W latach 80-tych zdarzyło mi się jeździć do Bułgarii. Miałam wówczas niewiele lat i dopiero poznawałam świat - jakżeby inaczej - przez talerz również ;) To właśnie stamtąd wywodzi się moja miłość do jagnięciny, kiftetów (czy kebabczetów), pysznego gęstego jogurtu i do papryki. W Polsce wówczas była czasami w sklepach papryka zielona, a inne kolory "trafiały się", a w Bułgarii na targu warzywnym stragany były pełne kolorów - kremowo-zielone, czarne, czerwone, fioletowe, żółte, pomarańczowe, brunatne i jeszcze papryka w mniejszych strąkach, ta najostrzejsza, która podkręcała smak wielu potraw. Jakże szaro-bury wydawał mi się świat kuchni polskiej. Leczo, czy też potrawę o zbliżonym rodowodzie pamiętam właśnie z Bułgarii. Zanim wyjechaliśmy mama zamykała w słoikach pyszne, pikantne danie i zdarzało nam się takie weki przywozić do domu. Od kilku lat uczę moje dzieci jadać leczo i idzie mi to coraz lepiej, chociaż wiem, że paprykę duszoną naprawdę polubią dopiero jako nastolatkowie.
Oglądaliście kiedyś film Gavina Hooda "Tsotsi"? film opowiada o młodocianych afrykańskich gangach i gettach, w których żyją. W 2005 roku film zdobył Oskara jako najlepszy film nieanglojęzyczny. Soundtrack z niego absolutnie fantastyczny! Pamiętam, że wyszłam z kina wypełniona energią afrykańskich dźwięków, mimo, iż sam film opowiada dość niełatwą historię. Z taką radością, jaką znajduję w przygotowywaniu leczo, kojarzy mi się bardzo energetyczny utwór Bonginkosi Dlamini vel Zola - "Zingu 7" - posłuchajcie... ... klik...
Przygotowywanie leczo, czy to na najbliższy obiad, biesiadę z przyjaciółmi, czy do słoików na zimę zawsze napawa mnie radością. Lubię siekać do niego furę cebuli, kroić kolorowe strąki papryki i obierać pomidory ze skóry - to danie samo w sobie jest tak kolorowe, że aż pełne radości.
Rzadko zdarza mi się w domu robić leczo "na raz", na jeden obiad. Jak już buszuję po straganach to naprawdę ciężko się oprzeć kolorom, gatunkom papryki i kupuje, kupuję, aż pakuję do kosza ponad 6 kilo strąków i 4 kilo pomidorów. W sierpniu pojawiają się już pomidory lima, które oprócz tego, że są doskonałe do suszenia, idealnie właśnie smakują w leczo - są mięsiste, jędrne i niezbyt wodniste. Dokupuję jeszcze młoda cebulę i wędzony boczek. Z ogrodu przynoszę jeszcze pęk ziół i zabieram się do radosnego siekania. Bo w przygotowaniu leczo właśnie siekania i krojenia jest najwięcej, samo duszenie i smażenie trwa stosunkowo krótko.
Leczo absolutnie wyśmienite
4 kg pomidorów lima (lub 2,5 kilogramowa puszka pomidorów san marzano bez skórki)
2 kg młodej cebuli
ok 100-150ml oliwy z oliwek
ok 6 kg kolorowej papryki, z czego połowa to ta najjaśniejsza bladozielona, a druga połowa to papryka czerwona, zielona, brunatna, pomarańczowa i żółta
kilka strąków ostrej papryki, ale nie z gatunku malutkich papryczek, tylko też dużych strąków
ok 800g surowego wędzonego boczku (najlepszy będzie niezbyt tłusty)
sól
pieprz
węgierska ostra pasta paprykowa w tubce
listki z małego pęczka tymianku
Pomidory sparz w misce z wrzątkiem, obierz ze skórki i usuń pestki. Pokrój na ósemki.
Cebulę pokrój w drobną kostkę i smaż na oliwie na niewielkim ogniu do lekkiego zezłocenia.
Paprykę umyj, usuń gniazda nasienne i pokrój w średniej grubości paseczki.
Gdy cebula już będzie złotawa, przełóż ją wraz z oliwą do ok 10 litrowego garnka i dodaj do niej paprykę. Wstaw na średni płomień i podsmażaj co chwilę mieszając przez ok 15 minut.
W tym czasie odkrój z boczku skórę, pokrój go w plastry, potem w słupki i podsmaż na patelni bez tłuszczu do zrumienienia. Dodaj do papryki z cebulą i dokładnie wymieszaj.
Dodaj pomidory, zwiększ ogień i duś jeszcze 10 minut bez przykrycia. Dopraw potrawę pastą paprykową z tubki, solą, pieprzem i wrzuć listki tymianku oberwane z gałązek. Duś jeszcze ok 5 minut. Leczo powinno być wyczuwalnie pikantne, ale jeśli będziesz je podawać dzieciom, lepiej odłożyć dla nich część zanim doprawisz na bardzo ostro.
Jeśli chcesz leczo zachować na zimę, gorące przekładaj do wyparzonych w piekarniku suchych słoików i od razu zakręcaj.
Leczo możesz podawać z bagietką, zarzucone rozmąconym jajkiem, dzieci lubią je z tartą mozzarellą, a jako danie obiadowe możesz podać je z ryżem. Smacznego :0)
O tak :) uwielbiam leczo i na takie upały w sam raz.Wygląda bardzo smakowicie:)
OdpowiedzUsuńO tak leczo jest świetne zwłaszcza na teraz kiedy papryki dostatek... U nas w domu znowuż robiło się leczo z kabaczka, pomidorów i kiełbaski "od kobiety" z trzema rodzajami papryki z działki i cebulką. Tylko czy to "prawdziwe" leczo nie wiem. Podobno tyle leczo ile gospodyń domowych :)
OdpowiedzUsuńZnajomi Węgrzy oczywiście na powyższy skład lecza ofukiwali się że to nie leczo :)))
"Anioły w kuchni"
Ja leczo uwielbiam, robię je bez jakiegokolwiek mięsa, same warzywa (:
OdpowiedzUsuńa ja właśnie dzisiaj jadłam leczo na obiad :D przyznam, że również gotuję go w większej ilości, ale nie aż tyle co Ty ;-) chociaż się nie dziwię, bo wygląda super!
OdpowiedzUsuńPodstawowym bledem popelnianych przez wiekszosc z nas (u mnie do tej pory tez) jest dobor i proporcje skladnikow na leczo. Od kiedy znalazlam w zagranicznej blogoswerze blog rodowitej wegierki i go oczywiscie wyprobowalam zupelnie zmienilam zdanie o tej potrawie. Na czym roznica polega wyjasnie jesli pozwolisz.
OdpowiedzUsuńOtorz...na 1 kg papryki i to nie tej ogolnie dostepnej, a szpiczastej, podluznej czerwonej lub jasno zielonej potrzebujemy TYLKO 2 sredniej wielkosci cebule i polowe tzn. pol kg pomidorow. Dopuszcza sie dodanie smazonej kielbasy debrecziner pozatym sol, pieprz i odrobina oleju slonecznikowego do smazenia calosci. Dodam, ze papryka szpiczasta nie rozpada sie przy smazeniu jak tradycyjna. Pozostaje jedrna nawet nastepnego dnia po podgrzaniu. O kolejnosci smazenia skladnikow pewnie nie musze pisac prawda. Wychodzi z tego uwierzcie mi na slowo super danie. Pozdrawiam serdecznie "srebrna lyzka"
Oczywiscie nie blog jej wyprobowalam, a leczo. Sory. "srebrna lyzka"
OdpowiedzUsuńuwielbiam każdą wersję leczo, Twoja bardzo apetyczna :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńW kolorach lata :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie w pracy dostałam przepis na leczo więc jutro będę pichcić :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię leczo. Miękkość i aromatyczność duszonej papryki niezmiennie mnie zachwyca, a lekko wędzony aromat boczku cudownie domyka pomidorową całość. Nie znoszę jednak, kiedy Tata zamiast boczku, wrzuca pokrojone parówki. Takiego leczo nie jem nigdy. Jak dla mnie to zabójstwo dla tej potrawy. Dla każdej potrawy...
OdpowiedzUsuńZgadzam się z postem mówiącym o zbyt dużej ilości pomidorów i cebuli (zwłaszcza cebuli). Oczywiście każdy robi tak jak lubi, ale wtedy niekoniecznie jest to już potrawa leczo, a papryka w pomidorach. Wydaje mi się też, że oliwa z oliwek jest zbędna, wystarczy tłuszcz wytopiony z boczku/kiełbasy, na to cebula, potem zestawiamy z ognia, dodajemy paprykę w proszku, żeby połączyła się z tłuszczem, a potem papryki i pomidory. Łatwiej i klasyczniej. W Polsce najlepiej wychodzi ta potrawa z jasnych, jak je nazywam, białych papryk. Są zdecydowanie najjędrniejsze, skórka w trakcie gotowania nie odchodzi z nich tak jak z tych bardziej urodziwych odmian.
OdpowiedzUsuńZay - taaak parówki to masakra :) takie "leczo" jadał niedawno pewien nastoletni harcerz na ostatnim obozie... :) wolał domową wersję jednak :)
OdpowiedzUsuńSrebrna Łyżko - masz rację, ale leczo w Polsce staje się niemal "potrawą narodową" co dom, to obyczaj, co jesień, to pomysł. U mnie z proporcjami też bywa różnie. Ja bardzo lubię cebulę w leczo i w sumie rzadko trzymam się proporcji. Żałuję ogromnie, że nie ma u nas dostępnej tej papryki, o której piszesz. Właśnie taką pamiętam z Węgier i Bułgarii.
Uwielbiam leczo. Muszę zrobić, bo właśnie dostałam w pracy przepis na wspaniałe leczo :)
OdpowiedzUsuńMmm... apetycznie wygląda! Prawię czuję ten niesamowity aromat papryki! :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, czekam na kolejne! :)
Leczo według Twojego przepisu - najlepsze jakie w życiu jadłam. Zrobiłam na spotkanie z przyjaciółmi, wszyscy biegali tylko do kuchni po dokładkę ;) Pozdrawiam Cię serdecznie :)
OdpowiedzUsuńAgata.
Agato - bardzo się cieszę i dziękuję za komentarz :)
OdpowiedzUsuńPrzepis wygląda fajnie - szkoda, że zepsuty boczkiem. Ja też wolę wersję z kabaczkiem, chociaż podobno to już nie leczo :)
OdpowiedzUsuńSzykuje sie do zrobienia tego leczo na zime :) Mam pytanie - ile sloikow 900 ml bede potrzebowac na podana ilosc skladnikow? :)
OdpowiedzUsuńOj, nie podpowiem tak z głowy, zupełnie nie pamiętam ile tego wychodzi, ale gdyby zsumować wagę wszystkich składników, wychodzi ok 14kg, to przydałoby się mec w zapasie 15-20 słoików myślę?
UsuńDziekuje, dziekuje, dziekuje :)
UsuńZrobiliśmy takie leczo w domu. Odstępstwo od przepisu takie, że na tłuszczu z boczku smażyłem cebulę, a paprykę równocześnie upiekłem w piekarniku, bo szkoda było czasu. Pychota.
OdpowiedzUsuń