Słyszysz cykanie świerszczy i brzęczenie pszczół. Przedzierasz się przez gęste krzaki, które chwytają drapieżnie falbany letniej sukienki. Gałązki uginają się pod różowym ciężarem i drapią ramiona, gdy wyłuskujesz małe owoce spod parasoli zielonych liści. Już po chwili masz umazane sokiem palce i różowe usta - pierwsze garście owoców zjadasz jeszcze ciepłe prosto z krzaka. Kolejne układasz delikatnie w koszyczku. Owoców jest całe mnóstwo, nie możesz nasycić się ich smakiem i zapachem. Gorące przedpołudnie, duszna wilgoć cienistego chruśniaka, miękka trawa pod lasem, błogość letniego dnia zamyka ci oczy.....
...Zachłannymi oczyma pożera wnętrze kobiałki - różowe, omszałe, nabrzmiałe słodyczą i słońcem, soczyste rubiny owoców. Wiatr szeleszczący w wysokiej trawie bawi się fałdami kwiecistej sukienki. Biedronka wędruje po ramieniu śpiącej w słońcu dziewczyny. Nieostrożne palce chwytają pachnące jagody, wsuwają w rozchylone, zaspane usta... język niespiesznie miażdży gorące owoce. Biedronka stanęła zdziwiona... zachłanne drobne wargi łapczywie chwytają owoce prosto z dłoni, różowy sok spływa jej aż na szyję, jego niecierpliwe palce ... jej usta... i dłonie... umazane malinami...
...W malinowym chruśniaku, przed ciekawych wzrokiem