coś więcej

Oldskulowy pleśniak - wyśmienity!

Czasami wyłączam piekarnik na dłużej, nie piekę ciast, nie robię deserów, bywa, że wrzucę do pieca jakieś mięso, czy rybę, ale daję odpocząć blachom do kruchych ciast, tartownicom i foremkom do magdalenek. A potem przychodzi spokojny, rodzinny weekend i nagle magiczny przycisk "ciasto" sam mi się włącza, jak zaczarowany. Po dłuższych, nawet tych nieplanowanych okresach odstawienia słodkości, sięgam po któryś z najstarszych i ulubionych przepisów na ciasta mojej kuchni z serca domu. Te zawsze są, pełne wspomnień, emocji, uśmiechów, ubrudzonych mąką nosów, czasem łez wzruszenia. Dziś zapraszam na pleśniak wyśmienity, kiedy ostatnio go piekliście?


Leniwe niedzielne przedpołudnie, czytam "Czarnego Anioła", opowieść o wybitnej artystce, której twórczość gra na najwyższych strunach wrażliwości. W tle Ewa Demarczyk śpiewa "Grande Valse Brillante", jest dobrze. Posłuchajcie… 




I choćbym w domu wypiekła tysiąc serników, najwymyślniejszych torcików, mazurków, czy wykwintnych ptifurek, są takie ciasta, które "rozwalają system". Już samo hasło piekę szarlotkę tatrzańską,  wilgotnego murzynka, albo pytanie może upiec placek ze śliwkamichcecie pleśniak, wywołują niemal spazmy radości u domowników. No jasne, że "trochę nie wypada" podać je w święta, czy na uroczystym obiedzie rodzinnym, ale gdy nadchodzą bure jesienne wieczory, leniwe styczniowe weekendy, nie ma nic lepszego niż kawałek domowego ciasta jedzonego jeszcze na ciepło, prosto z blachy. Tyle radości, a tak niewiele krzątania w kuchni.



Pleśniak to kolejne z ciast, które nauczyłam się piec na "lekcjach ZPT", czyli "zajęć praktyczno-technicznych". Tak mi żal, że w dzisiejszym systemie edukacji nie znajduje się miejsca na twórcze i tak bardzo rozwijające zajęcia jak majsterkowanie, pichcenie, podstawy elektryki. W ferie wysłałam córkę na półkolonie do zaprzyjaźnionej pracowni plastycznej. Już drugi raz uczestniczyła w zajęciach, na których prowadzenie namówiłam właścicielkę pracowni - Kurs szycia dla młodych panien. Dziewczęta uczyły się szyć spódnice, bluzki, torby, kosmetyczki, a każdego dnia rano przygotowywały dla siebie podwieczorek - piekły ciasta, babeczki, kruche ciasteczka i kręciły czekoladowy mus. Fajnie prawda? Szukajcie takich zajęć w swojej okolicy, dla dziecka to fantastycznie spędzony czas, mnóstwo nauki i wielki wielki zastrzyk dobrej energii. 

Dzieci mnie kiedyś zapytały dlaczego to pyszne ciasto nazywa się "pleśniak", trudno im było zrozumieć co to takiego pleśń, dziś już tak rzadko się ją widuje, no chyba, że na lekcji przyrody nauczycielka wyznaczy zadanie hodowania pleśni na chlebie. Nawet wówczas jest ona raczej zielona, a nie biała, jak warstwa lekko opadniętej piany z białka wyzierająca spor kruchego wierzchu pleśniaka. Lubię nazwę tego ciasta, choć przyznam, że gdy częstowałam nim niegdyś rodzinę z Anglii, która nas odwiedziła, równie trudno było mi im wyjaśnić skąd pomysł na w sumie "nieapetyczną" nazwę. Niechaj jednak pleśniak pozostanie pleśniakiem i pieczmy go częściej, by nie zniknął w morzu wymyślnych torcików, modnych profitrolek, czy fikuśnych  florentynek.




Mój ukochany pleśniak zależy od nastroju, czasami jest cieniuśki, pieczony na jak największej blasze, innym razem wybieram mniejszą formę, ubijam pianę z większej ilości białek, by było jej sporo, a ciasto wyglądało nieco bardziej "dostojnie". W każdej wersji kombinacja ultra kruchego ciasta, domowej konfitury z czarnej porzeczki i opudrowanego wierzchu jest zachwycająca. A kiedy wy piekliście ostatnie pleśniak? Zagniećcie go jeszcze dziś, od ręki, jest super prosty i szybki do zrobienia. 

Pleśniak wyśmienity

400g mąki pszennej (najlepsza będzie pół na pół krupczatka i mąka typu 550)
250g dobrego masła
1/2 łyżeczki ekstraktu wanilii
80g cukru pudru + 2 łyżki cukru
2 jajka + 2 białka
2 łyżki kwaśnej śmietany 18%
2 łyżki ciemnego kakao


Przesiekaj nożem mąkę z zimnym masłem, wanilią i cukrem pudrem. Dodaj 2 żółtka i 2 łyżki kwaśnej śmietany i szybko zagnieć spójne ciasto. Blachę do pieczenia (ok 25x34cm na cienkie ciasto lub mniejsza na wyższe i grubsze) wyłóż papierem do pieczenia, a następnie dno wylep mniej więcej połową ciasta. Pozostałe ciasto podziel na dwie części i do jednej z nich dodaj kakao i dobrze razem zagnieć. Blachę wstaw na godzinę do lodówki, a obie kule pozostałego ciasta do zamrażarki. 

Rozgrzej piekarnik do 120°C. Ubij na sztywno pianę z 4 białek i 2 łyżek cukru. Na cieście w blasze rozsmaruj równą warstwę dżemu z czarnej porzeczki (albo innego ulubionego, ale powinien być kwaśny), na dżem zetrzyj a grubej tarce warstwę zamrożonego ciemnego ciasta. Na dżem wyłóż ubita pianę z białek i zetrzyj ostatnią, jasną część ciasta. Wstaw do piekarnika na 45 minut. Potem zwiększ temperaturę do 180°C i piecz jeszcze 15-20 minut, aż wierzch lekko się zezłoci. Podawaj pleśniak oprószony cukrem pudrem. Koniecznie zjedz chociaż kawałek od razu, prosto z blachy, póki jeszcze gorący!

4 komentarze:

  1. no i przez wczorajszy fejsbukowy wpis u Ciebie musiałam upiec... w wersji po mojemu a raczej wg zamówienia rodzinki ale jemy, taki własnie jeszcze ciepły :)
    miłego popołudnia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Już dawno nie piekłam pleśniaka a moi domownicy też go uwielbiają. Jednak ja piekę go w temperaturze 180 - 200 stopni, jak większość kruchych ciast. Co ma na celu pieczenie w tak niskiej temperaturze - pytam z ciekawości bo do tej pory nie spotkałam się z takim sposobem pieczenia kruchego ciasta.
    Pozdrawiam, Ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie to pochodzi to z czasów, gdy do pieczenie pleśniaka używałam świeżych owoców, wówczas czas pieczenia dłuższy, ale w chłodniejszym piecu. Nic nie stoi na przeszkodzie by piec go od razu w 180st, ale krócej. Mam wrażenie, że ten pieczony jak wyżej wychodzi ciut bardziej kruchy, ale… chemikiem w kuchni nie jestem :) Namawiam do upieczenia - po mojemu lub po swojemu, pleśniak w lutym doskonały!

      Usuń
  3. U nas w rodzinie "pleśniak" funkcjonuje pod nazwą "kruszon". Nazwę "pleśniak" poznałam w gospodarstwie agroturystycznym:) Pani gospodyni do piany dodawała odrobinę kartoflanki, a do ciasta - łyżkę smalcu. No i jej beza była bardzo puchata, nijak nie przypominała tej delikatnej "pleśni". W naszym domu najbardziej lubimy z agrestem i wiśniami.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawiony komentarz i zapraszam częściej :)
ze względu na ogromną ilość spamu z robotów, zmuszona byłam wprowadzić weryfikację obrazkową i logowanie. Przepraszam za utrudnienia...
(uwaga - jeśli komentarz zawierał aktywny link, nie będzie publikowany)