Mamo masz coś pysznego? Mami, mogę połasować? Śto lat, śto lat niech piecze mama nam.... Tupią małe nóżki, chichrają na progu sypialni i uciszają się nawzajem - "ja najpierw ja, no weź nie pchaj się, ałaaa nie depcz po mnie" - oto nastał najcudniejszy dla Mam poranek w roku - 26 maja. Zaspane małe oczęta, resztki pasty na małych pysiach, przód pidżamy cały mokry od wody, która kapie z przyciskanych do piersi bukiecików - dzieciarnia budzi Mamę o świcie... Zaraz potem pędzą do kuchni i myszkują - co to rodzicielka pysznego im przygotowała w podziękowaniu za kwiatki, piosenki, wierszyki i laurki. Ale w tym roku Mama, która już dawno zdobyła sprawność Mamy-ciasteczkowej, Mamy-ciastowej, Mamy-lodowej i Mamy-muffinkowej, pakuje tylko po zgrabnej bułeczce drożdżowej do śniadaniówek i każe czekać maluchom do popołudnia, aż wrócą ze szkoły. I owa Mama jest pewna, że przez cały dzień będą myśleć tylko o pysznym "czymś", co to będzie na nich czekać po powrocie ze szkoły lekuchny torcik gruszkowy z musem czekoladowym... mmmm.....
A tymczasem, gdy tylko zamkną się za dzieciarnią drzwi, zakładam na pidżamę fartuch przywieziony z Barcelony, nastawiam słynny przebój Wojciecha Młynarskiego, "Jak u Mamy" i zabieram się do pieczenia biszkoptu do lekkiego torcika...klik i słuchaj...
A potem jeszcze raz to samo, ale tym razem w całkiem innej aranżacji Gaby Kulki, gdy przygotowuję galaretkę gruszkową ...klik i słuchaj....
Jakieś 16 lat temu, gdy jeszcze potomstwo nie było nawet w planach, mieliśmy parę przesympatycznych znajomych, z którymi uwielbialiśmy wspólnie gotować - a to po meksykańsku, a to po grecku, innym razem całonocne spotkanie przy raclette, albo fondue na wszelakie sposoby. A zdarzało nam się i tak, że zaczynaliśmy w piątek kolacją u nas, w sobotę wspólne śniadanie, potem wypad na bazarek po zakupy i pichcenie obiadokolacji u nich. Finiszowaliśmy późnym niedzielnym śniadanio-brunchem i około 16stej wracaliśmy do domu "odpocząć" po weekendzie. Boshhh, ileż pysznych podróży razem odbyliśmy... Owa koleżanka, Joanna, co i raz zachwycała nas jakimś ciastem. A czasem to ja pięłam się na moje ówczesne wyżyny sztuki cukierniczej (oj nie były specjalnie wysokie). Ale był deser, który uwielbialiśmy wszyscy absolutnie - torcik gruszkowy z musem czekoladowym.
Ten pyszny deser ... był z cukierni! A była to nie byle jaka cukiernia, tylko słynna Cukiernia Mazurek hotelu Holiday Inn w Warszawie przy Dworcu Centralnym. Torcik oczywiście trochę nadwerężał nasze ówczesne studenckie kieszenie. Cóż jednak znaczyło 150, czy 200zł za taki smak... Oczywiście nie byłabym sobą, gdyby nie wziął mnie ów torcik na ambicję. I tak oto, pewnego dnia po prostu rozłożyłam go na czynniki pierwsze i zaczęłam piec sama. Największym problemem był dla mnie przez lata biszkopt - ten przeze mnie pieczony wydawał mi sie nie wystarczająco delikatny w połączeniu z aromatyczną galaretką, delikatną gruszką i obłędnym wręcz, lekuchnym musem czekoladowym.
Jakiś czas temu jednak, miałam przyjemność penetrować starą biblioteczkę książek kucharskich mamy mojej koleżanki. Zaczarowała mnie książka z końca XIX wieku z cudnymi rycinami i przepisami pisanymi dawnym językiem, używająca starodawnych miar i wag "weźmij tuzin jaj, łut mąki..." i temu podobne perełki. Spisałam recepturę na "Biszkopt Pani Podczaszyny", z którego jak mnie zapewniała koleżanka, piekła biszkopt jej prababcia, i odłożyłam do kajetu z przepisami. Któregoś razu, gdy już całkiem o nim zapomniała, wypadł mi spośród pożółkłych kartek i postanowiłam pobawić się w przerobienie go na współczesne miary i wagi, oczywiście zmniejszając wielkość porcji.
To najlepszy, najprostszy i jedyny biszkopt, jaki mi się udał, udaje wciąż i mam nadzieję udawać będzie. A po torcik gruszkowy już od dawna nie jeździmy do Cukierni Mazurek - pichcę go sama w mojej małej cukierni za lasem - na specjalne okazje, dla wyjątkowych gości i jako jedno z pierwszych ciast na ciepłe dni później wiosny i wczesnego lata. Pomrukiwania, pomlaskiwania i oblizywanie umazanych na czekoladowo małych pyszczków warte jest odrobiny wysiłku.
Ja w zasadzie nie lubię robić wielowarstwowych, wieloetapowych ciast. Jakoś tak mam, że ma być pysznie, ale bez katorżniczej pracy w kuchni. Ten torcik tylko z pozoru wydaje się bardzo pracochłonny, ale wystarczy dobra organizacja pracy i wszystko idzie naprawdę sprawnie. Bardzo Was namawiam - przygotujcie go sami w domu, tylko trzeba pilnować, by jaja były świeże i z pewnego źródła - składnikiem musu czekoladowego jest bowiem ubita piana z białek. Uwaga - już za chwilę Dzień Dziecka!
Organizacja pracy:
1. najpierw upiecz i wystudź biszkopt - najlepiej zrobić to poprzedniego dnia
2. przygotuj galaretkę i odstaw ja do przestudzenia - ja jestem niecierpliwa, dlatego studzę ją w lodówce często mieszając
3. ułóż na biszkopcie gruszki i zalej tężejącą galaretką - tu znów włącza się mój "niecierplik" - skracam czas wstawiając biszkopt z galaretką i gruszkami na trochę do zamrażarki, a dopiero potem do lodówki
4. na końcu przygotuj mus czekoladowy i wiórki czekolady do posypania - od tej pory torcik musi spędzić co najmniej 4 godziny w lodówce zanim będzie można go kroić
biszkopt Pani Podczaszyny
200g jajek (waga bez skorupek) - czyli ok 2-3 szt koniecznie w temperaturze pokojowej!
90g cukru
70g mąki
Tortownicę o średnicy 22-24 cm wysmaruj masłem i dokładnie wysyp bułka tartą - zdecydowanie lepiej się sprawdzi stary sposób Podczaszyny, niż współczesny papier do pieczenia - biszkopt będzie równy i ślicznie okrągły. Rozgrzej piekarnik do 170°C.
Dopilnuj, by jajka miały temperaturę pokojowej (podczas ubijania zatrzymują w sobie więcej powietrza niż zimne). Ucieraj całe jajka z cukrem na puszysty, biały kogel mogel, aż do chwili, gdy pokaże się dużo pęcherzyków powietrza. Masa powinna potroić swoją objętość. Zmniejsz obroty miksera i dodaj przesianą (koniecznie!) mąkę. Delikatnie ją wmieszaj w kogel-mogel. Przelej ciasto do przygotowanej tortownicy i wstaw do nagrzanego piekarnika. Ja piekę używając funkcji "hydropieczenie", czyli góra+dół bez termoobiegu. Biszkopt piecze sie ok 45 minut - pod żadnym pozorem nie otwieraj wcześniej piekarnika! po 45 minutach sprawdź patyczkiem, czy ciasto jest już upieczone - powinien być suchy. Ewentualnie dopiecz jeszcze ok 5 -7 minut. Pozostaw biszkopt w uchylonym piekarniku ok 15 minut, a następnie wyjmij na blat kuchenny do całkowitego wystudzenia. Tortownicę można rozpiąć dopiero po całkowitym wystudzeniu ciasta, pamiętając o odsunięciu brzegów od boków tortownicy a pomocą ostrego noża.
Zanim wyłożę gruszki i galaretkę na wierz, zawsze odcinam samą górę biszkoptu. Po pierwsze lepiej wtedy samo ciasto łączy się z galaretką, a po drugie nie lubię, gdy w torciku biszkopt jest zbyt wysoki - powinien stanowić nie więcej niż 1/4 wysokości gotowego torcika. Umyj obręcz tortownicy, wyłóż ją papierem do pieczenia i ponownie zapnij na spodzie z biszkoptem. Możesz też użyć obręczy regulowanej do tortów.
galaretka gruszkowa
2 dojrzałe, ale jędrne gruszki
500ml klarownego soku gruszkowego*
łyżka cukru*
10g żelatyny*
* zamiast soku+cukier i żelatyna możesz użyć gotowej galaretki gruszkowej
Jeżeli używasz gotowej galaretki gruszkowej - po prostu przygotują ją wg instrukcji na opakowaniu, zmniejszając ilość wody o 1/5 i odstaw do wystudzenia - powinna znacząco zgęstnieć, nim wylejesz ją na gruszki.
Jeśli przygotowujesz galaretkę samodzielnie, wymieszaj cukier z żelatyną, zalej odrobiną gorącej wody i wymieszaj do całkowitego rozpuszczenia. Dodaj podgrzany sok gruszkowy (żeby żelatyna się nie ścięła) i dokładnie wymieszaj. Poczekaj aż galaretka wyraźnie zgęstnieje i będzie lekko tężeć. Wtedy obierz gruszki, pokrój na zgrabne plasterki i ułóż na zimnym biszkopcie w tortownicy z zamkniętą obręczą. Przelej na gruszki tężejącą galaretkę i wstaw do całkowitego stężenia.
mus czekoladowy
250g czekolady deserowej lub gorzkiej (używam Jedynej lub Gorzkiej Wedla)
4 żółtka jajek (jajka w temperaturze pokojowej)
5 białek
60g cukru pudru
200g śmietanki kremowej 30% (używam śmietanki Mlekowita)
Gdy galaretka na gruszkach będzie już całkiem sztywna, przygotuj mus czekoladowy.
Rozpuść czekoladę na parze lub 2 x po 30sec w mikrofali mieszając w trakcie. Wymieszaj i odstaw by nieco ciut ciut przestygła. Przygotuj wiórki z czekolady.
Ubij białka na sztywno.
W osobnej misce ubij śmietanę na sztywno
Utrzyj żółtka z cukrem pudrem na puch (ok 3 minut) i dodaj do nich mocno ciepłą czekoladę (to ważne, inaczej się zetnie) cały czas mieszając. Do masy czekoladowej dodaj najpierw ubitą śmietanę i delikatnie wmieszaj. Potem dodaj pianę z białek - w trzech partiach, bardzo delikatnie mieszając. Mus czekoladowy wyłóż na galaretkę gruszkową i posyp wiórkami z czekolady. Odstaw na minimum 4 godziny do lodówki.
Tuz przed podaniem, rozepnij obręcz tortownicy i zdejmij papier z boków. Przełóż na paterę i podawaj. Torcik należy przechowywać w lodówce. Jest PYSZNY i naprawdę bardzo leciutki i delikatny.
Małe łasuchy zjadają za jednym posiedzeniem po 3 kawałki :)
Smacznego!
ale cudny ten torcik!!!!
OdpowiedzUsuńJaki piękny Tort!! Wygląda rewelacyjnie :)
OdpowiedzUsuńO rany - to ten torcik-marzenie! :) Pamiętam go dobrze z GP, kiedy nieustannie wzbudzał mój zachwyt. Dzięki, że go przypomniałaś Szelko :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWygląda tak smakowicie, że nie mogę oderwać od niego oczu! Tym bardziej, że uwielbiam połączenie gruszek i czekolady
OdpowiedzUsuńPiękny :)
OdpowiedzUsuńŚliczny torcik!
OdpowiedzUsuńPiękny torcik, naprawdę, aż przykro byłoby nie spróbowac go zrobić samemu. Na pewno znajdę dla niego czas i okazję. :-) Pozdrawiam. :-))
OdpowiedzUsuńprzepiękny!
OdpowiedzUsuńMARZENIE...
OdpowiedzUsuńCuda, cuda ;-)
OdpowiedzUsuńpieknie wyglada. myslałam na poczatku ze na dole jest mango taki fantastyczny żólty kolor.
OdpowiedzUsuńGdybym mogła skradłabym kawałeczek. Marzenie!
OdpowiedzUsuńWygląda rewelacyjnie...gruszki i czekolada...co za cudne połączenie:) mniam:)
OdpowiedzUsuńwspaniały wpis. pełen ciepła.
OdpowiedzUsuńi niebanalnie niebiański torcik.
wygląda oszałamiająco.
No nie! Moja obsesja co do surowych jajek się kłania, a ten torcik mnie po prostu powala. Mam OLBRZYMIĄ ochotę go zrobić pomimo wszystkich uprzedzeń :<
OdpowiedzUsuńpiękny! i tak cudownie lekki :) jak będę mieć chwilę to wypróbuję, bo przepis mnie kusi ogromnie :D
OdpowiedzUsuńTort wygląda obłędnie. Nawet zdjęcia oddają jego lekkość ;]
OdpowiedzUsuńWitam,torcic wyglada pieknie,upieke go na dzien dziecka.W temacie o Sycylii,pytalam czy mozna sie podlaczyc do transportu pomaranczy,ale nie dostalam odpowiedzi,pisalam tez do nich bezposrednio ale tez cisza,pozdr.Kasia
OdpowiedzUsuńPani Kasiu - odpisywałam Pani w poprzednim komentarzu, ze nie dotarł do mnie mail od Pani. A ponieważ nie mam kontaktu do Pani, nie mam innej drogi, żeby odpisać.
OdpowiedzUsuńproszę ewentualnie skontaktować się ze mną przez profil ChilliBite na Facebook-u. Dziekuję
Cudowny torcik! z tym musem czekoladowym musi smakować cudownie:)
OdpowiedzUsuńPiękny.
OdpowiedzUsuńI ile męczarni pani przeszła aby był idealny.
Eh tylko pozazdrościć pomysłu.
piękny, a z tym musem musi zniewalać :-)
OdpowiedzUsuńTorcik przepiękny !
OdpowiedzUsuńWygląda bardzo apetycznie, uwielbiam takie desery!
Cudowności!! Spróbuję go zrobić tym bardziej, że pisze Pani, iż nie wygląda na taki trudny i pracochłonny, jakby mogło się wydawać. Może i stanie się i moją perełką na specjalne okazje. :) Dziękuję za przepis! Pozdrawiam, Sylwia z Lawendowej Alei. :)
OdpowiedzUsuńTorcik na pewno pyszny ale.....w dzisiejszych czasach nie ma juz "pewnych" jajek i nigdy nie odważyłabym się zjeść czegokolwiek na surowych jajkach.
OdpowiedzUsuńA przy okazji naprawdę cenię sobie Twoj blog....przepisy, świetne wpisy i muzykę na wysokim poziomie.
Pozdrawiam ciepło!
Właśnie wstawiłam do lodówki...nie jestem jednak pewna co do rezultatu. trzeba poczekać do jutra:-) Najpierw miałam problem z galaretką- gdy dodałam do rozpuszczonej w gorącej wodzie żelatyny sok gruszkowy- żelatyna z powrotem zrobiła się grudkowata i ostatecznie nie rozpuściła się dobrze...myślę że lepiej byłoby dodać ciepły sok. Potem miałam problem z musem- kiedy dodałam do ubitych żółtek rozpuszczoną czekoladę zrobiła się bardzo sztywna masa, którą nie sposób było wymieszać łyżką z ubitą kremówką.Musiałam wszystko zmiksować na najniższych obrotach...wtedy masa zrobiła się trochę zbyt płynna. Po dodaniu białek wyglądało to już lepiej więc zdecydowałam się wyłożyć mus na ciasto. Teraz pozostało tylko czekać.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jednak wszystko wyjdzie dobrze. Gdy robiłam torcik pierwszy raz, miałam podobny przypadek z żółtkami i czekoladą, dlatego zawsze dodaję mocno ciepłą czekoladę wąską strużką cały czas ucierając żółtka. Z sokiem gruszkowym masz rację!! Dziękuję za czujność - tak powinien być podgrzany. Daj znać jak wyszło. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTorcik okazał się bardzo dobry w smaku więc na pewno zrobię go jeszcze raz pamiętając o popełnionych błędach. Przez "przygodę" z żółtkami mus jest zbyt lejący i po pokrojeniu trzeba ciasto szybko chować do lodówki, więc następnym razem wleję gorącą a nie letnią czekoladę- tak jak radzisz;-) mam nadzieję, że to pomoże;-) Pozdrawiam i dziękuję za smaczny przepis:-)
OdpowiedzUsuńWspaniale! cieszę się, że się udał i smakuje :) A czekolada ma być bardzo ciepła, ale jednak nie gorąca, żeby żółtka się z kolei nie ścięły. Pokażesz nam zdjęcia? Może na naszym profilu na Fb? https://www.facebook.com/SzeLLka :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńI mówisz, że ten tort można łatwo i szybko zrobić? ;) Wierzę Ci, ale i tak - chapeau bas! Coś pięknego:) Jestem pewna, że musi być pyszne, a z moich ust znaczy to dużo, bo za tortami w zasadzie nie przepadam;)
OdpowiedzUsuńDziękuję wszystkim za miłe słowo i zachęcam do samodzielnego przyrządzenia torcika, wystarczy odrobina cierpliwości :)
OdpowiedzUsuńDelikatessen - hasło "tort" działa na mnie jak płachta na byka, ale jeśli tylko nie jest to rodzaj tortu "weselnego" z mnóstwem tłustych kremów lub "dzieciowego" z mnóstwem sztucznie barwionej masy cukrowej, to okazuje się, że może być pyszne :)
Komarko - no tak, lata temu :)Również ciepło pozdrawiam :)
mocno czekoladowy... mmmmmm... pyszny!
OdpowiedzUsuńZ galaretką nie było problemów - użyłam gotowej :-), niestety za bardzo wystudziłam czekoladę - zrobiły się grudki, ktorych nie udało się rozprowadzić. Mimo wszystko smakował wszystkim którzy mieli okazję go sprobować. Dzisiaj to już wspomnienie... :-)
dziękuję za przepis.
Magda
Magda - bardzo się cieszę :) poproszę o zdjęcie na profilu ChilliBite na Facebooku
OdpowiedzUsuńKlasa! - tyle mam do powiedzenia.
OdpowiedzUsuńTorcik zrobiony jest przepyszny mimo tego ze niestety z musu wyszla polewa :) ale synkowi mimo tego bardzo smakuje. I oczywiscie posluchalam naszego mistrza i nie zrobilam tortu jablkowego tylko polecialam szybko po gruszki. Szelko jeszcze raz bardzo dziekuje za pomoc.
OdpowiedzUsuńArku - merci :)
OdpowiedzUsuńMoniko Anonimowa - cieszę się, że mogłam pomóc i dziękuję za dobre słowo. Szkoda tylko, że coś z musem się stało. Może piana z białek nie była zupełnie sztywna?
No wlasnie sztywna byla ale jak przelalam to troszke bialka wyplynelo :). Ale synus juz prawie caly torcik zjadl, sam ! :). Milego dnia. Monika
OdpowiedzUsuńChciałam bardzo podziękować za przepis. Tyle ciepłych słów, ile usłyszałam od osób poczęstowanych torcikiem dawno nie słyszałam. Kolega z pracy po zjedzeniu torcika wpadł do mnie i powiedział, że mam rzucać wszystko i zakładać cukiernię :) Rodzinka użyła słowa "przepyszny" i z niedowierzaniem przyglądali się czy to dzieło miało szansę wyjść spod moich, nieprofesjonalnych rąk.
OdpowiedzUsuńMoje zdanie jest takie, że połączenie smaków jest tu i-d-e-a-l-n-e. Dosłownie "niebo w gębie". Jeszcze raz bardzo dziękuję.
A ja bardzo dziękuję za ten komentarz :) i cieszę się, że przepis przypadł do gustu, zapraszam częściej do mnie na bloga ;)
Usuńżóltka, a już myślałem, że obędzie się bez żółtek, boję się salmonelii i podobnych Ale wygląda pięknie!! Japończylik
OdpowiedzUsuńJeśli chcesz uniknąć obaw o użycie w przepisie surowych żółtek, utrzyj je z cukrem na puch w kąpieli wodnej - na parze. Gdy już będa puszyste, dodawaj ciepłą czekoladę :)
UsuńKasiu,
UsuńW przepisie jest podane 250 g czekolady. Czy całą dajemy do musu czy tylko część, a z reszty robimy wiórki?
dałam całą czekoladę, na wiórki coś extra poszło :) pilnuj koniecznie, żeby czekolada był dość ciepła, inaczej szybko się zetnie.
UsuńOk, dziękuję.
UsuńA czy ten sok gruszkowy to taki z kartonu? Nie będzie za słodko?
Pozdrawiam Cię bardzo, a jutro zakasuję rękawy i zabieram się za torcik:-)
Aniu, i sok i galaretka jakoś słodzone są i powinny być słodkie trochę :) och, trzymam kciuki i nie mogę się doczekać wieści jak wyszło!
UsuńKasiu,
UsuńMelduję się, więc ze sprawozdaniem:-)
Z podanej ilości składników biszkopt wyrósł mi przepięknie. W tortownicy o średnicy 24 cm osiągnął wysokość 3 cm. Puchaty i równy jak stół:-)
Gruszki pokroiłam w kostkę. Galaretkę próbowałam wylać zanim wystarczająco stężała, całe jednak szczęście robiłam to łyżką, bo to co wylałam wsiąkło w biszkopt. Wystarczyło jednak odczekać i pozwolić galaretce stężeć mocniej, a pięknie osiadła na gruszkach nie namaczając biszkoptu. Następnym razem - bo będzie na pewno - dam jednak dwie galaretki, bo je po prostu lubię;-)
Co do musu - złotą radą okazało się Twoje przypomnienie, by czekolada była bardzo ciepła. Żółtka ubiłam na parze, wymieszałam z czekoladą - zrobiło się trochę grudek, ale z tym poradził sobie mój mikser mieszając to wszystko z pianą z białek. To pewnie spowodowało, że ta utraciła część pęcherzyków powietrza, ale po dodaniu ubitej śmietanki wszystko ładnie się połączyło. Wyłożyłam na galaretkę i hop do lodówki:-) Później połowa cierpliwości, przewidziana w przepisie (z zalecanych czterech godzin wytrzymałam dwie i ukroiłam kawałek;-) ) i mam cudowny tort gruszkowy:-)
Kasiu, dziękuję:-)
I jeszcze jedno - zajrzałam do Ciebie jakiś czas temu i tak już zostałam. I generalnie stwierdziłam po dzisiejszym torcie, że Twoje przepisy mogę w sumie wypróbowywać w ciemno, bo bardzo mi pasujesz pod kątem ilości cukru - jesteś po prostu nieprzecukrzona:-)
Pozdrawiam serdecznie:-)
OMG! no na tak piękną relację i recenzję i tyle dobrych słów nie liczyłam :) bardzo się cieszę, że się udało i smakuje. To prawda z tym cukrem, może nawet po Twoim komentarzu jakoś mocniej zaznaczę, że blog jest "nieprzesłodzony" :))
Usuńcieszę się, że jesteś u mnie na dłużej - zapraszam jak najczęściej :)
aha - koniecznie, ale to koniecznie zrób mój najkochańszy na świecie (i prosty jak drut) Sernik Bardzo Kokosowy. Jest wyśmienity i idealny jeśli chodzi o ilość cukru - u'll love it! promis :) http://www.chillibite.pl/2009/10/sernik-bardzo-kokosowy.html
Spróbuję na pewno:-)
UsuńI oczywiście dam znać;-)
No i upiekłam ten Twój kokosssssowy sernik;-) Wczoraj.
UsuńUżyłam mniejszej tortownicy (o śr. 21 cm) - bo wolę wyższe serniki. Masą ciasteczkową wyłożyłam oprócz spodu, także boki formy. Reszta w sumie tak samo jak u Ciebie - tylko nie zdążyłam oblać go czekoladą;-)
Pozdrawiam :-)
I dziękuję :-)
a mi nie wyszło :/ do żółtek dodałam ciepła czekoladę 250 g i wyszły mi... skwarki czekolady z którymi nawet mikser nie dał sobie rady :( o co chodzi, co zrobiłam źle? czy czekolada mogła być za ciepła?
OdpowiedzUsuńraczej jednak nie wystarczająco ciepła, wówczas błyskawicznie sie ścina. No chyba, że to nie byy skwarki z czekolady, ale przy gotącej czekoladzie ścięło się żołtko. Przyznam, że pierwsze próby z tym torcikiem też mi nie szły, ale potem już bez problemu. Prosze sppróbować z jajkami w temperaturze pokojowej, żeby nie było takiego szoku termicznego.
Usuńmam prośbę o radę chcę go zrobić na kinder party będzie 10 dzieci 3-7lat oraz 6 dorosłych. Czy dla takich maluchów będzie odpowiedni? Chyba powinnam go zrobić większego w tortownicy 27cm, czy wydłużyć czas pieczenia i mrożenia?
OdpowiedzUsuńoczywiście można powiększyć torcik przeliczając proporcje. czas pieczenia raczej identyczny (większa tortownica przy większej ilości ciasta jednak powinna być ta sama wysokość masy biszkoptowej), tak czy siak pieczemy do suchego patyczka, co trzeba oczywiście sprawdzić. nic sie tam nie mrozi, a chłodzi w lodówce :)
UsuńJesli maluchy nie mają alergii (czekolada, jajka) to będzie świetny, chociaż ja osobiście wolałabym małym dzieciom podać albo torcik rafaello albo czekoladową pavlovą. Te ciasta/torty lepiej mi się wpradzały przy małych dzieciach.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńRatunku co robię nie tak?
UsuńChciałam skorzystać z przepisu na biszkopt i klapa totalna. Z resztą odkąd pamiętam nigdy mi nie wychodził. Nie ważne z czyjegoś przepisu korzystałam. Tak samo teraz, robiłam wszystko, krok po kroku. Najpierw te jaka z cukrem potem przesiana mąka delikatnie w mieszana ( proszę mi woerzyc- delikatniej się nie dalo) i co? Na początku pieczenia wyrosło i myślałam że będzie ok, ale pod koniec opadł a jak biszkopt wystygl to zrobił się tak twardy ze mógłby służyć olimpijczykom w rzucie dyskiem. :(
Przepraszam, ale nie zauważyłam wcześniej tego komentarza.
UsuńW pieczeniu biszkopta ważne jest w jakich ustawieniach piekarnika działamy i żeby nie otwierać piekarnika. Wyżej wszystko dokładnie opisałam. Obstawiam piekarnik, jeśli reszta przebiegła prawidłowo. I jajka w temperaturze pokojowej!
Chce upiec ten torcik ale zastanawia mnie jedna rzecz - czy dobrze zrozumialam ze ubijajac mase jajeczna juz powinnam miec ubite bialka i w drugiej misce ubita smietanke? Czyli bialka i smietane ubijamy recznie? Mam tylko jeden mikser:) Bardzo prosze o rozwianie moich watpliwoscu...
OdpowiedzUsuńTak, najpierw ubić należy śmietanę i osobno pianę z białek (w innych miskach), potem ubić żółtka z cukrem i już w tej misce dodawać czekoladę, dalej śmietanę i na końcu pianę z białek. dość szybko trzeba pracować, żeby piana nie podeszła wodą. To jest stosunkowo pracochłonny torcik, ale wart wysiłku :) Powodzenia!
UsuńChciałabym zrobić ten torcik na urodziny, jednak jestem w ciąży i surowe jajka w kremie odpadają. Czy istnieje jakaś alternatywa dla musu czekoladowego, ale bez jajek? :)
OdpowiedzUsuńTak, można zrobić mus z samej czekolady i śmietanki:
Usuńproceduta taka jak w przepisie: http://www.chillibite.pl/2017/01/mus-czekoladowo-chalwowy-z-pomarancza.html
Proporcje 300g kremówki 36% + 100g deserowej lub gorzkiej czekolady.
Powodzenia i czekam na recenzję jak się uda :)
Dziękuję za pomoc :) dam znać jak wyszło :)
UsuńCiasto wyszło przepyszne, goście byli zachwyceni! :)
UsuńHa! cudownie!! :) to zdrowia dla maleństwa, niech tam pięknie rośnie i zapraszam częściej ba blog po więcej inspiracji :)
Usuń