Od kilku miesięcy śledziłam na Fb zajawki, kradzione kadry z planu zdjęciowego, przecieki od kilku znajomych blogerek i pewnej wyśmienitej szefowej kuchni. I oto w piątek wieczorem wpadłam na chwilę do noowootwartego Empiku w mojej okolicy, gdzie na frontowej półce prężył się gęsią skórką i czarnym biustem Basi Stareckiej najbardziej stylowy i wyczekiwany magazyn kulinarny 2012 roku . Gruby, elegancki, nowy - Magazyn KUKBUK.
Chcecie zajrzeć do środka? Agata Michalak (redaktorka naczelna) z KUKBUKa opowiada o czym jest i będzie Magazyn, zobaczcie film na Vimeo.
Już dawno nie zdarzyło mi się przeczytać czasopisma od deski do deski, a tu od piątku nie mogłam sie oderwać od KUKBUKa.. Czy miałam gęsią skórkę? raczej duży szeroki uśmiech na twarzy przez te dwa dni czytania. Magazyn ma bardzo nowoczesny, dopracowany layout, wydany jest na wyśmienitym papierze w dość sporym rozmiarze. Z tego chociażby powodu może sprawiać kłopot używany w kuchni, ale przede wszystkim jest tak świetlisty i wykwintny w odbiorze, że chyba nie mam ochoty uwalać go kuchennymi odpryskami.
Tak, KUKBUK jest świetlisty - przede wszystkim uwagę zwracają przepiękne fotografie m.in Natalii Aydin, Moniki Waleckiej, Darii Pawlewskiej, Dinnershow Studio, czy Eweliny Majdak, a także grafiki Olu Niepsuj. Zachwycająca jest sesja gęsi - wolnych, pięknych ptaków w Kołudzie Wielkiej - fotografie są przepiękne! Jest też masa bardzo dobrych teksów, to się po prostu lekko czyta. W ostrej wersji prezentuje się Maciej Nowak obnażając biznes ekologiczny lanserskich sklepów eko, świetny tekst Agaty Wojdy o tym jak gęsina powraca na polskie stoły i schowany pod koniec numeru, zaskakujący felieton Cezarego Gawrysia o Jezusie, bezdomnym żarłoku i pijaku - brawo!
KUKBUK to pierwszy magazyn kulinarny, w którym blogerzy kulinarni stanowią o treści numeru, a redakcja pod wodzą naczelnej Agaty Michalak i prowadzącej Basi Stareckiej nie upycha blogerskich tekstów po kątach, ani nie oddaje ich przepisów do realizacji zawodowym fotografom. Wielkie brawa dla Moniki Waleckiej, która Gotuje bo lubi - wspaniały materiał tym jak żenić cytryny, masło i imbir w kilku zupełnie odmiennych zestawieniach, Monika szaleje z trunkami (i wasabi;)) w kilku bardzo pijanych zestawieniach słodkich i wytrawnych, piecze lembasy - zaczarowany chleb elficki i serwuje zachwycające ciasto czekoladowe, ale to naprawdę nie wszystko!
W pierwszym numerze, w cyklu "gwiazdy blogosfery" zaglądamy do śniadaniowej miseczki Ani ze Strawberries from Poland i Patrycji z Trufli - dziewczyny zrobiły piękne materiały o własnych małych rytuałach porannych. I tylko Eliza od Białego Talerza poszła w moralizatorsko-wykładowczy ton, który mi tu zupełnie nie pasuje. Truskawkowa Ania opowiada dalej o piernikowych tradycjach z domu rodzinnego i piecze piernik Marii Disslowej z początku XX wieku. Mam nadzieję, że Monika, Ania i Patrycja na stałe zagoszczą na łamach KUKBUKa, a niebawem dołączy do nich również kilku gotujących i piszących "kulinarzy" - może Łukasz i Michał z Jedzenia do rzeczy, albo Arek z Eat After Reading ? Liczę na paryskie i skandynawskie klimaty od Lo z Pistachio i przetworowo-dyniowe szaleństwa od Bei, a może nawet przyszpilanie lokali warszawskich przez Jo z Frobloga, która na szczęście dla jej obiektywizmu wciąż nie jest rozpoznawalna w restauracjach.
W sumie, im dalej "w las", czy bliżej końca niemal 200 stronicowego magazynu, tym bardziej "jak u siebie się czułam". Bo i muzyka dobierana do kuchennej krzątaniny, mądra infografika o dalekich i bliskich rybach, świetny rozbiór gęsi (w żadnej książce z ponad siedmiuset, które posiadam rozbioru gęsi nie znalazłam, jest tylko klasyka mięs).
Z każdej strony gada do mnie ktoś z kim pijałam, pracowałam, u kogo jadałam, z kim pichcę czasami albo piszę. Jedliście już kiedyś u Alfredo i DavidaChateaubriand, jeśli nie, to w pierwszym numerze KUKBUKa poznacie weneckiego księgowego i paryskiego marketingowca z frącuskim "ehrr", którzy pieką gęś, zapraszają warszawiaków na czwartkowe After Work, a w wolnych chwilach grają w gęsie planszówki. Lubicie planszówki? wygooglajcie Ludotekę Roszada!
Z każdej strony gada do mnie ktoś z kim pijałam, pracowałam, u kogo jadałam, z kim pichcę czasami albo piszę. Jedliście już kiedyś u Alfredo i Davida
Fot. Wojtek Wełnicki |
Czego jest najwięcej w KUKBUK-u? Kobiet! są w redakcji, w przepisach, wśród fotografów i autorów tekstów. Facetów ciut mało, ale może będzie więcej. Fajny jest test pijalnych czekolad i już dumam gdzie tu kupić lodowy cydr, o którym wcześniej nie słyszałam. Już się ciesze na piątoćwiartkowy cykl z Baronem i liczę na więcej Trzópka w kolejnych numerach. Mam wrażenie, że kilka "bardzo znanych" nazwisk nie obroniło się w
druku, na papierze. Może za sztywno, albo gdzieś zgasło światło, może "za bardzo". Zobaczymy jak będzie w kolejnych numerach. Fajnie jest o skórze Marysi Przybyszewskiej i cieście Karla Steina, niezły wywiad z Maxem, ale nie powiem nic więcej - sami kupcie i poczytajcie :)
Mam wrażenie, że ciut sporo jest stolicy, dookoła stolicy i o stolicy. Liczę, ze redaktorki ruszą w teren i będzie więcej z Polski.
Mam wrażenie, że ciut sporo jest stolicy, dookoła stolicy i o stolicy. Liczę, ze redaktorki ruszą w teren i będzie więcej z Polski.
Czego jeszcze mi brak? no aplikacji na tablet oczywiście! jest zapowiedziana na stronie i w magazynie, ale póki co w AppStorze i na Androidowym markecie ni widu ni słychu. Dopiero appka KUKBUKa to będzie grała i to dosłownie! Lubicie posłuchać na moim blogu muzyki, z którą przy garach się kręcę? otóż KUKBUk ułożył własną "przedświąteczną" wcale nie dzwoneczkową playlistę, idealną do siekania cebuli i pierogowego farszu. Bardzo liczę na to, iż appka będzie w jakiś magiczny sposób skoordynowana z prenumeratą papierową. O tak, ja już swoją premuneratę KUKBUKa kupiłam! i tak, chciałabym całą zawartość mieć na tablecie, ale nie jak w Magazynie KUCHNIA osobno płacić za wersję tabletową.
I jeszcze jeden pomysł, z gatunku - a czemu nie! - a gdyby tak KUKBUK pachniał czymś smakowitym? czekoladowym ciastem, czosnkiem na maśle, cytrynową tartą albo rozmarynem, hmmm zapach ...
Zapachów Wam nie pokażę, ale muzycznie zagram, jak zawsze. W pierwszym KUKBUKu fajnie gra Five Deez "Got Dough"
I jeszcze jeden pomysł, z gatunku - a czemu nie! - a gdyby tak KUKBUK pachniał czymś smakowitym? czekoladowym ciastem, czosnkiem na maśle, cytrynową tartą albo rozmarynem, hmmm zapach ...
Zapachów Wam nie pokażę, ale muzycznie zagram, jak zawsze. W pierwszym KUKBUKu fajnie gra Five Deez "Got Dough"
Ale ale !! zapomniałabym o najważniejszym, o reklamach! Nie na darmo byłam wydawcą prasowym przez ponad 8 lat, by nie wiedzieć jak to działa w przypadku nowego pisma. Otóż piękne reklamy, które widzicie w nowo ukazujących się magazynach bardzo często są zamieszczane bezpłatnie. Wydawcy, handlowcy, czasem sami redaktorzy szarpią się z cenami, przyginają cenniki do ziemi ile się da - 70%, 80% rabatu... heh Przyszłym reklamodawcom, a i czytelnikom te pierwsze numery mają pokazać w jakim kierunku stylistycznym będzie szło pismo również w kwestii pozyskiwania funduszy na istnienie. Jak widzielibyście nawet najbardziej wylansowaną reklamę na przykład tamponów w KUKBUKu? albo gorącego kubka Pewnej Znanej Firmy? no właśnie. W KUKBUKu nie znajdziecie nietrafionych reklamodawców, czy słabych stylistycznie kreacji (no może tylko Lipton i Lloyd mnie uwiera, lepiej było pomówić z Dilmah, trochę nie wiem po co jest Chicco). Dałam się oszukać rewelacyjnej reklamie Swedeponic (producent świeżych doniczkowych ziół) - brawo! to przykład reklamy doskonale dopasowanej do magazynu. Idealnie w piśmie prezentuje się Samsung z piekarnikami i stylowe Volvo. No wybaczcie (sorry), ale nie znałam wcześniej Russel Hobbs, wyglądają nieźle, a Lotus Grill od razu wpisał mi się w "pomysły prezentowe" (pod warunkiem odpowiednio zasobnego portfela oczywiście). Wśród reklamodawców wyszperałam też Mielżyńskiego i Flaming & Co. Reklamy nie są nachalne, nie gwałcą layoutu pisma i mam nadzieję, że przeważająca większość firm, które się prezentuja w pierwszym numerze za swoje reklamy uczciwie zapłaciła. Bo jeśli nie, to powinni to natychmiast nadrobić! Zespół Agaty Michalak zrobił fantastyczną robotę - dziewczyny, tak trzymać!
Wracam do wertowania stronic i planowania pichcenia z KUKBUKiem, na początek nalewka krakowskiego makaroniarza z sycylijskich pomarańczy, które właśnie do mnie przyjechały i ciasto czekoladowe Moniki. Czekam na wieści o wersji na tablety i już wypatruję końca stycznia i numeru drugiego!
Zdecydowanie zachęcasz do zapoznania się z magazynem. :)
OdpowiedzUsuńooo zdecydowanie, hmmm to dobre słowo :)
UsuńSzellko dziękuję za rzeczową i obiektywną recenzję :)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać, aż wpadnie Kukbuk w moje ręce!
Miłego niedzielnego popołudnia :)
e.
no to w tę niedzielę, znaczy się po południu, jak już nie mam nic do czytania, a za ciasto wezmę się jutro, otóż idę na spacer oglądać świąteczne światełka, a co :) Dobrze, ze tam jesteś Ewelina, a śledzie piękne!
UsuńJuż zapowiedziałam, że KUKBUK byłby świetnym pomysłem na prezent od Mikołaja. Mam nadzieję, że moje subtelne sugestie były czytelne ;)
OdpowiedzUsuńTwoja recenzja tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że muszę go mieć :>
no Mikołaj dobra rzecz :) sama też możesz komuś zakręconemu kulinarnie sprezentować :))
UsuńZachęciłaś mnie przeokropnie do kupienia, ale gdzie mogę zamówić prenumeratę - bo na stronce KukBuka nie ma o tym ani widu ani słychu?
OdpowiedzUsuńoch i taka oto jestem przeokropna, no jak żyć, jak rzyć teraz ? ;D
Usuńo prenumeracie jedynie w środku magazynu piszą, ale niech nie liczę, ze niby wytnę kupon ze środka i co , wyślę? a w życiu! musiałabym kawał tekstu o rybach wyrwać, a fajny jest.
Drogie Panie, dzięki za świetne słowa, zresztą zostawię jeszcze oficjalny komentarz ;) Prenumerata KUKBUK-a rusza lada chwila, a póki co można od nas dostać druk, wypełnić go i nam odesłać faksem albo zeskanowany. Proszę słać zapytania na adres agata.michalak@kukbuk.com.pl
UsuńU mnie nie widziałam tego czasopisma niestety, a po Twojej recenzji muszę się zanim bardziej rozejrzeć.
OdpowiedzUsuńwiększe salony prasowe polecam,
Usuńpiękny opis tej nowej gazety, jeszcze w tym tygodniu bedzie moja:) -kobiecemysli.pl
OdpowiedzUsuńnoooo, same baby tam są, a i czytają też pewnie w większości kobitki :) kupuj i daj znać jak się spodoba!
Usuń:)
OdpowiedzUsuńWłaśnie jestem po pierwszym przejrzeniu i przeczytaniu kilkunastu stron. Zgadzam się z recenzją, zwłaszcza z tymi "znanymi nazwiskami" - jeśli mamy to samo na myśli ;)
OdpowiedzUsuńPrenumeratę też zakupię bo pismo mnie ujęło. Piękne i treściwe.
Pozdrawiam :)
Monika ;X :)) a że piękne to fakt, no niechże wreszcie z apką się pojawią!
UsuńBiegnę jutro do empiku -po takiej recenzji nie można się oprzeć.
OdpowiedzUsuńLeć i daj znać jak co myślisz :)
UsuńA ja dawkuje sobie przyjemnosc. Wczoraj troche, dzisiaj troche i jeszcze zostawiam sobie na pozniej. Zgadzam sie z Toba, ze Ewelina i Ania swietnie wypadly. Na pewno wyprobuje owsianke wg. pierwszej a w przyszly weekend zaplanowalam chowder wg. Eweliny. Po raz kolejny sie powtorze, bo pisalam o tym na FB, ze tylko ostatni tekst mi zgrzyta. Tragiczne zdjecia, niepasujace do calosci i fatalny merytorycznie. Za to pozole to bym zamordowala:-) I przy okazji pozole musze napisac, ze brakuje mi tutaj kacika z kuchniami swiata. W koncu magazyn ma byc swiatowy. W razie braku chetnych zglaszam sie na ochotnika:-)
OdpowiedzUsuńThiesso, uśmiałam się :)) ostatni to Trzópek, ale założę się, że nie o nim piszesz. Tyranozaury mnie pożarły, to prawda. Na pozolach ni cholery się nie znam, ale za to Ty na pewno wiesz wszystko w temacie. Może napisz do nich i się sprzedaj ?:) Ta ostatnia sesja to jedyna, którą w numerze "świetlistą" nie jest, ani dosłownie ani stylistycznie. Przypomina mi się sesja modowa, którą mi kiedyś moja redakcja przyniosła. Wili się w skurczach porodowych, ale to takim gniotem było, że nie puściliśmy. Cóś podobnie stylistycznie było ;)) Pozdrawiam ciepło !
UsuńZdecydowanie nie chodzi o Trzópka, ktorego zreszta podziwiam za kreatywność a wlasnie o nieczesliwe tyranozaury. Noz normalnie taki kicz, ze sie patrzec na to nie da. Ty nazywasz to brakiem swietlistosci dla mnie sa to najnormalniej w swiecie niedoswietlone zdjecia, zrobione chyba komorka. Pozole (zupa jarzynowa raczej) najkoszmarniejszy koszmar, fritatta kompletnie nieostra a koktajl wyglada jak kupa tych dinozaurow.
UsuńZ kuchniami swiata zartowalam. Za wysokie progi na moje nogi.
I ja na nie nie patrzę wcale ;) ale z pewnością żadne zdjęcie, czy przepis z tej sekcji nawet nie mignął mi przez chwilę, żeby go zrobić.
UsuńMam nadzieje, ze jak przyjade na swieta, jeszcze gdzies znajde tego Kukbuka ...
OdpowiedzUsuńZnajdziesz na pewno :) a może Ci wysłać? napisz na priva, mogę puścić pocztą.
UsuńJa niestety mam bardzo mieszane uczucia, o czym będzie szerzej na blogu jak zapoznam się z przepisami dogłębnie. Niestety są niedociągnięcia rzucające się od razu w oczy - niedopracowania w przepisach np. pojawiający się znikąd cukier czy inne smaczki typu agam-agam.
OdpowiedzUsuńPięknie wydane, ale czy naprawdę takie porywające?
Agar-agar też wyłapałam, w pozostałe przepisy jeszcze nie wlazłam, zobaczymy "w pieczeniu" :) no ciekawa w takim razie jestem Twojej opinii. Pozdrawiam Szparaga :)
UsuńGłupi błąd, ale śmieszny - wziął się stąd, że ktoś nanoszący korektę rozczytał napisane przeze mnie odręcznie (4 łyżki) "agaru-agaru" jako "agam-agam", a redakcja nie zauważyła. Dzięki za wypatrzenie!
Usuńchyba mojego Mikołajka w ramach Mikołajek wyśle pędem dzikim do Emipku po KukuBuka właśnie :) świetna recenzja.
OdpowiedzUsuń"pędem dzikim" :))
UsuńNo to i mnie zachęciłaś! Po pracy ruszam do Empiku po Kukbuk :)
OdpowiedzUsuńDobrego czytania :)
UsuńRaz jeszcze sobie to przeczytałam, bardzo ciekawe spostrzeżenia, zwł. o reklamach. Komentarze też prześledziłam, bom ciekawa, co inni o tym sądzą i tak się zastanawiam, czy to nie w moim przepisie z cukrem coś nie tak ;) Muszę sprawdzić!
OdpowiedzUsuńAniu, co do cukru to nie ja wyłapałam. agam-agam vel agar-agar chyba u Moniki było :) a co do reklam, to brutalny rynek ...
UsuńKurczę, komentarz mi się nie zapisał! Nie chce mi się wszystkiego powtarzać, napiszę tylko, że:
OdpowiedzUsuńa) cieszy mnie to, że nikt nie przyczepił się do "gwiazd polskiej blogosfery" - czekała tylko, aż ktoś mnie wykpi za tę etykietę (na którą wpływu nie miałam)
b) muszę spr., czy w moich przepisach wszystko z cukrem jest w porządku ;).
Uściski, Kassiu!
wszystko się zapisało i chyba nawet odpowiedziałam :)
UsuńRedakcja KUKBUK-a z zainteresowaniem i ciekawością przeczytała zarówno blogowy wpis autorki niniejszego bloga, jak i Państwa komentarze - dziękujemy za wnikliwość i pasję, przemyślimy! Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńI ja pozdrawiam redakcję. Fajnie, że już appka ruszyła :)
UsuńNiestety mieszkanie poza wielką metropolią ma swoje minusy, nawet ulubiona pani z kiosku nie mogła zamówić tej gazety :(
OdpowiedzUsuńChilli, jako pierwsza naprawde narobilas mi smaka na Kukbuka, do tej pory bowiem podchodzilam do niego jak do jeza... Nie wiedzialam, ze znalezc mozna tam materialy az tylu blogerek! To naprawde bardzo dobry znak :)
OdpowiedzUsuń(i dziekuje po raz kolejny za linka ;))
Pozdrawiam serdecznie!
Gdybym była redaktorem tej gazety dałabym Ci grubą kasę za ten wpis. Nie byłam przekonana co do niej. Jednak po tym co napisałaś zadzwoniłam do siostry na Skypie żeby koniecznie wykupiła mi roczną prenumeratę!
OdpowiedzUsuńKawał dobrej recenzji, dziękuje:)
o żesz ja przegapiłam wcześniej ten komentarz! no tak, tak, powinni ;)
UsuńPiszesz w fajny sposób, dobrze mi sie czyta. Chyba spędzę na Twoim blogu cała noc ;)
OdpowiedzUsuńdziękuję Paulina :) i jak noc nimęła? zaczytałaś się?
UsuńDobrych Świąt życzę!