Nie wierzcie mi na słowo, gdy mówię "dość mirabelek". Przez ostatnie lata tyle czasu ich bezskutecznie poszukiwałam, że w tym roku nie odmawiam, gdy znów ktoś przypomina się - a chcesz jeszcze dwie łubianki? Do kompletu przetworów mirabelkowych dołącza tym razem tradycyjna konfitura z mirabelek, koniecznie zróbcie!
Na koniec sierpnia, chociaż to ponoć jeszcze nie koniec lata, włączam klasykę - "Summertime" Selah Sue, która tego lata dała fajny koncert w Sopocie. Siedzę na tarasie, z kuchni dochodzi aromat suszących się pomidorów, Selah uspokaja głosem, bosko...
Wpadłam na pomysł tej konfitury, gdy już nic mi nie zostało z ponad 20 kg mirabelek, które przerobiłam na kompoty, dżemy, suszone mirabelki i zamroziłam torbę wydrylowanych owoców, gdyby jeszcze przyszedł mi go głowy JedynyNajlepszyPrzepisNaMojeUkochaneMirabelki. Czyżbym miała zrobić konfiturę dopiero za rok? a jeśli znów będzie nieurodzaj? Ale oto znów dostałam dwie łubianki żółtego złota i - jest konfitura!
Kilka dni temu pokazała się też najnowsza kolekcja Tchibo.pl "Pomysły szyte na miarę" i nie udało mi się powstrzymać :) Wczoraj przyszła przesyłka, a dziś bawię się w wycinanie fartuszków na słoiki. Mam kilka pięknych tkanin z tej kolekcji i rewelacyjne nożyczki do cięcia w ząbek (dlaczego ja wcześniej takich nie miałam???). W długie jesienne wieczory, gdy już zamknę wszystkie owoce i warzywa w słoikach, ubiorę wszystkie w piękne ubranka, a dla siebie może uszyję fartuch kuchenny? Jakby ktoś miał na podorędziu jakiś fajny wykrój na fartuch, uprasza się o wieści. Szyć szyć mi się znów chce! Szyjecie coś czasami?
Słodka, a jednocześnie niesamowicie kwaśna, cudowna, złocista konfitura z mirabelek. Duże owoce w syropie, na samą myśl ślinianki zaczynają szaleć. To najcudowniejsze smaki z mojego dzieciństwa, chociaż w domu raczej jadaliśmy dżemy z mirabelek, a konfiturę z wiśni. Konfitura z mirabelek nie ma aż tak zwartych owoców jak wiśnie, ale jej struktura i smak są wyraźnie inne niż dżemu. Zróbcie koniecznie mirabelkową konfiturę póki jeszcze są owoce! A są bo sama wczoraj widziałam :)
Tę konfiturę robię identycznie jak tradycyjną konfiture z wiśni - wiśnie szlacheckie, zmieniłam tylko proporcje cukru i przyspieszyłam proces produkcji.
Tym razem skorzystałam z podpowiedzi jednego z czytelników bloga i mirabelki drylowałam drylownicą do wiśni. Jest to zdecydowanie szybsza metoda i owoce są mniej uszkodzone, jednak po wydrylowaniu 2 łubianek gumka, która przepuszcza pestki zupełnie się zniszczyła. Mam na szczęście jeszcze jedną zapasową, ale następnym razem wrócę do drylowania szpilką do koków.
2,5 kg dojrzałych mirabelek (waga po wydrylowaniu)
1,5 kg cukru
Mirabelki wydryluj za pomocą szpilki do koków. Upewnij się, że w żadnej nie pozostała pestka. Układaj je warstwami w szerokim, płaskim naczyniu, przesypując cukrem - na samym wierzchu powinna być warstwa cukru. Przykryj naczynie folią spożywczą i odstaw na na 2-4 godziny. Po tym czasie owoce puszczą nieco soku, a cukier zacznie się rozpuszczać. Wstaw garnek na gaz i delikatnie mieszając lekko zagrzej całość, by cukier się rozpuścił. Nie gotuj (!!!) ale zlej sok i syrop przez sito. Sok zagotuj i gorącym zalej mirabelki. Odstaw do wystygnięcia, a następnie ponownie przecedź przez sito. Ponownie zagotuj syrop i tym razem gotuj go ok 40-60 minut aż zredukuje się o połowę.
Do wrzącego syropu wrzuć mirabelki, zagotuj kilka razy, zbierając szumy, jeśli się wytworzą - w tym momencie owoce powinny stać się szkliste. Przekładaj mirabelki łyżką cedzakową do słoiczków (najlepiej przez specjalny szeroki lejek do przetworów), a następnie zalewaj gorącym syropem. Zakręć słoiki i odstaw do wystudzenia. Nie trzeba pasteryzować ani odwracać do góry dnem. Konfitury będą rarytasem do słodkich weekendowych śniadań, gofrów, naleśników i wybornych serników.
i u mnie taka zagościła :)
OdpowiedzUsuńDziewczyny gdzie kupujecie mirabelki w W-wie?
Usuńja nazbierałam na działce :)
UsuńKurcze....a u mnie tyle na zmarnowanie poszło.....
OdpowiedzUsuńCo za strata:(
Lato,lato gdzie jesteś ...
Wyglądają przepięknie. Smakować muszą tak samo.Zapisuję wszystko co nowe. Jestem zachwycona.
Zdjęcia cudowne....
Pozdrawiam
Cerda
Właśnie przerabiam 9 kg mirabelek wg Twojego przepisu- trzymaj kciuki! :-)
OdpowiedzUsuńIza S - czy to Ty? :)
Usuńcieszę się, że się udały i smakują. Cmok :))
Tak! Udały się, pyszne są :-))
UsuńUwielbiam mirabelki :) A właściwie żółte owoce ałyczy, bo szlachetne mirabelki nie przetrzymały jednej z zim i padły, za to ich przodkowie, zwykłe ałycze mają się świetnie. Tylko owoce sa nieco mniejsze i pestki nie za bardzo chcą się pożegnać z miąższem. Ale i na to jest sposób, nadkrawam każdy owoc nożykiem i wydłubuję pestkę. Dłużej to trwa, no i owoce muszą być nieco mniej dojrzałe, ale coś za coś...
OdpowiedzUsuńPolecam przy okazji genialną nalewkę na mirabelkach, jest porównywalnie pyszna jak ta z owoców pigwowca, tylko nico jasniejsza (po kilku latach, pigwowcówka zmienia kolor na mocno herbaciany, a ałyczówka pozostaje bursztynowa.