coś więcej

Najsmaczniejsze śniadanie roku 2014

Niedziela obudziła się lekko zamglona, ale już od wczesnego poranka białą watę rozpuszczało słońce. Gdy dotarłam do Reduty Banku Polskiego, w której w tym roku odbywały się wydarzenia specjalne 6. kuchnia + food film fest, właśnie nakrywano stoły białymi obrusami, wolontariusze uwijali się jak wspaniale zgrana orkiestra, a w kuchni szefowie najlepszych warszawskich restauracji hołdujących idei Slow Food przygotowywali zjawiskowe Śniadanie Slowfoodowe, na które ja czekam niecierpliwie każdej jesieni. 


Oszałamiające słońce wpadało przez wysokie okna urokliwego wnętrza, grał jazz, a my lekko kołysząc biodrami nakrywaliśmy stoły. Brawa dla dj-a, który zagrał "Come Fly With Me" Franka Sinatry, a potem było już tylko piękniej. Posłuchajcie jak przepięknie zaczęła się ta niedziela…



Od 8:30 rano, gdy goście śniadania dopiero powoli się budzą, rozpoczyna się nakrywanie stołów, ustawianie kącików kawowych i herbacianych. Lucyna, trzy Anie, Zuza, Dorota, Katia, Tomek, Paweł, Iza, Natalia, Kasia, Magda, Agnieszka, Małgosia, Cezary, Viola, Waldek, Renata, Sylwia, w rytm fajnych jazzowych utworów, w oszałamiającym blasku słońca przygotowują salę. Na pięknie nakrytych stołach już stoją masło, twaróg z miodem, słoiczki Rajmanu, błyszczące jabłka prosto z sadu Joanki, gałązki igliwia, kilka szyszek i dekoracyjne dynie. Ktoś wlewa sok do dzbanków, kuchnia na dole napełnia koszyki kromkami wyśmienitego pieczywa kilku rodzajów, które upiekli na śniadanie Witek i Arek.





W podziemiach budynku, w niewielkiej kuchni dopracowują swoje dania szefowie kuchni - Agata kroi kaszę jaglaną zapiekaną z dynią, Witek z zespołem smaruje chleb brązowym masłem i układa cieniutkie plasterki kumpiaka, Sebastian ma już wszystko gotowe, ekipa Arkadiusza ustawia śliczne słoiczki z pasztetówką na tacach i kroi wieloziarnisty chleb razowy. Chwilę wcześniej dostarczono tace z rybą z Atelier Amaro, ktoś napełnia wazy żurem z Solca 44.
Już po 10tej, za kilkanaście minut przyjdą pierwsi goście…

Witek Iwański z Aruany z Lucyną Zembowicz
Sebastian Olma z Kafe Zielony Niedźwiedź
Agata Wojda z Opasłego Tomu
młody adept sztuki kulinarnej Szymon Płatek wspomagający ekipę Aruany
Arkadiusz Janczarek z zespołem Restauracji 99





Arkadiusz Janczarek - Restauracja 99
Witek Iwański - Aruana, Hotel Narvil
Sebastian Olma - Kafe Zielony Niedźwiedź
Lucyna Zembowicz - liderka Slow Food Warszawa
Agata Wojda - Opasły Tom PIW


Lucyna Zembowicz tradycyjnie opowiada o idei tegorocznego śniadania, przedstawia szefów kuchni, którzy je przygotowali, opowiada o producentach, których produkty goście znajdą na talerzach.  Już ktoś dzwoni widelcem o talerz, ktoś nalewa sok, dzieci sięgają po kromki świeżego chleba. I oto są, ekipa Slow Food Warszawa wyłania się z podziemi kuchni i wnosi na salę zachwycające półmiski…








W tym roku na śniadaniu przy wspólnych stołach zasiadło 270 gości. Spotkaliśmy się w stylowych wnętrzach Reduty Banku Polskiego, gdzie piękne ceglane ściany wprawiały w prawdziwy zachwyt. Do śniadania zasiedli członkowie warszawskiego Slow Food, kilku pokoleniowe rodziny, którym bliska jest idea Slow Food, szefowie kuchni kilku najlepszych restauracji, warszawscy smakosze, a także goście specjalni tegorocznej edycji 6. kuchnia + Food Film Fest - Alessandro Porcelli, szef Cook It Raw corocznego spotkania najlepszych światowych szefów kuchni, Pere Soles, reżyser filmu „El Celler de Can Roca - za kulisami najlepszej restauracji świata”.

















Menu Slowfoodowego Śniadania Anno Domini 2014 było mariażem siedmiu smaków przygotowanych przez sześciu świetnych szefów warszawskich restauracji. Głównym dyrygentem kilkudziesięciu slowfoodowych wolontariuszy była liderka Slow Food Warszawa - Lucyna Zembowicz.




Witek Iwański wraz z ekipą restauracji Aruana z Hotelu Narvil w Serocku upiekli kilka rodzajów chleba, od rana smarowali kromki żytniego chleba brązowym masłem i układali na nich wyśmienity podlaski kumpiak od Jana Ancypo wraz z własnej produkcji marynowanymi grzybami. Absolutnie świetny, kompletny pomysł na danie.

Arek Janczarek z ekipą Restauracji 99 w Warszawie przygotowali cudowny, wieloziarnisty razowiec oraz słoiczki z pyszną pasztetówką z króliczych wątróbek, kiszonymi ogórkami i marynowanym grzybkiem. Klasa!

Sebastian Olma z Kafe Zielony Niedźwiedź serwował niezwykłą owsiankę - na gęsiej okrasie, z marynowanymi kurkami, przyrządzaną na słono. To danie wywołało wiele dyskusji przy stole od jęków zachwytu, po zadziwienie, że w takiej wersji można podać owsiankę.

Z Solca 44 od Aleksandra Barona przyjechał bardzo kwaśny żur na zakwasie z palonej kaszy gryczanej i wędzonej gęsi. Bardzo żałowałam, że nie dotarł mocno gorący.

Atelier Amaro przysłało na śniadanie białą rybę (niestety nie dosłyszałam jaka ryba zastąpiła nieuchwytnego bałtyckiego łososia, który wybrał wolność) marynowaną w buraku, rumianku i wosku pszczelim. Skromnie, acz elegancko się prezentowała, niestety moje najwyraźniej niewyrobione podniebienie nie odszukało wszystkich zapowiadanych smaków. Burak był widoczny (ryba ślicznie się zaróżowiła), jednak nut rumianku i wosku pszczelego nie znalazłam. Smaku rybie nieco odważniejsi współśniadaniowicze nadawali czarnym i intensywnym kremem jabłkowy Rajman, który czekał na stołach.

Agata Wojda z Opasłego Tomu podała bardzo ciekawą kaszę jaglaną z dynią, kozieradką i oscypkiem ułożoną na mocnym sosie z suski sechlońskiej. Jeśli ktokolwiek nie był przekonany do jaglanki, to danie miało szansę go zaczarować, ale i rozbudzić miłość do suski.

Witek Iwański z Aruany zakończył biesiadę śniadaniową podając ciepłe, lekuchne racuchy drożdżowe na słodko z miodem drahimskim. Dzieci oszalały ze szczęścia, a dorosłym trochę głupio było dopominać się o dokładki ;)



Piliśmy kawę od Coffee Republic, slowfoodową hyćkę z kwiatów czarnego bzu z miodem, która znikła błyskawicznie, zieloną i czarną herbatę, wyśmienite soki od Joanki Szewczyk z Ziemięcina. Do śniadania podano także jabłka od Joanki, czarny Rajman w wersji kremu i powideł jabłkowych, twaróg z Garwolina z miodem z pasieki Dariusza Krężlewicza.

Ponad dwie godziny rozmów o jedzeniu, komentowania filmowych smaków festiwalu kuchnia +, dzielenia się półmiskami i umawiania na kolejne slowfoodowe uczty minęły jak zawsze zbyt szybko. Gwar, radosne buzie dzieci i uśmiechnięte twarze smakoszy, którym chce się zatrzymać na chwilę, usiąść rodzinnie do śniadania to klimat i urok corocznego filmowego śniadania.

To co, do zobaczenia za rok?

3 komentarze:

  1. O, załapałam się na jednym zdjęciu:)
    Miałam identyczne spostrzeżenia co do ryby: rumianku i wosku pszczelego też nie wymlaskałam, choć bardzo się skupiałam:) Pasztetowa był super a owsianka bardzo pozytywnie intrygująca. Na pewno bardzo przyjemne śniadanko.
    Aha i Agata Wojda wspominała, że dynia była z kuskus'em a nie z jaglanką.

    OdpowiedzUsuń
  2. wspaniałe wydarzenie i niesamowita ekipa! WOW poprostu!

    OdpowiedzUsuń
  3. Byłam, jadłam, rozpływałam się w zachwycie nad smakiem, sposobem podania, atmosferą miejsca i towarzystwem. Jakaż niesamowita niespodzianka po poprzedzającej śniadanie kolacji..

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawiony komentarz i zapraszam częściej :)
ze względu na ogromną ilość spamu z robotów, zmuszona byłam wprowadzić weryfikację obrazkową i logowanie. Przepraszam za utrudnienia...
(uwaga - jeśli komentarz zawierał aktywny link, nie będzie publikowany)