Hummus uwielbiam! Od pierwszego spróbowania w Grecji, poprzez każdą podróż w rejony Morza Śródziemnego. Zajadaliśmy się też nim w Emiratach Arabskich -naście lat temu i w Egipcie. Po prostu... I must hummus! Najbardziej lubimy go z cienką pitą lub świeżą, chrupiącą bagietką. Kiedyś próbowałam robić hummus sama - smaczny, a i owszem, dziękuję. Było to dawno temu. Już nie pamiętam dlaczego zaniechałam dalszych prób, może nie był to do końca smak, o który pamiętałam z Grecji? Potem wolałam kupować w arabskich restauracjach, wcześniej próbując czy to "to" - i często odchodziłam z kwitkiem. Pamiętam, że była taka zapomniana syryjska restauracja w hotelu MDM na Pl. Konstytucji (wchodziło się od Waryńskiego) i tam mieli rewelacyjny hummus - mmmmm, poezja...
Ale oto jakiś miesiąc temu robiąc zakupy na bazarku, weszłam do MarcPolu i trafiłam na degustację gotowego hummusu o śmiesznej nazwie whomus? Był przepyszny!! puszysty, lekki, kremowy - dokładnie "o to to". Pochłonęłam biednej hostessie prawie pół pudełeczka :) Uśmiechnięta była bardzo, bo do koszyka wrzuciłam cztery opakowania. Od tej pory poluję na whomus? na półkach sklepu, a nie ma go w ciągłej sprzedaży niestety. Nie jest najtańszy również, ale mam nadzieję, że kiedyś cena spadnie. W każdym razie warto, oj jak bardzo - przynajmniej czasami.
Nie opowiadam dziś zatem jak zrobić hummus, ale dzielę się przepyszną ciekawostką ze sklepowej półki.
Przekładam go do miseczki, oprószam lekko pieprzem kajeńskim i skrapiam dobrą oliwą. Do tego pyszna bagietka i zadowolone mruczenie biesiadników zapewnione. A co najciekawsze nie mogą uwierzyć, że to ze sklepu. Hummus jest naprawdę pyszny. Bardzo polecam!
A czy Wy macie jakieś swoje odkrycia/pyszności ze sklepowych półek, które wolicie kupić niż zrobić?
PS. nie pracuję w firmie produkującej ten hummus, nie znam tam nikogo i nie jest to żadna opłacona reklama :)
chyba powinnam poczynic to pierwsze spróbowanie.. by też się nim zachwycic :-)
OdpowiedzUsuńMam MarcPol w pobliżu, poszukam na półkach, bo też bardzo lubię hummus, a arabskich knajpek w pobliżu niestety niet.
OdpowiedzUsuńFajnie brzmi :) Hm... Gotowe pysznosci? Ja lubię kupne wafelki, których w domu nigdy nie odtworzę.
OdpowiedzUsuńWafelki powiadasz... kupiłam kiedyś nawet taką wafelkownicę, znaczy płaską a'la gorfownicę do wypieku wafli - chce ktoś :0P u mnie stoi i się kurzy. Wafle zdecydowanie wolę kupić, tyle, że w cukierni, w której akurat mi smakują nie chcą sprzedać, a te z marketów są fuj...
OdpowiedzUsuńA co do past greckich - w przyszłym tygodniu robię sobie mega-degustację pozostałych pyszności z ich oferty. Już się nie mogę doczekać. Oby nie było to rozczarowanie...
Ja mialam faze na HUMUS jakis czas temu robiony w mojej kuchni, byl troche inny niz ten w restauracji (ja kupuje w Samirze- polecam) ale tez dobry. Inspiracja Jamie Olivier ......IRK
OdpowiedzUsuńKupiłam dziś pudełeczko w Almie w Warszawie w Skoroszach i teraz się zajadam, mniam:)
OdpowiedzUsuń:) cieszę się. U nas królował na sobotniej imprezie :) razem z kilkoma innymi ich przysmakami, które dopiero wejdą do oferty detalicznej.
OdpowiedzUsuńOooo proszę :)
OdpowiedzUsuńKiedy ten blog przestanie mnie zaskakiwać.
Robiłam ostatnio zakupy w internetowej Almie i trafiłam na jego promocję. Chwilę się zastanowiłam i ... nie wzięłam! ( :((( )
kuuuurcze
:) promocja obowiązuje nadal, właśnie sprawdziłam: 9,99 zamiast 12,90
OdpowiedzUsuń