coś więcej

Espresso z ajerkoniakiem

Od listopada do Wielkanocy trwa u nas sezon na domowy ajerkoniak. Najczystsza postać kremowej, słodkiej, alkoholowej rozkoszy. Butelkę domowego ajerkoniaku zabieram w odwiedziny do znajomych, bez tego domowego trunku nie może odbyć się żadne spotkanie z przyjaciółmi w karnawale. Ale od kilku miesięcy mam nową miłość. Czarną jak piekło, słodką jak grzech, zniewalającą mocą i smakiem - espresso z ajerkoniakiem


Czarne dźwięki, czarne, mocne, intensywne… Posłuchajcie playlisty, którą układam sobie w styczniu - jeśli za subskrybujecie, będziecie otrzymywać powiadomienia o nowych utworach na liście Black Coffee, którą otwiera Aloe Blacc z niesamowitym  "Love Is The Answer"


Kawa to moja miłość od najwcześniejszego dzieciństwa. Pamiętam jeszcze mały warczący niebieski młynek elektryczny, którym mieliłam ziarna kawy arabica dla mamy. Wsypywała łyżeczkę lub dwie do szklanki, zalewała wrzątkiem, przykrywała spodeczkiem. Uwielbiałam aromat mielonych ziaren kawy, a potem zaparzonej kawy. Kochałam się w kawie mrożonej, której przygotowanie zajmowało mamie dobrych kilka godzin. Tak, to czasy sprzed profesjonalnych ekspresów do kawy, czy chociażby ekspresów przelewowych z filtrem. Sprzed ery kawiarni na każdym rogu. Marzyłam kiedy wreszcie dorosnę, by móc rozkoszować się samodzielnie parzoną kawą i celebrować każdą szklankę czarnego, diabelskiego napoju…


Gdy już byłam studentką okazało się ku mojej rozpaczy, że nie mogę pić czarnej kawy, że mocne, smoliste espresso nie dla mnie. Nawet próbowałam w czasie sesji stosować sposoby koleżanek z roku na przeuczone noce przed egzaminami - siadałam przy biurku z nogami w misce z zimną wodą, obok termos kawy i w planach kilka godzin nauki, aż do świtu. One wytrzymywały do brzasku, potem krótka godzina snu, kolejna kawa na pobudzenie poranne i jechały na uczelnię. Ja po północy odpadałam i zasypiałam jak dziecko. Kawa pita wieczorem działała na mnie nasennie, zaś pijana w ciągu dnia doprowadzała do palpitacji serca. Zaparzałam zatem ulubioną herbatę i odurzałam się aromatem kawy, którą piły dziewczyny.


Potem otworzyło się cudowne, magiczne miejsce na Starówce "Pożegnanie z Afryką", które łączyło zarówno moją miłość do książki i filmu o życiu Karen Blixen jak i hipnotyzującego aromatu świeżo mielonej i świeżo parzonej kawy. Mój chłopak zamawiał espresso, ja zajadałam się mazurkiem i odurzałam się zapachami. W tych czasach zaczęłam też nosić po kilka ziaren kawy w kieszeni kurtki czy płaszcza.

Po kilku latach zaczęły otwierać się coffee shopy - pierwsza polska sieć kawiarni Coffee Heaven,  Tchibo Cafe połączona z pierwszym sklepem z krótkimi kolekcjami i kultowa amerykańska Starbucks - to był moment, w którym wreszcie znalazłam "swoją" kawę! Jedyną, którą mogłam pić, jedyną, której picie sprawiało mi niezwykłą przyjemność - cafe latte - najchętniej duża, ale na pojedynczym espresso. Bez syropów smakowych, które zawsze były za słodkie, z pół łyżeczki brązowego cukru i szczyptą cynamonu - szczyt rozkoszy…


Zaledwie kilka miesięcy temu odkryłam jednak nową miłość. Magda namówiła mnie na wypicie mocnego, smolistego i aż gęstego od mocy espresso z kieliszkiem domowego ajerkoniaku wlanego do filiżanki. Boshhh… zabrakło mi słów! Od tej pory każdą nowo ukręconą partię ajerkoniaku rozpoczynam od filiżanki espresso z kieliszkiem gęstego, mocnego ajerkoniaku. Zróbcie w karnawale własny ajerkoniak i wlejcie go do najlepszego espresso jakie uda się Wam zrobić. Rozkosz w czystej formie…

Espresso z domowym ajerkoniakiem

1 mocne, krótkie espresso (ok 45ml)
1 kieliszek domowego puszystego ajerkoniaku (ok 45ml)

Wlej espresso do filiżanki, absolutnie nie słodź kawy. Do środka delikatnie wlej ajerkoniak i od razu podawaj. Cudo, po prostu cudo!

Tu znajdziesz mój ukochany, sprawdzony przepis na najlepszy na świecie domowy ajerkoniak - już nigdy nie będziesz chcieć innego!

P.S. jestem zakochana w tych filiżankach do espresso od Starbucks :)

4 komentarze:

  1. A z chęcią się napiję ,akurat mam całą butelkę domowego którą dostałam na święta od koleżanki :) Wszystkiego dobrego w nowym roku i moc pysznych pomysłów :) Zazdraszczam ci tych owoców z Sycylii ;p O zjedzeniu nawet nie marzę bo i skąd ale żeby choć tak powąchać się dało na odległość hi :)Miłej soboty Kasiu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie zazdraszczać proszę tylko zamawiać! albo w Grupie, albo w jakiejś kooperatywie albo… bezpośrednio www.incampagna.pl :) dobrego weekendu!

      Usuń
  2. Uwielbiam ajerkoniak! Ten Twój jest taki kremowy, wręcz puszysty! (Mi zawsze jakiś taki rzadki wychodzi ;/)
    A kawa z ajerkoniakiem to idealna sprawa na zimę!

    OdpowiedzUsuń
  3. Och, takie espresso musi być obłędne! Marzę o zrobieniu domowego ajerkoniaku
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawiony komentarz i zapraszam częściej :)
ze względu na ogromną ilość spamu z robotów, zmuszona byłam wprowadzić weryfikację obrazkową i logowanie. Przepraszam za utrudnienia...
(uwaga - jeśli komentarz zawierał aktywny link, nie będzie publikowany)