Wiosenne różowe łodygi bardzo krótko są dostępne na targu. Kiedyś moja teściowa miała własny zagonek rabarbaru i bardzo lubiliśmy wycinać długie jędrne łodygi, maczać w cukrze i chrupać na surowo - całkiem jak w dzieciństwie. Marzy mi się do mojego ogrodu ładna zdrowa karpa czerwonej lub różowej odmiany. Póki co syn wrzucił dziś dwa kilogramy rabarbaru do koszyka, jak robiliśmy weekendowe zakupy na bazarku. W niedzielę na śniadanie będą gofry, kwaśna konfitura rabarbarowa będzie do nich wspaniale pasować. A do obiadu różowy kompot rabarbarowy z miętą.
Mimo iż próbowałam robić rabarbar z różnymi przyprawami, w tym z cynamonem, z goździkami, pomarańczą, a nawet z whisky, to jednak najbardziej lubię po prostu mocny, intensywny smak i zapach samych łodyg smażonych z cukrem. Dla mnie powinny być one mocno kwaśne, lekko przełamane słodkim cukrem i tyle. Tak po babciowemu, bez wynalazków :) Ta konfitura jest mało słodka (tak w sam raz) i cudnie rabarbarowo-kwaskowa.
na 2 słoiczki 300g i trochę
700g różowego rabarbaru
70g cukru demerara
sok z połowy cytryny
80g cukru żelującego 3:1
Rabarbar bez obierania pokrój na plasterki, wrzuć do garnka z metalowymi rączkami i zasyp demerarą. Zamieszaj i wstaw bez przykrycia do piekarnika nagrzanego do 180°C na 20 minut. Po tym czasie przestaw garnek na palnik na największy płomień i smaż mieszając przez 5 minut. Dodaj sok z cytryny, cukier żelujący i mieszając smaż jeszcze ok 3 minut.
Gorące przekładaj do czystych, suchych słoiczków i od razu zakręcaj.
Konfitura świetnie smakuje do gofrów, naleśników, białego sera i jako nadzienie do kruchego ciasta.
Mniammm :)
u mnie w domu konfitura była taka właśnie wymyślna.. z cynamonem, kardamonem. i.. ta najprawdziwsza, babcina jest jednak najpyszniejsza. kwaśśśśna. z bułeczką i białym serem. pysznie. i kolor piękny.
OdpowiedzUsuńtak się zastanawiam, czy lepsza byłaby wyjadana ze słoiczka łyżeczką, czy też na takim serku...? jak myślisz? :)
OdpowiedzUsuńPaula - toż to "grzech" tak bez chleba ;)
OdpowiedzUsuńz białym twarogiem boska!
Asieja - no i tak to właśnie jest, że "mamino-babciowe" smaki wyznaczają nam często ścieżkę "tak ma być". To jak u nas w domu z zupą pomidorową - budzi wielkie zdziwienie jak częstujemy nią znajomych i jak mówimy jak jest robiona - wyłącznie wywar z mięsa, bez żadnych warzyw (!) i same pomidory, potem przetrzeć i dodać sporo śmietany. A znam takich, co bez marchewki nie zjedzą pomidorówki. Ot smaki z dzieciństwa :)
Witam! Konfiturę mam w planach, tylko kiedy ja to wszystko zrobię? Przepisy piętrzą się nieskończenie:)
OdpowiedzUsuńDziś upiekłam odkrytą na Twoim blogu tartą rabarbarową na migdałowym spodzie - jest NAJLEPSZA na świecie! Dziękuję i serdecznie pozdrawiam:)
Aniu-Maryjko :0) bardzo mi miło, ale przyrzekam - konfitura to naprawdę mgnienie oka w porównaniu z tartą :) Wiesz, najlepiej zrób ją miedzy praniem a myciem zębów, tyle mniej więcej czasu zajmuje :) Uch już się nie mogę doczekać niedzielnych gofrów na śniadanie z przyjaciółmi ;)
OdpowiedzUsuńJa również ślę najserdeczniejsze pozdrowienia :)
No, jeśli rzeczywiście dam radę między praniem i myciem zębów, to pranie mam zaplanowane na poniedziałek, więc powinnam smacznie zacząć tydzień.
OdpowiedzUsuńWiesz, ja też większość niedziel zaczynam goframi:)
A Anna-Maryjka - brzmi cudnie:)
P.S. Tartę "wrzuciłam" do siebie na bloga:)
Hej, dziękujemy za dzisiejsze śniadanie z konfitura rabarbarową w roli głównej. Niezapomniane wrażenie! Mniam, może sama zrobię, no zobaczymy?
OdpowiedzUsuńAnn - Yes!! zrób zrób - ma mniej niż 5 składników :)
OdpowiedzUsuńPiękny róż, szczęściaro. Ja, żeby znleźć różowy, a nie zielony rabarbar, muszę zwiedzić połowę targów w okolicy. A konfitura z białym serem to pyszność. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńhej :-) a ile czasu można przechowywac taka konfiture? przepis smakowity, nabralam wieeeelkiej checi na zrobienie jej :-)
OdpowiedzUsuńKonfitura szczelnie zamyka się w słoiczku i u nas stoi nawet rok. Z czasem zmienia nieco kolor - blednie, ale w smaku nic nie traci. Powodzenia!
Usuńdziękuję za odpowiedź,ale dopytam jeszcze - tak po prostu zakręcasz słoiczek i już?
OdpowiedzUsuńpytam,bo zupełnie nie mam doświadczenia w robieniu konfitur:-(
Dorota
Dziękuję za odpowiedź, ale jeszcze dopytam, bo nie mam doświadczenia w robieniu konfitur - czy słoiczki tak po prostu zamykają się same?
OdpowiedzUsuńsłoiki muszą być czyste u suche, ja je piekę z przykrywkami (osobno) ok 15 min w 120st. Do gorących słoików gorąca konfitura (cały czas stoi na maleńkim gazie) i od razu każdy zakręcam. Po jakimś czasie zasysają się (słychać"pyk") i gotowe :)
Usuńsuper, dzięki jeszcze raz :-)
OdpowiedzUsuńTyle dobroci.....
OdpowiedzUsuńDoczekać się już nie mogę Roku Nowego :):):)
Pozdrawiam
Cedra