Są takie dania z mojej kuchni z serca domu, do których dokopuję się dopiero po ponad 5 latach prowadzenia bloga. Po prostu są na specjalne okazje, czasami ciut bardziej pracochłonne (ej no, maużem dobrze się pracuje, bardzo dobrze, sprawnie i szybko!), aż w końcu nastaje ten dzień TEN DZIEŃ, gdy wyciągam mój stareńki maleńki kajecik z przepisami wydębionymi od mamy, przeklepuję składniki, proporcje i jest. Na blogu. Mój ukochany przepis. Obiecuję Wam, że to są najlepsze na świecie zrazy zawijane ever! Godne rodzinnego obiadu z okazji chrzcin, komunii, czy zaręczyn. I absolutnie doskonałe na uroczysty obiad noworoczny. Tylko proszę, jeśli będziecie je robić pierwszy raz, nie kombinujcie, zróbcie po bożemu, jak napisałam niżej. Zakochacie się, promis!
Siedzę przy kominku i gapię się na ośnieżoną, święcącą za oknem choinkę. Wyobrażam sobie jak będzie wyglądać wiosna, lato, czy jesień z tej samej perspektywy. Choinka będzie większa, pięknie zielona, cudna, zachwycająca… Za rok zawisną już na niej dwa sznury światełek i potrzebna będzie wyższa drabina do ich powieszenia. Tymczasem tak cudnie, cudnie gra Down Like Silver. Posłuchajcie "Lazy Snow"…
Nie wiem ile razy zbierałam się, żeby w końcu zamieścić na blogu ten przepis. Ale zawsze była jakaś bardzo szczególna okazja, gdy przygotowywałam moje ukochane zrazy zawijane, przy której absolutnie nie było miejsca na aparat w kuchni. Ale tak sobie zamarzyłam zrazy na Gwiazdkę i na Nowy Rok, że w końcu miałam czas na spokojnie spisać przepis i zrobić zdjęcia. Zapewne nie najpiękniejsze, ot zwyczajne, ale qrcze, mam kosmiczny ślinotok, gdy na nie patrzę, bo wiecie co… po prostu dokładnie wiem jak smakuje to cudne, boskie, fantastycznie aromatyczne cudo na zdjęciu.
Przygotowywanie zrazów to ten moment, w którym wyciągam z szafy trochę zapomniany szybkowar. Macie w domu szybkowar? W zasadzie, gdyby ktoś mnie zapytał "czy warto kupić" wahałabym się. W końcu używa się go tak niezmiernie rzadko, ledwie kilka razy w roku, jeśli nie rzadziej! Ale… można zakup szybkowaru potraktować jako "raz na całe życie". Mój szybkowar, wraz z książką "Potrawy z szybkowaru" Heleny Jabłonowskiej mam już ponad 20 lat! W sumie chyba jednak polecam szybkowar, nawet bardzo! To niezwykły garnek, w którym chyba każde mięso gotuje się do absolutnie cudownej miękkości. Nawet kawałek wołowiny, czy cielęciny z żyłkami jest wyśmienicie miękki, a błony i żyłki stają się miękkie i kleiste. Czysta poezja, oczywiście dla mięsożerców!
Gulasz wołowy to tylko godzina w szybkowarze, a nawet 3 godziny w zwykłym garnku. No i sos - wychodzi gęsty, aromatyczny, nie przypala się (dzięki używania dodatkowej wkładki/dna w szybkowarze).
WAŻNE - nigdy, ale to przenigdy nie wolno otwierać szybkowara przed spuszczeniem ciśnienia przez gwizdek (podkładam widelec i para buuuuuuchhhhh!).
No dobrze, podsumowując - bardzo polecam szybkowar i… chyba sama sobie kupię nowy, bo ten antyczny jakiś za antyczny się zrobił? Jeśli macie szybkowar w domu i możecie podpowiedzieć jaki dziś warto kupić, proszę o konkrety (z linkami!) w komentarzach. Merci i… zasiądźmy do naszych fantastycznych zrazów zawijanych!
Przygotowywanie zrazów to ten moment, w którym wyciągam z szafy trochę zapomniany szybkowar. Macie w domu szybkowar? W zasadzie, gdyby ktoś mnie zapytał "czy warto kupić" wahałabym się. W końcu używa się go tak niezmiernie rzadko, ledwie kilka razy w roku, jeśli nie rzadziej! Ale… można zakup szybkowaru potraktować jako "raz na całe życie". Mój szybkowar, wraz z książką "Potrawy z szybkowaru" Heleny Jabłonowskiej mam już ponad 20 lat! W sumie chyba jednak polecam szybkowar, nawet bardzo! To niezwykły garnek, w którym chyba każde mięso gotuje się do absolutnie cudownej miękkości. Nawet kawałek wołowiny, czy cielęciny z żyłkami jest wyśmienicie miękki, a błony i żyłki stają się miękkie i kleiste. Czysta poezja, oczywiście dla mięsożerców!
Jak gotuje się w szybkowarze?
Przede wszystkim szybko, dzięki temu, że mięso dusi się pod ciśnieniem kilku atmosfer. W każdym przepisie czas gotowania w szybkowarze określa się "od momentu ppcw", czyli przekroczenia progu ciśnienia wewnętrznego. To ten moment, w którym słychać leciutki poświst gwizdka umieszczonego w pokrywie. I dla przykłady zrazy z poniższego przepisu w zwykłym garnku dusi się ponad 2 godziny, zaś w szybkowarze zaledwie 30-40 minut od momentu ppcw.Gulasz wołowy to tylko godzina w szybkowarze, a nawet 3 godziny w zwykłym garnku. No i sos - wychodzi gęsty, aromatyczny, nie przypala się (dzięki używania dodatkowej wkładki/dna w szybkowarze).
WAŻNE - nigdy, ale to przenigdy nie wolno otwierać szybkowara przed spuszczeniem ciśnienia przez gwizdek (podkładam widelec i para buuuuuuchhhhh!).
No dobrze, podsumowując - bardzo polecam szybkowar i… chyba sama sobie kupię nowy, bo ten antyczny jakiś za antyczny się zrobił? Jeśli macie szybkowar w domu i możecie podpowiedzieć jaki dziś warto kupić, proszę o konkrety (z linkami!) w komentarzach. Merci i… zasiądźmy do naszych fantastycznych zrazów zawijanych!
Moje ukochane zrazy zawijane robię z najlepszej wołowiny, świeżej, pachnącej. Są obłędnie kruche i delikatne. Wręcz rozpadają się pod naciskiem widelca. Nawet nie wiecie jak ciężko mi było zrobić zdjęcie zrazów w przekroju. Kruche i soczyste, cudownie pachnące pomidorami, odrobinkę grzybami z absolutnie obłędna kreską fantastycznej słoniny w środku… I nie, boczek nie będzie dobry jako zamiennik. Osz do diaska, jeśli chcecie zrezygnować ze słoniny, to zróbcie może na obiad kaszę z masłem, co ;) ale te zraz ze słoniną, która staje się maślana, cudownie delikatna och…
Najlepsze zrazy zawijane
ok 1 kg wołowiny - najlepsza będzie zrazowa górna ew ligawa
sól
kilka łyżek musztardy sarepskiej
kilka łyżek bułki tartej i/lub kilka łyżek tartego żytniego razowca
ok 100g słoniny
ostra papryka
kilka niewielkich ogórków kiszonych - najlepsze będą domowe
olej lub niewielka ilość smalcu
świeżo mielony pieprz
kilka łyżek domowej vegety
2 łyżki pyłu grzybowego
ok 100g mocnego koncentratu pomidorowego
Umyj i osusz mięso, a następnie pokrój w prostokątne plastry o grubości ok 6-8mm. Każdy plaster dokładnie rozbij metalowym płaskim tłuczkiem do mięsa - najlepiej przykryć mięso kawałkiem folii spożywczej, co pozwala zachować ład w kuchni (mięso bez folii pryska). Posól każdy kawałek mięsa z obu stron i rozłóż na blacie kuchennym na kilkanaście minut. W międzyczasie pokrój słoninę w cieniutkie słupki, a ogórka w podłużne ćwiartki lub ósemki, jeśli ogórki są większe.
Każdy kawałek mięsa z jednej strony dość cienko posmaruj musztardą i posyp bułką tartą lub tartym razowcem żytnim. Na brzegu każdego plastra mięsa ułóż słupek słoniny i solidnie oprósz ostrą papryką, obok ułóż słupek ogórka. Każdy plaster ściśle zawiń w rulon, a następnie owiń kilka razy białą nitką. Możesz oczywiście użyć wykałaczek, ale ja bardzo lubię piękne zrazy "spod nitki".
Zwinięte zrazy obsmaż partiami na rumiano na niewielkiej ilości oleju lub smalcu i przekładaj do garnka grubym dnem lub na drugie dno szybkowaru. Każdą warstwę zrazów posyp ostrą papryką, domową vegetą i oprósz pyłem grzybowym. Dodaj łyżkę masła i ok 2-3 łyżek tartego żytniego razowca (lub kromkę namoczonego w wodzie suchego razowca). Wlej po ściankach wrzątek tak, by prawie przykrył mięso, przykryj garnek przykrywką i duś na niewielkim ogniu ok 40 minut. Po tym czasie dodaj koncentrat pomidorowy i dalej duś pod przykryciem, az mięso będzie kruche i mięciutkie (ok 1,5 godziny). UWAGA - jeśli robisz zrazy w szybkowarze, dodaj koncentrat od razu i duś na niewielkim ogniu ok 40 minut od momentu ppcw. Po tym czasie wyłącz kuchenkę, spuść parę z szybkowaru (podważ gwizdek widelcem) i zdejmij pokrywę.
Wyjmij gorące zrazy z sosu na półmisek i gdy zupełnie przestygną, zdejmij z nich nitki. Sos zredukuj o ok 1/3. W międzyczasie możesz podrasować sos gotując w osolonym wrzątku przez ok 10 minut pokrojone w słupki warzywa (marchewkę, pietruszkę selera). Podawaj zrazy w sosie ze wstrząśniętymi ziemniakami, warzywami w słupkach, doskonale sypką kaszą gryczaną lub śliskimi kluskami śląskimi. Och… są po prostu c.u.d.o.w.n.e !
Uwielbiam zrazy!! Moja mama robi jednak najlepsze:-) podobne do Pani zrazow,w zasadzie, wkłada też cebule srodka i nie posypuje bulka ani chili. Wlasnie slonina ogorek i cebula to podstawa zrazow. Zawsze boje soe zamawiac w restauracjach bo dziwne rzeczy do srodka wkladaja czesto. Paula
OdpowiedzUsuńSzybkowar? Nie wyobrażam już sobie gotowania bez niego! A właściwie bez nich, bo mam 2: mały i duży. Marka Fagor. Nie mam się do czego doczepić, a używam już ładnych kilka lat.
OdpowiedzUsuńDopiero zaczynam swoją przygodę z szybkowarem :) nawet zakupiłam identyczną książkę p. H. Jabłonowskiej. Pierwsza golonka wyszła bardzo smaczna i co najważniejsze w ekspresowym tempie :) Kupiłam niedawno szybkowar GSW 6l w Lidlu i jestem z niego bardzo zadowolona! pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA co to jest pył grzybowy?
OdpowiedzUsuńwystarczy kliknąć w link "pył grzybowy" i wszystko sie wyjaśni :)
UsuńPytanie za 100 punktów: słonina ma być surowa czy solona? :) przymierzam się do zrobienia zrazów na świąteczny obiad :)
OdpowiedzUsuńsłonina surowa, Powodzenia! :)
UsuńZalogowałam się tylko po to, żeby skomentować tego posta, nigdy tego nie robię, ale te zrazy są przedoskonałe. Rzadko sięgam po przepisy kuchni tak tradycyjnej, ale już czytając ten przepis wiedziałam, ze będą wyjątkowe i przez kilka dni chodziłam głodna, aż w końcu zrobiłam i nie pomyliłam się, zrazy sa absolutnie wyśmienite. Właśnie ugotowałam drugi raz, a za kilka dni gotuję po raz kolejny całej rodzinie. Przypomniała mi pani czasy dzieciństwa, dziękuję.
OdpowiedzUsuńO rany, jak ja mogłam taki komentarz przegapić! znalazłam go dopiero po roku! chyba w 2015 miałam większe szaleństwo przedświąteczne ;)
Usuńdziękuję za cudowne ciepłe mi dobre słowa :)
Wesołych, cudownych, spokojnych Świąt 2016 :*)
Ciekawy przepis, może kiedys zrobię, w moim cebula nieodzowna i nie dodaje sie koncentratu.
OdpowiedzUsuńps.
szybkowar to podstawa, 3 stare aluminiowe wymieniłam na tefal, ale mam problem z bateriami , ech ta tiochnika balszja
czy mogę do sosu dodać czerwone wino?
OdpowiedzUsuńwedług uznania, ja nie dodaję, bo lubię ich bardzo klasyczny smak :)
UsuńPrzepis pierwsza klasa...a szybKowary mam z Lidla. Bez zarzutu. Do czego? Do bardzo wielu rzeczy. Nóżki na galaretę, golonki, duszone mięso wieprzowe w sosie, zrazy, wszelkie gulasze, buraki !, fasolę, czasem bigos (chyba wolę tradycyjnie) i wiele innych rzeczy, które wymagają długiego pichcenia :)
OdpowiedzUsuńNajlepszy przepis pod Słońcem ;) dziś robiłam 2 raz i znowu petarda :)Robię tradycyjnie w garnku bo nie mam szybkowara, no problem :) dziękuję ;)
OdpowiedzUsuń