Już nie pamiętam kiedy pierwszy raz jedliśmy grillowanego ananasa, ale wcale nie latem i z grilla ogrodowego. To było przywoływanie lata w środku zimy, gdy z dzieciakami przygotowywaliśmy owoc na patelni grillowej. Oczywiście dodatkiem była misa ciepłego sosu czekoladowego, w którym maczaliśmy kawałeczki soczystego i nieco dymnego owocu. Ale wiosną i latem jest to wspaniałe, otrzeźwiające zakończenie przyjęcia grillowego. Najlepiej z kieliszkiem prosecco lub wina musującego. Ten przepis (ale niestety bez moich zdjęć) również zamieściła Gazeta w majówkowym dodatku.
dojrzały ananas
cukier trzcinowy
Świeżego ananasa, bez obierania i odcinania zielonych liści, pokrój na ósemki, posyp z każdej strony cukrem trzcinowym i grilluj nad żarem. Można podawać z gałką sorbetu cytrynowego lub sosem z rozpuszczonej czekolady deserowej (używam Jedynej Wedla) z dodatkiem śmietany kremówki.
bardzo to lubię, czyżbym pierwszy raz próbowała z twojego polecenia? nie pamiętam :(
OdpowiedzUsuńŁomatko, ja też nic nie pamiętałam! ale wyszperałam, że w czerwcu 2006 napisałaś mi na Galerii "dzięki Ci za ananasa z grilla" :)) A ja pamiętam, że to Nigella chyba kiedyś go robiła i chyba stąd zagościł u nas na grillowych party. Nie mogę uwierzyć, że to już 4 lata będzie!
OdpowiedzUsuńa no widzisz, coś mi się tak wydawało, że to Ty wstawiłaś go na GP :))
OdpowiedzUsuńgrillowany ananas jest pyszny! i dobrze pamiętam gdzie jadłem po raz pierwszy - to było bardzo daleko... i było inaczej... i ja teraz tak robię, inaczej - obieram ananasa w całości pozostawiając liście oraz grube "dno" i opiekam go w całości "turlając" po grillu nad żarem, albo stawiam pionowo na grillu nakłuwając go jak jeża wykałaczkami z krewetkami - a tak, krewetkami :)
OdpowiedzUsuńPo upieczeniu, a często i przyrumienieniu, kroję grube plastry wzdłuż pnia...
Pieczony ananas z krewetkami prosto z Urugwaju - naprawdę pyszny :)
Marcin - zabrzmiało baaardzo kusząco!
OdpowiedzUsuń