coś więcej

Pulled pork we własnym chlebie

Majówka w tym roku cudna - bez napinki, tłumnych imprez, zakrapianego grilla, uwędzonych policzków, odymionych fryzur i szpilek pozostawionych w trawie. Tym razem leniwe tarty - szczególnie uwielbiana tarta z pstrągiem w chrzanowym kremie i quiche prawie lotaryńska - z boczkiem i porem a'la Paula. Świeży szpinak, młode liście botwiny i kilka butelek dobrego wina w wyśmienitym towarzystwie. Ale już drugiego maja mnie wzięło na "totalną leniówkę trzeciomajową" z moniczyno-Kukbukowym pulled pork w roli głównej, no ba!

 
Od początku maja w Spotify można słuchać płyty Marka Dyjaka - posłuchajcie koniecznie, jeśli jeszcze własnej nie kupiliście. To niecodzienna muzyka, mocny głos i teksty na dni do dumania, wieczory do przemyśleń i poranki z deszczem za oknem. I pomyśleć - jakie szczęście mam ja, ty i ten gość, który siedzi przy sąsiednim stoliku. Jakie szczęście, że wrogów mamy nazwanych, namacalnych, od których odwrócić się można spróbować? Co ma powiedzieć facet, którego wrogiem największym jest on sam?


Rozumiem, nawet nie wiecie jak bardzo rozumiem KUKBUK-owe peany na temat mięsa (patrz najnowszy, trzeci numer pisma - wielkie brawa za to, że dotarł już 26 kwietnia, czyli aż o 4 dni wczesniej niż do salonów prasowych!). Jestem mięsożernym sybarytą. Uwielbiam dobrze zrobione, soczyste mięso. Dam się pokroić za krwistego steka w sosie pieprzowym, dobrze zrumieniony boczek z grilla, aromatyczną jagnięcinę, pajdę razowca z domowym smalcem. Uwielbiam gulasze, pieczenie, kanapki z rosbefem i porządnego burgera. Do dziś pamiętam smak chateubriand z kultowej niegdyś restauracji "Świętoszek" na warszawskiej Starówce. Miałam wątłe lat 20, gdy kiedyś zaproszono mnie tam na elegancką kolację, na której podano właśnie chateubriand. 20 lat to ja miałam sto lat temu, cena w karcie przyprawiała o młodzieńczy zawał, szczęściem nie ja płaciłam. Kilka lat później, gdy była okazja do "wykwintnej" kolacji, polędwica chateubriand w Świętoszku była na top liście ważnego wieczoru.
Jednak obok mięsnych rozkoszy podniebienia, osobną sprawą jest moje mięsa przyrządzanie. Robię to zbyt rzadko, z pewnego rodzaju niechęcią, choć jeśliby spojrzeć na to z właściwej perspektywy, to w sumie z wielką chęcią, pod warunkiem, iż owo mięsne pichcenie odbywa się w damsko-męskim duecie. No facet do mięsa jest mi potrzebny niemal tak bardzo jak Czapeczce z sitowia do mięsa była potrzebna sól. 

Moniki przepis na pulled pork  w wędzonej papryce trafił do mnie idealnie! wstępne marynowanie, a potem li i tylko powooolne pieczenie?! cudo nie przepis! Pognałam do rzeźniczki po łopatkę wieprzową, pozostałe składniki mam zawsze w spiżarni, zatem samo się w sumie działo. Niekoniecznie przemówiła do mnie opcja "mięso + croissant" proponowana przez Monikę, jednak nie mogłam się oprzeć, by nie zaszczycić owego "pulled pork" własnym pieczywem, oczywiście na miarę moich skromnych nie-piekarniczych umięjętności. 


Łopatkę nasmarowałam marynatą, owinęłam folią i odłożyłam do lodówki na kilka godzin. Miałam ochotę by była choć trochę ostrzejsza, zatem dodałam pieprz cayenne i grubo mielony pieprz. Lubię ideę "slow cooking", szczególnie jeśli danie można piec przez noc, stąd pomysł nastawić ją do powolnego pieczenia na całą noc. W tym samym czasie, w nocnej ciszy wyrastał najprostszy chleb jaki znam. Chleb bez kompleksów i... bez zagniatania.

Chleb bez zagniatania jest idealny dla osób zbyt rzadko piekących własne bochny lub mających na tyle chlebo-rozwiniętych znajomych, by popaść w kompleksy. Prosty, lekki, trochę jak ciabatta i tak łatwy, że może go zrobić nawet dziecko (z odrobiną pomocy wyłącznie w chwili wkładania go do rozgrzanej formy).

Pulled pork podałam w pajdach świeżego chleba skropionych oliwą, z liśćmi świeżego szpinaku, grillowanymi plastrami sycylijskich pomidorów i kremowym chrzanem z czarną porzeczką. To był nasz lunch trzeciomajowy, a ja robiłam i robiłam te kanapki, nie mogłam przestać. Pycha!


Pulled pork


ok 1kg łopatki wieprzowej doskonałej jakości - najlepiej z wieprzowiny polskich ras zachowawczych
2 łyżki papryki wędzonej
1 łyżeczka pieprzu cayenne
spora szczypta grubo mielonego pieprzu
4 ząbki czosnku
4 łyżki oliwy
ok 1 łyżeczki soli

Umyj i osusz mięso, oliwę wymieszaj z przyprawami, dodaj starty na tarce czosnek. Powstałą marynatą natrzyj mięso, zawiń ciasno w folię spożywczą i odłóż min 6 godzin do lodówki.
Rozwiń mięso z folii, przełóż do garnka żeliwnego, namoczonego garnka rzymskiego lub na blaszkę. Wstaw do piekarnika rozgrzanego do 90°C (garnek rzymski zawsze do zimnego piekarnika!), piecz pod przykryciem od 4 do 9 godzin. Po upieczeniu pozostaw mięso na ok 40 minut, a następnie rozdziel na cienkie włókna dwoma widelcami.
moja uwaga - piekłam ok 6 godzin w temp 90°C i mięso nie było jeszcze tak miękkie, jak bym się tego spodziewała, potem jeszcze ok 3 godzin w temp 130°C. Po podniesieniu temperatury kilkukrotnie przewracałam mięso. Przestawienie pieczenia na noc okazało się świetnym pomysłem. Tym razem piekłam w blaszce, ale next time będzie w garnku żeliwnym. 

16 komentarzy:

  1. Wygląda cudownie. Mogłabym teraz zjeść jaką kanapkę, zmęczona po spacerach po lesie :) Jestem prawie tak głodna jak wilk, którego widzieliśmy :D
    Ale czas pieczenia to chyba 9 godzin, a nie 90, prawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tilli - poprawiłam co trzeba, a upieczenie polecam, cudo!

      Usuń
  2. taka kanapka to raj dla kanapkożerców! :-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj pyszna ci ona była, dziś na kolację powtórka z rozkoszy !

      Usuń
  3. wow! przepisem na łopatkę mnie zastrzeliłaś!!! 90 godzin czy 9 ??? bardzo jestem ciekawa jak smakuje mięso pieczone powoli i w niskiej temperaturze :) jak Małżon nie będzie widział włożę na noc do piekarnika i na smakowity poranek będzie w sam raz :)
    PS> dla mnie mięsny KUKBUK to rewelacja! jestem mięsożerna zdecydowanie :) miłego weekendu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dobre dobre :) wycięło mi kilka złów w poprawianym zdaniu - już jest dobrze - pieczenie oczywiście pod przykryciem, godzin od 4 do 9 - u mnie było 9 i to z podniesieniem temperatury w trakcie.

      Usuń
  4. ach i jeszcze jedno pytanko, czy garbek żeliwny ma być przykryty czy nie???

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochana Chilli - 90 godzin czy 9 godzin? Bo zbaraniałam :)))
    A Dyjak cudny.
    Kukbuka w moim empiku już dziś nie było :( także dziękuję za przepis.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. barana to pewnie z 90, tu miało być 9 :) już poprawiłam. Autorka przepisu (Monika) pisała o pieczeniu od 3/4 do 9 godzin, u mnie zdecydowanie 9 było!

      Usuń
  6. Mniammmmmm :) Ja też jestem zdeklarowanym mięsożercą ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jest już na liście moich kukbukowych zachciewajek. A Twój wpis potwierdza, że to jest słuszna decyzja :)

    OdpowiedzUsuń
  8. a ja mam swój ukochany przepis na pulled porka i bez adobo zwyczajnie mi już nie smakuje... :)
    polecam przetestować: http://www.eatingwell.com/recipes/pulled_pork_with_caramelized_onions.html

    OdpowiedzUsuń
  9. a czy mięso powinno się piec w wersji z termoobiegiem? Z góry bardzo dziękuję! aga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mięso piecze się pod przykryciem, i w niskiej temperaturze, terooobieg zbędny.

      Usuń
  10. zaciekwiłaś mnie tym kremowym chrzane z porzeczką poszukam przepisu

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawiony komentarz i zapraszam częściej :)
ze względu na ogromną ilość spamu z robotów, zmuszona byłam wprowadzić weryfikację obrazkową i logowanie. Przepraszam za utrudnienia...
(uwaga - jeśli komentarz zawierał aktywny link, nie będzie publikowany)