Przyszła kryska na szparagofoba, rzekliby co poniektórzy :) Szukając przepisów na wiosenne łodyżki, a mając odwagę jeść jedynie te zielone, zrobiłam szparagi grillowane, dokładnie (no prawie) jak Jacek poradził. Almost jak na Krecie, za którą tęsknię ogromnie. Tam jednak zamiast szparagów zajadałam się kalmarami, chrupiącymi dakos, świeżymi figami, cudnym wiejskim chlebem z oliwą. No dobra, rozmarzyłam się, wracajmy do szparagów.
Szparagi oczyszczone z łusek i z odłamanymi zdrewniałymi końcówkami ułóż w półmisku. Zgnieć nieobrany ząbek czosnku, dodaj kawałek posiekanej papryczki chilli i zalej łyżką dobrej oliwy, zamieszaj i wyłóż na szparagi. Dokładnie pokryj je marynatą, skrop sokiem z cytryny i odstaw na kilkanaście minut. Odsącz z marynaty, czosnku i chilli, grilluj ok 3-4 minut na rozgrzanej patelni grillowej.
Podawaj skropione sokiem z cytryny i posypane wiórkami parmezanu.
Szybko, lekko i wiosennie.
z tymi wiórkami parmezanu wyglądają wybornie!
OdpowiedzUsuńCzasem najprostsze przepisy są najlepsze.
OdpowiedzUsuńps. jak ja kocham kalmary!Ale prawdziwie dobre jadłam tylko we Włoszech. W Polsce do tej pory same podeszwy.A to taki prosty przepis jest...
dobre!
OdpowiedzUsuń