Jak bardzo lubicie jeść oczami? Przechodząc obok cukierni otwieracie szeroko oczy z zachwytu, a na sam widok talerza kreatywnego szefa kuchni ślinianki rozpoczynają taniec godowy? No dobrze, to na widok jedzenia, a czy działają na Was piękne, zachwycające fotografie jedzenia? Ja upajam się przepięknymi fotografiami kulinarnymi, jednak mimo wszechobecności internetu, dopiero gdy mam w rękach zjawiskową książkę z najpiękniejszymi fotografiami jedzenia jakie widziałam, tracę oddech z wrażenia. A chwilę później tylko zaznaczam i zaznaczam co jeszcze ugotować, co jeszcze rzuca mnie na kolana, przeglądam pełne światła i powietrza zdjęcia grzejąc stopy w słońcu. Od kilku tygodni pożeram wzrokiem fotografie, ale i gotuję "Szybko, świeżo, prosto" z książki Donny Hay - czyż może być lepsza definicja czystej radości z gotowania i jedzenia?
Och, jakże cudowny, przepiękny weekend się zapowiada! Dzieci spędzą go zapraszając kolegów i koleżanki, zajrzy na chwilę rodzina, a ja zmykam na niezwykły wyjazd trochę do Genewy, trochę do Francji. Będę miała okazję zjeść w pierwszej w życiu gwiazdkowej restauracji, zapowiada się pięknie i ekscytująco! Tymczasem dziś zrobiłam sobie "majówkę" w ogrodzie, z książką, która tylko pobudza apetyt, dobrym winem i kocicą, która rozciągała się w słońcu leniwie razem ze mną. A teraz ładnie, pięknie mi popołudniowo gra. Posłuchajcie Rachel Yamagata w rozkosznie leniwym "Has It Happened Yet"...
Donna Hay jest australijską ikoną nowoczesnych kulinariów. Stroną i zdjęciami Donny Hay zachwycam się od kilku lat - zdjęcia są świetliste, a kuchnia bazuje na sezonowych składnikach, tylko oczywiście sezony są ciut pokręcone, bo gdy u nas lato, to w Australii zima, no i na dodatek mają tam caaałe niebo cudownych składników, które w naszym chłodniejszym klimacie są niedostępne. Donna Hay odmieniła świat stylizacji kulinarnych na zawsze - to za nią podążają rzesze stylistów żywności fotografów, którym bliska jest prostota formy, brak przesadnych stylizacji, tysięcy gadżetów, które zagłuszają potrawę i talerz. Te zdjęcia same wołają "zjedz mnie!", dla mnie właśnie o to chodzi w fotografii kulinarnej - prosto, świeżo i szybko!
W końcu, nareszcie, po latach świetlnych, nakładem wydawnictwa Albatros ukazała się w polskim wydaniu książka Donny Hay "Szybko, świeżo, prosto". Książka jest zjawiskowa! Wydana na pięknym, niemal muślinowym papierze, duża, albumowa pozycja, jednak z miękką, bardzo poręczną okładką. Książka zawiera ponad 160 przepisów, a każdy z nich jest przepięknie zilustrowany zdjęciami Williama Meppema. To jedna z książek obowiązkowych na półce smakosza - idealna na prezent dla miłośnika kuchni, ale też debiutanta przy patelni - przygotowanie większości potraw jest szalenie proste i nie zabiera wiele czasu.
Książka jest podzielona na trzy części:
Szybko - to proste rozwiązania na dania obiadowe - ze wspaniałym efektem, ale przy niewielkim nakładzie czasu - szybkie makarony, czosnkowe chorizo z ciecierzycą, błyskawiczne lekkie dania mięsne z patelni grillowej, kanapki z rusztu, proste dania rybne, czy sałaty z kaszą kuskus. W "słodkiej" części tego rozdziału Donna proponuje szybkie i pyszne desery z owocami - urzekające w swej prostocie i zjawiskowo skomponowane.
Świeżo to dania tradycyjne, która autorka nieco odświeża i udoskonala - nowe podejście do cesar salad i sałatki waldorff, kusząca caprese bez użycia noża, zachwycający stek z trzema warzywami w formie chipsów, pieczone kurczęta, sznycel z kurczaka w chrupiącej skórce z panierki ziołowej, boczek pieczony w cydrze, nowe oblicza klasycznych zup, albo fish & chips na tajską modłę. W części słodkiej tego rozdziału autorka sięga po klasyczne desery, które upraszcza maksymalnie, a każdy z nich zachwyca prostotą formy - po co się męczyć próbując zrobić klasyczną baklavę, jeśli może ona przyjąć prostego i szybkiego "cygara"!
Prosto to rozdział, w którym Donna zdradza tricki kulinarne, które zawsze są najcenniejsze, jeśli chcemy sięgać po doświadczenie kulinarne ekspertów. Może by tak do wołowiny podać kremową fasolę zamiast pure ziemniaczanego, albo zamiast zmieszanej, sałata rozdzielona z pieczonym chlebem i boczkiem, czy pieczonych ziemniaków i fety. Kto powiedział, że sałatka musi mieć pokrojone drobno wszystkie składniki! Zamiast pracochłonnego wylepiania ciasta w formie do tarty z grzybami, autorka proponuje błyskawiczną i pięknie się prezentującą rustykalną galette z pieczarkami i ricottą, w miejsce pieczonego kurczęcia podsuwa pomysł na pieczenie kurczaka w częściach z kiełbaskami chorizo, aaa no i oczywiście risotto - bez mieszania, na które szkoda tracić czasu - przecież można je upiec w piekarniku! W słodkiej części rozdziału znów ciekawe, tym razem ultra proste desery - jak błyskawiczne lody kajmakowe albo pieczona ricotta z waniliowym miodem. W tym dziale znalazłam też cytrynowe ciasto, które na Wielkanoc moja 10 letnia córka zaczarowała w wielkanocną babkę cytrynową, to naprawdę najlepiej świadczy o prostocie przepisów.
Na końcu książki są jeszcze Stylizacje, czyli podpowiedzi jak pięknie prezentować proste dania, jak oszczędzić sobie pracy na przyjęciu, czy dać drugie życie przedmiotom, a także Glossariusz - wyjaśnienie pojęć użytych w książce, czy informacje dotyczące składników potraw oraz przeliczniki miar i wag, zakresy temperatur pieczenia.
W końcu, nareszcie, po latach świetlnych, nakładem wydawnictwa Albatros ukazała się w polskim wydaniu książka Donny Hay "Szybko, świeżo, prosto". Książka jest zjawiskowa! Wydana na pięknym, niemal muślinowym papierze, duża, albumowa pozycja, jednak z miękką, bardzo poręczną okładką. Książka zawiera ponad 160 przepisów, a każdy z nich jest przepięknie zilustrowany zdjęciami Williama Meppema. To jedna z książek obowiązkowych na półce smakosza - idealna na prezent dla miłośnika kuchni, ale też debiutanta przy patelni - przygotowanie większości potraw jest szalenie proste i nie zabiera wiele czasu.
Książka jest podzielona na trzy części:
Szybko - to proste rozwiązania na dania obiadowe - ze wspaniałym efektem, ale przy niewielkim nakładzie czasu - szybkie makarony, czosnkowe chorizo z ciecierzycą, błyskawiczne lekkie dania mięsne z patelni grillowej, kanapki z rusztu, proste dania rybne, czy sałaty z kaszą kuskus. W "słodkiej" części tego rozdziału Donna proponuje szybkie i pyszne desery z owocami - urzekające w swej prostocie i zjawiskowo skomponowane.
Świeżo to dania tradycyjne, która autorka nieco odświeża i udoskonala - nowe podejście do cesar salad i sałatki waldorff, kusząca caprese bez użycia noża, zachwycający stek z trzema warzywami w formie chipsów, pieczone kurczęta, sznycel z kurczaka w chrupiącej skórce z panierki ziołowej, boczek pieczony w cydrze, nowe oblicza klasycznych zup, albo fish & chips na tajską modłę. W części słodkiej tego rozdziału autorka sięga po klasyczne desery, które upraszcza maksymalnie, a każdy z nich zachwyca prostotą formy - po co się męczyć próbując zrobić klasyczną baklavę, jeśli może ona przyjąć prostego i szybkiego "cygara"!
Prosto to rozdział, w którym Donna zdradza tricki kulinarne, które zawsze są najcenniejsze, jeśli chcemy sięgać po doświadczenie kulinarne ekspertów. Może by tak do wołowiny podać kremową fasolę zamiast pure ziemniaczanego, albo zamiast zmieszanej, sałata rozdzielona z pieczonym chlebem i boczkiem, czy pieczonych ziemniaków i fety. Kto powiedział, że sałatka musi mieć pokrojone drobno wszystkie składniki! Zamiast pracochłonnego wylepiania ciasta w formie do tarty z grzybami, autorka proponuje błyskawiczną i pięknie się prezentującą rustykalną galette z pieczarkami i ricottą, w miejsce pieczonego kurczęcia podsuwa pomysł na pieczenie kurczaka w częściach z kiełbaskami chorizo, aaa no i oczywiście risotto - bez mieszania, na które szkoda tracić czasu - przecież można je upiec w piekarniku! W słodkiej części rozdziału znów ciekawe, tym razem ultra proste desery - jak błyskawiczne lody kajmakowe albo pieczona ricotta z waniliowym miodem. W tym dziale znalazłam też cytrynowe ciasto, które na Wielkanoc moja 10 letnia córka zaczarowała w wielkanocną babkę cytrynową, to naprawdę najlepiej świadczy o prostocie przepisów.
Na końcu książki są jeszcze Stylizacje, czyli podpowiedzi jak pięknie prezentować proste dania, jak oszczędzić sobie pracy na przyjęciu, czy dać drugie życie przedmiotom, a także Glossariusz - wyjaśnienie pojęć użytych w książce, czy informacje dotyczące składników potraw oraz przeliczniki miar i wag, zakresy temperatur pieczenia.
_________________________________________________________________________
Konkurs (zakończony)
Jeśli macie ochotę na jeden z dwóch egzemplarzy książki Donny Hay "Szybko, świeżo, prosto" ufundowanych przez wydawnictwo Albatros, zapraszam do wiosennego konkursu, w którym zadaniem jest podzielenie się trickiem kulinarnym lub około-kuchennym, który bardzo Wam pomaga i ułatwia kuchenne zmagania. Na przykład moja znajoma zdradziła mi kiedyś, jak bardzo "zmieniłam jej życie", gdy podejrzała, że do odmierzania składników używam wagi i... funkcji "tara", czyli zamiast żmudnego odmierzania objętości, czy wagi poszczególnych składowych np. ciasta w szklankach, miseczkach i na łyżkach, dodaję je do jednej, stojącej na wadze misy zerując co chwila pomiar - proste, a jak się okazuje całkiem sprytne. A jakie Wy macie sposoby?
1. w komentarzu poniżej opisz trick kulinarny lub około-kuchenny, który Tobie lub bliskiej osobie ułatwia życie - im ciekawszy, zabawniejszy, albo "zmieniający życie" tym lepiej!
2. mailem na adres konkurs//maupa//chillibite//kropka//pl prześlij swoje zgłoszenie podając nick pod jakim zostało zamieszczone pod postem, oraz adres pocztowy i telefon kontaktowy do wysłania nagrody
Konkurs trwa od 30 kwietnia do 4 maja do godz 23:59.
Rozstrzygnięcie konkursu ukaże się na końcu tego posta w pierwszym tygodniu maja.
Nagrody do dwójki zwycięzców Wydawnictwo Albatros wyśle w kolejnym tygodniu maja.
Jeszcze w maju będziecie mogli zrobić coś pysznego na majówkę z książki Donny Hay, kto chętny?
Z radością ogłaszam zwycięzców!
Kochani - bardzo, bardzo Wam dziękuję za tyle świetnych odpowiedzi z trickami kulinarnymi. Są super! Wprawdzie nie mam już dzieci tak małych, by trzeba je oddawać w czyjeś ręce na czas mieszania w garnku, ale tak, pamiętam ten trick z autopsji ;) Wszystkie Wasze sposoby mi się bardzo podobały i być może kiedyś wymyślę coś większego w temacie, tymczasem zwycięzcy - książki Donny Hay "Szybko, świeżo, prosto" ufundowane przez wydawnictwo Albatros wędrują do:
Uli Po Prostu - za całe mnóstwo sprytnych sztuczek, z których co najmniej kilka na pewno sprawdzę
Beti za prosty, acz mądry i zdrowy pomysł z kurkumą do rosołu
Zwycięzcom gratuluję, wszystko pozostałym serdecznie dziękuję za udział !
Ach, ach... wzdycham do tek książki już jakiś czas, bo ciągle są ważniejsze potrzeby niż kolejna kulinarna , na punkcie których mam bzika!
OdpowiedzUsuńNie wiem czy to trik czy raczej dobra rada, w każdym razie wiem, że ułatwia życie w kuchni - obieranie ogórka od strony kwiatka a raczej miejsca po nim a nie ogonka. Nauczyła mnie tego Mama gdy byłam dziecięciem , jest to dla mnie od trzydziestu kilku lat oczywista oczywistość.
Myślałam, że wszyscy to wiedzą, ze zdziwieniem jednak stwierdzam, że kilku osobom uratowałam niejedną mizerię, która rzekomo gorzka była bo ogórki niedobre> kolejna mizeria lądowała w koszu, a mnie po chwili "tykało" przeczucie - "ale od dobrej strony obierasz?" Jakiej dobrej, to są i złe strony ogórka??
Okazuje się, że są :)
Gorzkie ogórki, heh ile razy sie trafiło, ale też stosuję ten patent :) dziękuję za udział w konkursie!
UsuńDzień dobry:) czy do konkursu można zgłosić kilka 'tricków'?
OdpowiedzUsuńjak najbardziej :)
UsuńMoje gotowanie w dni powszechnie jest ubogie. Ma być jak w tytule książki SZYBKO, ŚWIEŻO i PROSTO. Mimo wszystko nawet kiedy czasu mam jak na lekarstwo, nie wyobrażam sobie zadowalać się odwiedzinami w biurze Pana Kanapki ani chwyconej w biegu buły.
OdpowiedzUsuńGotowanie musi więc być, ale też musi odbywać się tak, żeby ograniczyć do minimum przygotowania oraz sprzątanie po (czyli "ulubiony" aspekt gospodyni, zwłaszcza tej bez dostępu do zmywarki ;)).
Już praktycznie od pierwszego dnia studiów i "pójścia na swoje" opracowałam technikę jednogarnkową, tak żeby zmywania było jak najmniej. Praktycznie zawsze na tygodniu wybieram danie, po przygotowaniu którego mam do zmycia tylko jeden garnek. Nie są to tylko oczywiste zupy czy drugie dania "śmietniczki". Przygotowuję zwykle produkt zbożowy z warzywami i mięsem techniką : gotowanie makaronu/ryżu/ziemniaków w garnku a na górze na zwykłej wkładce do gotowania na parze (albo nawet durszlaku w ubogich czasach studenckich) - dowolne warzywa, małe pulpeciki, pierś z kurczaka w przyprawach. Do zmycia tylko garnek z wkładką, a wszystko soczyste, pełne witamin i zdrowsze niż długie gotowanie w wodzie.
A w weekendy.... w weekendy cała kuchnia bierze udział w gotowaniu, w użyciu są wszystkie garnki i oprzyrządowania, zero ograniczeń. W połączeniu z zapraszaniem bliskich znajomych na obiad można czasem liczyć na rozwiązanie typu "Ula, ugotowałaś wszystkie te cuda, to teraz my pozmywamy" ;-)
Trik śniadaniowy: teraz bardzo modne (bo zdrowe!) są fajne śniadaniowe owsianki. Ale z kim bym nie rozmawiała, to każdy narzeka, że takie jedzenie się szybko nudzi, zwłaszcza w zimę kiedy nie ma dostępu do wielu owoców i owsianka z bananem po tygodniu jest już nie do wytrzymania.
OdpowiedzUsuńJa stosuję system słoiczkowy. Codziennie mam inne śniadanie, bo ledwo otwieram oczy już zaglądam na półkę pełną małych słoików z orzechami, owocami suszonymi, ziarnami, nasionami i innymi dodatkami, dzięki którym raz jem wykwintną owsiankę z siemieniem i orzechami włoskimi, a następnego dnia wybór pada na kawałki czekolady i wiórki kokosowe. To jest naprawdę mała rzecz, a bardzo cieszy. Nigdy nie powiem, że owsianka jest nudna.
Dodatkowo:
- żadna zwierzyna nie dostanie się do środka ( a w czasach studenckich i wątpliwej czystości akademickiej łatwo było o mole)
- jeśli mamy ładne słoiczki (nawet po ogórkach, majonezie czy kawie ale z usuniętymi etykietami) to jest to ozdoba kuchni - takie bakalie, daktyle super wyglądają
- codziennie mamy dodatek innych witamin i minerałów w zależności od tego co akurat chrupiemy :) i stale dostarczamy sobie błonnika
Mała rzecz a cieszy :)
Ula - jakbym swoją kuchnie widziała :) tylko z czasem przerzuciłam się na bardziej jednolite słoiki :)
Usuńdziękuję za fajne podpowiedzi - jedna z książek wędruje do Ciebie - gratuluję!
i zapraszam częściej na bloga :)
Tutaj jestem stałym gościem, ale zawsze cichym... Jest mi ogromnie miło :-)
UsuńZazdroszczę jednolitych słoików, ja się często przeprowadzam i wtedy wolę przesypać wszelkie ziarna do torebek i na nowo zacząć proces zbieractwa niż wysłuchiwać przekleństw kolegów-tragarzy ;-)
Uwielbiam francuską zupę cebulową ale w oryginalnej wersji jest dla mnie zbyt ciężka i tłusta. Wiec zamiwst smażyć cebule pieke ja w piekarniku na odrobinie tłuszczu niecałe dwie godziny bez mieszania. Po tym czasie cebula jest pieknie skarmelizowana i pyszna. Wyjmuje ja zalewam dobrym bulionem i chwile gotuje, potem dodaje pelnoziarnistą grzanke i znów chwile zapiekam pod grillem. Oto moj trick na pyszną i delikatną zupę cebulową ☺
OdpowiedzUsuńnoszzzz muszę spróbować! dziękuję :)
UsuńW mojej kuchni używam BARDZO dużo czosnku ale jego obieranie może być udręką. Kilka lat temu w radiowym programie kulinarnym usłyszałam o tej metodzie . Nie wierzyłam, że zadziała, ale działa !
OdpowiedzUsuńGłówkę czosnku rozbijamy nasadą dłoni (jedno uderzenie). Następnie wkładamy ją do metalowej miseczki, przykrywamy drugą metalową miseczką i trzęsiemy intensywnie przez jakieś 10 sekund. Ząbki czosnku "rozbiorą" się same. Spróbujcie !
Aniu, taaak ! to świetnie działa! sprawdza się tez w słoiku :) merci!
UsuńŻeby cebula przy krojeniu nie piekła w oczy, wystarczy ją przed krojeniem wrzucić na kilka minut do zamrażarki. Dzięki temu w czasie krojenia nie wydzielają się z cebuli soki odpowiedzialne za to, że płaczemy jak bóbr ;)
OdpowiedzUsuńTrick przy robieniu pierogów, który przejęłam od mojej mamy: zamiast rozwałkowywać ciasto i wycinać kółka szklanką, robimny wałeczek,roimy na "kopyta", rozgniatamyalcami i małym wałeczkiem rozwałkowywujemy na kółko. W ten sposób nie zostaje nic z ciasta, ani też ono nie wysycha :)
OdpowiedzUsuńI jeszcze jedna przydatna w kuchni "sztuczka", a raczej dobry nawyk ;)
OdpowiedzUsuńBardzo nie lubię jak w kuchni się coś marnuję i dlatego zawsze staram się wszystko wykorzystać jak bardzo się da. Chodzi mi tu głównie o owoce i robienie przetworów.
Przy robieniu syropu malinowego, po zagotowaniu owoców z sokiem,który puściły, nalezy to przecedzieć. Owoce,które zostałymi na sicie,przecieram, przesmażam i robię z tego dzęm-mus. Natomiast pesteczki, które zostały na sicie zalewam wodą i jeszcze wygotowuję z tego choć szklanę kompotu ;)
Podobnie przy pigwowcu: z obranych owocówrobię dżem, skórki suszę do herbaty a z pestek robię nalewkę
Fajne te sztuczki, dziękuję :)
UsuńDługo się zastanawiałam, aż w końcu przyszło olśnienie!
OdpowiedzUsuńJest! Jeden, jedyny, niezawodny - trick około-kuchenny! ;)
Banalny, ale skuteczny!
ja: "Kochanie, smakował Ci obiad?"
on: "Pycha"
ja: "Dziękuję, w nagrodę możesz pozmywać ;)"
A ponadto - gotowanie ryżu - nie wyobrażam sobie tego bez wykorzystania świeżych ziół!
Ewelina :)
UsuńPewnie każda gospodyni (lub gospodarz, żeby nikogo nie urazić) ma swoje triki, z których korzysta i myśli, że robią tak wszyscy. Są to raczej banalne rzeczy, które jednak ułatwiają codzienną pracę w kuchni. Ja częściej piekę niż gotuję, stąd mam pewne nawyki, które przyszły same, wraz z powtarzaniem pewnych czynności. Oto kilka z nich, które na szybko udało mi się przypomnieć:
OdpowiedzUsuń1. W pieczeniu często należy skorzystać z produktów o temperaturze pokojowej. Ale kto myśli dwie godziny wcześniej o wyjęciu jajek czy masła z lodówki? Wtedy z pomocą przychodzi ciepła woda i mikrofalówka: jajka płuczę pod strumieniem ciepłej wody lub zanurzam w miseczce z ciepłą wodą, dzięki czemu szybko się ogrzeją. Z kolei mikrofalówka świetnie służy do doprowadzenia masła do miękkiej konsystencji, w sam raz np. do ucierania z cukrem.
2. Mikrofalówka w kuchni stoi u mnie nieużywana, oprócz powyższego zastosowania (masło). Ostatnio jednak miałam mało czasu na upieczenie ciasta, a potrzebowałam rozpuszczoną czekoladę. Zawsze cierpliwie rozpuszczam ją w kąpieli wodnej, co jednak trochę trwa. Z braku czasu włożyłam czekoladę do mikrofalówki i okazało się, że to świetna metoda na otrzymanie płynnej czekolady w bardzo krótkim czasie.
3. Na początku swojej przygody z pieczeniem, serniki często baaardzo mi wyrastały, żeby za chwilę spektakularnie opaść. Oprócz rad typu: mieszaj krótko, bez napowietrzania masy, a po pieczeniu nie wyciągaj go od razu z piekarnika, ostatnio stosuję jeszcze jedną metodę (zainspirowaną biszkoptem rzucanym) - miskę lub formę z gotową surową masą rzucam ze dwa razy na blat, oczywiście z niewielkiej wysokości. Wierzę, że dzięki temu nadmiar niepotrzebnych pęcherzyków powietrza uleci, a sernik nie wyrośnie ponad to, co niezbędne. Skoro sprawdza się w biszkopcie, to dlaczego nie przy serniku?
4. Z kolei przy wyrastaniu ciasta drożdżowego wspieram się zamiennie dwoma sposobami - miskę z surowym ciastem wstawiam albo do piekarnika (tylko lekko nagrzanego, żeby nie zabić drożdży!), albo do zlewu z ciepłą wodą, zawsze przykrywając miskę ręcznikiem.
5. W kuchni niezbędne są wszelkie gadżety - od tych najprostszych, aż do bardziej skomplikowanych. Póki nie ma się czegoś na stanie, wydaje się to zbędne, ale po zakupie danej rzeczy zawsze powtarzam: "Jak ja sobie bez tego radziłam?". Do tych pierwszych, najprostszych, należy np. łopatka silikonowa, którą wyskrobuję surową masę na ciasto do formy czy rozpuszczoną czekoladę. Bez takiej łopatki dużo masy zostaje w naczyniu i idzie na zmarnowanie (albo do brzucha, bo palcem zawsze można wszystko wydobyć). Silikon sprawia jednak, że wszystko, niemal do ostatniej kropelki, można z łatwością przełożyć do drugiego naczynia. Do gadżetów bardziej rozwiniętych, niezbędnych w kuchni zaliczam na pewno blender. Bardzo długo gotowałam i piekłam bez niego, ale gdy tylko pojawił się u mnie w kuchni, już nie potrafię bez niego funkcjonować - pesto, zupy krem, koktajle i cała długa lista innych przysmaków nie powstanie tak efektywnie i efektownie właśnie bez blendera.
Tych punktów mogłoby być jeszcze bardzo dużo, ale szanuję czas czytających ;) dlatego poprzestanę na tym. Mam nadzieję, że chociaż jakaś rada się komuś przyda i ułatwi pracę w kuchni. Pozdrawiam i życzę wielu ciekawych pomysłów ułatwiających tworzenie wspaniałych dań!
Kinga - super mądrości i takie babcine, prawda? :) dziękuję za podzielenie się nimi. Serdeczności!
UsuńDwa miesiące temu zostałam mamą łobuza, który nie jest fanem drzemek w ciągu dnia. Z tego powodu mój trik około-kuchenny służy znalezieniu czasu na gotowanie i brzmi: "Kochanie, czy mógłbyś go potrzymać?" ;)
OdpowiedzUsuń:)
Usuń1. Szczypiorek, natkę pietruszki, koperek czy inne zioła nie siekam nożem na desce, ale tnę nożyczkami - szybko, równo i czysto :-)
OdpowiedzUsuń2. Zimne jajka przed gotowaniem czy użyciem do ciasta ogrzewam na ciepłym kaloryferze - z reguły zapominam je wcześniej wyjąć z lodówki :-)
3. Mięso, które rozbijam na kotlety wkładam pomiędzy 2 kawałki folii spożywczej - deska i tłuczek pozostają czyste :-)
4. Trick kuchenny, ale niekulinarny: okap przecieram cienką warstwą wazeliny - błyszczy, nie ma smug, on i kurz się go nie ima :-)
Aniu - dziękuję za udział w konkursie, patent z kaloryferem sprawdzę, też zawsze zapominam :)
UsuńOddzielam żółtko od białka przez plastikowy lejek- w lejku zostaje żółtko a białko wycieka dołem- tadaaaa ;)
OdpowiedzUsuńKolejny jajkowy trik- jeżeli wpadnie żółtko do białka wciagamy je butelką po wodzie mineralnej- ściskamy butelke, przykładamy do żółtka, puszczamy butelke a żółtko jest wciagnęte do środka- TADAAA
heh - i można kolejnego gadżetu (separator żółtek) pozbyć się z szuflady kuchennej :)
Usuńdziękuję za podzielenie się sztuczkami :)
Przypomniał mi się jeszcze jeden "patent" kuchenny związany z pieczeniem (dziś dzień Piekarza a moje nazwisko zobowiązuje :)
OdpowiedzUsuńmianowicie często bywa, że papier do pieczenia jest sztywny bo woskowany i zdarza się że się rozdziera przy upychaniu w formie, zwłaszcza tej o skomplikowanym kształcie - wtedy wystarczy przycięty na wymiar arkusz papieru zmiąć w dłoni w kulkę i potem delikatnie go rozprostować - dużo łatwiej będzie nam wyłożyć nim formę bez żadnych dziur :)
:) merci i dziękuję za udział w konkursie!
UsuńNa półce sklepowej lub na targu widzisz piękny słoiczek? Zawartość niekoniecznie taka, na którą masz ochotę? Mimo to bierzesz ;) Łyżeczką wyjadasz resztki konfitury z pięknego słoiczka i zapewne z piękną etykietką, ale już nie pasującą do przyszłych wkładów. Często gęsto etykiety są klejone klejem o mocy zdolnej utrzymać kilka słoniątek. Po usunięciu papieru zostają nieestetyczne plamy po kleju. Posmaruj je grubo wazeliną, zostaw na jakiś czas, a potem umyj w ciepłej wodzie i szorstką stroną gąbki. Słoik jak nowy ;)
OdpowiedzUsuńDaria
ooo tego sposobu nie znałam, ale... mam jeszcze szybszy patent - zedrzeć byle jak papier, a potem zmyć klej... zmywaczem do paznokci - dział bezbłędnie!
Usuńdziękuję za udział w konkursie :)
niestety czasem są takie kleje, że zmywacz nie pomaga :(
UsuńNo właśnie ten zmywacz często matowił mi powierzchnię wieczek od słoiczków, więc przegrywa z wazeliną, ale nie jest jeszcze na takiej straconej powierzchni ;)
UsuńDaria
Od wielu wielu lat uwielbiam jeść ryby, w każdej postaci, najbardziej jednak te pieczone. Na początku mojej samodzielnej kulinarnej przygody czyli na początku studiów ryby pieczone przeze mnie w folii miały ten mankament że często nie udawało im się trafić na talerz w jednym kawałku, bo skórka przykleiła się do folii. Poirytowana tym faktem, po którymś razie zaczęłam intensywnie kombinować co tu zrobić żeby ryby na talerzach wyglądały jak u Iny Garten, a nie leżały smutno w kilku kawałkach bo skórka przywarła do folii. I to cytryna, a ściśle rzecz ujmując plastry cytryny uratowały sytuację. Przekładanie ryby na talerz jest dużo łatwiejsze jeśli ułoży się ją na dość grubo pokrojonych plastrach cytryny i w ten sposób upiecze.
OdpowiedzUsuńTrick nr 2 wynika z mojego silnego postanowienia do nie marnowania jedzenia. Przy przyrządzaniu drobiowych smażonych kotletów małe skrawki kurczaka pozostałe przy przygotowaniu dania głównego kroję na malutkie kawałeczki lub wrzucam do maszynki i robię z nich przepyszne kotleciki z tymiankiem i parmezanem.
lubimy nie marnować :)))
Usuńdziękuję za podpowiedzi i udział w konkursie!
Dzien dobry Jola Ziemlanski-Fetti sie klania :) System mnie nadal nie lubi,wiec jako anonim musze :D
OdpowiedzUsuńOk to kilka trickow-niektore moje wlasne niektore gdzies uslyszane i wprowadzone w zycie :)
-przy gotowaniu kalafiora wydziela sie niezbyt piekny zapach-nawet sasiadka zapytala kiedys czy ktos smieci na korytarzu nie rozsypal :D problem troche rozwiazuje kilka lyzek mleka,skorka od chleba i 2 duze wloskie orzechy
-palcki ziemniaczane,pyzy,szare kluchy slaskie potrzebuja startych ziemniakow-najprosciej zetrzec na tarce o duzych oczkach i zmiksowac mikserem sztabka-nie trzeba miksera ani sokowirowki brudzic ani paluchow scierac z ziemniakami na tradycyjnej tarce :D
-ciasto na pierogi kroje w kwadraty,prostokaty jak mi tam wyjdzie i formuje ksztalt pieroga w palcach-ciasto sie nie marnuje ani nie twardnie to do tych resztek przewaznie sie maki dosypuje
-ziola dla niejadkow dla ktorych zielone to beee najlepiej przemycic w sosach pomidorowych do makaronu np
-biale pieczarki najlatwiej i najszybciej obiera sie palcami
-salatka jarzynowa blyskawiczna: mamooo bede za pol godziny-jest salatka? taa w pol godziny ziemniaki w mundurkach sie nie ugotuja i nie wystygna-ziemniaki obrane pokroic w kostke,ugotowac w nieduzej ilosci wody i przelac na sicie zimna woda-marchewka z groszkiem ze sloika,jablko,pare konserwowych ogorkow,majonez i siup w niecale pol godziny salatka gotowa :D
-dwa wydania jednego dania-jest nas duzo kazdy ma inne upodobania kulinarne itp-i tak jak lasagne to jedno z miesem mielonym drugie z granulatem sojowym,jak zurek to jeden z kielbasa drugi z jajkiem,jak domowa chinsczyzna to czesc z miesem czesc bez itd itd-czyli to samo niby dla wszystkich z malymi zmianami
-smietana i maslo bez miksera-np na majowce :D sloik+troche sily+troche cierpliwosci-wlac smietane,zakrecic i ubijac tak dlugo albo sie ubije smietana albo dluzej,wtedy bedzie maslo
-okolokuchennie-jesli nie mamy pod reka odswiezacza np dp mebli wystarczy wlac troche plynu do plukania i wody do butelki ze spryskiwaczem-dziala podobnie
-na koniec na wesolo-cebule kroimy...wysuwajac jezyk :D wyglada to komicznie,ale dziala :D olejki eteryczne "szukaja" pierwszych mozliwych sluzowek by nas pomeczyc-a tu zamiast oka jest jezyk-sprawdzone :D
ojaciekrence! muszę z tym krojeniem cebuli spróbować, ale jak nikt nie będzie patrzył ;)
Usuńdziękuję za udział w konkursie, same mądrości!
fajny konkurs, cudna książka do wygrania:)
OdpowiedzUsuńoto kilka moich trików:
1) żeby polówka awokado nie zczarniała, należy ją lekko skropić cytryną
2) jajka podczas gotowania nie popękają, gdy wlejsz do wrzątku 2 łyzeczki octu winnego
3) jeśli zabraknie marcepanu , mozna szybko go dorobic samemu w domu- wystarczy zmielić migdały wcześniej obaren ze skórki,a następnie ucierać je z cukrem i odrobiną masła, tak by masa była plastyczna
4) pomysł na ekologiczny, bio płyn do mycia okien- 1/2 litra wody+ łyżka octu i 10 kropli ulubionego olejku eterycznego- jest zdrowo, tanio, ekologicznie i ładnie pachnie w całym domu!
5) kocham bez, jednak jego piękno jest dość ulotne i szybko więdnie- więc by przedłużyć mu życie do tygodnia przed włożeniem do zimnej wody, lekko tłuczkiem do mięsa miażdżę im zdrewniałe końcówki i ustawiam w cieniu
pozdrawiam, Ania Marchlewska
Aniu, dzięki za tyle sztuczek! bez tak samo traktuję, bo kocham go nad życie! dzięki za podpowiedzi
UsuńAha - co do awokado, jeśli połówka ma nie sczernieć, proponuję nie wyjmować z niej pestki działa świetnie, spróbujesz?
Serdeczności :)
Podczytałam kiedyś patent na gotowanie jaj na twardo i stosuję z powodzeniem: jajka wkładam do zimnej wody, zagotowuję (pod przykrywką, bo szybciej) i wyłączam gaz. Po 10 minutach jajka są na twardo. Po 7-8 na półtwardo. Jest ekonomicznie i ekologicznie.
OdpowiedzUsuńabija
bardzo ekonomicznie, muszę sprawdzić, dziękuję :)
UsuńHalo halo, to jeszcze ja! Z pierwszego triku jestem szczególnie dumna, bo to mój autorski: jeśli nie uda mi się kupić porządnej fety i mam taką "ciapatą", to kroję nożem posmarowanym oliwą, a potem kosteczki blanszuję, żeby się nie rozwalały w sałatce. Drugi sposób jest na czekoladę do ciasta czy muffinów - nie siekam jej, tylko w opakowaniu łamię na kostki, a potem uderzam kilka razy mocno tłuczkiem do mięsa i okruchy gotowe. Do gotowania jajek solę wodę, żeby nie pękały. Żeby łatwiej obrać pomidora ze skórki, nacinam ją lekko na krzyż, wkładam do wrzątku, a potem do zimnej wody. Kruche ciasto, jeśli się spieszę, wkładam zamiast na 30 min do lodówki, to na kwadrans do zamrażarki - działa. Do winegretów na miodzie dodaję po odrobinie przypraw korzennych - można eksperymentować, świetnie podkręcają smak! Sposób na to, żeby biszkopt nie opadł: wystarczy się nie bać, że opadnie :) Całe życie piekłam i nie wiedziałam, że to się w ogóle zdarza, aż ktoś mi w końcu uświadomił ;) No i mam jeszcze jeden, absolutnie tajny rodzinny patent na najlepszą kruszonkę na świecie, aaaaale ale - ten zdradzę tylko moim córkom, które na razie egzystują w sferze marzeń, tak więc jeszcze długo pary z ust nie puszczę!
OdpowiedzUsuńJoanna - cudnie jest zbierać takie sprytne sztuczki, prawda, a jeszcze te przekazywane z pokolenia na pokolenie, hohooo! same skarby :)
Usuń1. Gdy nie mam pod reka dobrego, ostrego noża, a potrzebuje bardzo cieniutkie piórka cebuli - sprawdza się obieraczka do warzyw.
OdpowiedzUsuń2. Koncentrat pomidorowy, przecier itd. - od dawna mam nawyk mrożenia maleńkich porcyjek. Do dosmaczania potraw akuratne i nie mam wyrzutów sumienia że zużyłam tylko pół słoiczka a reszta się zmarnowała.
3. Zdarza mi się przesalać - więc zawsze mam w kuchni kilka ziemniaczków - pokrojony surowy ziemniak wrzucony np do przesolonego gulaszu całkiem ładnie "odsala" potrawę.
4. Makaron gotuje minutkę krócej niż jest to opisane na opakowaniu. Po odcedzeniu dorzucam go do sosu, by tam "doszedł". To wtedy zupełnie inny makaron, serio!
5. Inny tip do spagetti - po odcedzeniu posypać parmezanem i dopiero do tego sos. Ser na makaronie sprawia, że sos fajnie do makaronu przywiera.
6. I okołokuchennie - sprawdza się w obecnym etapie stancjowo - przeprowadzkowym. Suche produkty jak cukry, mąki, sól, płatki owsiane, bułkę tartą itp trzymam w butelkach po napojach. Z pomoca lejka łatwo wsypać. W czasie gotowania łatwiej niż z papierowego woreczka jedna ręka przesypać. Pobrudzoną, np ciastem butelkę łatwo przetrzeć. A do samych butelek nie dostaja się kurz, ewent. żyjątka czy zbyt dużo wilgoci. I nie stłucze się jak słoik czy porcelanowy pojemnik ;)
nooo, fajne te pomysły! dziękuję za udział w konkursie :)
UsuńPotrzeba matką wynalazku. Zdarzyło mi się kiedyś ubijać śmietanę kremówkę za pomocą wiertarki; w ostatniej chwili zepsuł mi się mikser i jedynym ratunkiem było umieszczenie końcówki miksera w otworze po wiertle.Rozwiązanie okazało się skuteczne, udało się skończyć ciasto.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Maria P.
Dobre :) wiertarką na dodatek budowlaną pani Teresa Biziewska z Suwalszczyzny robi ... ciasto na sękacze, te słynne polskie sękacze, które na Cook It Raw robiły furorę :)
UsuńJak sprawić, by rosół nabrał intensywnej barwy a jednocześnie wzbogacił się w więcej właściwości zdrowotnych? Nie mam na myśli dodawania łupin cebuli - to sprawdzony, ale stary patent. Mój najnowszy trik to kurkuma! Dodaję ją, bo jest bardzo, bardzo zdrowa ( ma właściwości przeciwzapalne i przede wszystkim antynowotworowe).
OdpowiedzUsuńBeti - kupiłaś mnie tą kurkumą do rosołu, niby banalne, ale pełne mądrości - i tak oto ksiażka jest Twoja :) gratuluję!
UsuńIdealny trik, który odkrywając odkryłam niedawno i zmienił moje życie ;) jak pokroić cebulę i nie uronić ani jednej łzy? Obieramy cebulę jak zwykle ale nie odcinamy korzenia tj. tych ślicznych cebulowych włosków. Kroimy na pół w paseczki i w kosteczkę, na końcu odkrajamy końcówkę. Gwarantuję, że żadna łza nie spłynie po policzku. Odkąd znam ten trik żadna cebula nie jest mi straszna :)
OdpowiedzUsuńnoszzzz musze sprawdzić! merci :)
UsuńMój około-kuchenny trik - jak spokojnie ugotować obiad, gdy z dziecięcego pokoju dobiega okrzyk - Mamuś, nudzę się, pobaw się ze mną! Zapraszam dziecko do kuchni, dostaje garnek i gotuje na krześle swoją "zupkę". Zabawa jest przednia, bo do dyspozycji są: szuflada z przyprawami, szafka z makaronami, kaszami, czasem w akcie desperacji ( głód!) pozwalam nawet na przegląd lodówki. Przy podzielności uwagi udaje mi się coś prawdziwego ugotować. Trik ma swoje minusy -trzeba w trakcie odpowiadać na pytania typu: Czy ketchup pasuje do majeranku? Są też straty - najwięcej "schodzi" sody i octu ( wiadomo bąbelki:).
OdpowiedzUsuńHeh, każda mama pamięta te właśnie wspólne w kuchni chwile. Potem przeradzają się w autentyczne gotowanie na cztery ręce :)
UsuńPewnie wszyscy to wiedzą, ale... w niedzielę zaskoczyłam tym znajomych - białka się świetnie mrożą i można z nich potem zrobić np. torcik bezowy kawowy z czekoladą (mniam!). Małą ilość czekolady, np. do dekoracji, można rozpuścić w woreczku wstawionym do miseczki z gorącą wodą, wystarczy potem odciąć rożek. Świetny aromat rosołowi nadaje spory pęczek świeżego koperku - u mnie w domu nie było tego "tricku", spróbowałam u narzeczonego i było pysznie! Gdy nie mamy świeżego koperku, może być mrożony - i żeby zmniejszyć ilość "farfocli", wystarczy go wsypać do "koszyczka" do parzenia herbaty. Pyszny rosół "po kurczaku": bierzemy wszystkie resztki po pieczonym kurczaku: szyję, końcówki skrzydeł, grzbiet, pozostałe kości, dodajemy warzywa, które piekły się w tym samym czasie, co kurczak (cebula, marchew, pietruszka, seler, por, posmarowane oliwą), przyprawy (i koperek!) i wodę (do pokrycia albo ciut więcej) i gotujemy. Nie wymaga szumowania, wychodzi intensywny i pyszny - i nic się nie marnuje! Ciasto drożdżowe świetnie się mrozi (upieczone). Lemon (orange) curd też można mrozić, potem wystarczy wyjąć z zamrażarki kawałek kruchego ciasta (np. pozostały po tarcie lub mazurku) i pudełeczko curdu i mamy błyskawiczne lemon (orange) dimples.
OdpowiedzUsuńo taaak, białka z zamrażarki rulezz! kurczakowe podpowiedzi bardzo sprytne, merci :)
UsuńTo ja też dołączam do zabawy :-)
OdpowiedzUsuńOto kilka pomysłów (trików)
1. Czy zdarzyło Wam się kiedyś przegapić moment tężenia galaretki, którą mieliście wylać na piękny, smakowity tort, a nie macie już czasu żeby rozpoczynać od nowa? Należy garnek z zastygniętą
galaretką wstawić na chwilę na kuchenkę i delikatnie podgrzać energicznie mieszając. Galaretka zmieni swoją konsystencję, a nasz tort uratowany
2. Gdy macie problem z oddzieleniem żółtka od białka i nie macie do tego pomocnych sprzętów, wtedy rozbijamy jajko, żółtko " łapiemy" do jednej połówki skorupki i wylewamy na swoją dłoń, białko spływa pomiędzy palcami do miski a nam w dłoni zostaje piękne nie uszkodzone żółtko.
3. Co zrobić żeby nasz pięknie wyrośnięty biszkopt nie opadł po upieczeniu? Należy po wyjęciu z piekarnika odstawić go na blat, lub nawet puścić z niewielkiej wysokości, żeby się "wystraszył"
4. Gdy kroiliście cebulę, lub czosnek i Wasze dłonie nieładnie pachną, należy je potrzeć czymś metalowym np. łyżką, co zniweluje nieprzyjemny zapach.
Pozdrawiam
Aga
dużo mądrości wartych dzielenia się, dziękuję :)
UsuńI jeszcze mi się przypomniało:
OdpowiedzUsuńNalewki zwykle robię taką metodą: 1. owoce (+ ew. przyprawy) + alkohol, poczekać, zlać płyn, 2. na owoce cukier lub/i miód, poczekać, zlać płyn, 3. połączyć płyn z pkt 1 i 2, 4. poczeeeekać...:) I triki: cukru/miodu w punkcie 2 daję sporo więcej, ile tylko się rozpuści na owocach (jeśli naprawdę ju nie chce się rozpuścić, dodaję odrobinę płynu z pkt 1 i czekam kilka dni), następnie w punkcie 3 dodaję tego syropu do smaku (smakując pilnie!) a resztę zlewam do butelek i używam do herbaty, lodów itp. I dodaję punkt 5: owoce po nalewce, już po zlaniu syropu, dosmaczam (zwykle są bardzo słodkie i dodaję np. sok i skórkę cytrynową), przesmażam, pakuję do słoików i używam do ciast - do kruchego, do drożdżowych "zwijańców" itp. Wiśnie po nalewce zwykle znikają same w nadprzyrodzonym tempie:)
cudowne jest tak zagospodarowywać i nie marnować, prawda? dziękuję za podpowiedzi :)
UsuńOto trik dla wszystkich piekących ciasta z rodzynkami. Rodzynki namoczone w brandy nie opadają na dno ciasta (mam na myśli ciasta, które w stanie surowym mają rzadką konsystencję). Są pyszne! Zawsze mam w domu słoiczek z rodzynkami zalany brandy (może być inny wysokoprocentowy alkohol). Można je przechowywać nieskończenie długo, bo alkohol konserwuje. Takie rodzynki nadają się również do innych deserów - fantastycznie smakują w sałatce owocowej.
OdpowiedzUsuńnooo, ciekawe, zdecydowanie przetestuję w najbliższym czasie :) dziękuję za udział w konkursie!
UsuńCóż za fantastyczny konkurs! Z radością wpisy:)
OdpowiedzUsuńOto moje propozycje:
1. Ciasto W-Z zawsze nasączam cola-colą. Smak coli nie jest wyczuwalny w gotowym cieście, ale aromat idealnie zgrywa się z deserem. O niebo lepsze niż przy zwykłym nasączaniu.
2. Szybki obiad? Pieczony ziemniak z mikrofalówki. Wkładamy sporego ziemniaka na 5 min do kuchenki mikrofalowej. po tym czasie jest gotowy do spożycia. Smakuje jak kartofel z mundurku. Można wypełnić dowolnym farszem. ja uwielbiam z sałatka śledziową.
3. Brak bułki tartej do panierowania? Oczywiście poza fikuśnymi panierkami z orzechów, płatków kukurydzianych czy otrębów można szybko "stworzyć" czerstwa bułkę ze świeżej. Brzmi absurdalnie, żal mięciutkiej kajzerki, ale czasami po prostu na gwałt potrzebna jest bułka tarta. Wkładamy kajzerkę na kilkanaście sekund do kuchenki mikrofalowej. Po tym czasie robi się twarda i czerstwa - idealna, by zetrzeć na tarce.
uchhh ta cola mnie nieco zmroziła, ale ziemniak z mikrofali muszę sprawdzić, dziękuję!
UsuńColę też sprawdź chociaż na okruszkach;) chyba, że nie uznajesz tego napitku a priori
UsuńProblemy z otwieaniem sloikow? Wystarczy ubrac rekawiczki gumow i wowczas otwierac Zaden nam sie nie oprze :)
OdpowiedzUsuńUla, sprawdzę to na pewno! brzmi świetnie, dziękuję :)
UsuńZapamiętałam, że do końca maja, ale co tam:
OdpowiedzUsuń1. Żeby łatwo obrać czosnek, przykładam płaską część noża i uderzam ręką, wtedy skórkę łatwo obrać
2. Do potraw z grzybami dodaję lubczyk, pasuje do nich
3. Do słodkich potraw dodaję troszkę soli a do wytrawnych czasem (np do pomidorówki) trochę cukru dla zrównoważenia smaku
4. Pomidorówkę miksuję z warzywami, wtedy jest gęstsza a dzieciak zje warzywa, których normalnie nie przełknie
5. Kopytka zamiast z mąką ziemniaczaną robię z kaszą manną (jako dodatek, pszenną też sypię) - mają trochę inny smak i nie są tak gumowate
6. Pierwszą wodę z gotowania rosołu odlewam i razem z pokrojonymi oberkami gotuję alternatywny rosół dla psów z kaszą i makaronem. Podobnie robię z wodą i nóżką pozostałą po gotowaniu brokułów.
7. Z mięsa i warzyw z rosołu moja Teściowa robi pierogi (mnie brak cierpliwości), a ja krokiety i sałatkę warzywną
8. Czy makaron się już ugotował sprawdzam przegryzając go. Jeśli ma ciemniejszą kropeczkę w środku, znaczy potrzebuje jeszcze chwilkę, jak nie, jest gotowy
9.Pomidory zostawiam na wierzchu - nie chowam do lodówki, wtedy mają intensywniejszy smak.
10. Kotlety (i dużo innych rzeczy ostatnio) smażę na maśle klarowanym. Dodaje smaku.
Pozdrawiam,
Kasia Kasprzak
Kasiu - dziękuję za sprytne tricki, tyle mądrości!
Usuń