Jaką wodę pijacie? mineralną, źródlaną, czy może z kranu? Kilkanaście lat temu pijaliśmy wodę filtrowaną, potem był czas "wody z butelki", a dziś z radością piję "wodę z kranu". Zapraszam na recenzję sprytnego urządzenia domowego i relacji z warsztatów kulinarnych z wodą filtrowaną w roli głównej.
Czy Wam też dźwięki fortepianu kojarzą się ze spadającymi kroplami wody? Dziś takie krople w "Water" od Gregorego Portera. Posłuchajcie koniecznie…
W dzieciństwie pijałam wodę z kranu. Mieszkaliśmy w niewielkiej miejscowości, woda była smaczna, oczywista i niespecjalnie przypominam sobie, by niszczyła czajniki nadmierną ilością kamienia. W latach 90-tych, po wyprowadzce do stolicy na studia, woda "z kranu" przestała mi smakować. Nieładnie pachniała, była mocno zakamieniona. To był czas, gdy chadzałam z kolegami do pobliskiego źródełka wody oligoceńskiej i targałam baniaki do akademika.
W końcu w Polsce pojawiły się filtry dzbankowe BRITA. Ogromnie się uśmiałam, gdy dostałam pierwszy dzbanek i przeczytałam nazwę firmy - BRITA - tak bowiem (bez wiedzy o istnieniu niemieckiej firmy), nazwaliśmy swojego psa kilka lat wcześniej :) Filtry w dzbanku wydawały się cudownym rozwiązaniem - w końcu nie muszę ani targać baniaków z wodą, czy prosić się o to kolegów z piętra, ani kupować wody butelkowanej, co na studencką kieszeń było dość sporym wydatkiem.
Po kilku latach korzystania z wody filtrowanej w ten sposób, znudziły mi się filtry dzbankowe. Te pierwsze, które pojawiły się na rynku były toporne, niezbyt piękne, miały taki durny system ręcznego ustawiania daty instalacji filtra, że często zdarzało mi się ją przegapić, przekręcić przez przypadek. No i jeszcze trzeba było czekać na to aż woda "przeleci". Niestety uzupełnianie wody w dzbanku jakoś nie chciało wejść mi w nawyk. Potem dzbanek z filtrem poszedł w kąt, a gdy przyszedł czas na dzieci, pojawiła się w domu woda źródlana Żywiec. Jak to młoda mama, dałam się złapać na wszystkie kampanie reklamujące wodę z butelki jako "jedyną słuszną i najlepszą". Ku naszej zgubie rachunki za wodę butelkowaną było ogromne! Moje dzieci od zawsze jako podstawowy napój piły właśnie wodę, nie kolorowe napoje, soki, czy napoje gazowane, ale właśnie wodę. Na szczeście dziwci sszybko wyrosły z "żywca" i w domu zawitała nasza ulubiona woda mideralna - średniozmineralizowana Cisowianka. Z czasem ilość wyrzucanych butelek po wodzie była ogromna, a że już w tamtych czasach sortowałam śmieci, sama musiałam iść na sąsiednie osiedle by je wynieść, gdyż w naszym blogu był tylko "śmietnik ogólny".
Gdy kilka lat temu zbudowaliśmy dom i przeprowadzaliśmy się poza Warszawę, jedną z pierwszych rzeczy jakie sprawdziłam były smak i jakość wody z wodociągu. Bardzo zależało mi na obniżeniu kosztów wody pitnej i zrezygnowaniu z butelek. Woda z kranu okazała się niezwykle smaczna, zbadaliśmy ją zatem w SANEPIDzie, a także biolektronicznie. Ku mojej ogromnej radości woda "z kranu" miała bardzo zbliżone parametry jak nasza ulubiona woda mineralna "Cisowianka" (tylko nieco więcej sodu). Kupiliśmy lodówkę z kostkarką i podłączeniem do wody bieżącej. W lodówce był zaś filtr, który wydawał się być ostatecznym rozwiązaniem. Odetchnęłam - NARESZCIE! koniec z kosmicznymi rachunkami za wodę w butelkach, koniec z workami plastików i dźwiganiem! Okazało się, że nasza "kranówka" ma jednak mankament... sporą ilość wapnia i magnezu, które odkładały się w czajniku w postaci kamienia. W ciągu 5 lat wymieniłam aż 4 czajniki.
I tak "wliczyłam w koszty" wymianę czajnika co jakiś czas, ale denerwował mnie też osad na herbacie, bure dzbanki. Jednak… nikt nie namówiłby mnie na ponowne korzystanie z "filtrów dzbankowych", po prostu zbyt zakręcona i niecierpliwa jestem na filtrowanie wody w ten sposób. Napełnianie wody do czajnika, czy garnka z zupą przez filtr lodówkowy okazało się za bardzo kłopotliwe. Ale oto od kilku dni mam w swoim domu nowe, absolutnie rewelacyjne rozwiązanie - filtrowaną wodę z kranu! wystarczyło… wymienić baterię przy zlewie kuchennym.
Dlaczego taką rewolucją okazało się zainstalowanie nowej baterii trójdrożnej BRITA? Filtr jest niewielki, wygląda jak taka "grubsza" butelka wody (wyżej na zdjęciu nr 2). Zmieści się w każdej szafce pod zlewozmywakiem. Filtr działa poprzez 5cio stopniowe filtrowanie - zmniejsza zawartość kamienia i substancji negatywnie wpływających na smak i zapach, takich jak chlor czy ołów i miedź, które często występują w domowych instalacjach. Bateria trójdrożna pozwala na korzystanie z zimnej i gorącej wody wodociągowej oraz filtrowanej wody zimnej. Wystarczy podstawić garnek ma zupę, czy czajnik, a woda filtrowana jest na bieżąco, bez uciążliwych dzbanków, czekania i przelewania z pustego w próżne. Bateria trójdrożna BRITA WD 3020, która mam w kuchni jest chromowana, wygodna, elegancka. Posiada dwie dźwignie i dwie wylewki umiejscowione obok siebie - jedną na wodę filtrowaną, drugą na ciepła/zimną. Minusy: niestety nie ma jeszcze opcji baterii z wyciąganą wylewką, do jakiej byłam przyzwyczajona (ale to w sumie drobiazg), drugi minus jaki w niej dostrzegam to obrót o 180°, a nie pełne 360°. W przypadku mojego zlewu wymagało to montażu pod lekkim skosem, ale i to okazało się prosta przeszkodą do usunięcia. Z "przecieków" wiem, że niebawem mają się pojawić też baterie szczotkowane, a modeli do wyboru ma być więcej.
Budując dom rozważaliśmy różne opcje filtrowania wody, jednak wszystkie albo były kosmicznie kosztowne, albo ogromne i nieporęczne. Te kilka lat temu jeszcze chyba nie był dostępny system baterii trójdrożnych BRITA. Dziś można wybrać jedną z kilku modeli baterii, wydatek jednorazowy nie jest przerażająco wysoki (ok 700-1400zł), a jakość życia i jakość wody poprawia się zasadniczo. Przede wszystkim filtr eliminuje chlor (woda jest smaczniejsza), obniża ok ok 20% zawartość wapnia i magnezu (woda bez kamienia!). Bateria jest bardzo łatwa zarówno w montażu jak i bezproblemowa w obsłudze.
Przyznam szczerze, że należę do osób, które preferują "rozwiązania końcowe". Przecież baterię w łazience, czy zlewie kupuje się "do końca życia", prawda? No chyba, że się zepsuje albo zmienia się mieszkanie/dom. Dziś przekonałam się, że warto coś zmienić, by poprawić jakość życia. Nawet jeśli tylko wynajmujesz mieszkanie, jeśli mieszkasz w "nie docelowym" lokum, warto zainstalować baterię trójdrożną . Po prostu zabierzesz ją ze sobą wyprowadzając się dalej. Jeśli jednak niedawno się przeprowadzaliście i macie w kuchni inną baterię, wciąż pochylcie się nad kwestią jej wymiany. Nie trzeba systemów za -naście tysięcy złotych by pić smaczną i TANIĄ wodę z kranu. Teraz namawiam znajomych na tę małą, ale znaczącą zmianę - wymień baterię, zmień jakość wody i życia!
W ubiegłym tygodniu brałam udział w spotkaniu edukacyjnym organizowanym przez BRITA, które miało poszerzyć wiedzę o wodzie i systemach jej filtrowania. Historię o wodzie filtrowanej i jej początkach w Polsce opowiedziała p. Maja Kulikowska.
Ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu, okazało się, że spora grupa osób, które brały udział w badaniu na temat picia wody z kranu wypowiadała się "fuj, nigdy w życiu, boję się!", albo "a ja nie, właśnie, że się nie boję!". Było to dla mnie o tyle niezrozumiałe, że przecież nie żyjemy w dzikim kraju, a systemy sprawdzające jakość wody w wodociągu są po prostu bardzo dobre. Woda z wodociągu jest przebadana i bezpieczna, inaczej czekałyby nas "plagi egipskie". Czego tu się bać? Wiadomo, że stosunek do wody kranowej wynika z jakichś tam przyzwyczajeń i nawyków również domowych. Dla nas woda "z kranu" była zawsze wodą dobrą, czasami tylko niezbyt smaczną lub zbyt twardą. Te dwa ostatnie elementy na szczęście można wyeliminować przez jej filtrowanie. Aha, no i wiele osób stosuje opcję "gotowana kranówka". Otóż gotowanie miałoby szansę wyeliminować bakterie, gdyby te były w wodzie surowej, ale oczywiście być ich nie może (no jak? toż byłby pomór!). Gotowanie może jedynie wytrącić nieco wapnia i magnezu, które osadzą się na czajniku w postaci kamienia, a woda będzie ciut bardziej miękka. Po co gotować, jeśli można filtrować?
Drugim punktem spotkania była opowieść p. Onio Lubickiego, właściciela słynnej (i mojej ulubionej) Herbaciarni U Dziwisza w Kazimierzu Dolnym o rodzajach herbaty, jej pochodzeniu i wpływie wody na smak i wygląd otrzymanego naparu. "Najlepszą wodą do parzenia jest woda miękka, dobrze natleniona. Woda twarda czyli taka, która ma dużą zawartość wapnia i magnezu skutecznie uniemożliwia pełne wydobycie aromatu z mieszanki liści. Duże znaczenie ma także obecność chloru. Powoduje on powstawanie niesmacznego i nieestetycznie wyglądającego kożucha na powierzchni herbaty, który również wpływa na smak naparu. Filtrowanie wody pozwoli nam uniknąć wszystkich tych niedogodności. Stosując filtr otrzymujemy czystą, zdrową i miękką wodę pozbawioną chloru oraz drobnych znieczyszczeń. Zaparzona w niej herbata będzie miała nie tylko piękny kolor, esencjonalny i pełny aromat, ale także będzie mogła w pełni rozwinąć swoje właściwości lecznicze."
Podglądaliśmy widowiskowy rytuał parzenia herbaty metodą gong fu cha w wykonaniu p. Lubickiego i jego asystentki. Herbata oolong była wyśmienita, a na koniec dnia rozkoszowałam się jeszcze filiżanką firmowej "dziwiszówki" - czarnej herbaty z dodatkiem suszonych wiśni i kardamonu o lekko rumowym aromacie.
Ostatnim, mocno wyczekiwanym punktem programu były warsztaty kulinarne z ekipą Grześka Łapanowskiego. I tu muszę przyznać, że byłam, pod sporym wrażeniem. Z Grzegorzem zdarzyło mi się gotować już nie raz i zawsze było to wesołe gotowanie, ale w sumie wiele rzeczy się powtarzało. Tym razem jednak zarówno praca w podgrupach (pod dowództwem Joasi Jakubik lub Liliany) była sprawna i miła, jak i sam dobór menu, świetna atmosfera, a przede wszystkim praca na najlepszych jakościowo składnikach. Jeśli dodać do tego rewelacyjne zestawienia smakowe, to już jasne, że było to świetne spotkanie, no i ten dorsssszzzzz…..
W dwóch grupach przygotowaliśmy:
- lemoniadę imbirową
- napar ze świeżych owoców z siołami i miodem
- rozgrzewający dahl z soczewicy ze słodko-ostrą cebulą, nerkowcami, kolendrą i oliwą
- pasty z czerwonej fasoli, ciecierzycy, zielonego groszku
- sałatkę z blanszowanych zimowych warzyw
- dorsza pieczonego na pure z selera z topinamburem i tatarem z buraków
- sałatkę kuskus z pieczonymi korzeniowymi warzywami i antrykotem wołowym
- fasolowe ciastka z płatkami owsianymi
- kisiel z cytrusami i miętową śmietaną
Tyle ode mnie o ostatnich wodnych rewolucjach w mojej kuchni. Czy filtr kranowy spowodował, ze zrezygnowaliśmy z kupowania wody butelkowanej? No pewnie, że nie, na wyjazdy, treningi, czy na wakacjach wciąż pijemy wodę mineralną, no tak, tę nazą ulubioną na "Ci" ;)
Aha, jeszcze wracając do "kranowej" - kilka razy dziennie podziwiam gotującą się wodę w prześlicznym szklanym, przezroczystym czajniku elektrycznym, który ostatnio kupiłam. Wrząca krystalicznie czysta woda z kranu to piękny widok, aż chce się nią zaparzać artystyczną herbatę :)
A jaką wodę Wy pijacie? Boicie się "kranówki"? Piszcie w komentarzach co pijecie, bo niebawem będę miała dla Was konkurs, w którym wygrać będzie można m.in tę piękną baterię trójdrożną BRITA, którą widzicie na pierwszym zdjęciu posta. Chcecie taką?
------
Wpis ten efektem współpracy z BRITA Polska, jednak nikt nie wpływał na jego treść i wyrażam w nim jedynie własne, subiektywne opinie.
W końcu w Polsce pojawiły się filtry dzbankowe BRITA. Ogromnie się uśmiałam, gdy dostałam pierwszy dzbanek i przeczytałam nazwę firmy - BRITA - tak bowiem (bez wiedzy o istnieniu niemieckiej firmy), nazwaliśmy swojego psa kilka lat wcześniej :) Filtry w dzbanku wydawały się cudownym rozwiązaniem - w końcu nie muszę ani targać baniaków z wodą, czy prosić się o to kolegów z piętra, ani kupować wody butelkowanej, co na studencką kieszeń było dość sporym wydatkiem.
Po kilku latach korzystania z wody filtrowanej w ten sposób, znudziły mi się filtry dzbankowe. Te pierwsze, które pojawiły się na rynku były toporne, niezbyt piękne, miały taki durny system ręcznego ustawiania daty instalacji filtra, że często zdarzało mi się ją przegapić, przekręcić przez przypadek. No i jeszcze trzeba było czekać na to aż woda "przeleci". Niestety uzupełnianie wody w dzbanku jakoś nie chciało wejść mi w nawyk. Potem dzbanek z filtrem poszedł w kąt, a gdy przyszedł czas na dzieci, pojawiła się w domu woda źródlana Żywiec. Jak to młoda mama, dałam się złapać na wszystkie kampanie reklamujące wodę z butelki jako "jedyną słuszną i najlepszą". Ku naszej zgubie rachunki za wodę butelkowaną było ogromne! Moje dzieci od zawsze jako podstawowy napój piły właśnie wodę, nie kolorowe napoje, soki, czy napoje gazowane, ale właśnie wodę. Na szczeście dziwci sszybko wyrosły z "żywca" i w domu zawitała nasza ulubiona woda mideralna - średniozmineralizowana Cisowianka. Z czasem ilość wyrzucanych butelek po wodzie była ogromna, a że już w tamtych czasach sortowałam śmieci, sama musiałam iść na sąsiednie osiedle by je wynieść, gdyż w naszym blogu był tylko "śmietnik ogólny".
etapy montażu filtra pod zlewem i baterii trójdrożnej |
Gdy kilka lat temu zbudowaliśmy dom i przeprowadzaliśmy się poza Warszawę, jedną z pierwszych rzeczy jakie sprawdziłam były smak i jakość wody z wodociągu. Bardzo zależało mi na obniżeniu kosztów wody pitnej i zrezygnowaniu z butelek. Woda z kranu okazała się niezwykle smaczna, zbadaliśmy ją zatem w SANEPIDzie, a także biolektronicznie. Ku mojej ogromnej radości woda "z kranu" miała bardzo zbliżone parametry jak nasza ulubiona woda mineralna "Cisowianka" (tylko nieco więcej sodu). Kupiliśmy lodówkę z kostkarką i podłączeniem do wody bieżącej. W lodówce był zaś filtr, który wydawał się być ostatecznym rozwiązaniem. Odetchnęłam - NARESZCIE! koniec z kosmicznymi rachunkami za wodę w butelkach, koniec z workami plastików i dźwiganiem! Okazało się, że nasza "kranówka" ma jednak mankament... sporą ilość wapnia i magnezu, które odkładały się w czajniku w postaci kamienia. W ciągu 5 lat wymieniłam aż 4 czajniki.
I tak "wliczyłam w koszty" wymianę czajnika co jakiś czas, ale denerwował mnie też osad na herbacie, bure dzbanki. Jednak… nikt nie namówiłby mnie na ponowne korzystanie z "filtrów dzbankowych", po prostu zbyt zakręcona i niecierpliwa jestem na filtrowanie wody w ten sposób. Napełnianie wody do czajnika, czy garnka z zupą przez filtr lodówkowy okazało się za bardzo kłopotliwe. Ale oto od kilku dni mam w swoim domu nowe, absolutnie rewelacyjne rozwiązanie - filtrowaną wodę z kranu! wystarczyło… wymienić baterię przy zlewie kuchennym.
po prawej moja stara bateria - po lewej bateria trójdrożna BRITA z osobnym wylotem wody filtrowanej |
Budując dom rozważaliśmy różne opcje filtrowania wody, jednak wszystkie albo były kosmicznie kosztowne, albo ogromne i nieporęczne. Te kilka lat temu jeszcze chyba nie był dostępny system baterii trójdrożnych BRITA. Dziś można wybrać jedną z kilku modeli baterii, wydatek jednorazowy nie jest przerażająco wysoki (ok 700-1400zł), a jakość życia i jakość wody poprawia się zasadniczo. Przede wszystkim filtr eliminuje chlor (woda jest smaczniejsza), obniża ok ok 20% zawartość wapnia i magnezu (woda bez kamienia!). Bateria jest bardzo łatwa zarówno w montażu jak i bezproblemowa w obsłudze.
Przyznam szczerze, że należę do osób, które preferują "rozwiązania końcowe". Przecież baterię w łazience, czy zlewie kupuje się "do końca życia", prawda? No chyba, że się zepsuje albo zmienia się mieszkanie/dom. Dziś przekonałam się, że warto coś zmienić, by poprawić jakość życia. Nawet jeśli tylko wynajmujesz mieszkanie, jeśli mieszkasz w "nie docelowym" lokum, warto zainstalować baterię trójdrożną . Po prostu zabierzesz ją ze sobą wyprowadzając się dalej. Jeśli jednak niedawno się przeprowadzaliście i macie w kuchni inną baterię, wciąż pochylcie się nad kwestią jej wymiany. Nie trzeba systemów za -naście tysięcy złotych by pić smaczną i TANIĄ wodę z kranu. Teraz namawiam znajomych na tę małą, ale znaczącą zmianę - wymień baterię, zmień jakość wody i życia!
fot. mat. prasowe |
W ubiegłym tygodniu brałam udział w spotkaniu edukacyjnym organizowanym przez BRITA, które miało poszerzyć wiedzę o wodzie i systemach jej filtrowania. Historię o wodzie filtrowanej i jej początkach w Polsce opowiedziała p. Maja Kulikowska.
Ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu, okazało się, że spora grupa osób, które brały udział w badaniu na temat picia wody z kranu wypowiadała się "fuj, nigdy w życiu, boję się!", albo "a ja nie, właśnie, że się nie boję!". Było to dla mnie o tyle niezrozumiałe, że przecież nie żyjemy w dzikim kraju, a systemy sprawdzające jakość wody w wodociągu są po prostu bardzo dobre. Woda z wodociągu jest przebadana i bezpieczna, inaczej czekałyby nas "plagi egipskie". Czego tu się bać? Wiadomo, że stosunek do wody kranowej wynika z jakichś tam przyzwyczajeń i nawyków również domowych. Dla nas woda "z kranu" była zawsze wodą dobrą, czasami tylko niezbyt smaczną lub zbyt twardą. Te dwa ostatnie elementy na szczęście można wyeliminować przez jej filtrowanie. Aha, no i wiele osób stosuje opcję "gotowana kranówka". Otóż gotowanie miałoby szansę wyeliminować bakterie, gdyby te były w wodzie surowej, ale oczywiście być ich nie może (no jak? toż byłby pomór!). Gotowanie może jedynie wytrącić nieco wapnia i magnezu, które osadzą się na czajniku w postaci kamienia, a woda będzie ciut bardziej miękka. Po co gotować, jeśli można filtrować?
widowiskowy pokaz parzenia herbaty metodą gong fu cha |
Podglądaliśmy widowiskowy rytuał parzenia herbaty metodą gong fu cha w wykonaniu p. Lubickiego i jego asystentki. Herbata oolong była wyśmienita, a na koniec dnia rozkoszowałam się jeszcze filiżanką firmowej "dziwiszówki" - czarnej herbaty z dodatkiem suszonych wiśni i kardamonu o lekko rumowym aromacie.
Ostatnim, mocno wyczekiwanym punktem programu były warsztaty kulinarne z ekipą Grześka Łapanowskiego. I tu muszę przyznać, że byłam, pod sporym wrażeniem. Z Grzegorzem zdarzyło mi się gotować już nie raz i zawsze było to wesołe gotowanie, ale w sumie wiele rzeczy się powtarzało. Tym razem jednak zarówno praca w podgrupach (pod dowództwem Joasi Jakubik lub Liliany) była sprawna i miła, jak i sam dobór menu, świetna atmosfera, a przede wszystkim praca na najlepszych jakościowo składnikach. Jeśli dodać do tego rewelacyjne zestawienia smakowe, to już jasne, że było to świetne spotkanie, no i ten dorsssszzzzz…..
fot. ChilliBite.pl i mat prasowe |
- lemoniadę imbirową
- napar ze świeżych owoców z siołami i miodem
- rozgrzewający dahl z soczewicy ze słodko-ostrą cebulą, nerkowcami, kolendrą i oliwą
- pasty z czerwonej fasoli, ciecierzycy, zielonego groszku
- sałatkę z blanszowanych zimowych warzyw
- dorsza pieczonego na pure z selera z topinamburem i tatarem z buraków
- sałatkę kuskus z pieczonymi korzeniowymi warzywami i antrykotem wołowym
- fasolowe ciastka z płatkami owsianymi
- kisiel z cytrusami i miętową śmietaną
Tyle ode mnie o ostatnich wodnych rewolucjach w mojej kuchni. Czy filtr kranowy spowodował, ze zrezygnowaliśmy z kupowania wody butelkowanej? No pewnie, że nie, na wyjazdy, treningi, czy na wakacjach wciąż pijemy wodę mineralną, no tak, tę nazą ulubioną na "Ci" ;)
Aha, jeszcze wracając do "kranowej" - kilka razy dziennie podziwiam gotującą się wodę w prześlicznym szklanym, przezroczystym czajniku elektrycznym, który ostatnio kupiłam. Wrząca krystalicznie czysta woda z kranu to piękny widok, aż chce się nią zaparzać artystyczną herbatę :)
A jaką wodę Wy pijacie? Boicie się "kranówki"? Piszcie w komentarzach co pijecie, bo niebawem będę miała dla Was konkurs, w którym wygrać będzie można m.in tę piękną baterię trójdrożną BRITA, którą widzicie na pierwszym zdjęciu posta. Chcecie taką?
------
Wpis ten efektem współpracy z BRITA Polska, jednak nikt nie wpływał na jego treść i wyrażam w nim jedynie własne, subiektywne opinie.
To już druga osoba, którą zobaczyłam na fb, że była na tych warsztatach. Zainspirowana zmianami i faktem zmniejszenia ilości wyrzucanego plastiku właśnie dzisiaj zakupiłam dzbanek z fitrem firmy brita. Wspaniały pomysł z tym filtrem w kranie, ale mam tak piękną i wyjątkową baterię, że ciężko mi było sie z nią rozstać :) Dlatego kupiłam dzbanek :) Żegnajcie plastikowe butelki!!!
OdpowiedzUsuńAniu, a czy wiesz, że można też zainstalować inną baterię, obok tej Twojej ukochanej? tu jest i tylko pomyśl jaka to byłaby wygoda :) póki co ciesz sie dzbankiem i korzystaj, a jak przyjdzie "ta chwila" no wiesz, zmień baterię albo kub cieniutką tylko do wody filtrowanej. Taką jak ta: http://www.brita.pl/brita/pl-PL/cms/on-line-active-plus/online_active_plus_new.grid?nid=cpd_explore_dispenser_01&id=1004307&subshop=
UsuńNie wyobrażam sobie dnia bez kilku (a może i trochę więcej :)) szklanek wody. Pochodzę z małej miejscowości i w dzieciństwie piło się zawsze kranówkę, a właściwie wodę z własnej studni. Po okresie studiów w Krakowie (woda była tam okropna - do dziś pamiętam biały nalot w kubku z herbatą) odzwyczaiłam się od picia wody z kranu i kupowałam butelkową. Kilkuletni pobyt w Irlandii na nowo przekonał mnie do wody z kranu. Początkowo byłam zdziwiona - jak to, w restauracji, wydawałoby się całkiem niezłej, podają mi do obiadu wodę z kranu? Jednak z czasem jej smak mnie przekonał. Obecnie mieszkam w Warszawie i nadal piję wodę z kranu, a dokładnie z dzbanka filtrującego i urozmaicam ją jedynie dodatkami w postaci plasterków owoców, ziół, czy ogórka :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie! nie ma sensu kupować wody, bo jak w cywilizowanym kraju mogłaby być "zła", czy "niebezpieczna" w kranie? Pomyśl o baterii, różnica w wygodzie korzystania w porównaniu z dzbankiem - kolosalna!
Usuńpijemy wode filtrowaną zepterem. nie lubimy firmy, ale filtr jest bardzo dobry. zero kamienia na czymkolwiek z zebami psa i kota włącznie.
OdpowiedzUsuńno popatrz, ja też mam "ten-teges" skojarzenia z firmą ;)
Usuńo mamusiu ja bym chciała bardzo!!!! my kranówkę czasem pijamy bo ponoć jest dobra, ulica ma własne ujęcie wody :) najczęściej jednak w grę wchodzi woda gotowana. Warsztaty musiały być boskie!
OdpowiedzUsuńWiewiórko, gotowanie wody kompletnie nic nie daje oprócz wytrącenia z wody w sumie niezbyt dużej ilości kamienia (osadza się na czajniku itepe). Gotowanie wody miałoby sens, gdyby chodziło o zabicie bakterii, a tych w wodzie z wodociągu być nie może przecież! inaczej pomór i "plagi egipskie" gwarantowane ;) Filtruj wodę, to ma większy sens, koszt wody filtrowanej w dzbanku to zaledwie 20gr/litr, a wody butelkowanej niema 10 razy więcej!
Usuńaha, najtańszy dzbanek to ok 50zł o ile dobrze odszukałam na stronie, zatem wydatek naprawdę niewielki:
Usuńhttp://www.brita.pl/brita/pl-pl/cms/aluna/aluna.grid?nid=cpd_explore_pitcher-aluna&id=101984&subshop=
potem tylko filtry ok 20 zł/szt raz na kilka miesięcy:
http://www.brita.pl/brita/pl-pl/cms/kartusche/maxtra1.grid?nid=cpd_explore_cartridges-maxtra1&id=1013043&subshop=
Na razie jesteśmy na etapie dzbankowym, ale bateria z filtrem to moje kuchenne marzenie:)
OdpowiedzUsuńi nie ma "strachu" przed kranówką, prawda?
UsuńJako dzieciak piłam wodę z kranu, ale mieliśmy wyjątkowe ujęcie, i wiele uzdrowisk dookoła. Po przeniesieniu się do internatu zaniechałam tej czynności, bo krany odstraszały nawet przed umyciem w nich rąk. W Warszawie natomiast znajduje przeróżną wodę, albo bardzo mocno chlorowaną, albo z osadem, teraz pije najtańszą wodę źródlaną butelkowaną. Ponieważ urodził nam się synek, potrzebuje co najmniej 2 litry dziennie. Bardzo poważnie myślę o takim filtrze, szczególnie że powoli przestaje już karmić tylko piersią. Ale zastanawiam się na ile taki filtr jest skuteczny i szybki?
OdpowiedzUsuńBeata - mając baterię trójdrożną, w ogóle zapominasz, że jest jakaś "filtracja" o ok, musisz odkręcić osobny kurek, ale woda ma w zasadzie identyczne ciśnienie jak z "normalnego" kranu. Zero uciążliwości, leci i już :) do baterii dołączony jest "czasomierz" przykleja się go gdzieś w szafce i po upływie czasu, kiedy filtr winien być wymieniony, daje znać sygnałami dźwiękowymi. No stress, no problem :)
UsuńSzkoda że nie mają jeszcze takich modeli wyciąganych, a na pewno nie kupie drugi raz taniej baterii, moja aktualna już raz wystrzeliła wodą do salonu :) Powinna być raz a dobrze, tylko trzeba troszkę na nią uzbierać..Na pewno po twoim artykule pomyśle o takim filtrze
UsuńU mnie woda z kranu jest okropna- pijemy w domu wodę butelkowaną, idzie nam 2 butelki na dzień + woda którą kupuję do pracy. Fajny pomysł z tym filtrem!
OdpowiedzUsuńspróbuj może na początek z filtrem dzbankowym, może i u Ciebie będzie dobrym rozwiązaniem, a w końcu jego koszt nie jest jakiś duży (ok 50zł najtańszy dzbanek). Co myślisz?
UsuńNa szczęście mieszkam w mieście gdzie woda jest miękka i do tego ozonowana :)
OdpowiedzUsuńtakiej to dobrze :)
UsuńJa pije wode Evian, jedyna jaka mi smakuje i nie czuje zapachu kranówy. Co do filtra to mialam brita w dzbanku ale zeby bylo mniej osadow to nie zauwazylam, wiec dzbanek poszedl w zapomienie. Tez bym wolala miec filtr na kranie zeby nie bawic sie w dzbankowanie, ale narazie nie robimy bo wynajmujemy. Za to pije duzo dokow z omega vert sokowirowki i powiem wam ze z 500gr truskawek wyszlo mi pol litra soku!! super sokowirowka, naprawde wydajna.
OdpowiedzUsuńAniu, bateria nie jest kosmicznie droga. Może po prostu wymienicie kran w kuchni już teraz, a wyprowadzając się po prostu go ze sobą zabierzecie?
UsuńI tej sokowirówce nie słyszałam, ciekawe :)
Ja mam dzbanek od kilku tygodni i jak zaparzam w przezroczystym dzbanku herbatę widzę totalną różnicę. Bo nowy czajnik po pół roku wyglądał jakby miał 10 lat;/ Tylko niestety nasza woda z kranu lekko śmierdzi i żaden filtr nie pomoże na to;)
OdpowiedzUsuńciekawa jestem jak zadziałałaby bateria??
UsuńOd kilku lat pijaliśmy wodę butelkowana, ale w czasie zeszłorocznych upałów zabrakło w sklepie naszej ulubionej cisowianki i wtedy przypomniałam sobie, że przecież szafce stoi nieużywany od dawna dzbanek, kupiliśmy filtr i okazało się, że kranówka wcale nie odbiega jakością od wody butelkowanej, więc dzbanek wrócił do łask. Ogromnym zaskoczeniem było odkrycie, że po jakimś czasie wypadł nam cały kamień zgromadzony w czajniku:) i czajnik, pomimo że ma juz kilka lat wygląda jakbym ciągle go odkamieniała. Wody z dzbanka używam do niemalże wszystkiego i nie napełnianie go, czy raczej pamietanie o tym nie jest wielkim problemem, choć niewątpliwie otrzymywanie wody przefiltrowanej od razu po odkręceniu kranu jest bardzo, bardzo kuszące:)) Jedyne, może być problematyczne przy uzywaniu dzbanka, to to, że po zmianie filtra, pierwsze 3-4 dzbanki nadają się tylko do podlewania kwiatków z uwagi na nieco dziwny smak i zapach... I jeszcze jedno wydaje mi się, że woda w Warszawie nie jest juz od jakiegoś czasu chlorowana a ozonowana:)
OdpowiedzUsuńjuż nie mieszkam Warszawie, ale żałuję, ze nie doczekałam ozonowania wody za moich "stolicznych" czasów :)
UsuńCzytam i czytam te Wasze komentarze i chyba słusznie się dziwiłam wynikom tych badań, że są tacy, co "nigdy w życiu z kranu" i tacy "a ja właśnie że nie, nie boję się". Dla mnie (i jak czytam dla Was także) woda z kranu to norma i żaden strach, jeśli przez filtrowanie można ją poprawić, staje się rozwiązaniem ostatecnzym. Super :)
Ja piję filtrowaną przez dzbanek BRITA. Jest zdecydowanie smaczniejsza niż butelkowana. Zazwyczaj też gotuję na niej.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńSuper ta bateria trójdrożna! Czy będzie ona pasowała do mojego filtra kuchennego FT-Line 3?
OdpowiedzUsuńWraz z baterią kupuje się system filtrowania z filtrem takim jak widać na zdjęciach.
UsuńW naszym domu również pijamy głównie wodę zwłaszcza ja i moje dzieci ale powiem szczerze że kupujemy wodę butelkowaną. Na studiach również używaliśmy z mężem dzbanka Brita ale nie jestem typem systematycznym i dzbanek ostatecznie poszedł w kąt. Powiem szczerze że tak naprawdę ciągle poszukuję wody idealnej zwłaszcza że wyrzucamy tony plastikowych butelek ale odkąd przeszłam zatrucie salmonellą mam uraz do wszystkiego co surowe lub przeleżałe ale po przeczytaniu postu myślę że taki filtr mógłby być dla nas złotym środkiem :)
OdpowiedzUsuńmoże spróbujesz z dzbankami filtrującymi? No i jakby co, w niedzielę rusza u mnie konkurs z mega nagrodą! ;)))
UsuńW moim domu zdecydowanie wszyscy pijamy wodę. Niestety jest to woda butelkowana której wypijamy hektolitry a następnie tony butelek lądują na śmietniku. Powiem szczerze że ciągle poszukuję wody idealnej zwłaszcza pod kątem moich pociech ale odkąd przeszłam nie wiedzieć skąd zatrucie salmonellą mam uraz do surowej wody z kranu ale po przeczytaniu postu myślę sobie że to mógłby być złoty środek w moim domu :)
OdpowiedzUsuńA ja właśnie kupiłam dzbanek Brita w Tesco w promocji :) piję bardzo duuużo wody a wnoszenie butelek po schodach nie sprzyja kręgosłupowi. Już dawno chciałam go kupić, ale teraz przypilnowałam, żeby kupić w dobrej cenie.
OdpowiedzUsuńAnia
Ja mam akurat Dafi , Britty nie znam ale takie dzbanki w domu to wygoda, nie kupuje butelkowej:)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam post n.t. filtrowania wody systemem BRITA z dużym zaciekawieniem, jako że od dawna noszę się z zamiarem filtrowania użytkowanej w domu wody. Jeśli dobrze rozumiem, w ten sposób odfiltrowuje się z wody głównie chlor i wapń. Czy coś jeszcze? No i co z wybitnie szkodliwym fluorem, którego podobno nie usuwają żadne ze znanych filtrów? I jak nadać strukturę takiej filtrowanej wodzie, czyli uczynić z niej prawdziwą, ożywczą, zdrową "żywą wodę"?
OdpowiedzUsuńBlok węgla aktywnego zawarty w filtrach BRITA usuwa chlor oraz substancje obniżające dobry smak i zapach wody, zatrzymuje też cząsteczki stałe (piasek, rdza do wielkości 0,5 mikrona). Filtr nie usuwa fluoru, który występuje naturalnie w wodzie (i w tych ilościach nie niesie ze sobą niebezpieczeństwa dla ludzi). Jeśli martwi Panią kwestia nadmiaru szkodliwego fluoru, który w wodzie mógłby się znaleźć poprzez fluoryzowanie wody (występujące w niektórych krajach), proponuję najpierw zapytać we własnej stacji uzdatniania wody, czy fluoryzują wodę. Moja stacja w Czosnowie nie fluoryzuje wody, MPWiK w Warszawie także nie fluoryzuje wody, zatem tej obawy i niebezpieczeństwa nie ma.
UsuńWoda w polskich wodociągach (być może poza nielicznymi wyjątkami) ma bardzo dobre parametry i zazwyczaj smakuje (w większości przedsiębiorstw już się jej nie chloruje, a ozonuje lub tylko natlenia). Dla poprawienia smaku i obniżenia twardości wystarcza w zupełności filtry węglowe (np ten opisany wyżej).
Żywa woda (woda alkaliczna) to jednak zupełnie inne zagadnienie.
Czysta woda (kranowa, źródlana) jest bezwonna, nie ma smaku, ani barwy. Jej odczyn jest obojętny i nie przewodzi prądu.
Woda "żywa" to woda o odczynie zasadowym, która powstała poprzez zastosowanie elektrolizy (w tym samym procesie powstaje też woda "martwa", która ma inne zastosowanie), podczas której reagują magnez, potas, żelazo, wapń, sód i powstają wodorotlenki odpowiedzialne za osad i zmętnienie wody.
"Żywa" woda ma białawą, mleczną barwę. pH przekraczające 10, a także mydlany smak i zapach. Winna być stosowana wg zapotrzebowania na ewentualne dolegliwości (zachęcam do poczytania więcej w temacie), nie zaś jako podstawa nawodnienia, czy gotowania etc.
Proszę pamiętać, ze ekspertem od wody nie jestem, zachęcam do poczytania w temacie.
Pozdrawiam :)