W poniedziałek ukazał się na blogu ten post, ale przetłumaczony na romansz, język którym dziś mówi zaledwie 70 tys. osób w szwajcarskim kantonie Gryzonia. Przeczytajcie, a potem dajcie się namówić na wycieczkę do pięknej Szwajcarii.
Majowe chmury na niebie są dla mnie magiczne. Łażą sobie po nieboskłonie świetliste,
promienne, obiecujące lato, trawę, sen na łące. Długie źdźbła muskające
ucho, pierwsza majowa randka, koc w kratę, kosz pełen wiktuałów, kukułki
koncertujące wysoko pod niebem. Rozgrzana słońcem trawa, gruba pajda ciemnego
chleba z masłem i truskawki podawane wprost do ust. Czytaliśmy sobie
nawzajem Poświatowską, zagapialiśmy w niebo, a majowy wiatr zadzierał w górę
lekką sukienkę. Snuliśmy marzenia o wakacjach, nowych doznaniach, wspólnych
wyjazdach. Oboje wiedzieliśmy, że to tylko takie marzenia, sny na jawie, którym
sprzyja aura. Kilka lat później dostałam pocztówkę ze Szwajcarii ze słowami –
przyjeżdżaj, zakochamy się razem! Piekę Zwiebelwähe w
kilku wersjach, gapię się na majowe chmury na niebie i w myślach pakuję
walizki.
Specjalnie do tego posta skleiłam kilka dźwięków do słuchania prosto ze Szwajcarii. Tytuły same ułożyły się w nieco marzycielski tekst. Ameryka, stracona, raczej rozwiązła, zakochana jestem na chwilę. Wysoko po złotych schodach, wszystko znaczy nic. Pogoda i znów taki piękny dzień. Chwyć TEN czas.
Posłuchajcie...
Posłuchajcie...
Do dziś nie mam swoich szwajcarskich wspomnień. Ta podróż wciąż jeszcze przede mną. No może jeden, krótki epizod z podróży przez Szwajcarię. Ponad 15 lat temu odwiedziliśmy na chwilę Dubai, lecieliśmy LOTem do Zurychu, krótki nocleg, w planach szybkie zwiedzanie, a następnego dnia Swissairem lot do Emiratów. Na pierwszym odcinku zagubił się nasz bagaż. Zamiast zwiedzania, godziny spędzone na lotnisku, ale nigdy nie zapomnę troski i opieki jaką zaoferowali nam przedstawiciele Swissair w Zurychu. Nie mieliśmy przy sobie praktycznie niczego oprócz biletów, portfela i kilku drobiazgów w mojej torebce. Po kilku godzinach sprawdzania dziesiątek opcji odszukania walizek, zaopatrzono nas w niezbędne na jeden nocleg drobiazgi i odwieziono do hotelu z voucherem na kolację i obietnicą dostarczenia bagażu do miejsca docelowego. Tyle lat minęło, Swissair już nie istnieje, a wspomnienie troski i niedosytu miasta pozostało.
panorama Jungfrau-Aletsch (źródło: MojaSzwajcaria.pl) |
Będę dotykać murów starówki i snuć się po galeriach w Bazylei, położonej u styku Szwajcarii, Niemiec i Francji. Zachwycę się katedrą Saint Pierre w Genewie, starym miastem w Bernie, panoramą Lozanny, zanurzę rozgrzane stopy w Jeziorze Genewskim. Zjem zwiebelwähe, kupię walizkę wyśmienitych serów w samym Gruyere, nie odmówię sobie fondue.
Stare Miasto w Bernie (źródło: MojaSzwajcaria.pl) |
Opiję się szwajcarskiego wina, które produkowane w niewystarczających ilościach nawet dla Szwajcarów, a dzieciom przywiozę pudło najlepszej czekolady. Och czekolada! Marzy mi się kurs u mistrzów czekolady w najstarszej szwajcarskiej fabryce Maisson Cailler w Broc pod Gruyere. Może za kilka lat uda się przygoda u szwajcarskich mistrzów sztuki kulinarnej w słynnej Culinary Arts Academy ?
Wiatr przepędził puchate cumulusy, słońce skrył potężny cumulonimbus. Spadają pierwsze wielkie, ciepłe krople deszczu, czas się oderwać od snów na jawie. Zbieram w pośpiechu koc i marzenia, ostatnie kawałki Zwiebelwähe zjem pod dachem, podziwiając deszczowy taniec na drewnianych deskach tarasu.
____________________________________________
KONKURS dla blogerów!
Kto z Was przeczytał wczorajszy post w języku "retoromańskim" (romansz)? Nawet na Facebooku udało się napisać kilka słów w odpowiedzi na Wasze komentarze. To język zanikający, a historię zanikania możecie podejrzeć na tych mapkach.
Ta zakręcona akcja przeprowadzona jest z Ambasadą Szwajcarii w Polsce i portalem Podróże Gazeta.pl - chodzi w niej o to, by odkrywać i zachwycać się turystycznymi urokami Szwajcarii. Ale... to nie wszystko! jeśli prowadzisz bloga (o dowolnej tematyce), który działa od minimum 6 miesięcy i publikujesz na nim przynajmniej 2-3 wpisy miesięcznie, weź koniecznie udział w konkursie dla blogerów i wygraj kilkudniową wycieczkę do Szwajcarii, na którą pojedziesz m.in. ze mną i z Maćkiem Budzichem!
Temat konkursu prosty, acz kreatywny: Zwyczaje, przyroda, zegarki, fondue? z czym kojarzy Ci się Szwajcaria. Przekonaj dlaczego to właśnie Ty masz doświadczyć żywej tradycji Szwajcarii!
Konkurs wystartuje niebawem i potrwa do 18 czerwca, a już 24 czerwca ogłoszeni zostaną zwycięzcy.
W konkursie możecie wziąć udział przez aplikację konkursową (link zadziała wkrótce). Jestem również w jury konkursu, mocno mocno trzymam za Was kciuki. Jeśli bierzecie w nim udział, koniecznie wpisujcie się w komentarzach pod tym postem, bardzo jestem ciekawa kto ze mną zabierze się w tę podróż :) Aha, po inspiracje zajrzyjcie też na stronę MojaSzwajcaria.pl. Powodzenia!
KONKURS dla blogerów!
Kto z Was przeczytał wczorajszy post w języku "retoromańskim" (romansz)? Nawet na Facebooku udało się napisać kilka słów w odpowiedzi na Wasze komentarze. To język zanikający, a historię zanikania możecie podejrzeć na tych mapkach.
językiem fioletowym zaznaczono zasięg obszaru występowania retoromańskiego - źródło |
Temat konkursu prosty, acz kreatywny: Zwyczaje, przyroda, zegarki, fondue? z czym kojarzy Ci się Szwajcaria. Przekonaj dlaczego to właśnie Ty masz doświadczyć żywej tradycji Szwajcarii!
Konkurs wystartuje niebawem i potrwa do 18 czerwca, a już 24 czerwca ogłoszeni zostaną zwycięzcy.
W konkursie możecie wziąć udział przez aplikację konkursową (link zadziała wkrótce). Jestem również w jury konkursu, mocno mocno trzymam za Was kciuki. Jeśli bierzecie w nim udział, koniecznie wpisujcie się w komentarzach pod tym postem, bardzo jestem ciekawa kto ze mną zabierze się w tę podróż :) Aha, po inspiracje zajrzyjcie też na stronę MojaSzwajcaria.pl. Powodzenia!
"Chaesteilet" - ponad 300 letnia tradycja podziału sera odbywająca się na koniec lata w Dolinie Justis. W ciągu lata farmerzy produkują sery z mleka od 250 krów. Na koniec sezonu ubrani w tradycyjne kostiumy, sprowadzają udekorowane krowy w dół doliny . (źródło: MojaSzwajcaria.pl) |
____________________________________________
Zwiebelwähe jest potrawą bardzo popularną w trójkącie na styku Szwajcarii, Alzacji i Badenii. W Strasbourgu wieki temu jadłam jej francuską wersję Tarte flambée. W każdym zakątku regionu podobno przygotowuje się ten wypiek nieco inaczej – na cieście chlebowym, francuskim lub kruchym. Prosty wiejski wypiek, niezwykły w smaku placek (tarta, quiche) cebulowy, charakterystyczny jest dla niemieckojęzycznej części Szwajcarii. Zawsze przygotowuje się go ze śmietaną i jajkami, czasem szynką szwarcwaldzką, boczkiem, czy różnymi rodzajami szwajcarskiego sera (gruyere, munster), a nawet z grzybami.
U mnie dziś trzy wersje placka cebulowego różniące się przede wszystkim ciastem: chlebowe, francuskie i kruche, a także dodatkiem – szynka szwarcwaldzka, boczek, ser gruyere. Którą wersję dla siebie wybierzecie? Pikników jeszcze przed nami tak wiele, że najlepiej każdą sprawdzić. Najszybsza będzie na francuskim cieście, jeśli skorzystacie z gotowego kupionego w sklepie. Kruche i chlebowe najlepiej zrobić samodzielnie. Moja ulubiona wersja jest na cieście chlebowym, ale na przyjęcia zazwyczaj robię na kruchym lub francuskim spodzie.
Spód KRUCHY - 250g mąki pszennej + 1/2 łyżeczki soki + 125m zimnego masła + 3-4 łyżki lodowatej wody
- przesiekaj razem, połącz w spójne ciasto, schłodź min 30 min w lodówce (lub 10 min w zamrażarce) uformuj placek, na zimnym cieście układaj farsz
Spód DROŻDŻOWY - 250g mąki pszennej (najlepiej "00") + 1/2 łyżeczki soli
3,5g drożdży instant + 1/2 łyżeczki cukru + 1-2 łyżki oliwy extra virgin + ok 165g ciepłej wody
- przesiej mąkę z solą
- wymieszaj drożdże, cukier, oliwę i wodę -> dodaj do mąki, wyrób gładkie ciasto, które będzie odstawać od dłoni. Uformuj kulę, oprósz mąką i przełóż do miski. Odstaw na godzinę do rośnięcia pod wilgotną ściereczką. Rozwałkuj na placki ok 15 min przed pieczeniem, pozwól im chwilę podrosnąć, tuż przed pieczeniem układaj farsz
Spód FRANCUSKI - możesz użyć gotowego ciasta francuskiego - uformuj z niego placek, możesz zrobić mu podniesiony rant. Przed pieczeniem nakłuj ciasto widelcem i układaj farsz.
Farsz (na ok 3 placki)
2 łyżki masła
300g cebuli - posiekaj w piórka
2 średnie jajka
150g kwaśnej śmietany+50g śmietany kremówki
sól, pieprz świeżo mielony
gałka muszkatołowa lub zgniecione nasiona kminku (opcjonalnie)
szynka szwarcwaldzka lub bekon - bekon pokrój w słupki
100g sera gruyere (opcjonalnie)
Na maśle podsmaż na szklisto cebulę. Pilnuj by sie nie zrumieniła. Lekko ją posól, dopraw pieprzem i odstaw do przestudzenia. Do zimnej cebuli dodaj wymieszane obie śmietany i rozkłócone jajka. Jeśli robisz wersję z serem gruyere, zetrzyj go na grubej tarce i wymieszaj z masą śmietanowo-cebulową.
Na wybranym spodzie układaj masę cebulową. Wierzch oprósz gałką muszkatołową lub zgniecionymi ziarnami kminku (opcjonalnie). Ułóż bekon lub szynkę szwarcwaldzką. Zapiekaj w piecu rozgrzanym do 250°C ok 25-35 minut. Najlepiej, jeśli będziesz piec placki na rozgrzanym kamieniu do pizzy.
Ja mam od niedawna domowy piec do pizzy , zatem pieczenie każdego placka zajęło mi nie więcej niż 7-10 minut w temp 350°C.
...
Wpis powstał w ramach współpracy z Ambasadą Szwajcarii która jednak nie miała wpływu na jego treść. To bardzo dobra współpraca :)
...
Wpis powstał w ramach współpracy z Ambasadą Szwajcarii która jednak nie miała wpływu na jego treść. To bardzo dobra współpraca :)
Fajny ten farsz. Szczególnie na chłodniejsze dni :)
OdpowiedzUsuńNie mogę się zdecydować czy wolę kruchy czy drożdżowy spód. Może też powinnam zrobić w trzech wersjach ;)
Zrobiłam bo nie mogłam się powstrzymać, ten opis tak mi się spodobał :) zrobiłam tylko nieco zmodyfikowałam (bo nie miałam szynki tylko pancetę :) ale i tak jest super. Juz prawie ćwierci nie ma,zastanawiam się czy da się to zjesć na zimno czy z uwagi na śmietane i ser trzeba tylko na ciepło.
OdpowiedzUsuńach, tam musi być pięknie! :)
OdpowiedzUsuńA potrawa bardzo kusi, pysznie wygląda :)
Przepyszna kombinacja! Nie wiedziałam, że tak to się nazywa.
OdpowiedzUsuńZnam to połączenie smaków z pizzerii Dominium - pizzy Flambee.
Wiem, wiem, nie ma co porównywać domowego Zwiebelwähe i kupnej pizzy z sieciówki, tak tylko wspomniałam, bo muszę przyznać, że wychodzi im całkiem smaczna ;)
Kusi! oj jak kusi! :)
OdpowiedzUsuńBiorę udział w konkursie :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBoskie. Ser mus sein.
OdpowiedzUsuń