coś więcej

Puszysta czekolada na gorąco - the best!

Tak sobie dumam, czy szukacie u mnie na blogu raczej "poważniejszych" przepisów, czy może małe sprytne sztuczki i tricki też Was interesują? Czasami robię coś tak banalnie prostego, że aż zastanawiam się, czy "warto" pisać posta. No, ale sprawdźmy, tym razem bardzo liczę na dialog z Wami w temacie. Wypowiecie się proszę w komentarzach lub na Fb. Żeby łatwiej się Wam pisało, będzie przepis cudo-prosty-aż-banalny, ale smak... g.e.n.i.a.l.n.y - najlepsza na świecie puszysta czekolada na gorąco.


Nie myślcie sobie, że ja to tak tylko z siebie i z siebie piszę tego bloga - ja także dużo zyskuję pisząc kolejne posty. Otóż uwielbiam relacje ze stałymi czytelnikami, którzy ślą mi pocztówki, potrafią wysłać paczkę niezwykłej herbaty albo niedostępnej przyprawy z drugiego krańca globu. Są tacy, którzy dzielą się "najukochańszymi" przepisami albo nieustannie inspirują mnie muzycznie i "gadają" o rytmach, dźwiękach, głosach. Strasznie Was lubię, wiecie :-?

Kilka dni temu pewna stała Czytelniczka, muzycznie "pobudzona" chyba tak jak ja, podzieliła się nowym kawałkiem Alice Russell. No i cóż, dawno nie słuchałam Alice, a teraz wsiąkłam na dłużej i tak mi zostało. Posłuchajcie energetyzującej Alice w "Hurry On Now". Alice jest jak… czekolada, też fajnie daje "kopa" i to bez kofeiny!


Ale wróćmy do boskiej, czarnej, gorzko-słodkiej  rozkoszy. Czekolada to moje uzależnienie, gdyby się dobrze przyjrzeć, to poza "internetami" chyba jedyne. Ale czekoholizm jest fajny, srsly :) Wychowałam się na dobrej czekoladzie, którą tata przywoził "z pracy na eksporcie". Pamiętam smak "guziczków" czekoladowych, które czasem "rzucali" do sklepów w czasie kryzysu i nic-nie-bycia-na-półkach. Potrafiłam docenić rozkosz jaką dawały dwa czeko-guziczki i gardziłam do głębi produktami "czekoladopodobnymi". Tak tak, Młodzieży, kiedyś takie świństwo bywało w sprzedaży! Wróóóóóóć! przecież dziś też jest, tylko nazywa się "czekolada biała", "czekolada supermleczna", "wafelki w czekoladzie", "milka-srylka" i temu podobne, fuuuj! No ja Was przepraszam, ale czekolada to musi być czarna, mocna, nie mniej niż 50% kakao, bez świństw, nadzień itepe. Bakalie, skórka pomarańczy, kawałki czarnej porzeczki, bardzo proszę. Praliny z ganache, trufle - o tak, ale nie mniej niż czarna czekoladowa moc.

czekolada na gorąco
puszysta czekolada na gorąco z przyprawą dyniową - pumpkin spice


Nie kupuję "czekolady do picia", no wiecie tej co pięknie wygląda na opakowaniu, a w środku ma słodki proszek, który po dodaniu mleka zamienia się w "rzadkie jasno-brązowe". Wyjątek stanowi "Decomoreno instant", które niestety chyba już zniknęło z produkcji, ale to dla nas po prostu "kakao na szybko" jeśli nie mam siły gotować czarnego z cukrem.

Otóż ja moi drodzy, w czasach pierwszych randek wpadałam do czekoladziarni Wedla na Szpitalnej na filiżankę, gęstej, gorzko-słodkiej czekolady na gorąco. Spieniona, mocna, treściwa. Wydawać by się mogło, że jedna filiżanka to dla czekoholika żart, a jednak nie, dokładnie tyle wystarczało i to na dłużej.

Być może gdybym wychowała się na Valhrone, czy Felchlin dziś inaczej rozumiałabym czekoladę. Jednak do Wedel, najlepszy wówczas, a i dziś dający sobie nieźle radę, był pierwszy. Z niektórymi smakami mam jak z pierwszą randką, pierwszym pocałunkiem, czy pierwszym seksem - stają się swego rodzaju "wzorcem", który nawet jeśli z czasem blednie, pozostawia niezatarty sentyment. Mam tak z Wedlowskimi pijalniami i … "Jedyną".

czekolada do picia

To tyle, tytułem przydługiego wstępu, czy może wyjaśnienia dlaczego często, bardzo często w przepisach wspominam o Wedlowskiej "Jedynej", która i dziś zagra u mnie pierwsze skrzypce. Przepis poniżej, to jeden z tych "banałów" o których miałam nawet nie pisać na blogu, ale … no właśnie. Dajcie znać, czy tego rodzaju wpisy i "przepiso-tricki" też Was interesują (czekam na komentarze!)

Jeśli nawet lubicie "tylko mleczną", proszę spróbujcie chociaż raz zrobić "po mojemu", czyli z ciemniej czekolady, no minimum "Jedynej". To raptem trzy składniki, niewielki koszt, a może uda mi się Was przeciągnąć na "ciemną stronę mocy"? Do wykonania puszystej czekolady na gorąco potrzebny też będzie "bzyczek" - drucik ze sprężynką do spieniania mleka.


Taką  ponad kilogramową "tabliczkę" mojej ukochanej "Jedynej" dostałam jako upominek od Janusza Profusa z Wedla na ostatnim Food Blog Fest. Będzie z niej ponad 20 kubków "czekolady na gorąco :)

Puszysta czekolada na gorąco - najlepsza na świecie!

Jeśli Twoja ulubiona czekolada ma aż 70, czy 80% kakao, byc może potrzeba będzie ciut więcej mleka na końcu, albo trochę cukru. Musisz dopracować swój ukochany smak, ale jak już do niego dojdziesz, drżyjcie narody! 


proporcje dla 1 osoby

50g ulubionej, ale mocnej, ciemnej czekolady - min 50% (u mnie "Jedyna")
100g śmietany kremówki 30-36%
opcjonalnie cukier trzcinowy - jeśli używacie czekolady 70% lub ciemniejszej
opcjonalnie - ulubione przyprawy: cynamon, kardamon, chilli, ekstrakt wanilii, czy pomarańczy 
albo 1/3 łyżeczki cudownej przyprawy dyniowej
ok 30ml mleka

Czekoladę połam na kawałki i włóż do kubka, w którym będziesz podawać czekoladę.
Podgrzej śmietankę i bardzo gorącą wylej na czekoladę w kubku. Odczekaj minutę, a następnie całość dokładnie wymieszaj, by nie pozostały grudki. To jest też moment, by ewentualnie dosłodzić całość cukrem, ale nie więcej niż 1/2 łyżeczki. Na tym etapie możesz też doprawić czekoladę na cynamonem, chilli, kardamonem, ekstraktem wanilii lub pomarańczy - dokładnie takim smakiem, który uwiedzie Cię najmocniej.
Wlej zimne mleko i zamieszaj, a następnie dobrze, porządnie spień całość "bzyczkiem", aż ilość płynu wzrośnie o minimum 20-30% - trwa to ok 2 minut. Początkowo spieniaj od dna, a na końcu tuż przy wierzchu, by podniosła się lekka jaśniejsza pianka na szczycie.
Pij, delektuj się, umrzyj z czekoladowej rozkoszy!

P.S. ten wpis w żaden sposób nie był sponsorowany, a szkoda ;)

26 komentarzy:

  1. ojej na pewno niebo w gebie , zrobie na pewno tylo bzyczka nie mam da się go jakoś zastapić ??
    ja poprosze o więcej takich banałów ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Avrea, to ja najpierw namówię Cię na bzyczek, dobrze? Bez bzyczka nie będzie puszysta, a dla bzyczka będą jeszcze nowe, świetne zastosowania, promis!
      Ja mam taki: http://www.tchibo.pl/spieniacz-do-mleka-p400042976.html
      A kiedyś miałam z Ikei, był słaby, ale kosztuje grosze: http://m.ikea.com/pl/pl/catalog/products/art/30100041/
      jednakowoż polecam ten pierwszy, niedługo Mikołajki, ekhemmm :)))

      Usuń
  2. Ja właśnie szukam prostego przepisu na pyszną czekoladę. Ten na pewno wypróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
  3. fajny przepis. Nie mam bzyczka i robie czekolade w garnuszku na malym ogniu lub w kapieli wodnej. Smietanke podgrzewam razem z kawalkami gorzkiej ciemnej (przez caly czas pilnujac temperatury). Wrzucam laske wanilii, dodaje cukier, niekiedy wlewam odrobinke likieru Cointreau z gorzkich pomarańczy. Wszystko mieszam/lekko ubijam w garnuszku za pomoca trzepaczki i na koniec dodaje spienione mleko (mam taki mlecznik przy maszynie do kawy). Wtedy tez pianka wychodzi, ale mleko musi byc wczesniej spienione :) Serdecznosci Alice

    OdpowiedzUsuń
  4. cudna! jedyna modyfikacje jaka poczynię to nie spienię bo brak u mnie bzyczka :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bejbe, uprzejmie przypominam, ze brodacz z kasa ma wpaść ok 6 grudnia, napisz do niego, bzyczek niedrogi, może mu potem bzykniesz taką gorąca czekoladę? ;))

      Usuń
  5. Cudo, cudo :) Gorąca czekolada smakuje najlepiej właśnie teraz - kiedy jest tak izm,no, że ma się ochotę po przyjściu do domu od razu wypić własnie kubek takiego pysznego, ciepłego napoju.

    OdpowiedzUsuń
  6. mniam, w weekend będzie moja siostra, czekoladoholiczka - będzie zachwycona :D

    co do tego rodzaju wpisów - jak najbardziej TAK!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak tam siostra - smakowała jej czekolada?

      Usuń
    2. jutro przyjeżdża, będzie degustowała :D

      Usuń
  7. Uwielbiam gorącą czekoladę!!! Robię bardzo podobnie, a zamiast bzyczka używam trzepaczki :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja również poproszę "troche banałów". Wyszukane przepisy np.z gęsiny tez sa ok, bo można spróbować czegoś innego, ale takie proste, szybkie przepisy są też fajne :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Twoje słowa o stałych czytelnikach są niczym "cocoa butter on my heart", że posłużę się cytatem z piosenki India Arie. Natomiast tytuł innej jej piosenki oddaje mój megapozytywny stostunek do powyższego przepisu - Chocolate high.... Stali czytelnicy cię uwielbiają :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak sobie wyobrażam to serce bijące, gorące unurzane w maśle ;)
      Całus!

      Usuń
  10. Oh tak! Czekolada :) Ja czasem w pracy kiedy mam gorszy dzień przygotowuję z gorzkiej czekolady i mleka (rozpuszczam w miokrofalówce) czekoladowy nektar, ale nigdy nie piłam go ze śmietanką! Także jak dla mnie ten "banalny" przepis tchnął coś nowego do tego co znane :). A co do pytania na początku wpisu - mnie interesuje wszystko co >je się całym sobą< a u Ciebie znaleźć można wiele takich kulinarnych kreacji - od czekolady po barszcz ukraiński ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cieszę się bardzo i dziękuję za dobre słowo Judyta :)

      Usuń
  11. Przeczytałam Twój post od samego początku i pomyślałam - o Boże, ona ma rację:) We wszystkim. Przypomniała mi się moja przygoda z poszukiwaniem czekolady idealnej. Znalazłam ją, jak jeszcze chodziłam do liceum - w goleniowskiej knajpce w dziwnej maszynie z wielkim mieszadłem - i po prostu się zakochałam! Gęsta, treściwa, piłam ją co weekend. Niestety po miesiącu okazało się, że czekolada się nie sprzedaje, bo ludzie wolą inną, przygotowywaną z torebki (w knajpce były 2 do wyboru). I maszynę usunięto. Od tamtej pory zamawiałam gorącą czekoladę wszędzie, gdzie tylko byłam. Bez skutku dla moich kubków smakowych. Aż do odkrycia Pijalni Czekolady Wedel. Narzeczony zabrał mnie do pijalni na początku naszej rozkwitu naszej miłości, gdy przyjechałam odwiedzić go do Warszawy. Opowiedziałam mu kiedyś epizod z czekoladą z czasów liceum. Zapamiętał, najpierw przyjechał sam wybadać teren, potem zabrał mnie. Zamówiłam czekoladę deserową bez dodatków. Przyszła, spróbowałam i miałam łzy w oczach. Znalazłam! Po tylu latach poszukiwań (4 rok studiów) znalazłam! Nic jej nie zastąpi. A narzeczony wciąż jest pod wrażeniem tego, co czekolada może wyczyniać z kobietą:) Przepraszam, że tak długo, ale po prostu musiałam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż mnie wzruszyło to, co napisałaś :)) Obiecaj mi proszę, że zrobisz tę czekoladę. Ten pierwszy raz bez żadnych udziwnień i własnopomysłówjedynosłusznych, czyli: Jedyna+śmietanka+mleko i koniecznie bzyknąć. A potem napisz czy toto to złoto, które pamiętasz. Ja umieram z rozkoszy przy każdej filiżance. No i jeszcze jedno, jeśli nie musisz się śmierci przez czekoladę - zrób z całej tabliczki 100g :)
      To co, obiecujesz? i ciekawa jestem reakcji narzeczonego, jak go poczęstujesz :)) Dobrego weekendu!

      Usuń
  12. Kasiu!!! zrobiłam i właśnie z Córcia na spółkę wypiłyśmy... na dokładkę nasza niebyt dobrej jakości (niestety !) czekolada okazała się być z kawałkami skórki pomarańczowej :) więc na dnie kubka miałyśmy niespodziewankę! nie było pianki ale smak był wspaniały!
    Doskonale rozumiem Twoje lubienie "Jedynęj". Moim zdaniem to jedna ze smaczniejszych czekolad. Ja kupuję wyłącznie te nie słodkie i bez nadzienia, niestety "Jedynej" u mnie w sklepiku brak. A z czekoladowych wspomnień... mam takie dwa, oba z lat 80tych. Pierwsze to czekoladopodobne coś z bakaliami z okazji mikołajek w przedszkolu ( nie zjadł tego nikt...) a drugie to czekolada najlepsza na świecie. Pamiętam nadal jej smak. Mój dziadek przywiózł ja wówczas z Kuby (mówiliśmy na nią kubałska;p), była bardzo gorzka, bardzo gruba i miała małe kostki, które niesamowicie chrupały miedzy zębami, gorzka była i to bardzo co wówczas raczej dziwiło ale i zachwycało. Niestety brat wyżarł prawie całą choć miała być na spółkę :(
    ach i jeszcze o muzyce... BOSKA!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to bardzo się cieszę. Pozdrów córkę i już planuj kolejną czekoladową ekstazę, jak Brodacz przyniesie "bzyczek". Całus i dobrego weekendu!

      Usuń
  13. Bardzo pyszne! :) gesta, mocna dawka czekoenergii. Ja rozpuscilam w misce i ubilam miskererm - tez fajnie wyszlo, tylko troche sie temperatura obnizyla za baardzo. ale to nic :D pycha!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawiony komentarz i zapraszam częściej :)
ze względu na ogromną ilość spamu z robotów, zmuszona byłam wprowadzić weryfikację obrazkową i logowanie. Przepraszam za utrudnienia...
(uwaga - jeśli komentarz zawierał aktywny link, nie będzie publikowany)