Ciekawa jestem,jak często zdarza się, że nasze babcine przepisy trafiają "w świat" - na zagraniczne blogi kulinarne, do obcojęzycznych pism kulinarnych. Od kilku lat kupuję czasami niepolskie pisma kulinarne, podglądam kilka blogów obcojęzycznych, niektóre czytam, inne tylko oglądam, bo jakość googlowego tłumacza czasem naprawdę przyprawia o cierpnienia. Zastanawiam się czy szarlotka sypana (u mnie "piaskowa"), szarlotka tatrzańska, piernik staropolski, czy strucla makowa wypłyną o tysiące kilometrów od Polski - w amerykańskim, francuskim czy rosyjskim piekarniku z zupełnie zagubioną historią swojego pochodzenia? Czy wypieki Doroty, pieczywo Elizy, dyniowe i przetworowe szaleństwa Bei tak same z siebie powędrują na obcojęzyczne blogi? Tak bez marketingu, promocji, czy medialnego szumu po publikacji blogerskiej książki. Ot z monitora na monitor, od zdjęcia w sieci do pieca hen daleko. Szarlotka włoska - sbrisoletta trafiła do polskich piekarników prosto z Italii, całkiem sama.
Czy znudziły się Wam kiedyś szarlotki? dla mnie ciasto z jabłkami, z wyraźną i główną treścią jabłkową są ukochanymi jesiennymi i zimowymi ciastami. Starocie "szarlotka mamy", własne małe tradycje "szarlotka tatrzańska" i zupełnie nowe pomysły "karmelotka", piekę ich ciągle i mnóstwo - w zimnych miesiącach wszystko kręci się wokół jabłek. W 1993 roku jesień spędzaliśmy w Dubaju. Niespodziankowym "tortem imieninowym", który zrobił furorę na obchodzonych wówczas Andrzejkach okazała się zwyczajna szarlotka, babciowo/mamina, w polskiej restauracji w sąsiednim Emiracie - Sharjah. Jak ja wówczas tę knajpę znalazłam, nie mam pojęcia, to jeszcze nie były czasy internetu, maili i stron www. Może wystarczyła książka telefoniczna? A wracając to wiecznie żywych i zawsze młodych "staroci" - Urszuli Dudziak Papaja ma już prawie 40 lat i nigdy mi się nie znudziła, a już na pewno nie zestarzała :)
Sbrisoletta "weszła na salony" z babcinego brulionu. Paola, autorka bloga Anice& Canella ogłosiła, iż na swoim blogu udostępni przestrzeń czytelnikom, którzy chcieliby podzielić się własnym lub babcino/maminym przepisem na coś pysznego. Nie miały to być przepisy kopiowane z innych blogów, ani przepisy blogerów kulinarnych. Raczej poszukiwała pomysłów od czytelników, którzy sami nie piszą o kuchni w sieci. Przepisów spłynęło całkiem sporo i autorka podjęła się kilka z nich przetestować. Jedna z czytelniczek bloga, Lucia Garrone z Pray, wysłała list z przepisem na szarlotkę swojej babci Rosy ("ciastem Rosy"), który w 2006 roku wygrał w pewnym konkursie organizowanym przez rodziny chrześcijańskie, a jury nazwało wówczas ciasto "sbrisoletta". Paola upiekła oczywiście sbrisolettę i pokazała na swoim blogu. A potem już poszło w świat. Nie wiem jak daleko trafił przepis, ale jest od kilku miesięcy również na polskich blogach, czasem z zupełnie pokręconą historią jego powstania. Czy ktoś umiałby zinterpretować włoską nazwę "sbrisoletta"? ciekawe jakie ma ona znaczenie.
Sbrisotella - szarlotka włoska jest dość podobna do szarlotki piaskowej, chociaż jabłka stanowią tu tylko jedną warstwę, a całość zalewa się żółtkiem rozbełtanymi z mlekiem. No i w cieście występują suszone drożdże, hmm... trochę mnie tu zaskoczyły i kiedyś z pewnością spróbuję wersji bez nich, chociażby żeby przetestować czemu ma służyć ich dodatek, jako, że ciasto w zasadzie nie rośnie. Ale ponieważ równie dobrze google translator mógł naprawdę sfiksować, może chodzi to proszek do pieczenia? w oryginalnym przepisie widnieje "1 bustina di lievito in polvere" - raczej drożdże, prawda?
Zdecydowanie chodzi o łyżeczkę proszku do pieczenia!
Zdecydowanie chodzi o łyżeczkę proszku do pieczenia!
Sbrisoletta ma bardzo chrupiącą skorupkę na wierzchu i wilgotne aromatyczne jabłka, które doprawione są rodzynkami z rumem, cynamonem i skórką cytryny. W kolejnej wersji skórkę będę jednak pomijać i koniecznie muszę sprawdzić wersję bez drożdży. Ciasto jest naprawdę proste do wykonania, prawie tak proste jak szarlotka piaskowa :)
200g mąki (użyłam krupczatki)
200g kaszy manny
200g cukru
200g zimnego masła
szczypta soli morskiej
1 kg jabłek - użyłam ukochanej jesienią szarej renety
30g rodzynek
łyżka rumu
20g orzeszków pinii
szczypta cynamonu
skórka otarta z 1/2 cytryny (opcjonalnie)
1 żółtko i szklanka mleka
Tortownicę wyłóż papierem do pieczenia. Piekarnik rozgrzej do 180°C. Rodzynki namocz w rumie.
Płaskim mieszadłem wymieszaj w misie mąkę, kasze manną, cukier, proszek do pieczenia, sól i zimne masło pokrojone na mniejsze kawałki, aż ciasto nabierze konsystencji kaszy, będzie dość sypkie.
Jabłka obierz, zetrzyj na grubej tarce i wymieszaj z rodzynkami, skórką cytrynową, cynamonem i orzeszkami pinii. 2/3 ciasta wyłóż boki i dno formy lekko ugniatając, by ciasto się skleiło. W środku wyłóż masę jabłkową i wyrównaj. Przykryj jabłka pozostałym ciastem, wyrównaj powierzchnię i całość równomiernie zalej mlekiem rozbełtanym z żółtkiem. Wstaw formę do piekarnika i piecz ok 45 minut.
Pozostaw do całkowitego wystudzenia i krój zupełnie chłodne ciasto. Przed podaniem oprósz całość cukrem pudrem. Szarlotki włoskiej (tak jak i żadnej innej) nie należy przechowywać w lodówce.
Właśnie piję sobie kawkę a tu taka cudowna szarlotka! Wygląda wspaniale, gruba warstwa jabłek i jak pomyślę o jej zapachu to...mmm...:)
OdpowiedzUsuńwspaniała szarlotka! zrobię ja oj zrobię :)
OdpowiedzUsuńprezentuje się tak smakowicie, że nie szans żebym jej nie spróbował!
OdpowiedzUsuńWyglada swietnie. Zdecydowanie trzeba popelnic! Tak sobie mysle moze te drozdze maja zapobiegac opadnieciu ciasta? Slyszalam o takim triku z sernikiem do ktorego dodaje sie odrobine drozdzy po to by nie opadal. Osobiscie jednak nie sprawdzalam tego. A moze babulinka zrobila psikus zeby sie wszyscy zastanawiali? ;)
OdpowiedzUsuńWarte spróbowania :)
OdpowiedzUsuńBTW - u mnie tłumacz google przetłumaczył "1 bustina di lievito in polvere" na 1 łyżeczkę proszku do pieczenia :))
Frutina - mój tłumacz może pijany był. Tez myślę, że chodzi o proszek do pieczenia. W kruchym cieście ma to sens. Drożdże to jakaś bzdura. Dzięki!
UsuńMój tłumacz też uznał, ze chodzi o proszek . 2 razy - tłumacząc na polski i angielski.
OdpowiedzUsuńCiasto wygląda bardzo przepysznie. Zapisuję do wypróbowania :)
Jest bardzo smakowita, piekłam. U mnie jednak z drożdżami :)
OdpowiedzUsuńcudne ciasto i dzieci mogą same zrobić, tylko jak tu doczekać do całkowitego wystudzenia:))
OdpowiedzUsuńuwielbiam te Twoje jabłeczniki, wypróbowałam już wiele, szczególnym sentymentem darzę karmelotkę
pozdrawiam,
marta
Moja w piecu. Z drożdżami :-)
OdpowiedzUsuńDopiero teraz przeczytałam ze chodzi o proszek. Ale jestem pełna optymizmu zwłaszcza ze farsz nawet surowy smakował wybornie!
Moja w piecu. Z drożdżami :-)
OdpowiedzUsuńDopiero teraz przeczytałam ze chodzi o proszek. Ale jestem pełna optymizmu zwłaszcza ze farsz nawet surowy smakował wybornie!
Teraz przynajmniej wiemy ze jesli przez pomylke dodamy drozdze to nie zepsujemy ciasta ;)
OdpowiedzUsuńPrzepięknie wygląda! Cudowna szarlotka :)
OdpowiedzUsuńCzym się charakteryzują jabłka szarej renety, tzn. czy są soczyste, słodkie, kwaskowe, itd. W markecie, w którym robię zakupy takich nie było, nie było też osoby, którą mogłabym zapytać, które z dostępnych jabłek będą najlepsze do szarlotki... Wybrałam... jakieś ;) Zobaczymy co z tego wyjdzie :)
OdpowiedzUsuńszara reneta jest \"brzydki" z zewnątrz jabłkiem, miąższ podczas pieczenia nie rozpada się, jednak muszę przyznać, że kompletnie nie wiem jak smakuje! używam jej tylko do ciast i przetworów, muszę nadrobić wiedzę o jej smaku chyba :) Powodzenia ze sbrisolettą !
Usuń