coś więcej

Wigilijny kompot z suszu

To już kolejny post w serii "potrawy wigilijne", a ja znów mam uśmiech na twarzy na samo wspomnienie smaku dań tej magicznej wieczerzy. Podajecie w Wigilię tradycyjny kompot z suszu? U nas to obowiązkowa, dwunasta "potrawa", chociaż czasem zdarza się, że nie wliczam go do kompletu, bo pozostałych dań jest pełen tuzin. Jak smakuje kompot z suszu w Waszych domach? Mój pięknie, intensywnie pachnie owocami i przyprawami…


W chwili, gdy na wigilijnym stole stawiam kompot z suszu, już od dobrej godziny grają wigilijne pieśni i kolędy. Jak co roku coraz więcej mam ich z różnych stron świata. A od czterech lat dostaję je od moich czytelników. Dziś zagram Wam pięknie "Kyrie Eleison" po norwesku - to jeden z utworów, które wpłynęły na konkurs Noël, noël 2013. Posłuchajcie Anity Skorgan



Pamiętam, że w dzieciństwie nie przepadałam za kompotem z suszu. Właściwie nic nie mogło mnie do niego przekonać. Ze łzami w oczach przełykałam najwyżej naparstek (wszystkich wigilijnych dań trzeba było spróbować) i nie rozumiałam jak można coś tak niesmacznego podawać w ten piękny i uroczysty wieczór. Przecież mama umiała lepsze kompoty gotować!




Któregoś roku poprosiłam o możliwość samodzielnego przygotowania kompotu, musiałam po prostu rozgryźć co mi w nim nie smakuje. Nie chodziło o suszone jabłka, czy gruszki, problemem nie był cynamon, goździki, czy ziele angielskie. Próbowałam każdego owocu, by odkryć gdzie leży problem. I już po chwili wiedziałam - śliwki! nie suszone, ale lekko podwędzone. Miałam chyba 12 lat, gdy odkryłam, że nie lubię wędzonego! Wędliny lubiłam tylko lekko, delikatnie wędzone, ale w żadnej mierze nie byłam w stanie przełknąć wędzonego owocu. Gdy wędzone śliwki zastąpiłam suszonymi, pokochałam kompot ślepą miłością.




Dziś sama suszę owoce do wigilijnego kompotu - wiem jakiej są odmiany, jakości i świeżości. Nie przejmuję się skórką, czy pestkami w jabłkach, czy gruszkach - kroję je w plastry, układam na suszarce do owoców i warzyw i zostawiam na noc do suszenia. Do tego własnej produkcji suszone śliwki, czasem ekologiczne (ciemne) morele i kilka suszonych wiśni. Kompot jest cudowny!



Wigilijny kompot z suszu

Esencjonalny, pachnący korzeniami, mało słodki i bardzo, bardzo zimny - w końcu całą dobę stał w piwnicy lub na tarasie. Doskonale gasi pragnienie, zaostrza apetyt i nigdy nie mam go dość. Lubię ugotować go więcej i podawać do bożonarodzeniowego obiadu.

kilka garści suszonych jabłek (z ok 1,5 świeżych owoców)
kilka garści suszonych gruszek (z ok 1,5 kg owoców)
czubata łyżka suszonych wiśni
kilkanaście goździków
1-2 laski cynamonu - do smaku
kilka ziaren ziela angielskiego
gwiazdka anyżu - opcjonalnie
skórka z 1/2 cytryny (bez albedo) - opcjonalnie
1-3 łyżki cukru - do smaku, ale raczej mniej niż więcej
ok 3 litrów wody

Wszystkie składniki włóż do garnka, zagotuj i pozostaw na maleńkim ogniu na ok 30-40 minut. Potem wyłącz gaz i pozostaw kompot do wystudzenia. Najlepiej odstaw go na całą noc ze wszystkimi składnikami w środku do chłodnego pomieszczenia. W Wigilię rano przecedź kompot przez sito i rozlej do karafek lub dzbanków. Koniecznie ponownie odstaw do schłodzenia - kompot podawaj bardzo zimny, prawie zmrożony i tuż przed rozpoczęciem wieczerzy wigilijnej.

8 komentarzy:

  1. Mam dokładnie to samo wspomnienie z dzieciństwa: siebie skrzywioną niemożliwie na samą myśl kompotu. Wówczas też nie mogłam odmówić. 'Naleję Ci łyżkę stołową' mawiała wówczas mama. Potem przyszedł czas buntu i do tego 'wynalazku' nikt nie był w stanie mnie przekonać. I nagle dokonał się cud. Mama jednej wigilii powiedziała, że zmieniła przepis. Z oporami, przyznaję, sięgnęłam po łyżkę. To już nie była ta okropna substancja wykrzywiająca usta. To było to! W moim jednak wypadku śliwki w ogóle wypadły z kompotowego obiegu. Śliwek zresztą nie znoszę do dziś:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no proszę :) fajnie czasem dojść do własnych "niesmaków" by móc odkrywać indywidualne "smaki" :)
      Wszystkiego dobrego na Święta!

      Usuń
  2. Uwielbiam kompot z suszu. Bez niego nie ma Wigilii :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pewnie nie uwierzysz, ale ja właśnie najbardziej kocham tę wędzoną nutę w kompocie wigilijnym ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ależ uwierzę! jak najbardziej, w końcu bardzo często taki tradycyjny z wędzoną śliwką jest podawany :) Wędzonka to po prostu nie mój smak. A znasz suskę sechlońską? Doskonała polska wędzona śliwka, szkoda, ze nie mogę jej jeść :(

      Usuń
  4. Z wędzonymi śliwkami miałam dokładnie tak samo - dopóki pływały w kompocie, omijałam go szerokim łukiem. Od kilku lat przygotowanie kompotu to mój wkład w kolację wigilijną. Poza standardowymi suszkami (jabłko, gruszka, śliwka) dodaję też żurawinę, rodzynki, figi i daktyle - kompot nie potrzebuje wtedy dosładzania. A do przełamania słodkości - pomarańcza ze skórką :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja od małego nie lubię kompotu z żadnych suszonych owoców, z resztą nie jest to jedyna "potrawa" jakiej nie jadam : ryby, grzyby, pierogi , barszcz z uszkami:( w sumie co roku jadam tylko "zupę makową, makaron z makiem, i śliżyki" hihi , no ale zawsze robię dla rodziny tradycyjnie!:)

    OdpowiedzUsuń
  6. cha cha ...ale mi milo ...ja tez w dziecinstwie nie moglam zrozumiec dlaczego na swieta taaaaki ....kompot.... :)
    i teraz kiedy za nim przepadam i jest dla mnie wyjátkowy , czesto wspominam moj owczesny do niego stosunek

    ( sorry za bledy ale mi klawiatura siada..albo cos nacisnelam...:) )

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawiony komentarz i zapraszam częściej :)
ze względu na ogromną ilość spamu z robotów, zmuszona byłam wprowadzić weryfikację obrazkową i logowanie. Przepraszam za utrudnienia...
(uwaga - jeśli komentarz zawierał aktywny link, nie będzie publikowany)