Pisałam już o pierwszej potrawie, którą zaczęłam robić "na oko", to moje ukochane placki z jabłkami. Ale historia moich kulinarnych wyczynów bynajmniej nie zaczęłam się od placków. Pierwszym gorącym daniem obiadowym, które sama gotowałam była zupa i to na dodatek "na gwoździu". Blog osiągnął już ponad 600 wpisów, a ja jeszcze nie zamieściłam tego słynnego przepisu! Pora zatem na mój najukochańszy barszcz zabielany z ziemniakami, czyli pierwszą zupę, którą zaczęłam samodzielnie gotować.
Znacie album Staszka Soyki "W Hołdzie Mistrzowi"? Lubię go słuchać przy okazji wspominek, czytania starych listów i kalendarzy. Dziś mam taki dzień, trochę nostalgiczny. Dzień w ciepłych skarpetach, z kubkiem gorącej herbaty i konfitura wiśniową. "Nim przyjdzie wiosna" gra pięknie, posłuchajcie…
Nim przyjdzie wiosna, od października do marca najadam się burakami po wsze czasy. W sałatce z pomarańczami, w carpaccio z kozią fetą, buraczanej jarzynce z jabłkami, wigilijnym barszczu na domowym zakwasie i barszczu ukraińskim, w rosyjskiej szubie ze śledziami, energetyzującym koktajlu buraczanym, ale przede wszystkim w najprostszej na świecie, mojej ukochanej zupie - barszczu zabielanym z ziemniakami.
Miałam 19 lat, gdy wywędrowałam z domu rodzinnego "na swoje". Czerwony plecak z aluminiowym stelażem, kilka starych garnków, miska, kubek talerz. Parę ukochanych książek, misiek bez oka i rozpoczęłam życie studenckie. Nie przelewało się, na obiady w uczelnianym bufecie nie zawsze było mnie stać, ale za to pokój w akademiku miałam blisko kuchni. Kuchnia wprawdzie miała wielonożnych lokatorów, ale nic mi w tej mojej wolności nie przeszkadzało. Pierwszym daniem obiadowym, które samodzielnie ugotowałam była zupa, którą najbardziej na świecie ukochałam z dzieciństwa i lat młodości. Prosty, zwyczajny barszcz na samych burakach. Barszcz "na gwoździu", bez innych warzyw, bez wkładki mięsnej. Ot buraki, woda, ziemniaki i śmietana. Ja takiego barszczu w domu mogłam zjeść nawet 4 głębokie talerze. Przed pierwszym gotowaniem barszczu w akademiku zapewne były jakieś konsultacje telefoniczne z mamą, gdyż nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek gotowała tę zupę w domu. Nigdy jednak nie zapomniałabym jej smaku i naprawdę minimum wskazówek wystarczyło by dojść do perfekcji.
Barszcz zabielany z ziemniakami stał się moim orężem w walce z biednym studenckim życiem, tajną bronią, na którą podrywałam co sympatyczniejszych, a głodniejszych kolegów z piętra. Z czasem okazać się miał nawet kluczem do "zdobycia męża". Barszcz był pocieszeniem po ciężkich wykładach i smakiem domu, gdy zostawałam sama na weekend w pokoju. Zupa była tania i biedna, ale moja do niej miłość prawdopodobnie wlewała się do garnka razem z ostatnią łyżką śmietany. Spróbujcie tego przepisu, kto wie, może i do Waszych serc i podniebień trafi?
W dzieciństwie zastanawiałam się co to jest "zupa na gwoździu", o której czytywałam w książkach. Gdy już "poszłam na swoje" zrozumiałam, że to taka zupa prawie z niczego. Bez wywaru warzywnego, czy mięsnego, bez klopsików, kawałka żeberka, pulpecików, kaszy czy makaronu. Zupa z dwóch składników, najtańsza. Barszcz zabielany to moja "zupa na gwoździu". Gotuję go na samych burakach, które oddają cały smak, słodycz i tę ziemisty, cudowny posmak. Doprawiam tylko podstawowymi przyprawami i daję sporo kwaśnej śmietany. Zupa jest słodkawa, leciutko kwaskowa i delikatnie słona. Do tego jeszcze tylko osobno gotowane ziemniaki i … uczta gotowa!
Miałam 19 lat, gdy wywędrowałam z domu rodzinnego "na swoje". Czerwony plecak z aluminiowym stelażem, kilka starych garnków, miska, kubek talerz. Parę ukochanych książek, misiek bez oka i rozpoczęłam życie studenckie. Nie przelewało się, na obiady w uczelnianym bufecie nie zawsze było mnie stać, ale za to pokój w akademiku miałam blisko kuchni. Kuchnia wprawdzie miała wielonożnych lokatorów, ale nic mi w tej mojej wolności nie przeszkadzało. Pierwszym daniem obiadowym, które samodzielnie ugotowałam była zupa, którą najbardziej na świecie ukochałam z dzieciństwa i lat młodości. Prosty, zwyczajny barszcz na samych burakach. Barszcz "na gwoździu", bez innych warzyw, bez wkładki mięsnej. Ot buraki, woda, ziemniaki i śmietana. Ja takiego barszczu w domu mogłam zjeść nawet 4 głębokie talerze. Przed pierwszym gotowaniem barszczu w akademiku zapewne były jakieś konsultacje telefoniczne z mamą, gdyż nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek gotowała tę zupę w domu. Nigdy jednak nie zapomniałabym jej smaku i naprawdę minimum wskazówek wystarczyło by dojść do perfekcji.
Barszcz zabielany z ziemniakami stał się moim orężem w walce z biednym studenckim życiem, tajną bronią, na którą podrywałam co sympatyczniejszych, a głodniejszych kolegów z piętra. Z czasem okazać się miał nawet kluczem do "zdobycia męża". Barszcz był pocieszeniem po ciężkich wykładach i smakiem domu, gdy zostawałam sama na weekend w pokoju. Zupa była tania i biedna, ale moja do niej miłość prawdopodobnie wlewała się do garnka razem z ostatnią łyżką śmietany. Spróbujcie tego przepisu, kto wie, może i do Waszych serc i podniebień trafi?
W dzieciństwie zastanawiałam się co to jest "zupa na gwoździu", o której czytywałam w książkach. Gdy już "poszłam na swoje" zrozumiałam, że to taka zupa prawie z niczego. Bez wywaru warzywnego, czy mięsnego, bez klopsików, kawałka żeberka, pulpecików, kaszy czy makaronu. Zupa z dwóch składników, najtańsza. Barszcz zabielany to moja "zupa na gwoździu". Gotuję go na samych burakach, które oddają cały smak, słodycz i tę ziemisty, cudowny posmak. Doprawiam tylko podstawowymi przyprawami i daję sporo kwaśnej śmietany. Zupa jest słodkawa, leciutko kwaskowa i delikatnie słona. Do tego jeszcze tylko osobno gotowane ziemniaki i … uczta gotowa!
Barszcz zabielany (zupa na gwoździu)
1 kilogram buraków
kilka ziaren pieprzu
3 ziarna ziela angielskiego
1 liść laurowy
cukier
sól
sok z cytryny (lub ocet jabłkowy)
ok 250-300m kwaśnej śmietany 18%
ok 500-700g ziemniaków
Buraki umyj, obierz, pokrój w ósemki i włóż do 3 litrowego garnka. Zalej zimną wodą, dodaj ok 1 łyżeczki soli, 2 łyżeczek cukru, pieprz, ziele angielskie i liść laurowy. Gotuj buraki do miękkości. Trwa to ok 45-60 minut. Nie przejmuj się, jeśli wywar buraczany będzie brunatny. Gdy buraki będą już miękkie, wyłącz płomień, dodaj do wywaru ok 2 łyżeczek soku z cytryny i spróbuj. Prawdopodobnie trzeba będzie dodać nieco soli i być może odrobinę cukry. Wywar ma być słodkawy, leciutko kwaskowy i delikatnie słony. Pod żadnym pozorem nie usuwaj jeszcze ugotowanych buraków! Odstaw zupę na kilka minut, w tym czasie zupa pięknie naciągnie malinowo-buraczanym kolorem.
Ziemniaki obierz, umyj, pokrój w kostkę (taką do zupy, by nie trzeba już ich było rozgniatać) i ugotuj do miękkości w osolonej wodzie. Odcedź i odstaw, gdy już będą gotowe.
Zahartuj śmietanę gorącą zupą - wlej do niej kilka łyżek barszczu, dokładnie wymieszaj, dodaj kolejnych kilka łyżek, aż śmietana będzie ciepła. Wlej całość do barszczu. Zupa powinna być różowo-malinowego koloru. Teraz możesz już wyjąć buraki. Jeśli lubisz, kilka buraków zetrzyj na grubej tarce i dodaj z powrotem do zupy, pozostałe nie będą potrzebne. Zupę podawaj gorącą, z ugotowanymi osobno ziemniakami. To jest mój ukochany, najlepszy na świecie smak, prawdziwa "kuchnia z serca domu".
Znam, znam! To zupa z mego lubelsko-zamojskiego dzieciństwa... I właśnie sobie ją w najbliższym czasie ugotuję. W wersji mojej Babki to był barszcz zabielany, z burakami w środku i z osobno ugotowanymi tłuczonymi ziemniakami. Dostawałam taką zupę na śniadanie we wczesnym dzieciństwie - na zmianę z zabielanym kapuśniakiem gotowanym "na gwoździu", a zwanym barszczem z kapusty. Znasz? Moja mama gotowała taki barszcz na obiad z dodatkiem ziemniaków w mundurkach, suto okraszonych przysmażoną na tłuszczu cebulką. Ech!.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam sentymentalnie :)
ale fajny entuzjazm w komentarzu :)) dziękuję!
Usuńkapuśniaku zabielanego nie znam zupełnie to poproszę o przepis :)
Oto przepis: dobra kiszona kapusta + kilka ziaren pieprzu + listek laurowy + woda + sól + śmietana z odrobiną mąki na koniec. Dziś nie dodałabym tej mąki...A do tego koniecznie ziemniaki ugotowane w mundurkach - obrane, pokrojone w grubą kostkę i okraszone cebulką, dobrze posolone i posypane pieprzem. Chyba zamieszczę ten przepis na moją zupę na gwoździu ;)
Usuńmuszę taką ugotować, boshhh, ale mam ślinotok z wieczora ;)
UsuńUwielbiam takie zupy na gwoździu :) przypomniało mi się, że jak byłam na Erazmusie i oszczędzałam, to żywiłam się makaronem z sosem pomidorowym. W ramach szaleństwa czasem dodawałam do niego gotowaną cieciorkę, a jak najprawdę miało być z przytupem to oliwki i pestki słonecznika. Nie jadłam go od tamtej pory :)
OdpowiedzUsuńsęęętymęęęty ;) słodkie są, prawda?
Usuńciekawa prostota :) lubie buraki i ziemniaki, musi byc smaczna :)
OdpowiedzUsuńspróbuj i daj znać, czy posmakowała:) pozdrawiam ciepło
UsuńUwielbiam buraki i wszystko co się z nimi wiąże, kiedy je kroję i patrzę na kolory i desenie mam wrażenie, że to jakieś szlachetne kamienie :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło!
Moja Mama kiedyś gotowała taki barszcz dość często, ale zawsze ziemniaki były gniecione (tworząc wyspę na środku barszczu), do tego były pływające dookoła skwarki i/lub smażona, nieco już skarmelizowana cebula. Nazywałam je łódeczkami :) Na drugim talerzu lądowało jajko sadzone. Oj, u mnie to był jeden z najbardziej wypasionych obiadów. Całe lata nie jadłam tego barszczu :(
OdpowiedzUsuńDawno nikt nie dodał komentarza,a ja napiszę,że właśnie wycyganiłam przepis od córki (nieprawdopodobne,ale prawdziwe).Ot,przypadek sprawił,że córka zrobiła taki barszcz,który w smaku i kolorze przypomniał mi maminy obiad.Nie jadłam takiego barszczu od śmierci mojej mamy :(
OdpowiedzUsuńNigdy w kuchni pomimo starań nie uzyskałam smaku porządanego i wymarzonego.Teraz jestem bardzo szczęśliwa,gdyż mam receptę na potrawę,o której tylko marzyłam.
Proszę zauwarzyć,jak niewiele człowiekowi potrzeba do szczęścia ;)
Pozdrawiam serdecznie
przepraszam a ile ma być wody w tym przepisie, bo 1 kg buraków i 300 ml śmietany to widzę...
OdpowiedzUsuńLuk, to zupa "na gwoździu" tak circa i na oko :D
Usuńjak wlejesz 2,5l wody, trochę odparuje i będzie dobrze :)