Zapowiadał się kolejny upalny dzień. Obudziło mnie słońce, jeszcze dość nisko. Okna sypialni mamy od wschodu i niczym ich zasłaniamy, więc często słońce zagląda rano przez szyby. Najcudniej, jeśli takie słońce budzi w środku zimy, gdzieś w lutym i przebija się przez oszronione gałęzie brzóz. Ale tym razem miał być gorący dzień. Nawet nie chciało mi się "dosypiać", pamiętałam jeszcze ulotną mgiełkę snu, który musiał być o jedzeniu, bo gdzieś tam przewijało się oblizywanie palców z pysznego sosu. Wymknęłam się cicho z sypialni, wciąż w pidżamie. Zaparzyłam mocną, angielską herbatę, do której dodałam nieco zimnego mleka. Taką herbatę, również o świcie, pijałam u kuzynostwa w Bristolu, stojąc boso na ich trawniku za domem. Miłe wspomnienie. Z kubkiem gorącej herbaty siadłam na skraju tarasu, bosymi stopami dotykając wilgotnej od rosy trawy. Wschodzące słońce jeszcze nie zdążyło jej osuszyć. Po drugiej stronie trawnika pyszniły się bujne owocowe krzaki. Zaspanym wprawdzie wzrokiem, ale udało mi się dojrzeć ciemne grona schowane pod liśćmi. Idealne na sernik mrożony z borówkami.
Nazbierałam cały kubek borówek - pięknych, ciężkich, słodkich, pokrytych białą mgiełką. W głowie brzmiała mi piosenka Cat Power "The Greatest" z soundtracku filmu z Norah Jones "My BlueBerry Nights". "Ciasto... zimnie... z jagodami".
Ale kto by chciał latem uruchamiać piekarnik latem! I tak oto do ukochanego letniego ciasta, jakim jest chrupotek, dołączył ten właśnie sernik - zimny, czekoladowy, ostry i słodki, z owocami. Zrobiłam go błyskawicznie, jeszcze zanim domownicy zeszli na śniadanie. Mocno czekoladowy spód z nutką chilli, delikatny krem na wierzchu, który rozmraża się ściekając na talerzyk i świeże borówki - wspaniałe! Równie doskonały byłby z czerwoną porzeczką lub malinami, byle były jędrne i dojrzałe.
Ale kto by chciał latem uruchamiać piekarnik latem! I tak oto do ukochanego letniego ciasta, jakim jest chrupotek, dołączył ten właśnie sernik - zimny, czekoladowy, ostry i słodki, z owocami. Zrobiłam go błyskawicznie, jeszcze zanim domownicy zeszli na śniadanie. Mocno czekoladowy spód z nutką chilli, delikatny krem na wierzchu, który rozmraża się ściekając na talerzyk i świeże borówki - wspaniałe! Równie doskonały byłby z czerwoną porzeczką lub malinami, byle były jędrne i dojrzałe.
250g czekoladowych herbatników
100g czekolady deserowej
80g migdałów w słupkach
1 łyżeczka piment d'espelette (lub chilli)
łyżka spirytusu lub wódki
łyżka spirytusu lub wódki
300g śmietanki kremówki (30% Mlekowita)
6 żółtek
6 żółtek
100g cukru
esencja waniliowa
250g mascarpone
spora garść borówek amerykańskich lub innych drobnych owoców sezonowych
listki mięty
Wybierz formę, w której będziesz robić ciasto. Jeśli chcesz by było pięknie podane, zrób je w niewielkich ramekinach (takich głębszych) wyłożonych folią spożywczą - z tych proporcji wyjdzie ok 14-16 ramekinów. Jeśli wolisz ciasto zrobić w formie, najlepiej, gdyby była to tartownica z wyjmowanym dnem śr. ok 25cm. Wyjmij dno, wyłóż formę folią spożywczą i włóż z powrotem dno (tak by folia była wewnątrz formy, a dno na niej leżało). Czekoladę rozpuść na parze lub w mikrofali (2xpo30'), wymieszaj z pokruszonymi drobno herbatnikami, chilli, alkoholem i słupkami migdałów. Masa powinna się nieco skleić - wyłóż nią dokładnie dno formy (lub ramekinów) i uciśnij.
Ubij dobrze śmietanę kremówkę. Żółtka utrzyj z cukrem na puszysty kogel-mogel. Dodaj mascarpone, esencję waniliową i dokładnie wymieszaj. Delikatnie przekładaj ubitą śmietanę i połącz razem. Masę wyłóż na czekoladowy spód herbatnikowy. Całość wstaw do zamrażarki na co najmniej 2 godziny.
Wyjmij sernik z zamrażalnika tuż przed podaniem, dekoruj owocami i listkami mięty. Spód kruszy się w trakcie jedzenia, ale wyjadanie czekoladowych okruszków z roztopionym sernikiem jest fantastyczne!
aż sie rozmarzyłam czytając Twojego posta :)) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńfantastycznie sie prezentuje.....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
cudne fiolety! przemawiają bardzo do mnie! a ja piję właśnie kawę i przydałby się kawałeczek czegoś słodkiego :)
OdpowiedzUsuńAlez sugestywne zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńMmmm... Świetny pomysł z tą papryczką!
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy przepis, chili, borówki, mięta, mascarpone - same wspaniałe smaki!
OdpowiedzUsuńZaczytałam się... Pięknie to napisałaś, brzmi jak początek powieści... Pzdr Aniado
OdpowiedzUsuńTwoje bristolskie poranki z kubkiem herbaty w dłoniach opisałaś tak plastycznie, że sama na moment się tam wybrałam. Cudownie. Tylko słońce odrobinkę rani zaspane oczy...
OdpowiedzUsuńPomysł na sernik przecudny. Interesujący miks smaków. Bez wątpienia do wypróbowania.
Pozdrawiam!
cudna porankowo borówkowa opowieśc
OdpowiedzUsuńSkąd Ty takie przepisy bierzesz? Brzmi cudownie, wygląda jeszcze lepiej.
OdpowiedzUsuńCoś widzę, że to bedzie kolejna pozycja do zrobienia tego lata :)
Pozdrawiam :)
Dziękuję za miłe słowa. Przepis mojego autorstwa, ot coś mnie ogarnęło na dobroć - miało być mrożone, z czekoladą i owocami. Kiedyś robiłam sernik mrożony w innej wersji, ale całkiem zapomniałam jak to "szło".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam sobotnio :)
Przepiękne zdjęcia, przepyszne ciacho, relatynie prosty przepis, nic tylko brać się do roboty, a potem się rozsmakować!
OdpowiedzUsuńAniu - koniecznie zrób!
OdpowiedzUsuń