coś więcej

Doskonała kutia wigilijna

Jeśli Wigilia to mak. Parzony w mleku lub śmietance, kilkukrotnie mielony, mak z miodem, z bakaliami, mak w makowcach i z łamańcami. Jeśli Wigilia to kutia, potrawa, która po latach powróciła na nasz stół wigilijny. Kutię kochasz lub nienawidzisz, warto jej dać drugą szansę. Jeśli cokolwiek Was dotychczas powstrzymywało przed zrobieniem kutii wigilijnej, spróbujcie wersji mniej słodkiej, z pszenicą, a może nawet z białym makiem. Moje czwarte podejście, nareszcie takie, o jakie mi chodziło - doskonała kutia wigilijna z białym makiem.



Jest taki dzień, bardzo ciepły, choć grudniowy…

Niech dziś zgazną wszystkie spory wokół kutii, nareszcie ją pokochałam! a tymczasem posłuchajcie "Jest taki dzień" w niezwykłym wykonaniu Audiofeels  - tej wersji nie może zabraknąć na tegorocznej playliście wigilijnej...


Przyznam się Wam, że kutii nie lubiłam od dzieciństwa. Moim zadaniem było siekanie do niej orzechów i migdałów, parzenie rodzynek, krojenie bakalii. Dla kilkuletniego dziecka to sporo pracy, a potem i tak nie byłam w stanie przełknąć więcej niż dwóch łyżek. Któregoś roku po prostu mama jej nie zrobiła i skończyły się męki i cierpienia. 

Ale w moim domu kutia podawana była tylko w dwóch wersjach - z kluskami (łazankami) albo sam mak z bakaliami. Jeśli taką właśnie kutię kochacie, nie chcę Was "przekabacać", jeśli jednak kutia to pierwsze danie do skreślenia z wigilijnej listy, to może poczytajcie o mojej ukochanej jej wersji...


Jakieś 20 lat temu byłam na "randce" w wegetariańskiej restauracji na Nowym Mieście w Warszawie (naprzeciw kina Wars). Wiklinowe fotele, jasno, domowo, ciepło i karmili pysznie. W tych "randkowych" czasach, to w portfelach często pustki były, zdarzało się więc, że kończyło się na herbacie i deserze. Kelnerka bardzo polecała nam deser z gotowanej pszenicy. No nie wiem, musiała być bardzo przekonująca albo ja zapatrzona jak cielę w chłopaka, ale … zamówiłam. Panie Boże, do dziś nie mogę zapomnieć tego smaku. Mięciutka, delikatna pszenica, odrobina miodu, trochę orzechów i suszonych owoców. Deser "do gryzienia", po którym fajnie się nam całowało. Długo całowało :) Restauracja nie istnieje już od dawna. Jakiś rok temu w rozmowie z Martą Gessler okazało się, że to ona ją wówczas prowadziła, jeszcze w czasach przed Quchnią Artystyczną. Oddałam osobiście hołd twórczyni tego deseru, którego doskonałość pozostała ze mną przez 20 lat! Miewacie takie potrawy, o których nie sposób zapomnieć?

Gdy zaczęłam bliżej przyglądać moim kulinarnym korzeniom (Kresy), koniecznie chciałam zrobić kutię w najbardziej oryginalnej wersji - z pszenicą. I znów był miód, mak, rodzynki, migdały. Z pszenicą kutia już miała jakiś smak, wciąż jednak ilość słodkości mnie przytłaczała. W końcu stwierdziłam, że brakuje mi w niej czegoś kwaśnego i sięgnęłam po własnej produkcji suszone wiśnie.   I to był strzał w dziesiątkę! dodałam też własnej produkcji suszone morele i orzechy włoskie, które na świeżo wyłuskały dla mnie dzieci. To daje też gwarancję, że orzechy nie będą zjełczałe. Kocham tę kutię! a w tym roku jest w super luksusowej wersji - na białym maku, który podarowała mi czytelniczka* mojego bloga. 


Ta kutia jest luksusowa -  chrupiąca, wilgotna, słodka od owoców i tylko leciutko dosmaczona miodem. Biały mak, och, jestem zachwycona jak pięknie w niej wygląda! Dla efektu kolorystycznego dodałam też trochę posiekanych pistacji z Bronte. Kochani - pokochacie tę kutię! 
Aha - z czarnym makiem smakuje tak samo  dobrze :)

Doskonała kuria wigilijna z białym makiem

to jest porcja na ok 5-6 osób. Możesz zrobić mniejszą ilość kutii lub… to co zostanie podać kruchych babeczkach na kolejny dzień jako bożonarodzeniowy deser. 

 150g obłuskanej pszenicy
sól
150g białego lub czarnego maku
150g śmietanki 30%
100g wyłuskanych orzechów włoskich
100g migdałów
100g suszonych fig
75g drobnych rodzynek
50g pistacji niesolonych - najlepiej z Bronte
50g miodu wrzosowego lub lipowego
50-70g śmietanki 30%

Pszenicę zalej na noc wodą. Rano odcedź, zalej świeżą wodą i gotuj do miękkości - ok 20 minut. Tuż przed końcem gotowania posól lekko wodę (ok 1/3 łyżeczki soli). Odcedź pszenicę na sicie.
Mak zalej wrzącą śmietanką i odstaw do przestudzenia. Zimny mak dokładnie odciśnij ze śmietanki na sicie, a potem zmiel trzykrotnie. 
Orzechy posiekaj dość grubo. Migdały sparz i zdejmij skórki, posiekaj dość grubo.
Figi, morele i wiśnie zalej wrzątkiem na 30 minut, potem odcedź i pokrój na mniejsze kawałki. 
Rodzynki zalej wrzątkiem na 30 minut, a potem odcedź. 
Wymieszaj razem w misce pszenicę, zmielony mak, posiekane bakalie. Dodaj szczyptę soli, połowę miodu, wymieszaj i spróbuj czy kutia jest wystarczająco słodka. Pamiętaj, że owoce jeszcze oddadzą jej sporo słodyczy! Ewentualnie dopraw pozostałym miodem, wymieszaj dokładnie i odstaw do schłodzenia. Podawaj polane śmietanką i posypane posiekanymi z grubsza pistacjami. Cudownej Wigilli !


*Żaliłam się kiedyś na blogu, że rogale marcińskie robię tylko z czarnym makiem, bo nigdzie białego dostać nie mogę. I oto okazało się, że jedna z czytelniczek bloga należy do naszej Grupy Solidarnych Zakupów. Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu kiedyś po prostu mi przyniosła paczkę białego maku, gdy odbierała zamówienie. Cuda panie, cuda!

6 komentarzy:

  1. Mam niestety mak niebieski, ale też się nada. :P i niestety pęczak a nie kutię ale to nic. Wnioskuję jednak że stosunek mak-pęczak będzie 1:1, tak? a czy pęczak gotuje się inaczej niż pszenicę?
    Jest Pani lubiana skoro takie niespodzianki Panią spotykają, zazdroszczę w dobrym tego słowa znaczeniu! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mak niebieski będzie dobry, a pęczak proszę gotować tak, jak na opakowaniu napisano, myślę, że ciut krócej niż pszenicę (dawno nie gotowałam…) i na pewno nie trzeba namaczać!
      Serdeczności! :)

      Usuń
  2. W moim domu rodzinnym kutia była od zawsze i od zawsze z pszenicą ... Fakt, słodka, przepełniona bakaliami, ale ja ją lubię. Kutia zawsze należy do mamy i zawsze ją przesładza ;) W przyszłym roku będzie moja, tzn. Twoja ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cieszę się ogromnie, tylko pamiętaj w lipcu własnych wiśnie nasuszyć! :) dobrych Świąt!

      Usuń
  3. kutia..tylko z pszenicą..w ogóle nie toleruję tych kluch z makiem...

    za mną chodzi jednak inna potrawa wigilijna..jadłam ją raz u babci w bieszczadach.. mamałyga.. ponoć tak się nazywa..do dzisiaj nie mogę zapomnieć:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wigilia bez kutii się nie liczy :D

    Moja jest nieco inna, ale dokładnie taka, jaką robiła moja lwowska babcia. Najważniejsze trafić w swój smak.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawiony komentarz i zapraszam częściej :)
ze względu na ogromną ilość spamu z robotów, zmuszona byłam wprowadzić weryfikację obrazkową i logowanie. Przepraszam za utrudnienia...
(uwaga - jeśli komentarz zawierał aktywny link, nie będzie publikowany)