Parafrazując Kargula, czy tez młodego Pawlaka "jak na nie patrzę i patrzę i napatrzę się porządnie, to mnie taka złość bierze, że ich się odechciewa". A to dlatego, że lat temu jakieś może z dziesięć będzie raz, powtórzę RAZ postanowiłam coś ze szparagów zrobić. Okazały się łykowate, drewniane, bez smaku. Potem kilka razy w restauracjach wszelakich próbowałam, ale uprzedzenia brały górę nad doznaniami rzeczywistymi i nigdy nie poczułam szparagowego bluesa. Ale oto zmieniają się smaki - zapraszam na tartę e szparagami i kozim twarożkiem.
Tej wiosny powiedziałam sobie DOŚĆ! miałam wyszperanych kilka przepisów, w tym na belgijską zupę ze szparagami, kupiłam pęczek ślicznych, zielonych, cieniutkich szparagów i postanowiłam z nimi walczyć. Myślę sobie "zobaczymy kto kogo wykończy" . Na pewnym zaprzyjaźnionym forum poprosiłam o wszelkie światłe wskazówki, nawet o tym, żeby "złapać za ogon czarnego kota" :) gdyby trzeba było. Na szczęście koty uratowane :)
I tak oto dostałam kilka światłych rad:
- zielonych szparagów się nie obiera, bo są szczupłe, delikatne i zdejmuje się z nich tylko takie "łuski" na całej długości oprócz główki
- jeśli zielony będzie gruby - nie kupować! znaczy będzie łykowaty i blee
- białe szparagi obiera się obieraczką do warzyw oprócz główki, zacząć poniżej i do do końca szparaga
- zarówno białe jak i zielone szparagi odłamujemy na końcu - to ponoć inteligentne warzywo - samo wie do którego miejsca jest twarde
- przy kupowaniu - główki muszą być zamknięte, a szparagi powinny przejść "kwicz test" - tzn trzeba potrzeć jednego o drugi i powinny właśnie "zakwiczeć" wtedy wiadomo, że są bardzo świeże :0) - ta zasada bardzo mi się spodobała!
- gotować w osolonej wodzie z odrobiną cukru
- nie kupować importowanych szparagów i nie w supermarketach - najlepiej na bazarkach, byle były jak najświeższe
No to już byłam o niebo mądrzejsza. Jeszcze podejrzałam jak Witek Iwański robi porządek z zielonymi szparagami i ruszyłam do dzieła!
Umyśliłam sobie, że na pierwszy szparagowy ogień pójdzie tarta. Na tartę z b.a.r.d.z.o d.a.l.e.k.a miała przyjechać koleżanka, ale zmieniła plany. Jak dla mnie wystarczyła zatem jej mniejsza wersja - tartaletka na kruchym parmezanowym spodzie (bardzo go lubię) z nadzieniem z młodych zielonych szparagów, delikatnie dosmaczona kozim twarożkiem. Tarta była lekka i bardzo delikatna, a spód bardzo kruchy. Zdecydowanie do wielokrotnego powtórzenia zawsze w maju!
Tarta ze szparagami i kozim twarożkiem
250g mąki
szczypta soli
125g zimnego masła
50g startego parmezanu
1 jajko
szczypta posiekanego świeżego tymianku
1 małe jajko
łyżka twarożku koziego
łyżka śmietany
sól, pieprz
pomidorki koktajlowe
kilka młodych zielonych szparagów
100g startego parmezanu
Zagnieć szybko kruche ciasto parmezanowe, wyłóż nim formę na tartę lub tartaletki i odstaw do schłodzenia do lodówki na ok 30 minut. Podpiecz na jasno w temperaturze 180°C.
Odłam zdrewniałe końcówki szparagów i obierz łuski (jak na filmie powyżej). Do wysokiego rondla wlej wrzątek, dodaj nieco soli i łyżeczkę cukru, wstaw pionowo szparagi tak, by główki pozostały ponad wodą. Gotuj pod przykryciem ok 7 minut. Odcedź je i przelej zimną wodą.
Ugotowane szparagi wyłóż na podpieczony spód tarty i zalej masą jajeczną z kozim serkiem. Na wierzchu ułóż połówki pomidorków koktajlowych, posyp drobno startym parmezanem i piecz w nagrzanym do 180°C piekarniku ok 15-20 minut. Masa jajeczna powinna się mocno ściąć, ale nie zrumienić.
Odłam zdrewniałe końcówki szparagów i obierz łuski (jak na filmie powyżej). Do wysokiego rondla wlej wrzątek, dodaj nieco soli i łyżeczkę cukru, wstaw pionowo szparagi tak, by główki pozostały ponad wodą. Gotuj pod przykryciem ok 7 minut. Odcedź je i przelej zimną wodą.
Ugotowane szparagi wyłóż na podpieczony spód tarty i zalej masą jajeczną z kozim serkiem. Na wierzchu ułóż połówki pomidorków koktajlowych, posyp drobno startym parmezanem i piecz w nagrzanym do 180°C piekarniku ok 15-20 minut. Masa jajeczna powinna się mocno ściąć, ale nie zrumienić.
Ja dziś jem szparagi na obiad. Ale moja historia była podobna do twojej, Szellko - zjadłam szparagi raz (ale w restauracji) i były wstrętnie łukowate i rozgotowane. DObrze, ze się przełamałam i przyrządziłam je sama!
OdpowiedzUsuńA tartaletki boskie. Parmezanowy spód do zrobienia!
hej ! piekne tarteletki, ale mam dwie uwagi co do zielonych szparagow. dosc czesto kupuje odmiane grubych, zielonych szparagow, i wlasnie te szparagi delikatnie oskrobuje, mniej wiecej do polowy, a po ugrillowaniu albo ugotowaniu - najlepiej na parze - sa bardzo dobre i nie lykowate. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSuper ta tartaletka i dzięki za szpinakowe rady. Ja się zawsze gubię, co mam z nimi robić, więc wszystkie obłamuję i obieram. Teraz postaram się zapamiętać.
OdpowiedzUsuńOde mnie taka jeszcze rada - jak masz zielone szparagi nie musisz ich gotować - zapiekanie w piecu przez 15 minut wystarcza, aby były mięciutkie. W sumie białym też 25 minut w peicyku starcza, o ile są młodziutkie.
Pozdrawiam
chlip, chlip...
OdpowiedzUsuńDzięki dziewczyny :) jutro chyba mam dzień szparagowy, bo mi z tego pęczka co na tartę miał pójść jeszcze trochę zostało. Kto wie, może i na białe się kiedyś skuszę?
OdpowiedzUsuńmmm wygląda smakowicie!
OdpowiedzUsuńMoje drogie, a ja nadal twierdze, ze popelniacie blad boczac sie na biale szparagi !
OdpowiedzUsuńRowniez jak Magdalena obieram zielone szparagi, troszeczke mniej niz biale ale obieram. Nie rozumiem z tym dodawaniem cukru i nie wierze - za bardzo kocham naturalny leciutko goryczkowaty smak bialych szparagow.
I jeszcze dodam, ze podoba mi sie ten spod z dodatkiem parmezanu, na pewno niedlugo przetestuje.
Podoba mi się "kwicz test". A szparagowa tartaletka jest fantastyczna. Fajnie, ze dałaś szparagom jeszcze jedną szansę. Warte są tego.
OdpowiedzUsuńZrobiona:) Ciasto fajne, faktycznie bardzo kruche, niestety nie mialam koziego serka, bo zaskoczyła mnie bezsklepowa niedziela i wyszło trochę mało wyraziste, najlepsze były fragmenty, kiedy trafiało się na te lekko podpieczone pomidorki koktajlowe - ich kwasek w połaczeniu z kremowym nadzieniem i szparagami przyprawiał o zachwyt:) W sumie moja druga tarta, pierwsza na wlasnym kruchym spodzie, takze myslę, że wyszło fajnie. Czekam na wiecej propozycji tart, bo zdecydowanie trafiasz w moje smaki:) Bobralus
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę Bobralus :) ja koziego sera zawsze mam sporo w domu :) Zapraszam na dzisiejszą przecudną tartę cytrynową. Tym razem na słodko (a raczej kwaśno) a nie wytrawnie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń