, lubię uczyć się nowego na warsztatach. Lubię dzielić się, zarażać smakiem i motywować do gotowania. Sprawia mi to niesamowita frajdę i miło jest pomyśleć, że np. moja szarlotka tatrzańska już w tysiącach domów jest pieczona każdej jesieni, że najzdrowszy kisiel świata zawojował dużych i małych. Ale wiecie co, jeszcze większa frajdę sprawia mi, gdy ugotuję przepis, który zdradza mi ktoś z moich czytelników. Fasolę szparagową po syryjsku wysłała mi Agata, to jest danie GENIALNE!
Tak tak kocham kuchnię arabską, tak bardzo lubię ich muzykę. Gdy idę do arabskiej restauracji, w której gra byle co zamiast klimatycznej muzyki arabskiej, kolacja od razu mi gorzej smakuje. W czasie, gdy pracowaliśmy w Emiratach Arabskich, uwielbiałam wędrować po lokalnych Souk (bazarach), gdzie zawsze słychać było rzewne dźwięki i tęskne słowa o Habibi (kochanej) albo Habibti (kochanym). Czasem lubię też popatrzeć na przedziwną stylistkę teledysków, jakże daleką od tego, co na codzień wydzimy w produkcjach zachodnich. Posłuchajcie ze mną "Rashresh" Rouwaidy Attieh...
Lubię arabską kuchnię, lubię ich mezze, świetne sposoby przyrządzania baraniny, lubię shawarmę (lepsza jest niż kebab!!), kocham ajran, nie przepadam za słodyczami. Kiedyś w Hotelu MDM w Warszawie na Pl. Konstytucji była rewelacyjna restauracja syryjska. Pamiętam, że gdy wróciliśmy z kontraktu w Dubaju, chodziliśmy tam często, by przypomnieć sobie nowo odkryte, wspaniałe smaki i przyprawy. Obsługa była fatalna, czas oczekiwania "arabski", czyli trzeba było mieć dużo dużo czasu. Ku naszemu wielkiemu rozczarowaniu, kilka lat później zamknęli restaurację. Potem chodziliśmy czasami do libańskiej restauracji Le Cedre na warszawskiej Pradze, ale to jednak było za daleko dla nas, by częściej bywać. Niedawno pierwszy raz byliśmy w Le Cedre na Woli, oszzz, było pysznie! klimatycznie, nastrojowo, pięknie grało po arabsku. Wybierzcie się koniecznie!
Jakiś czas temu na Fb rzuciłam luźne pytanie jak przyrządzacie fasolkę szparagową oprócz standardowej wersji "po polsku", czyli z bułką tartą i masłem. I odezwała się czytelniczka bloga, Agata, która kilka lat mieszkała w Syrii i sporo się nauczyła o kuchni syryjskiej. Agata podesłała mi przepis na fasolę szparagową po syryjsku, którą poznała właśnie w Syrii, ale dodając od siebie co nieco, wypracowała własną wersję przepisu, taką "Syrię z duszą Agaty".
Na liście składników była arabska mieszkanka przypraw 7 baharat, której nie znałam. Agata zasugerowała, że mogę ją pominąć, ale ja znam specyfikę arabskiej kuchni i wiem, jak bardzo ważne są przyprawy. Chwila w sieci i już miałam recepturę, potem wystarczyło tylko zmielić i wymieszać kilka przypraw, które miałam w kuchni.
Znalazłam w sieci kilka receptur na 7 baharat, ten który do mnie najbardziej przemówił ma 8 składników, ale brzmiał fantastycznie. Przepis na 7 baharat pochodzi z bloga Belli, Adventuress.
Arabska mieszanka przypraw 7 baharat
2 łyżki czarnego pieprzu2 łyżki słodkiej papryki
1 łyżka mielonego kuminu
1 łyżka mielonej kolendry
1 łyżka mielonych goździków
1 łyżeczka mielonej gałki muszkatołowej
1 łyżeczka mielonego cynamonu
1/2 łyżeczki mielonego kardamonu
Mieszanka jest niesamowicie aromatyczna, już samo otworzenie słoiczka, w której ją przechowuję i zaciągnięcie się aromatem obiecuje cuda w kuchni. Koniecznie sobie zmieszajcie taki zestaw, chociaż w mniejszej ilości.
Cały bajer fasoli szparagowej po syryjski jest taki, że jest w miej mnóstwo czosnku, ale w całych ząbkach, czosnek przez to jest słodki i delikatny. Pod koniec duszenia, dodaje się do fasolki sporo soku z cytryny, qrcze i to jest niesamowite! Fasolka po syryjsku z duszą Agaty jest aromatyczna, lekko kwaśna, słodka i ostra jednocześnie. Nie mogłam się nią najeść! Danie podaje się w temperaturze pokojowej lub lekko ciepłe, ale nie gorące. Będzie świetnym dodatkiem np. do koftokiftetów, może być też samodzielną przekąską, wówczas dobrze jest podać do fasolki cienki arabski chleb pita. Zróbcie tę fasolkę koniecznie, jest rewelacyjna!
Fasolka szparagowa po syryjsku (z duszą Agaty)
1 kg zielonej fasolki szparagowej
ok 1,5kg świeżych pomidorów lub 2 puszki po 400g pomidorów krojonych
70ml oleju rzepakowego nierafinowanego
30ml oliwy z oliwek extra virgin
2 cebule
spora główka czosnku
1/2 łyżeczki mieszanki przypraw 7 baharat (przepis wyżej)
1/2-1 łyżeczki chilli w proszku
1 łyżeczka kminu rzymskiego
1 łyżeczka świeżo mielonego pieprzu
sól do smaku
sok wyciśnięty z 1 cytryny (ok 40ml)
pół pęczka natki pietruszki
Fasolkę umyj i odetnij końcówki. Świeże pomidory sparz, zdejmij skórkę i wytnij twardą nasadę. Cebulę posiekaj w kostkę, czosnek obierz, ale pozostaw w całych ząbkach.
W szerokim garnku rozgrzej olej z oliwą i przesmażaj cebulę na średnim ogniu, po ok 2-3 minutach dodaj całe ząbki czosnku, przesmaż przez 2 minuty, by warzywa się zeszkliły, ale nie rumieniły. Dodaj fasolkę i razem przesmażaj 3-4 minuty ciągle mieszając. Dodaj mieszankę 7 baharat, chilli, kumin, pieprz i ok 1 łyżeczki soli. Wymieszaj dokładnie, dodaj pokrojone pomidory i uzupełnij ok 1/2 szklanką wody tak, by fasolka była całkowicie przykryta. Duś pod przykryciem na średnim ogniu ok 20-25 minut. Fasolka powinna być miękka, ale pozostać jędrna, zaś czosnek być miękki. Pod koniec gotowania dodaj sok z cytryny i posiekaną natkę pietruszki. Spróbuj i ewentualnie dopraw solą, ja jednak mało solę, zatem nie miałam takiej potrzeby. Odstaw fasolkę do przestudzenia, podawaj lekko ciepłą lub w temperaturze pokojowej. Najlepiej do grillowanych mięs lub jako samodzielne danie z chlebem pita. Fasolka jest rewelacyjna!
A można użyć żółtej fasolki?
OdpowiedzUsuńBo taką akurat mam...:)
w smaku sie nie różnią, zatem nie ma przeszkód, aczkolwiek wizualnie ciekawiej wychodzi chyba zielona :)
UsuńZrobiłam i jest rewelacyjna! Następnym razem pokombinuję z mięsnym dodatkiem :P
OdpowiedzUsuńNajlepiej jest podać ją do mięs z grilla lub pieczonych, świetnie pasuje!
OdpowiedzUsuńOgromnie się cieszę, że smakowała :)
A próbowałaś poza sezonem z mrożonej?
OdpowiedzUsuńno nieee, wcale nie próbowałam, przecież jeszcze sezon trwa, a przepis dostałam ledwie co :) ale spróbuję na pewno ;)
UsuńWłaśnie wypróbowałam przepis wykorzystując fasolkę mrożoną i pomidory krojone z puszki. Wszystko wyszło idealnie. Niepotrzebnie tylko dodałam wody, bo musiałam nadmiar odparować i czosnek mi się rozpadł przez przedłużone gotowanie.
Usuńatiti, nie ufa się przepisom, hę? dolewa extra wodę hę? ;)
Usuńciesze się ogromnie, ze się udało, mam nadzieję, że na stałe wejdzie do repertuaru :)
serdeczności i wszystkiego dobrego na Święta!
mnie wyszła zupa, bo 1/2 szkl. wody było zdecydowanie za mało, żeby przykryć fasolkę. Fasolka też dłużej się gotowała, co wywołało u mnie nerwowość podwójną. Ale przyznać muszę, ze była dobra. Dodatkowy "sos" dobrze smakował z grilowaną piersią kurczaka. Resztę wrzucę do słoika na później.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńPyszna, właśnie się zajadam :) Od siebie dorzuciłam trochę bobu, dla koloru, bo fasolka żółta, mniam.
OdpowiedzUsuńI ten baharat... <3 Będzie gotowane ;)
a czy można ją zawekować?
OdpowiedzUsuńmożna spróbować :)
UsuńZrobiłam, fasolka wyszła przepyszna. Ciekawy smak. Zrobiłam bahrat i zastanawiam się do jakich potraw mogłabym go jeszcze użyć?
OdpowiedzUsuńCieszę się, że smakowało :)
UsuńOd razu jak zrobiłam spory słoiczek 7 baharat, zaczęłam szukać zastosowań dla tej cudownej mieszanki przypraw. Tu kilka przepisów z jej użyciem:
http://www.chillibite.pl/2016/06/klopsy-wolowo-jagniece-z-bobem-wg.html
http://www.chillibite.pl/2016/03/jagniecina-z-okra-po-syryjsku-i-arabski.html
http://www.chillibite.pl/2015/12/zupa-pomidorowa-z-boczkiem-i-mlekiem.html
http://www.chillibite.pl/2015/08/gulasz-warzywny-na-nute-arabska.html
http://www.chillibite.pl/2016/06/wysmienity-bob-po-arabsku-ful-bi-zeit.html
A potem to już się sama rozkręcisz i będziesz dodawać do wielu dań, by podkręcić ich smak :)
Mam nadzieję, że pomogła, powodzenia!
A jak w praktyce z odgrzewaniem? Będzie smaczna na następny dzień czy lepiej wszystko zjeść na raz ;) ?
OdpowiedzUsuńZrobiłam, do odgrzewania jak najbardziej się nadaje. Ale o dziwo, mimo, że bardzo lubię wschodnie smaki jakoś mi niepodpasowała :(. Dla mnie wyszła zdecydowanie za kwaśna i ta kwaśność zabijała wszystkie inne smaki.
UsuńPrzepraszam, że dopiero odpisuję, ale na wakacjach nie bardzo daje się komentarze ogarniać :)
UsuńFasolka jak najbardziej świetnie się odgrzewa. Sok z cytryny jest konieczny, ale można go dodać znacznie mniej (ja lubię kwaśne!). Tu mocno przebija przyprawa 7 Baharat i słodki czosnek. Zachęcam do ponownej próby i skosztowania przed dodaniem soku, a potem doprawiania już na smak :) dziś znów gotuję!
A ja się po prostu uzależniłam. Od dwóch lat, w sezonie robię tę potrawę kilkakrotnie. Zwykle jednorazowo z ponad 1,5 kg fasolki (tę krótko najpierw podgotowuję - w wodzie lub na parze). Pomidorów zaś daję mniej niż w przepisie, bo kiedyś wyszła mi prawie zupa pomidorowa i musiałam ją "odparowywać" przez co fasolka była zbyt miękka. Nie daję soku cytrynowego - jakoś mi nie pasuje. I nie żałuję przypraw. Przepis robi furorę na grillach. Wczoraj na koniec sezonu kupiłam jeszcze świeżą-zieloną. Właśnie się robi. Wielkie dzięki za przepis:) Ula
OdpowiedzUsuńwyszukując przepisu nie oczekuję steku pierdół plus na końcu przepis tylko PRZEPISU!!!
OdpowiedzUsuń