"Gůmiklyjzy" to słynny skandynawski ser dojrzewający, produkowany z mleka reniferów hodowanych w Finlandii. Wytwarzany wyłącznie wiosną, dojrzewa ok 9 miesięcy i sprzedawany jest od listopada do stycznia. Uchodzi za niezwykły rarytas, jego produkcja jest kontrolowana, a najcenniejsze jego odmiany kupić można w okolicach Rovaniemi. To oczywiście wioska Świętego Mikołaja, który uważany jest za serowego eksperta w Finlandii. Ser jest aksamitny, dość ostry w smaku, kolorem przypominający morelę. Jeśli kiedyś będziecie jechali na północ, koniecznie spróbujcie tego smakołyku.
Czy może... po gůmiklyjzy jedźcie raczej na południe - na Śląsk, bo to oczywiście.... śliskie śląskie kluski :) Jak zaczęłam pisać tego posta przypomniała mi się taka zabawa w Trójce "czy xxx (i tu pada dziwaczne słowo) to .... (i tu pada definicja, która ni diabła nic nam nie mówi), czy może ..." (i tu pada jeszcze ciekawsza definicja, która wprowadza totalny zamęt w głowie). Zabawa jest fajna, bo nie na poziomie "audiotele" tylko naprawdę człek po drugiej stronie odbiornika czuje, że głupieje. W obu definicjach, dla poparcia jedynej słusznej odpowiedzi, wypowiadają się eksperci. Nigdy nie brałam w niej udziału, ale miło się słuchało uśmiechając do kierowców sunących w korku na sąsiednim pasie. To co - podobały wam się moje "fińskie gůmiklyjzy" ? ;o)
Nijak nie czuję się ekspertem ani od dań skandynawskich (chociaż kiedyś na pewnym zjeździe "naukowym" dla studentów jadłam fantastyczny gulasz z mięsa renifera właśnie mmmm poezja), ani tym bardziej od kuchni śląskiej. Zapewne Hela lub Siostra Heli na oba tematy powiedziałoby więcej. Ja dodam tylko tyle, że znajome mi skądinąd dzieciaki uwielbiają "śliskie śląskie kluski" i to od maleńkości, zapewne dlatego, że aby zamówić to danie musiały wykonać iście karkołomną gimnastykę słowną.
Czasem małolaty chcą coś pysznego, chcą klusek i mięsa. Nie silę się zatem na francuską kaczkę w pomarańczach, czy włoską porchettę. Sięgam po kajet z przepisami kuchni polskiej i robię "śliskie śląskie kluski' i pieczone wieprzowe żeberka. Maleńtasy kręcą się po kuchni, małymi łapkami toczą kuleczki, dziurkują je palcem wskazującym, a dziurki wciąż są wielkości wisienkowej pestki. Ot takie małe te paluszki :) Inne łapki mieszają ketchup z miodem, sosem sojowym, przyprawami i pomagając sobie językiem wysuniętym aż na brodę malują mięso bejcą całkiem, jakby to był młody Picasso. Do tego mizeria po warszawsku, kompot z renklod i niedzielny obiad gotowy :)
Śliskie śląskie kluski
Nie bój się, że się przepracujesz. Toczenie kuleczek jest przyjemne i całkiem jak przy robieniu makaronu, głowa może zrobić miły odlot w nieznanym kierunku. Nim się spostrzeżesz, dwie kopy kuleczek gotowe. Kluski są przepyszne!
Poniższy przepis jest "nasz", a nie prosto ze Śląska.
z podanych proporcji będzie obiad dla 4-5 osobowej rodziny
Poniższy przepis jest "nasz", a nie prosto ze Śląska.
z podanych proporcji będzie obiad dla 4-5 osobowej rodziny
60g mąki pszennej
100g mąki ziemniaczanej
pół łyżeczki soli morskiej
1 duże jajko (waga ok 80g) - lub jedno mniejsze + żołtko
Jak tylko ziemniaki ostygną, przeciśnij je przez praskę i odstaw w chłodne miejsce na co najmniej 4 godziny, a najlepiej do następnego dnia. Do zimnych ziemniaków dodaj pozostałe składniki i wyrób ciasto, które nie będzie się już kleić do ręki - ja robię to płaskim mieszadłem w mikserze. Z ciasta formuj małe kuleczki (im mniejsze tym kluski pyszniejsze), lekko je spłaszczaj i w każdej zrób małe wgłębienie na środku. Układaj je na tacy wysypanej mąką. Jeśli robisz więcej klusek, każdą tacę przykrywaj czystą ściereczką.
Kluski wrzucaj do wrzącej osolonej wody z 2 łyżkami oleju. Wyjmuj łyżką cedzakową jak tylko wypłyną na wierzch. Jeśli gotujesz większą ilość, kluski wykładaj na tacę i każdą warstwę skrapiaj olejem, żeby się nie skleiły. Kluski (po ugotowaniu) świetnie się zamraża, pyszne są okraszone skwarkami z boczku lub podsmażane na rumiano, popijane kefirem. Takie prosto z wody pasują do każdego mięsnego dania z sosem - do żeberek, gulaszu (nawet tego z renifera), klopsików, czy kapusty faszerowanej mięsem. Smacznego :)
Pieczone żeberka wieprzowe
Nie przepadam za przygotowywaniem potraw mięsnych, ale żeberka są niekłopotliwe do zrobienia. W tej wersji nie wymagają wstępnego obsmażania i w ogóle "same się robią". Jeśli tylko dopilnujesz czasu pieczenia i kilkukrotnego ich obracania, mięso będzie tak delikatne i kruche, że kostki same się z niego wyślizgują. Sos jest rewelacyjny, a ze śląskimi kluskami lub kasza jęczmienną smakuje, że ech!
Przepis wydobyty "nieagresywnymi" metodami od mojej mamy plus własne modyfikacje.
Przepis wydobyty "nieagresywnymi" metodami od mojej mamy plus własne modyfikacje.
marynowanie trwa 12 godzin
pieczenie 2-3 godziny
bejca
3 łyżki bardzo ostrego ketchupu - używam "ognistego"
3 łyżki oleju z pierwszego tłoczenia
1 łyżka octu z jabłek lub winnego
1 łyżka czubata miodu gryczanego lub ze spadzi iglastej
½ łyżeczki mielonej kolendry utłuczonej w moździerzu
2 starte ząbki czosnku
1/3 łyżeczki świeżo mielonego pieprzu
1 łyżeczka sosu sojowego
1 łyżeczka ostrej przyprawy do grilla - opcjonalnie
2 łyżeczki chilli cayenne - jeśli danie tylko dla dorosłych
50ml czerwonego wytrawnego wina - opcjonalnie
Staraj się kupić chude żeberka, z tych bardziej tłustych usuń dokładnie tłuszcz. Pokrój je pomiędzy kośćmi na mniejsze kawałki (takie na 2 kostki), dokładnie posól z każdej strony i odstaw 30 minut.
Przygotuj garnek (lub naczynie z przykryciem), w którym będziesz piec żeberka i wlej na dno 2-3 łyżki oleju. Wszystkie składniki bejcy wymieszaj razem i smaruj mieszanką paski mięsa. Układaj żeberka ciasno w naczyniu do pieczenia. Jeśli pozostanie trochę bejcy, wylej ją na wierzch. Przykryj szczelnie naczynie i odstaw na co najmniej 12 godzin do lodówki (najlepiej na całą noc).
Przygotuj garnek (lub naczynie z przykryciem), w którym będziesz piec żeberka i wlej na dno 2-3 łyżki oleju. Wszystkie składniki bejcy wymieszaj razem i smaruj mieszanką paski mięsa. Układaj żeberka ciasno w naczyniu do pieczenia. Jeśli pozostanie trochę bejcy, wylej ją na wierzch. Przykryj szczelnie naczynie i odstaw na co najmniej 12 godzin do lodówki (najlepiej na całą noc).
Do naczynia z żeberkami wlej ok 200ml wrzątku i 50ml czerwonego wytrawnego wina (lejąc po ściankach, by nie spłukać bejcy), przykryj pokrywą i wstaw do piekarnika rozgrzanego do 200°C. Po 30 minutach zmniejsz temperaturę do 170°C. Po kolejnych 60 minutach pieczenia (teraz już się łącznie piecze 1,5 godziny), zdejmij przykrywę z garnka i piecz przez ok 15 min bez przykrycia. Gdy żeberka na wierzchu się zrumienią, przełóż je na dno, a na wierzch wyjmij te, które są jeszcze jasne. Piecz kolejne 15 minut do zrumienienia kolejnej partii (do tej chwili ok. 2 godzin pieczenia). Gdy wszystkie żeberka są już rumiane, przykryj garnek ponownie i piecz jeszcze ok 30-45 minut. Sprawdź widelcem, czy mięso już odchodzi od kości. Powinno być super miękkie i delikatne.
Po każdorazowej operacji wyjmowania żeberek, przewracania ich itepe, zwiększaj temperaturę w piekarniku do 200°C i natychmiast po jej osiągnięciu, zmniejszaj z powrotem do 170°C. Żeberka powinny się piec około 2-2,5 godziny (jeśli pieczesz tak jak ja, od razu z 3 kg mięsa, trwa to ok. 3 godzin). Trzeba sprawdzać, w trakcie pieczenia może zajść potrzeba podlewania ciepłą wodą w niewielkich ilościach.
Żeberka najlepiej podawać prosto z piekarnika z kluskami śląskimi, kaszą jęczmienną, gryczaną albo młodymi, skrobanymi ziemniakami posypanymi koperkiem.
Szelko! Pyszności, jak zawsze, i jak zawsze wspaniały wstęp!
OdpowiedzUsuńP.S. Pomysły na inne nadzienia i pieczone empanadillas wrzuciłam już u siebie na blogu:)
Pozdrawiam Cię!
Aż mi ślinka poleciała na widok tych żeberek. Widzę, że masz dużo czasu i cierpliwości do różnego rodzaju kluch.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Lubię takie tradycyjne obiady - a już szczególnie podobają mi się śląskie kluski, za którymi przepadam. Wszak ode mnie na Śląsk jedynie 6 km. ;))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Mi jedna z cioć -ciotka Dynka , wyemigrowała 30 lat temu na Śląsk i mam od niej swój przepis na kluski śląskie -czyli tylko mąka ziemniaczana i ziemniaki , sól dodaje się już do garnka z wodą
OdpowiedzUsuńte paluszki w kluska słodkie :)
fantastycznie domowy obiad :)
OdpowiedzUsuńSzellko, trafiłam do Ciebie po wpisie u Truskawkowej Ani:) Pamiętasz mnie jeszcze?
OdpowiedzUsuńKopę lat. Ciągle mam tę doniczkę z różami Twojej produkcji:) Serdecznie Cię pozdrawiam:)
te śliskie kluseczki z dziureczką są po prostu rozbrajająco urocze ;]
OdpowiedzUsuńi do tego te żeberka... obiad niebotycznie smakowity ;]
Delie!! jak to miło :) witaj i wpadaj częściej :) mam nadzieję, że różana doniczka jeszcze się trzyma.
OdpowiedzUsuńGotujecie po polsku dziewczyny?
Uwielbiam śliskie kluski śląskie! A wersja z żeberkami to już czysta poezja! Pzdr Aniado
OdpowiedzUsuńKluski, żeberka i kapusta :)..mniam mniam. Ja robię kluski tylko z mąką ziemniaczaną i nazywam je ping pongi :D.pzdr
OdpowiedzUsuńja gotuje po polsku -kluski śląskie , sosy grzybowe, krokiety z kapustą i grzybami , placki ziemniaczane, zupy jak krupniki , fasolowe.....
OdpowiedzUsuńtylko ,że u mnie wszystko w wersji wege , bo tak gotuję
A i namiętnie piekę baby drożdżowe(tylko ,że nie tylko z polskich przepisów), mazurki(moja miłość) i makowce zwijane
Przekonałaś mnie tym wpisem. Łatiej mi zrobić kaczkę w pomarańczach niż żeberka z kluskami. Mięso jest za twarde, a z kluskami za duzo roboty (i to mówi ta co może robić ciasto przez trzy dni). Z klusek rodzina sie ucieszy niezmiernie, a z żeberek pewnie też, bo prawie nigdy ich nie jedzą. A więc do roboty. A ja włśnie intensywnie zgłębiam kuchnię szwedzką.
OdpowiedzUsuńpodziwiam Cię, ja mieszkam tu od 11 lat i jakoś nie mogę się do szwedzkiej kuchni i smaków przekonać. Powodzenia!
UsuńBuBenn- w "naszym Kazimierzu" też się nazywały ping-pongi! tyle, ze rzeczywiście większych rozmiarów były. Ja lubię takie maleńtaski, żeby na jeden kęs było.
OdpowiedzUsuńLashQueen - z czasem nie jest najlepiej, a z cierpliwością beznadziejnie! ja największy na świecie kuchenny niecierplik jestem, ale... śliskie śląskie relaksują, często ich nie robię, bo zawsze jak się zabirałam to stwierdzałam, ze "nie opłaca się' robić na jeden obiad i kulałam kluseczki z 3kg ziemniaków - na obiad , do odsmażenia i na 'zaś" do zamrażarki. To i nie dziwota, ze urobiłam się jak "stołówkowa kucharka" ;o) Z 500g ziemniaków idą migiem, serio. A sposób na to mam taki, że na obiad dnia poprzedniego zamawiam sobie u męskiej części rodziny większy garnek obranych ziemniaków. Robię następnego dnia z tego co zostanie.
Lo - bardzo mnie tym komentarzem ucieszyłaś, wiesz ;) W kuchni polskiej często najtrudniej jest zacząć i nabrać jako takiej wprawy. Dla mnie barierą nie do pokonania były zawsze za mało precyzyjne przepisy, dlatego te powyżej są niemal 'krok po kroku" Będzie mi niezmiernie miło jak zrobisz, pochwalisz się i ... wrzucisz zdjęcie do mnie na Fb: http://www.facebook.com/pages/ChilliBite/121656704540727 Zasyłam serdeczności ;) Powodzenia z kuchnią szwedzką!
Kluski śląskie! Pyszne są! bardzo je lubią moi szwedzcy goście, kiedyś do gulaszu zrobiłam kluseczki z dziurką, dla 12 osób to było co kleić. Od tego czasu przyjęcie bez klusek nie ma racji bytu :-) (goście za wczasu pytaja czy będzie zupa i kluski :-))
OdpowiedzUsuńJa kluseczki robię tak, jak moja Babcia robiła, czyli ziemniaki przez praskę, potem ubijam w miseczce, wyciągam 1/4 czwartą ziemniaków, w to miejsce dosypuję mąki ziemniaczanej, wyciagnięta ćwiartka masy ziemniaczanej wraca do miski, jajo, troche soli, zagniatam i kręcę kluski. Wychodzą super klejące i satynowe w smaku. To ciasto wykorzystuję też do knedli ze śliwkami lub z mięsem. :-)
Muszę spróbowac wg tego sposobu :)
UsuńNajprostszy sposób na kluski śląskie to : ugotować ziemniaki , gdy lekko ostygną to przecisnąć je przez praskę do miski. Wygładzić w miseczce i zrobic ślad podziały na 4 części. Wyciągnąć 1 część ziemniaków i w to miejsce wsypać mąkę ziemniaczaną. Można dodać jajko, posolić , wyrobić i kulać kluseczki.
OdpowiedzUsuńNie musicie ważyć ziemniaków ani niczego. To sa prawdziwe gumiklyjze a te w przepisie to sa kluski białe /maja mąkę pszenną/
Grażyna
Dziękuję za tę uwagę :)
UsuńDokładnie tak :) pochodzę i mieszkam na śląsku cieszyńskim i tu kluski robi się z dodatkiem (1/4 masy ugotowanych ziemniaków) mąki ziemniaczanej i jajka.
UsuńCudny obiad... Jeszcze rosół z kluseczkami z wątróbki drobiowej i domowym makaronem mmm... a potem koniecznie drzemka heheh..
ja ja lubię jak Ślązaczki wygrzebują ten przepis :)) szkoda, że sama ze Śląska nie pochodzę, może byłabym bardziej ortodoksyjna w temacie gumiklyjzów ;)
UsuńBejca wspaniała, aromatyczna i lekko pikantna. Na pewno nie raz ją wykorzystam nawet do innych mięs. Robiłam według zaleceń a jednak żeberka wyszły lekko przesuszone choć nadal pyszne i mieciutkie. Czy może to być kwestia mięsa lub zbyt długiego pieczenia?
OdpowiedzUsuńcieszę się, że smakowały :) jeśli żeberka za bardzo wyschły, obstawiałabym zbyt długie pieczenie lub zbyt wysoką temperaturę pod koniec. Przy odkrywaniu pokrywy, by przewrócić mięso, warto dodać pół szklanki wody na wsiakij słuczaj :)
UsuńWspaniały obiadek:)
OdpowiedzUsuńTo nie są prawdziwe Śląskie gumylejzen:(
OdpowiedzUsuńCzy kluski śląskie naprawdę dobrze się zamrażają? Chciałabym wiedzieć, bo np. kopytka, które co prawda nie mają w składzie mąki ziemniaczanej (przynajmniej w moim wykonaniu) absolutnie nie nadają się do zamrażania, bo po rozmrożeniu po prostu rozpływają się....
OdpowiedzUsuńEwa
Kluski śląskie z powyższego przepisu zamrażają się jak marzenie. Przynajmniej dotychczas nie miałam z nimi żadnego kłopotu. Oczywiście zamrażam je po ugotowaniu, a nie na surowo. Gotuję, wykładam na nasmarowaną olejem tacę, leciutko spryskuję olejem i po wystygnięciu zamrażam na tej tacy. Zamrożone kluski przekładam po kilku godzinach do woreczków strunowych i gotowe :)
Usuń