Czasami koniecznie trzeba upiec coś słodkiego, niemożebnie słodkiego, tak słodkiego, żeby wystarczyły dwa, trzy kęsy. Do kawy, gorzkiej herbaty lub szklanki zimnego mleka. Florentynki niezbyt często stoją w paterze na parapecie okiennym. Piekę ich niewiele na raz, ot by wystarczyło na jedno słodkie popołudnie. A potem nastaje długa przerwa, by móc do nich zatęsknić. Kolejny wypiek florentynek to ponownie nowy smak :)
Okrągłe, cienkie, karmelowe, owocowe, chrupiące i ciągnące. I podobno wcale nie pochodzą z Florencji., ale z Francji i były przygotowane pierwszy raz na dworze królewskim na powitanie pewnego florenckiego księcia. Ale jak to z legendami bywa - jest ich wiele :) Mimo iż te ciasteczka piekę od kilku lat, za każdym razem są innego kształtu, inaczej wyglądają i w zależności od użytych owoców oraz orzechów - inaczej smakują. Ale zestawienie czekolady, karmelu i kandyzowanych owoców jest niezwykłe.
Są bardzo proste do przygotowania. Jeśli chcesz zapanować nad ich kształtem, użyj foremek do muffinek lub mini muffinek. Jeśli wolisz nieregularne kształty, wystarczy blacha z piekarnika wyłożona papierem do pieczenia. Florentynki świetnie sprawdzają się również jak atrakcyjny słodki upominek.
60g masła
50g cukru muscovado
1 łyżka miodu gryczanego miodu
30g zgniecionych w dłoni płatków migdałowych
3 łyżki kandyzowanej skórki pomarańczowej
3 łyżki posiekanych kandyzowanych wiśni
40g mąki
biała, gorzka lub deserowa czekolada - używam gorzkiej lub Jedynej Wedla
W garnuszku rozgrzej miód, cukier i masło. Dodaj płatki migdałowe, owoce i zamieszaj. Odstaw masę do przestygnięcia. Wlewaj masę do foremek na minimuffinki lub muffinki. Piecz ok 8 minut w 180°C. Wyjmuj z foremek po lekkim przestudzeniu, gdy lekko stwardnieją. Na papierze do pieczenia rób małe kleksy z rozpuszczonej gorzkiej lub białej czekolady. Na każdym kleksie od razu układaj i dociskaj florentynkę. Jeśli masz czekoladę w woreczku foliowym z obciętym rogiem, zrób na każdym ciasteczku kilka kresek z czekolady. Pozostaw je do całkowitego wystudzenia i dopiero zdejmuj z papieru.
Jeśli pieczesz ciasteczka na blasze z pergaminem - wykładaj małe porcje ciasta i formuj w placuszek. Koniecznie zachowaj duże odstępy, gdyż masa bardzo się rozlewa. Wstaw do pieca nagrzanego do 180°C na ok 5 min. UWAGA - placuszki zaczną płynąć niemalże. Po 5 min wystaw blachę i łyżeczką zbierz każdy placuszek "do kupy", żeby znów stanowił okrągły nieduży kształt. Wstaw ponownie do pieca na ok 3 min (zacznie się rumienić i znów płynąć). Po tym czasie wyjmij i ponownie "zbierz razem". Pozwól ciasteczkom stwardnieć nieco na papierze, potem zsuń na kratkę i wystudź. Po wystudzeniu posmaruj spód każdego ciasteczka rozpuszczoną gorzką czekoladą. Jak nieco zastygnie zrób widelcem falisty wzorek na czekoladzie. Odstaw do zastygnięcia czekolady.
Skład florentynek często zmieniam - te na zdjęciach z białą czekoladą są z dodatkiem wiórków kokosowych. Płatki migdałowe zamieniam na posiekane orzechy laskowe, czasem dodaję suszone latem czarne porzeczki albo zupełnie rezygnuję ze skórki pomarańczowej. Robiłam je tez kiedyż z ziarenkami maku, z suszoną żurawiną lub kandyzowanym imbirem. Zamieniam muscovado na demerarę lub biały kryształ, a zamiast miodu gryczanego używam czasami rzepakowego z dodatkiem cynamonu. Bardzo lubię florentynki z suszonymi wiśniami, a te bardzo ciężko kupić. Właśnie nadchodzi wiśniowy sezon - ususz trochę samodzielnie w piekarniku - specjalnie do florentynek i jeszcze kilku pysznych ciast, które pokażę jesienią :)
A tymczasem próbuj, eksperymentuj i ... zajadaj się swoimi autorskimi florentynkami :)
A tymczasem próbuj, eksperymentuj i ... zajadaj się swoimi autorskimi florentynkami :)
Śliczne! Ja zwykle robię je w okresie świątecznym zimą, ale słodycze lubię podgryzać przez cały rok, więc kto wie, może zabiorę się za jakąś autorską wersję;)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!
Trochę babrania, ale wygląda na to, że to babranie warte świeczki.
OdpowiedzUsuńtak, tak Aniu Maryjko - tylko, że teraz akurat świetny czas na samodzielne ususzenie wiśni, które często trudno dostać w handlu :) Dlatego właśnie przypominam florentynki.
OdpowiedzUsuńpiękne i bardzo kuszące!
OdpowiedzUsuńFantastycznie wyglądają :) Ja też czasem nam ochotę na coś bardzo słodkiego :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
To wyzwanie jest jeszcze przede mną :)))))) I pewnie użyłabym formy coby były ładne równe i zgrabne :D
OdpowiedzUsuńWłaśnie dla zgrabnego kształtu lubię piec w minimuffinkowych foremkach :) Pieczcie florentynki, kuszą niezmiernie :)
OdpowiedzUsuńi ja piekłam florentynki
OdpowiedzUsuńbyły przepyszne
Nigdy nie próbowałam florentynek... ale często nachodzi mnie ochota na coś niemożebnie słodkiego. Może następnym razem to one ją zaspokoją? ;))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Bardzo lubię Twoje przepisy.
OdpowiedzUsuńWykonanie tego nie sprawiło mi większego kłopotu poza tym że musiałam się domyślić co z tą mąką ;)
A potem w piekarniku gdy po domu już rozchodził się karmelowy zapach zobaczyłam że wszystko się zlało... Ale uratowałam je formując z nich kwadratowy blok który potem pocięłam na kwadraciki.
Pycha
;)