Czy zdarza się Wam piec ciasto w środku tygodnia, we środę? Środa to cudowny dzień, już minął blue monday, nawet jeśli nie był blue. Przeleciał utrapiony, zaganiany wtorek, a pod koniec dnia, to już zostaje raptem czwartek i pół piątku, można zatem planować weekendowe wypady, wizyty, rewizyty, kino, teatr, lenistwo, sobotnie porządki, weekendowe menu i grzeszne ciasta. No ale taka środa, czyż ona nie zasługuje na odrobinę rozkoszy i cudowne ciasto? Tyle, że środowe ciasto musi być ultra proste, mega szybkie i tak niekłopotliwe, jak tylko się da, w końcu pieczemy je po pracy, najczęściej lekko zdechnięci. Klasyczne, the best ever chilli brownie jest wymarzonym ciastem na środę.
Och, od kiedy mam mój nowy, hmmm cudny komputer z zachwycam się dźwiękiem z rewelacyjnych głośników. Posłuchajcie koniecznie Omar Sosa... doskonale będzie brzmieć, gdy wgryzać się będziecie w cudownie czekoladowe, wilgotne, fantastyczne brownie...
A propos komputera, może niektórzy pamiętają, jak pisałam o "swoim" rzeźniku, o "moim" panu od warzyw, czy "własnym" pszczelarzu. Otóż od niedawna mam bardzo "mojego" pana od Maca, bardzo polecam p. Wojtka z MacForce, nawet z blondynki nie robią blondynki - chyba next time upiekę im brownie :)
To przepis, który już kiedyś podawałam, a pochodzi chyba z jednego ze starszych numerów Kuchni. W sezonie jesienno-zimowym piekę to brownie bardzo często. Jest cudownym sposobem na rozpędzanie smutków, uleganie czekoladowej rozkoszy. Klasyczne brownie jest banalnie proste i bardzo szybkie do zrobienia. Ostatnio nauczyła się je piec całkiem samodzielnie moja 8-latka, która w czasie choroby spędzała ze mną czas w domu. Było mnóstwo frajdy, a pomocy potrzebowała tylko przy wkładaniu i wyjmowaniu ciasta z piekarnika. Co powiecie na wersję brownie z chilli?
Koniecznie upieczcie ciasto jeszcze dziś wieczorem, by zdążyło odpowiednio opaść na jutro (na środę), brownie bowiem powinno się podawać następnego dnia po upieczeniu, wówczas jest tak cudownie wilgotne w środku, z lekkim "kopem", którego daje chilli i cudownie chrupiącą skórką na wierzchu... ohmohmohmmm…
200 g gorzkiej czekoladyBrownie z chilli
200 g masła
6 jaj
300 g cukru
100 g mąki
70 g łuskanych włoskich orzechów
1/2-1 łyżeczki suszonych płatków chilli (opcjonalnie)
Rozgrzej piekarnik do 200°C.
W międzyczasie, rozpuść czekoladę z masłem. Możesz to zrobić nad garnkiem z gorącą wodą lub szybciej - podgrzewając 3 x po 30s w mikrofali i mieszając po każdym etapie.
W międzyczasie, rozpuść czekoladę z masłem. Możesz to zrobić nad garnkiem z gorącą wodą lub szybciej - podgrzewając 3 x po 30s w mikrofali i mieszając po każdym etapie.
Jaja ubij mikserem na puch, stopniowo dodawaj cukier, a później mąkę. Do masy jajecznej wmiksuj przestudzoną czekoladę i lekko wymieszaj z bardzo grubo posiekane orzechy oraz płatki chilli.
Spód i boki blachy wielkości 22-30 cm wyłóż pergaminem, ciasto wlej do formy i wstaw do nagrzanego piekarnika. Piecz zaledwie 20-25 minut. Ja piekę w opcji podwójny dół+góra i trwa to ok 18-20 minut. Ciasto pozostawiam wciąż ciut wilgotne w środku (lekko klejący patyczek, albo lekko drżący środek po poruszeniu blachy) by nie wyschło, wówczas jest najsmaczniejsze.
Wyjmij i odstaw do wystudzenia. Zazwyczaj piekę brownie wieczorem i odstawiam na noc do spiżarni. Najlepsze jest następnego dnia, gdy nieco "osiądzie" stając się bardzo wilgotne w środku. Najlepiej wstrzymać się z krojeniem, aż ciasto będzie całkiem wystudzone (ok 6 godzin). Podawaj pokrojone w kwadraty. Można oprószyć cukrem pudem lub gorzkim kakao lub zostawić z chrupiącą skórką na wierzchu. Jak kto lubi.
Uwaga - jeśli użyjecie mniejszej blachy, czyli powierzchnia ciasta będzie mniejsza, należy nieco przedłużyć czas pieczenia, by ciasto nie było całkiem mokre.
Aha, koniecznie upieczcie je we wtorek wieczorem - na środę :))
Spód i boki blachy wielkości 22-30 cm wyłóż pergaminem, ciasto wlej do formy i wstaw do nagrzanego piekarnika. Piecz zaledwie 20-25 minut. Ja piekę w opcji podwójny dół+góra i trwa to ok 18-20 minut. Ciasto pozostawiam wciąż ciut wilgotne w środku (lekko klejący patyczek, albo lekko drżący środek po poruszeniu blachy) by nie wyschło, wówczas jest najsmaczniejsze.
Wyjmij i odstaw do wystudzenia. Zazwyczaj piekę brownie wieczorem i odstawiam na noc do spiżarni. Najlepsze jest następnego dnia, gdy nieco "osiądzie" stając się bardzo wilgotne w środku. Najlepiej wstrzymać się z krojeniem, aż ciasto będzie całkiem wystudzone (ok 6 godzin). Podawaj pokrojone w kwadraty. Można oprószyć cukrem pudem lub gorzkim kakao lub zostawić z chrupiącą skórką na wierzchu. Jak kto lubi.
Uwaga - jeśli użyjecie mniejszej blachy, czyli powierzchnia ciasta będzie mniejsza, należy nieco przedłużyć czas pieczenia, by ciasto nie było całkiem mokre.
Aha, koniecznie upieczcie je we wtorek wieczorem - na środę :))
Pyszności!
OdpowiedzUsuńA u nas dziś rogaliki drożdżowe wg babcinego przepisu... ;)
OdpowiedzUsuńMój 5 - miesięczny synek narazie tylko wydaje pełne zachwytu dźwięki ;)
Brownie zapisuję na listę "do zrobienia". Idea szybkich ciast w tygodniu jest u nas w domu baaardzo żywa.
Pozdrawiam
Wspaniałe brownie! Narobiłaś mi chęci na to cudo!:)
OdpowiedzUsuńmniam... tylko czekolady brak ;( ale może by tak na czwartek???
OdpowiedzUsuńJakie opcjonanie, brownie i chilli to najlepsza rzecz na świecie! U mnie obowiązkowo ;)
OdpowiedzUsuńMmm... Dodalam jeszcze domowy lemon curd, nie mogę się oderwać! :) dzięki za wspaniały przepis! Pozdrawiam, Marzena
OdpowiedzUsuńWygląda rewelacyjnie, ale aż 6 jajek?
OdpowiedzUsuńooo tak Milka, aż 5 - brownie to jajka, cukier i czekolada w zasadzie :)
Usuńto 5 czy 6? w komentarzu podajesz 5, a w przepisie 6...
OdpowiedzUsuńMistrzostwo świata :) Polecam wszystkim :) Dagmara
OdpowiedzUsuńDzięki za przepis.
OdpowiedzUsuńZ małymi modyfikacjami przygotowałem Brownie i wyszło wyśmienicie:
http://fotogoto.pl/desery/brownie
Jeszcze nigdy surowe ciasto nie smakowało tak dobrze! ;) Kinestetycy mogą sobie pomacać niebiańską wręcz konsystencję, wzrokowcy napatrzeć się na cudowne czekoladowe wiry podczas miksowania... zapach zwala z nóg, smak, no właśnie, nawet na surowo jest niepowtarzalny, a słuchowcom jeszcze mjuzik w akompaniamencie do pełnej radości zostaje :) To się nazywa pełnia szczęścia z pieczenia :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
noooo, to się nazywa recenzja rozkoszy :) dobergo dnia!
UsuńDziękuję bardzo smacznie! I naprawde szybko, polecam
OdpowiedzUsuńO jezu, pyszności!
OdpowiedzUsuń