Mirabelki to moje ukochane owoce dzieciństwa. Na trasach rajdów harcerskich, czy wycieczek szkolnych zdarzało nam się chodzić na owocowy "szaber" - polowaliśmy na jabłka, pyszne śliwki albo dojrzałe klapsy, ale mirabelki to były dziko rosnące drzewa i pod hasło "szaber" nie podlegały. Przecież zbieraliśmy tylko z ziemi to co spadło. Nigdy nie przypuszczałam że kilkadziesiąt lat później przyjdzie mi prosić, błagać, poszukiwać i polować na mirabelki. Ale oto mam, kilka łubianek pachnącego złota. Oczywiście na pierwszy rzut poszedł ukochany dżem mirabelkowy.
Czasami bywam bardzo, za bardzo emocjonalna. Słucham tej muzycznej mirabelki i wzrusza mnie równie mocno, jak widok rzędów ubranych w białe fartuszki słoików z mirabelkowym dżemem. Dziś muzycznie Benabar w "Les mirabelles", posłuchajcie...
W dzieciństwie najbardziej szkoda mi było mirabelek, które deptałam butami w trakcie zbierania tych najdorodniejszych owoców. Chodziłam z koleżankami "na dziki owoc", wracałyśmy umazane słodkim miąższem, objedzone po kokardę, ale po mirabelkach (zresztą jak i po żadnych innych śliwkach) nigdy nie bolał mnie brzuch. Czasami chodziłam na mirabelkowe łowy na zlecenie babci, która gotowała nam później genialny kisiel mirabelkowy. Ale to kisielku babcinym innym razem. Pięć lat temu zostałam obdarowana kilkoma słoiczkami dżemu, którego smaku już nie pamiętałam. Boshhh, to był najlepszy dżem jaki miałam w spiżarni, a mój średni syn po prostu się w nim zakochał. W każdy weekend naleśniki albo gofry, placki, czy tostowana chałka i kolejny słoiczek znikał. Wydawało mi się to tak proste, by zrobić samemu. Wyobraźcie sobie, ze mimo nawoływań wśród znajomych, poszukiwań na targu jednym, czy drugim, mimo próśb i błagań od 4 lat bezskutecznie szukałam owoców. Po moim apelu na Fb odezwała się do mnie Ada ze Słodkich Przyjemności i po prostu podarowała mi trzy łubianki złocistych mirabelek. Uwierzcie mi, miałam łzy w oczach, a mój syn piszczał z radości jak czterolatek, chociaż wchodzi już w wiek nastoletni.
Ada, Ty sama wiesz, jak bardzo Ci dziękuję...
Ubiegłej jesieni posadziłam w ogrodzie dwa drzewka mirabelki. Jeszcze maleńkie, nie kwitły w tym roku i pewnie zanim zbiorę z nich obfity plon minie wiele lat, jednak chodzą czasem pogłaskać moje drzewo :)
W kwestii przetworów jestem tradycjonalistką i chociaż można co chwila wymyślać nowe przepisy na dosmaczanie dżemów, czy powideł, najbardziej cenię te, które oddają kwintesencję smaku głównego owocu. Dżem mirabelkowy lubię dość kwaśny, tylko lekko złamany słodyczą, ale przede wszystkim musi być krótko gotowany i mieć nieco żelową konsystencję. Wiecie, wiele owoców, które zamienia się w dżemy całkowicie traci w trakcie gotowania skórkę. Takie są wiśnie, czereśnie, wszystkie porzeczki, a nawet morele i brzoskwinie. W dżemie mirabelkowym skórki są najważniejsze! Nie boję się żelfixu i do tego dżemu używam go, by skrócić czas gotowania owoców i uzyskać ten wyśmienity smak.
Dżem mirabelkowy podaję do gofrów z bitą śmietaną, na domowym chlebie z wiejskim twarogiem. Jeśli nie znacie smaku tego dżemu, koniecznie zdobądźcie chociaż kilogram owoców i zróbcie go sami. Bo tak po prawdzie to bardzo zapomniany owoc, na wsiach uważany za "śmiecący", ale w sklepie nie sposób kupić dżemu z mirabelek. Spróbujecie?
Na pierwszym zdjęciu w tym poście są dwie wersje dżemu - ta jaśniejsza jest z samych żółtych śliwek i wygląda jak czyste złoto, nieco ciemniejsza, bardziej pomarańczowa to dżem, w którym dodałam garść ciemnych mirabelek.
ZŁOTY dżem z mirabelek
2kg mirabelek600-700g cukru
30g pektyny owocowej
Ilość użytego cukru zależy od kwaśności owoców.
Przygotowanie dżemu jest ultra proste (pomijam kwestię drylowania oczywiście). Umyte i wydrylowane owoce zasypujesz cukrem, na wierzchu wsypujesz pektynę i mieszasz ją z cukrem. Gotujesz ok 5 minut od zagotowania. Gorący dżem przekładam do wyparzonych, suchych, gorących słoików i od razu zakręcam. Nie wymaga pasteryzowania, ani odwracania do góry dnem.
wersja Thermomix
1300g mirabelek
400g cukru
20g pektyny jabłkowej
1. Do naczynia miksującego wsyp wydrylowane mirabelki, dodaj cukier i pektynę.
Gotuj 25min /100stC /obr 1 wsteczne
2. Zamykaj wrzący dżem w słoikach, pasteryzacja pod kocykiem.
Mirabelki można drylować nożykiem (jak dryluje moja młodzież) lub za pomocą szpilki do koków - wbijam jej zaokrąglony koniec w owoc w miejscu ogonka i szybkim ruchem usuwam pestkę. Jeśli macie dorodne owoce, idzie to naprawdę sprawnie. Pierwszą łubiankę z trzech, które podarowała mi Ada (dzięki!!) wydrylowałam sama, ale już kolejne dwie zrobili moi synowie. Uwierzcie mi, wprawdzie dzieci lubią pomagać w kuchni, ale wydrylowanie ok 8kg to była dla nich ciężka praca. Za to radość z pierwszej kromki chałki z jeszcze ciepłym dżemem wynagrodziła im włożony trud.
P.S. Uwaga - kiedyż dżem przygotowywałam z żelfixem, od kilku lat używam jednak wyłącznie pektyny jabłkowej, zatem przepis został edytowany w 2021r.
Alee ten dżem wygląda obłędnie! Czyste złoto normalnie ;) Namówiłaś mnie, zrobię i ja kilka słoiczków :) Pozdrawiam i cieszę się, że sprawiłam Wam tyle radości :)
OdpowiedzUsuńAda - jeden słoiczek już na Ciebie czeka :) chcesz podjechać do mnie na kawę w sobotę i odebrać? Dzięki raz jeszcze!
UsuńMirabelki świetnie dryluje się w drylownicy ja dałam chyba za dużo cukru:( zamiast żelfiksu można dodać pestki piwgwy
UsuńZamiast chemii zelofixowej polecam agrest... dawniej robiło się wszystkie przetwory owocowe z agrestem bo ma mega duzo pektyn np. Dżem truskawkowy agrestowy itp itd... ;)
Usuńniech no ja tylko pojadę na moje Mazury!!! tam mirabelek Ci u mnie w bród! będę działać na starej kuchni i wezmę do domu słoików bezliku :)
OdpowiedzUsuńJa właśnie jestem w trakcie mirabelkowego szaleństwa. .. zobaczymy co wyjdzie
OdpowiedzUsuńDżem pyszny , ale jestem tradycjonalistką .Żelfixy śmyksy fuj!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńPrzecież zrobienie dżemu w tradycyjny sposób nie jest skomplikowane , po co psuć go chemią ?Pozdrawiam z niedalekiego sąsiedztwa.
pewnie po to, by niezbyt długo gotowac owoce i ograniczyć cukier. Pozdrawiam
UsuńŻelfix , Dżemix to nie chemia, to naturalne pektyny.Chema to cukier rafinowany, którym dosładzamy .
UsuńZrobiłam! z demerarą, i trochę go zblendowałam przed pakowaniem do słoików, bo mirabelki mi się w ogóle nie rozpadły. ale wyszedł przepyszny i już jeden słoik dałam znajomej na urodziny :)
OdpowiedzUsuńeh... jak się cieszę, że nie tylko ja zapadłam na manię dżemu mirabelkowego! :) A ponieważ po 3 tygodniach poszukiwań mirabelek wreszcie je zdobyłam, to efektem jest 40 słoiczków dżemików złotych, mieszanych i czerwonych a dodatkowo zarażam uwielbieniem innych :) to działa! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za przepis. A ja z powodzeniem użyłam do usunięcia pestek drylownicy do wiśni, nawet poszło szybko i sprawnie.Polecam
OdpowiedzUsuńspróbowałam drylownicą przy konfiturach, świetnie poszło, ale dobrze, że mam zapasową gumkę do drylownicy, bo straciła żywot na tych dużych pestkach, niemniej poszło błyskiem :)
UsuńJa gotuję mirabelki i przecieram przez sito potem dodaję cukier jest pyszny cały ze złota
OdpowiedzUsuńzłoty mus z mirabelek :)
UsuńWitam, przepysznie wyglądają pani przetwory. -właśnie spróbuję zrobić ugotować mirabelki bez drylowania a potem powybieram pestki, mam nadzieję, że to nie zaszkodzi-no nie widzi mi się drylowanie tego:)
OdpowiedzUsuńBeata - jak się udało?
UsuńTeż zrobiłam marmoladę z mirabelek - wczoraj! Nie dyluję szpilką. Jeśli owoce są miękkie, to wystarczy przycisnąć i rozdzielić owoc palcami na pół i wyjąc pestkę. Idzie błyskawicznie, co mnie troszkę zaskoczyło. Nieważne, że nie są pięknie przekrojone, bo i tak się rozgotują. Wsypałam te połówki na dużą głęboką patelnię i włączyłam kuchenkę. Dusiłam je oczywiście bez pokrywki, aby odparować wodę. Przy okazji coś miałam do zrobienia w kuchni, więc nie było problemu. Owoce gotowały się ok. 1-1.30 h. Od czasu do czasu mieszałam je. Potem przelałam masę do malaksera. Włączyłam na maksymalne obroty, miksowałam ok. 1 min. Czas miksowania zależy od tego, jaki jest malaksera tzn. jak szybko rozdrabnia. Potem zlałam całość do garnka, zagotowałam i stopniowo dodawałam cukier, aż uzyskałam smak, o który mi chodzi. Ilość cukru zależy od smaku owoców (na ile są kwaśne) i od tego, czy lubi się mniej lub bardziej kwaskowy smak. Potem do czystych słoiczków wlewałam łyżką wazową gorąca masę, zakręcałam słoiczek i odwracałam. I cześć, gotowe! Dziś otworzyłam najmniejszy słoiczek, aby spróbować. Boski smak i piękny bursztynowy kolor. Konsystencja gęsta jak w marmoladzie. Nie dodaję żelfixów, bo wyczuwam potem posmak żelatyny i mi nie smakuje. Poza tym mam tylko 100% owoców i cukier, bez chemii. Tak samo robię różne marmolady i zawsze ładnie się ściągają. Mój sposób na pozbycie się pestek jest fajny, bo mam pewność, że nie przeoczyłam ani jednej (co w przypadku malaksera popsułoby całość). Poza tym owoc nie oddaje niepotrzebnie smaku do wody, tylko cała esencja zostaje na patelni.
OdpowiedzUsuńOch, takie dojrzałe mirabelki są cudne! Musze kiedyś spróbowac opcję miksowaną a'la marmolada. Pozdrawiam :)
UsuńJak w tym roku potrzebujesz mirabelek to zapraszam.Warszawa ul.Kuligowska róg Heliotropów
OdpowiedzUsuńI pomyśleć, że u mnie pod blokiem stoi wielka mirabelka i oprócz mnie nikt nie obrywa owoców, których jest zatrzęsienie
OdpowiedzUsuńzadraszczam uprzejmie :)
UsuńJa też posiadam żółtą mirabelkę i w tym roku mam zatrzęsienie okolice Myślenic ☺
OdpowiedzUsuńsuper! przetwarzaj, to czyste złoto :)
UsuńDziękuję za przepis - faktycznie, to łatwe :-) Dżem robiłem po raz pierwszy w życiu i wyszedł naprawdę dobry :-)
OdpowiedzUsuń2 kilogramy już przerobione, teraz jeszcze dwa razy tyle i wykorzystam... jakąś 1/3 tego, co moje jedno, nieduże drzewko urodziło w tym roku ;-)
Dziś robię dżem! Mam tylko pytanie, czy taki dżem od razu nadaje się do jedzenia?
OdpowiedzUsuńnatentychmiast się nadaje, na gorąco na grzance boski!
UsuńSuper! wyszedł całkiem nawet smaczny :D
UsuńKocham mirabelki za zapach kwiatów i owoców :). Dżem robię tak samo, rodzina woli rozdrobniony więc lekko miksuje po ugotowaniu. Za każdym razem zastanawia mnie, dlaczego mirabelka jest tak niedoceniona. Może jeszcze kilka sezonów i będzie w cenie 20 zł kilogram podobnie jak pigwowiec.
OdpowiedzUsuńdzikie, boskie, cudowne, prawda? Nawet gdyby miała coś tam kosztować, dobrze, by wróciła do łask, szkoda jej by popadła w zapomnienie zupełne. dziś w zasadzie nigdzie się jej nie kupi, chyba, że od włąściciela drzewa
Usuńzainsirowana Twoim wpisem:) dorwalam drzewo mirabelkowe....4kg mirabelek i dzem gotowy:) dziekuje!
OdpowiedzUsuńA ja kupiłam dziś mirabelki na targowisku po 2 zł (nie wierzyłam własnym oczom). Jutro rano biorę się za robotę. Spróbuję bez żelfiksu i liczę na piękny, żółciutki kolor.
OdpowiedzUsuńA u mnie w Gdyni zatrzęsienie mirabelek co roku, tylko u mnie na osiedlu jest z dziesięć drzewek, ale wiele spotykam też w innych miejscach, np. w drodze nad morze �� Oczywiście nikt ich nie zbiera, tylko dziki na nie przychodzą całymi stadami �� Dziś zerwałam dwa wiaderka, będę robić dżemik z mirabelek pierwszy raz ��
OdpowiedzUsuńNiestety, ale wszelkie żelfixy, cukry żelujące 2:1,3:1,zawierają konserwanty i olej palmowy. Trzy lata temu dostałam kilka małych dżemów morelowych słodzonych żelfixem 3:1. Jeden otworzyłam i zostawiłam na szafce w kuchni. Przez trzy lata się nie zepsuł. Nadal stoi. Chyba to już świadczy o ilości konserwantu, który zawiera.
OdpowiedzUsuńLepiej kupcie porządną pektynę.
A gdzie kupić pektynę?
UsuńAllegro :)
UsuńMam pytanko, jak drylyjesz mirabelki, bo do tradycyjnej dryliwnicy się nie mieszczą
OdpowiedzUsuńcórka i syn rozcinają śliwki nożykiem i wykręcają pestkę. Na filmie wyżej widac efekt
UsuńAby pozbyć siē pestek należy kilkanaście minut pogotować mirabelki i gorące przetrzeć przez durszlak najlepiej taki który ma na dole dziurki A boki nacięcia sprawdzone i bardzo szybki efekt bez podziękowania i dłubania.U mnie mirabelkowe kompoty,dzemiki i winko.
OdpowiedzUsuńJa wykorzystałam dwa lata te
UsuńJa tez tak zrobiłam i to najlepszy sposób na pozbycie pestek
UsuńJeśli chcesz mieć dżem-papkę, spoko. U nas drylujemy ręcznie (deseczka, nożyk, piwka naokoło, obrócić, wyjąć pestkę). Dżem mamy z całymi kawałkami owoców, wybitny!
UsuńZrobiłam. Pyszny dzem. Tylko niepotrzebna cała otoczka biograficzna. Mało kogo interesuje, a sprawia kłopot z odnalezieniem istotnej treści.
OdpowiedzUsuńPiękne wspomnienia tej Pani czytałam ze wzruszeniem. Jeśli Ciebie nie interesowała ta otoczka biograficzna, trzeba było pójść prosto do przepisu. Zawsze ktoś jakąś szpilkę musi wbić drugiemu, jakis oschly czy szyderczy komentarz. Szkoda bo to takie niepotrzebne.
UsuńJa mam takie drzewo na ogrodzie przy plocie niewiem co z tym robic bo galezie juz prawie na ziemi leza tyle ich jest. Juz ladne czerwone niektore zielono czerwone ale pyszne. I wpadlam na pomysl dzemu elasnie jak sie uda mam nadzieje to sie uda jak nie to zjem do zera haha. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńniestety drylować się mirabelek nie da, próbowałam drylownicą do wiśni, ostatecznie je rozgotowałam i przetarłam, pozbywając się pestek
OdpowiedzUsuńOczywiście, że się da, mi drylowanie idzie bardzo sprawnie w najtańszej marketowej drylownicy. Może to kwestia niedojrzałych owoców? Są też różne odmiany mirabelek. U nas jest kilka drzewek, jedne mają większe owoce, wielkości powiedzmy dużych czereśni, i te drylują się trudnej, trzeba wyjąć z drylownicy gumkę, ale i tak daję radę, a inne mają owoce wielkości owocu derenia, szybciej dojrzewają i pestka odchodzi nawet przez wyciskanie. Pozdrawiam
UsuńTyle leży pod potem tych mirabelek, chyba jednak zrobię dżemik. Wygląda pięknie, smakuje pewnie też
OdpowiedzUsuńA w czym drylować Tarninę? Bo jak włożyłem ją do drylownicy, takiej na przykład na wiśnie to tylko obięło brzeg owocu(mniej więcej 1/4) a reszta miąższu pozostała na pestce.
OdpowiedzUsuń