coś więcej

Gundel palascinta - wyśmienite węgierskie naleśniki

Węgierskie gundel palascinta (naleśniki a'la Gundel) to Król Naleśników, a jednocześnie flagowy deser stolicy Węgier. Obłędnie aromatyczne, z wyśmienitym nadzieniem orzechowym i zniewalającym gorącym sosem czekoladowym. Od pierwszego spróbowania oryginalnych gundel palascinta w Restauracji Gundel w Budapeszcie, na stałe weszły na listę moich ukochanych potraw. Są jednak tak bogate, treściwe i sycące, że nigdy, przenigdy nie podaję ich jako deseru po obiedzie. U nas są propozycją na wyjątkowe weekendowe śniadanie.


Znacie może "The 1975"? dla mnei to odkrycie ostatnich tygodni. Posłuchajcie ich niezwykłej czekolady -  "Chocolate". Doskonale brzmi w leniwy weekendowy poranek, gdy na znad naleśników unosi się zniewalający aromat czekolady i rumu. Potem już tylko spacer w słoneczny dzień i książka przy kominku.


Był rok 1990, koniec lata. Jeszcze ciepło, ale już dni złotem świecące. Za chwilę miał się rozpocząć kolejny rok akademicki. Marcin wpadł na dziki pomysł, by pojechać do Budapesztu, gdzie mieszkał jego znajomy. Nocleg jest, dojazd jakoś ogarnęliśmy (chyba pociągiem, już nie pamiętam), zarobione w wakacje pieniądze pójdą na płyty i jedzenie. Jakże łatwo podejmowało się takie decyzje! Przez kilka dni deptaliśmy Budę i Peszt, siedzieliśmy nad rzeką gapiąc się na piękny, niezniszczony wojną budynek parlamentu i podglądaliśmy ulicznych malarzy. Kolega Marcina ugotował genialny bogracz i obiecał, że zabierze nas na najlepszy deser świata. Oczywiście o węgierskim rodowodzie, wymyślony przez Karola Gundela, słynnego restauratora i szefa kuchni. Całe szczęście, że byliśmy już dobrych kilka godzin po obiedzie, a do Restauracji Gundel wybraliśmy się tylko na herbatę i ów deser - słynne gundel palascinta. "Naleśniki? no bez przesady, o co takie halo, może lepsze mają jakieś ciasta?". Ale nasz węgierski gospodarz był nieugięty - muszą być palascinta, nie będziesz żałowała. Och jak bardzo miał rację! nigdy nie żałowałam i od tego dnia gundel palascinta stały się dla mnie synonimem słodkiej rozkoszy.


Po skończeniu studiów pracowałam w firmie, która miała swój oddział w Budapeszcie. Wizyty w stolicy Węgier były kilka razy w roku, a ja zawsze starałam się wpaść na gundel palascinta. Nie zawsze udawało się zjeść w słynnej restauracji, ale wiele innych lokali zaczęło je także podawać. Nasza węgierska znajoma robiła je w domu. Podglądałam ją w kuchni i odurzałam się aromatem gorącego sosu czekoladowego. Przez długi czas przygotowywałam podejrzaną u niej wersję sosu, czyli gorzka czekolada rozpuszczona z Grand Marnier i śmietanką kremówką. Kiedyś jednak wpadłam na przepis Agnieszki Kręglickiej, w którym sos był przygotowywany na bazie kogla mogla łączonego z gorącą czekoladą. Powiadam Wam, poezja najwyższych lotów!


Swoją drogą wiele bym dała, by urwać się na kilkudniowy wypad do Budapesztu. Posnuć się po ulicach, najeść bogracza i rozkoszować gundel palascinta w Restauracji Gundel...

Gundel palascinta - węgierskie naleśniki a'la Gundel

10 cieniutkich pszennych naleśników z tego przepisu
150ml śmietanki kremówki 30%
20g cukru
75g jasnych rodzynek
150g orzechów włoskich
75g płatków migdałowych
50ml rumu (w opcji dla dzieci nie dodawaj alkoholu)

Śmietankę kremówkę zagotuj ze skórką pomarańczową (jeśli znajdzie się trochę syropu ze skórki, tym lepiej), cukrem i rodzynkami. Gotuj ok 5-6 minut często mieszając. 
Upraż na suchej patelni orzechy włoskie i płatki migdałowe, aż leciutko się ze złocą, ale pilnuj by nie zbrązowiały! Zmiksuj je w blenderze i dodaj do gotującej się śmietanki. Zamieszaj kilka razy i wyłącz płomień, dodaj rum.
Na każdy naleśnik wyłóż czubatą łyżkę farszu orzechowego i złóż naleśnik w chusteczkę. Układaj naleśniki na blasze wysmarowanej masłem. Po ułożeniu wszystkich, przykryj blachę folią aluminiową. Podgrzewaj ok 15 minut w piekarniku rozgrzanym do 180°C - mają się tylko zagrzać a nie upiec. Jeśli wolisz, możesz zamiast tego podgrzać naleśniki na patelni z łyżeczką masła. 

Gorący sos czekoladowy

2 żółtka
30g cukru
100ml śmietanki kremówki 30%
30g masła
200g gorzkiej lub deserowej czekolady
opcjonalnie - Grand Marnier do podpalenia przy podaniu

Utrzyj puszysty kogel mogel z żółtek i cukru. Rozpuść na parze (lub w mikrofali 3 x 30 sec mieszając w trakcie) czekoladę z masłem i śmietanką. Wciąż ucierając kogel mogel, wlej do niego gorącą czekoladę. 

Gundel Palascinta podawaj polane gorącym czekoladowym sosem. W Restauracji Gundel podają je polane Grand Marnier, które już przy kliencie jest podpalane. To bardzo efektowne podanie deseru.   

6 komentarzy:

  1. O rany... jakże ja miło wspominam ten wyjazd... :) Pół świata zjeździłem ale to zestaw najmilszych i najwspanialszych wspomnień z podróży :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Prima sort ! Mieszkam na granicy czeskiej i często wybieram się za Olzę na te palaczinki. Naprawdę pychota. Na Słowacji też blisko można je popróbować idealne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Skorzystałam z przepisu na nadzienie. Naleśniki wyszły pyszne. Dziękuję i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kilka lat temu wpadlam na ten blog i systematycznie tu wracam. Fuczki to moj numerek jeden. Tak sie do nich przyczepilam ze gdy je robie to familianci zaczynaja na mnie warczec. Ale nic to - mnie one sie nigdy nie znudza- bo gazdzina z Bieszczad jestem.
    Jutro spodziewam sie gosci wiec co na slodko ? - oczywiscie gundel od Chillibite!! Robilam juz gundel wg. orginalnego przepisu z tego blogu ale i wiele wariacji, m.in zastapilam rodzynki figami i sliwkami. Kazda wersja to niebo w gebie.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawiony komentarz i zapraszam częściej :)
ze względu na ogromną ilość spamu z robotów, zmuszona byłam wprowadzić weryfikację obrazkową i logowanie. Przepraszam za utrudnienia...
(uwaga - jeśli komentarz zawierał aktywny link, nie będzie publikowany)