Spoglądam na ośnieżone za oknem drzewa, w kominku trzaska ogień, rozmarzyłam się odrobinę. Wspominam listopadową wyprawę, w czasie której odwiedzałam Dwór Skibniew i Retro Spiżarnię należące do Mazowieckiego Szlaku Kulinarnego Micha Szlachecka. To tam właśnie poznałam nowy smak, który urzekł mnie do tego stopnia, że obiecałam sobie powtórzyć go w karnawale we własnej kuchni. Mowa o mazowieckich pampuchach drożdżowych - doskonałej alternatywie dla pączków, czy faworków na Tłusty Czwartek i Ostatki. Nie wymagają takiej sprawności manualnej jak pączki i są znacznie mniej pracochłonne niż faworki. Koniecznie spróbujcie!
fot Micha Szlachecka |
Oj, nawet nie wiecie, jaki leniwy mam ten weekend. Otulam moją biedną, pokonaną migreną głowę aromatycznymi ziołami, wtulam stopy w ciepły pled, piję kojące napary i czekam aż przejdzie. Zapętliłam zimową playlistę Spotify i tak mi błogo. Byle dotrwać do jaśniejszych chwil, byle wzrok odzyskał dawną ostrość. Posłuchajcie. pięknego "Lazy Snow" Down Like Silver…
Jeśli Was też zmyliła nazwa "pampuchy", to od razu spieszę wyjaśnić - nie, nie chodzi o poznańskie pampuchy - bułki drożdżowe rosnące na parze. Na wschodnim Mazowszu, historycznie Podlasiu, pampuchy drożdżowe to rodzaj słodkiego deseru, niebiańskich "ciastek". Nie nazwę ich "wypiekiem", gdyż nie piecze się ich w piecu, ale smaży na oleju. Takie niepozorne, przeciętnie wyglądające "ciastka" z patelni, nie porywają ani wyglądem, ani spektakularnym efektem rośnięcia jaki dają faworki, ale gdy już oprószysz je pudrem i zjesz gorące, gdy jeszcze parzą palce, nie powstrzymasz jęku zachwytu. Boshhh… tak smakuje niebo! Przynajmniej to zimowe, w karnawale, pachnące wanilią i domowymi powidłami.
Pampuchy smaży się na średnio gorącym oleju. Oprócz fazy pierwszego rośnięcia ciasta (w takcie którego pijesz kawę), drugiego rośnięcia ciastek (wówczas wałkujesz kolejne ich partie), na patelni zachodzi trzeci etap wzrastania. To właśnie ten moment, gdy w idealnych pampuchach formuje się w środku puste miejsce, bąbel powietrza. To skrytka na łyżeczkę powideł, domowego dżemu albo powideł. Cudowna interakcja smakosza z deserem - łyżeczka powideł, słodkie od pudru palce, gorące ciasto na podniebieniu.
O ile tradycyjne pączki z ich wyrastaniem, wyrabianiem lekuchnego ciasta, ostrożnym wrzucaniem do gorącego tłuszczu, delikatnym obracaniu, potem nadziewaniu marmoladą i polewaniu lukrem mogą budzić wątpliwości, czy warto się trudzić. Czasem sama myśl o ich smażeniu wywołuje "chochlika leniuszka" wołającego "iiiidź do cukierni po pączka". A pampuchy same wołają "zrób nas". Są łatwe do zrobienia, serio. Jasne, że chwilę trzeba ciastu dać na rośnięcie, ale potem nie ma już precyzji wymaganej przy pączkach, czy mnóstwa wałkowania i cięcia przy cieniuchnych jak pergamin faworkach. Tu ciasto wałkuje się stosunkowo niedbale, zostawia na ostatnie rośnięcie w "międzyczasie", potem tylko chwila przy patelni i gotowe.
Na początek zróbcie pampuchy mazowieckie z połowy, albo 1/4 porcji. Chwila i będą gotowe. To dobry trening przed Tłustym Czwartkiem, czy Ostatkami. Gorące, puchate, mięciutkie, delikatne, cudowne z domową konfiturą, którą każdy sam wkłada do dziurki w rozerwanym bąblu powietrznym. Sama radość, czysta rozkosz smaku. Zróbcie je koniecznie i dajcie znać jak smakowały. A przy okazji wędrówki po wschodnim Mazowszu, zajrzyjcie do wsi Skibniew-Podawce, do Retro Spiżarni i zamówcie tacę pampuchów u Pani Małgosi Zaranek, gospodyni tego urokliwego miejsca. I koniecznie pozdrówcie ja ode mnie!
W skibniewskim dworku pampuchy smaży się na kuchni z fajerkami. Pani Małgorzata podaje do nich gorące smażone jabłka. Tak podane pampuchy w zimny dzień smakują jak samo ciepło i życie. Ale możecie je usmażyć w domu, poniższy przepis otrzymałam od pani Małgosi z przykazaniem, by koniecznie usmażyć pampuchy zimą i jeść gorące z domowa konfiturą.
Mazowieckie pampuchy drożdżowe*
ok 1kg mąki pszennej typ 500 lub 550
ok 1/2 szklanki mleka
ok 1/2 szklanki ciepłej wody
100g świeżych drożdży w temperaturze pokojowej
3 łyżki cukru
1/2 szklanki oleju rzepakowego
2 jaja wiejskie + 2 żółtka
1/2 łyżeczki ekstraktu wanilii
olej rzepakowy do smażenia
cukier puder do posypania
W misce wymieszaj ciepłą wodę i mleko, dodaj cukier i drożdże i dokładnie wymieszaj. Odstaw zaczyn do podrośnięcia na ok 15 minut. Do dużej miski lub dzieży przesiej mąkę, dodaj zaczyn z drożdży i olej. Wyrabiaj ręką lub drewnianą łyżką ok 5 minut, aż powstanie gładkie ciasto. Przykryj ciasto ściereczką i odstaw w ciepłym pomieszczeniu do wyrośnięcia na ok godzinę.. Ciasto powinno podwoić swoją objętość.
Na oprószonym mąką blacie rozwałkuj ciasto na placek grubości ok 1/2 cm, radełkiem lub nożem krój ciasto w romby i układaj na oprószonej mąką tacy do wyrośnięcia na ok 10 minut. Rozgrzej w patelni olej rzepakowy na wysokość ok 3-4 cm. Do gorącego oleju używając patyczka do szaszłyków, wkładaj porcjami romby z ciasta, pilnując by temperatura oleju pozostawała taka sama. Ogień ma być średni, ciasto powinno skwierczeć, ale niezbyt szybko się rumienić, by pampuchy zdążyły jeszcze wyrosnąć w trakcie smażenia. Pampuchy smaż ok 1-2 minut z każdej strony, powinny lekko urosnąć formując spory bąbel powietrza w środku. Zdejmuj pampuchy z patelni na tacę wyłożoną papierowym ręcznikiem. W trakcie smażenia kolejnych porcji, należy uzupełniać olej.
Jeszcze ciepłe pampuchy prócz cukrem pudrem, podawaj gorące, najlepiej z domowymi powidłami jabłkowymi lub konfiturą wiśniową. To doskonała alternatywa dla karnawałowych pączków, czy faworków. Mazowieckie pampuchy są pyszne!
* przepis z zeszytów rodzinnych pani Małgorzaty Zaranek
* przepis z zeszytów rodzinnych pani Małgorzaty Zaranek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za pozostawiony komentarz i zapraszam częściej :)
ze względu na ogromną ilość spamu z robotów, zmuszona byłam wprowadzić weryfikację obrazkową i logowanie. Przepraszam za utrudnienia...
(uwaga - jeśli komentarz zawierał aktywny link, nie będzie publikowany)