Lato lato, łomatko jak fajnie.... słodko, słono, rześko, ciepło, soczyście i owocowo. Godzinami mogę siedzieć w kuchni smażąc czarną porzeczkę na konfiturę, albo przez wiele dni nawet nie zaglądać do lodówki. Latem siadam w huśtawce na tarasie z książką, orzeźwiającą frappe i leniuchuję. Leniuchuję od obowiązków, od 'muszę', od "powinnam". Z własnej woli odcinam się od komputera, internetu, pisania ofert i porządkowania papierów.. A już szczególnie gdy "wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni" to aż się w człowieku zwierz dziki budzi, by zaszaleć - nie spać całą noc albo nie wychodzić z łóżka do wieczora. Nie robić makijażu i chodzić w bieliźnie po ogrodzie. Rwać porzeczki prosto z krzaka i turlać się na trawniku z kotami. Wakacje są fajne :) A gdy w domu zostają sami dorośli mogę też grzeszyć jadaniem młodego szpinaku we wszelkich wersjach, bez słuchania, że szpinak jest "fe". Krucha tarta ze szpinakiem, kozim serem i pinią jest taka nie całkiem wytrawna i ... uchhhh... wspaniała!
Latem zdejmuję z półki leniwą, letnią muzykę, która tak fajnie wyłącza myślenie. Najchętniej sięgam wówczas po płyty-składanki, które czasami mile zaskakują doborem znanych i całkiem nowych głosów. Ostatnio wypatrzyłam składankę w stylu 'smooth" - "Fly Me To The Moon 2". Nie mam pojęcia kim jest Angelica Ayoe, ale jej "Sugar" na drugiej płycie bardzo dobrze brzmiał, gdy wyjmowałam z pieca szpinakową tartę z miodem.... zresztą sami posłuchajcie.
Ale "lato" nie zawsze musi być w lecie :) Od wczesnej wiosny tego roku tworzę taką nową "tradycję". W każdy wtorek zapraszam do siebie kilka kobiet - bliższych i dalszych koleżanek - na "kobiecy wieczór filmowy". Spotykamy się ok 20:30, gdy już dzieciarnia ogarnięta, maużonowie powracali z pracy i nawet zmywarka nastawiona na ostatnie zmywanie. Wtedy babeczki "urywają się" z domu i przyjeżdżają do mnie, a że mieszkam dość daleko od cywilizacji, umawiają się po dwie, czasem po trzy na jeden wspólny transport, żeby było łatwiej wracać, ale i z litości dla butelki wina, którą otwieramy. Zaczynamy od szykowania latte z ogromną, gęstą pianą (w gorące wieczory zastępuje ją frappe). I zazwyczaj sama kawa nam wystarczała na wieczory, ale kiedyś Paula przyniosła wspaniałą quiche lorraine, potem kuleczki ryżowe z serem, a Lo pyszne migdałowe croissanty, Pau lody karmelowo-brownie i ... i tak się porobiło, że już zawsze w każdy wtorek to oprócz latte i filmu jest coś pysznego do jedzenia i coś smakowitego z procentami - wino, nalewka, albo domowy ajerkoniak. Całkiem niedawno upiekłam coś nietypowego do wina i latte - tarte ze szpinakiem, cukrową cebula i miodem - jęki zachwytu nieco nam przeszkadzały w oglądaniu, ale... tarta jest naprawdę wyśmienita!
A gdy już wszystkie wiktuały stoją na stole, wnoszę telewizor do salonu, siadamy wygodnie na kanapie i wybieramy film - ma być dobry, ciepły, kobiecy. Ma nieść pozytywną energię, a czasem dać do myślenia. Widziałyśmy już "Jeszcze dalej niż północ" i "To skomplikowane", było "Mamma Mia", 'Karmel", "Once" i mnóstwo innych. Lista filmów do obejrzenia z tygodnia na tydzień się wydłuża - co chwila coś dokupię, czasem dostanę, albo dziewczyny przyniosą jakąś ciekawostkę. Kobiecie wieczory filmowe są super! Kończymy około północy i wracamy do domów, łóżek, dzieci i obowiązków. I każdy wtorek to dla nas takie "lato" w środku tygodnia. Nawet jeśli za oknem wiosenna plucha, jesienna szarug, czy zimowa zadymka, my we wtorkowe wieczory zawsze mamy "lato". Mam nadzieję, że niebawem uda mi się zdobyć kolejny świetny film - "Soul Kitchen" - pewnie zaraz po wakacjach ...
Tę tartę nauczyła mnie piec Dorota Szelągowska, gdy poznałyśmy się przy kręceniu pewnego programu kulinarnego. Najlepsze do niej będzie bardzo kruche ciasto wg mojej mamy, ale wnętrze.... uchhh.. karmelizowana cukrowa cebula plus młody szpinak, kozi ser, piniowe orzeszki i strużka miodu... powiadam Wam grzeszcie!
250g mąki krupczatkiTarta ze szpinakiem nieco mniej wytrawnie
125g masła (lub margaryny - np. "Kasi")
2 żółtka
szczypta soli
pół łyżeczki ulubionych ziół
Mąkę, sól, zioła i margarynę, przesiekaj razem, potem dodaj żółtka. Szybko zagnieć ciasto - ja zazwyczaj robię to w mikserze, płaskim mieszadłem. Formę wyłóż ciastem i wstaw na co najmniej 30 minut do lodówki. Piecz pod obciążeniem w temp 180°C przez ok 10 minut, potem bez obciążenia jeszcze 5-6 minut - do lekkiego zezłocenia. Wyjmij spód z piekarnika i odstaw do przestudzenia.
2 żółtka
szczypta soli
pół łyżeczki ulubionych ziół
Mąkę, sól, zioła i margarynę, przesiekaj razem, potem dodaj żółtka. Szybko zagnieć ciasto - ja zazwyczaj robię to w mikserze, płaskim mieszadłem. Formę wyłóż ciastem i wstaw na co najmniej 30 minut do lodówki. Piecz pod obciążeniem w temp 180°C przez ok 10 minut, potem bez obciążenia jeszcze 5-6 minut - do lekkiego zezłocenia. Wyjmij spód z piekarnika i odstaw do przestudzenia.
200g młodej cebuli cukrowej
20g cukru demerara
łyżka masła
50g wina
duży pęczek młodego szpinaku lub ok 350g mrożonego w liściach
sól, pieprz, gałka muszkatołowa
25g twarożku koziego
kilka plastrów koziej roladki - sera z pleśniowa skórką
garść piniowych orzeszków
Pokrój cebulę w dużą niedokładną kostkę, podsmaż na maśle dodając po chwili cukier i pozwól by się nieco skarmelizowała, dodaj wino. Wyłóż liście młodego szpinaku (bez grubych włóknistych ogonków liści). Jeśli nie masz świeżego, dodaj bukieciki mrożonego szpinaku i przykryj patelnię przykrywką – szpinak się rozmrozi po kilkunastu minutach. Odkryj, dopraw solą, gałką i pieprzem i pozwól odparować. Gdy farsz zgęstnieje dodaj twarożek kozi. Gotową masę wyłóż na podpieczony spód i piecz ok. 20 min w 180°C. Przed podaniem ułóż na wierzchu cienkie plastry koziej roladki, posyp uprażonymi na suchej patelni piniolami i polej cienką strużką miodu. Pycha!
cóż za zdjęcia.. smakowite.
OdpowiedzUsuńzaintrygowala mnie ta tarta..bo mnialam zanik myslenia..bo ciagle widzialam czekolade:)))) a teraz..jak sobie pomysle o polaczeniu szpinaku z serem plesniowym...zaczyna mi cieknac slinka..:)
OdpowiedzUsuńŁomatko! SzeLLko ta tarta jest prze-prze-przebombowa! Też sobię puszczę jakieś piękne dźwięki, gdy będę ją wyjmowała z piekarnika!
OdpowiedzUsuńUściski:)
fajna :) a Szelągowską lubię oglądać w dach nad gwiazdami.Taka ciepła i sympatyczna.
OdpowiedzUsuńPomysł z domowym kinem super. Film To skomplikowane (jestem od dziecka wielbicielką Meryl) widziałam w ciągu ostatnich 3 miesięcy (dopiero wtedy natrafiłam ) chyba z 5 razy i za każdym razem pokładam się z BAldwina, uwielbiam kuchnię i kawiarnię Meryl:)
Pysznie wygląda.
OdpowiedzUsuńSzpinak bardzo lubię.
A kobiece wieczory to coś dla mnie.
Powiadam Tobie - zgrzeszyłabym :)
OdpowiedzUsuń... i jeszcze moja kozia roladka - ssssacre bleu - chcę to! chcę!
ooch, już same zdjęcia głoszą, że tarta niebiańsko smakuje.
OdpowiedzUsuńśmiem też tak sądzic po składnikach. rewelacja!
oj jak pysznie! i ten serek...mniam
OdpowiedzUsuńTarta nieziemska, skusilabym sie na kawalek! A babskie wieczory to jest to. Kazda z nas czasem potrzebuje takiego beztroskiego spotkania w gronie kolezanek :)
OdpowiedzUsuńKiedy słyszę hasło "cebula karmelizowana" po plecach przechodzą mi ciarki. Tak. To uwielbiam. I do czegokolwiek jest ona dodana, bez wątpienia musi smakować doskonale. Tak. Ta tarta to IDEAŁ.
OdpowiedzUsuńTak samo jak kobiece wieczory filmowe. Fajna sprawa...
Uściski przesyłam!