Nie zbieram grzybów w lesie za miedzą. Mieszkam pod Kampinosem, i mimo, iż "niepisane regulaminy" twierdzą, iż mieszkańcy mają prawo zbierać owoce runa leśnego, chyba nie mam ochoty wchodzić w dyskusje i konflikty z parkowymi strażnikami. Co rano jednak widzę przez okno salonu grzybiarzy z koszami wypełnionymi leśnym dobrem. Czy jestem naiwna, czy może tylko ciut bardziej slow? Od znajomego dostałam ostatnio kosz kurek, który przywiózł z Mazur, najpierw była kurkowa jajecznica, potem zupa z kurek, a wczoraj absolutnie szałowe kurki szałwiowe, które zjadaliśmy na chrupiącej grzance z własnego szybkiego chleba z serem. Najprościej, najpyszniej i slow...
Kurki w różnych wariacjach to mój "comfort" food i moja "happiness". Kocham je z ziołami, kozim twarogiem, w tartaletkach, sosach do mięs i zupach. Tym razem kurki szałowe tfu szałwiowe. Korzystam z dobrodziejstw zielnika przydomowego, w którym bujnie rośnie fioletowo-zielona szałwia. Jeśli nie macie swojego zagonu szałwiowego, kupcie doniczkę świeżych ziół i koniecznie zróbcie szałwiowe kurki. Są wyśmienite!
Tym razem znów zrobiłam bruschetty z domowego, najprostszego chleba, który piekę. To chleb dla tych "nieumiejących", "bezzakwasowych", dla niecierpliwych i niewciągniętych w chlebową manię. Chleb bez zagniatania jest tak prosty do zrobienia, że nawet mój duży nastolatek sobie z nim radzi. Zróbcie koniecznie - tu dokładny przepis i instrukcja filmowa jak go zrobić. Spróbujecie?
Kurki w maśle pachnące szałwią, podane na ciepłej grzance z domowego chleba z plastrami cudownie słonej, dobrej greckiej fety to takie danie śródziemnopolskie. Delikatne, ciut pieprzne, soczyste i bardzo aromatyczne. Wyśmienita przekąska, drugie śniadanie albo lekka kolacja przy kieliszku dobrego wina.
ok 200g świeżych kurek
50g masła
2 ząbki czosnku
2 szalotki
mały pęczek świeżych liści szałwii (odłóż kilka sztuk do natarcie grzanek)
50 ml białego wina
sól i pieprz do smaku
kilka plastrów dobrej greckiej fety
Kurki dokładnie umyj i osącz. Ponieważ grzyby są często zapiaszczone, wymagają dobrego umycia, by je dobrze odsączyć używam wirówki do sałaty, która wręcz magicznie pozywa się wody z grzybów.
Szalotki pokrój w piórka, czosnek w paseczki i zeszklij na maśle. Dodaj świeże liście szałwii i podsmażaj chwilę na niewielkim ogniu. Dodaj umyte i odsączone kurki i duś pod przykryciem kilka minut. Potem zdejmij przykrywkę, wlej wino, zwiększ płomień i dobrze odparuj. Kurki mają być miękkie, a sos zgęstnieć.
Przygotuj grzanki z chleba (na patelni lub w tosterze), natrzyj je odłożonymi liśćmi szałwii, ułóż na nich cienkie plastry fety i pokryj gorącymi kurkami. Jeśli masz własną szałwię w ogrodzie, która jak u mnie zakwitła, bryschetty podaj z kwiatami szałwii. Pycha!
Dziękuję za rekomendację, zarówno kulinarna jak i muzyczną. Już pojutrze będę miała okazję posłuchać Dawida na żywo! Openerem rozpoczynam tegoroczny maraton festiwalowy.
OdpowiedzUsuńKto wie, może i jakieś kurki się trafią...
No słyszałam, że Dawid podniósł namiot. I to o 17:00! opowiadaj jak było.
UsuńA po powrocie czas na kurki :)
KURKI! Uwielbiam <3 A też lubię bardzo Dawida, płytka jest świetna ;)
OdpowiedzUsuńDzięki za potwierdzenie obecności kurek :)Bo właśnie kurki powinny już być a nigdzie na tzw. straganach nie widzę i już się bałam ;) Chyba w weekend czas poszukać.
OdpowiedzUsuńxoxo
http://livingwithpepe.blogspot.com/
tak już możesz iść na targowe łowy :)
Usuń