coś więcej

Jajko poszetowe na borowikach po hiszpańsku

Cóż zrobię, że lubię celebrowane śniadania. Rodzinne, zasiadane, z czymś na słodko, albo na słono, z rozstawianiem słoików z konfiturami albo zieleniny i pomidorów siekanych do jajecznicy. Ale naj-naj-najbardziej to ja lubię śniadania proszone, znaczy się za-proszone, a żeby być precyzyjnym śniadania, na które to ja jestem proszona :) Ostatnio za jednym posiedzeniem zjadłam aż dwa śniadania po hiszpańsku. Na początek jajko poszetowe na borowikach po hiszpańsku.


W weekendowe przedpołudnia zaczynamy od sjesty po-śniadaniowej. Baaardzo dobrze brzmi w takie dni Stacey Kent i Jim Tomlinson w "Corcovado", posłuchajcie…


Niedawno, na zaproszenie Pablo Martina Delgado, właściciela warszawskiej restauracji Casa Pablo w Warszawie, miałam okazję okazję rozkoszować się hiszpańskim śniadaniem, które przygotowywał dla nas Gonzalo de Salas, szef kuchni.  Kuchnię Casa Pablo miałam okazję poznać rok temu na uroczystym przyznaniu nagród "Best of Warsaw by Warsaw Insider", na której Casa Pablo prezentowało się z doskonałymi tapas. Potem oczywiście była kolacja w gronie znajomych, na której utwierdziłam się, iż proponowana przez Gonzalo "kreatywna" kuchnia hiszpańska jest tym co lubię ogromnie - odświeżająca, niebanalna i zaskakująca.


Restauracja jest przestronna i bardzo elegancka, ale bez specjalnego zadęcia. Zauroczył mnie motyw granatowo-czerwonej kratki dominujący w wystroju, oprawie menu i obrusach. Ja chcę taki fartuch! Lubię tez zaglądać do kuchni i jeśli tylko mam taką okazję, korzystam z niej chętnie. W kuchni Gonzalo stanowiska są bardzo dobrze zorganizowane, a centralny element kuchni stanowi wyspa z ze stalową płyta grzewczą i palnikami. Mimo niezbyt wielkiej przestrzeni odnosi się wrażenie, że tu wszystko musi działać perfekcyjnie.

W kuchni Gonzalo jest wiele wyśmienitych produktów, które właściciele sprowadzają prosto z Hiszpanii, a także świeże składniki z pobliskiej Hali Mirowskiej. Ucieszył mnie widok jajek "jedynek" z wolnego wybiegu. W kuchni hiszpańskiej używa się dość dużej ilości jajek, nigdy nie miałam odwagi zamawiać potraw z jajami w gastronomii, gdyż zazwyczaj stosowane są jajka pasteryzowane (jajecznica, omlet) lub najtańsze z masowych ferm, kupowane w wielkich marketach po 15-20gr za sztukę. Brawo za "jedynki"!


Jajka poszetowe były przygotowane przez Gonzalo w paczuszkach foliowych - to sprytny sposób na gotowanie jajek w koszulce (w kondomie) bez bałaganu zwiazanego z wbijaniem ich na wrzącą wodę z octem, w której czasem mamy za dużo "farfocli". Taki sposób gotowania jajek pokazywałam już jakiś czas temu na blogu, a podpatrzyłam go wcześniej u Kurta Schellera. Gonzalo używał wprawdzie folii spożywczej, w domu polecam jednak korzystanie z woreczków śniadaniowych, są łatwiejsze w obsłudze.

Truflowe jajko poszetowe (w koszulce) na borowikach z szynką iberyjską


4 średniej wielkości jajka od kur z wolnego wybiegu
oliwa truflowa
sól i pieprz do smaku
500g świeżych borowików lub innych sezonowych grzybów
oliwa z oliwek
4 ząbki czosnku
100g jamon iberico de bellota (suszonej, dojrzewającej szynki iberyjskiej)

Na dno woreczka foliowego wlej pół łyżeczki oliwy truflowej, wbij jajko, dopraw je solą i pieprzem, a następnie ciasno zwiń folię tak, by w środku nie pozostało powietrze. Wkładaj pakieciki z jajkami do wrzątku i gotuj 5 minut. Oczywiście jeśli masz dość małe jajka, czas gotowania należy odpowiednio skrócić.

Grzyby razem z trzonkami pokrój w plastry o grubości ok 0,5 cm, podsmażaj na patelni z niewielką ilością oliwy, aż staną się lekko rumiane. Oprósz je solą.

Czosnek posiekaj drobno i zeszklij na niewielkiej ilości oliwy, dodaj pokrojoną w paseczki szynkę i przesmażaj razem 1-2 minuty.

Na talerzu układaj podsmażone grzyby, na nich podsmażoną z czosnkiem szynkę, a na wierzchu jajko, delikatnie wyjęte z folii, w której się gotowało. Gonzalo na wierzchu układał jeszcze chrupiące wiórki z batatów. 

7 komentarzy:

  1. Wygląda bardzo smacznie :) A tam w przepisie nie pomyliłaś się? Nie powinno być szynki iberyjskiej a nie szybki? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nieee no gdzież tam, w Iszpanii tylko szybkie szybki podają ;)
      (merci, litrówki to moja specjalność ;))

      Usuń
  2. Takie danie kusi od pierwszego wejrzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znosze slowa poszetowe, bo brzmi okropnie, tym bardziej, ze mamy takie piekne wyrazenie jak jajko w koszulce. Ale wyobrazam sobie, ze w restauracyjnych kartach pojawia sie regularnie i nic na to nie poradzimy. Podobnie jak "glasa", od ktorej wzial sie czasownik deklasowac - co to sie robi z naszym jezykiem ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a mnie bawi to słowo, ale masz rację, pierwszy raz jak je usłyszałam też się buntowałam :) mnie strasznie denerwuje jak ktoś robi coś "w suwidzie" ;)

      Usuń
    2. Tego jeszcze nie slyszalam ani nie czytalam, ale tez przerazajace slowo ;(

      Usuń
  4. Uwielbiam jamón de bellota.... Szynka obledna w smaku!!!!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawiony komentarz i zapraszam częściej :)
ze względu na ogromną ilość spamu z robotów, zmuszona byłam wprowadzić weryfikację obrazkową i logowanie. Przepraszam za utrudnienia...
(uwaga - jeśli komentarz zawierał aktywny link, nie będzie publikowany)